Oferta Gawith Hoggarth znowu większa!

11 czerwca 2013
By

gh

Zacznę od banalnego stwierdzenia, że najbardziej chyba widocznym objawem tego, że przyzwyczailiśmy się do obecności tytoni Gawith & Hoggarth na naszym rynku jest ilość negatywnych opinii pojawiających się na ich temat. Prosty mechanizm psychologiczny skłania nas bowiem do gloryfikowania rzeczy niedostępnych, bądź dostępnych nielicznym czy występujących w ograniczonych zasobach. I o ile wśród tytoni sygnowanych przez bratniego Samuela sporo fajczarzy potrafiło wskazać swoich faworytów, nie brakło głosów krytykujących sporą część oferty. Mało tego – po wprowadzeniu do obrotu tytoni GH dało się odczuć u znacznej części fajczarskiej braci, że cieszą się one wyższą estymą, niż dobrze zadomowione już w Polsce produkty SG.
Oczywiście możemy pompować sobie ego, że stoi za tym wyrafinowana strategia marketingowa, przemyślana akcja reklamowa i staranna selekcja wprowadzanych tytoni… ale realnie rzecz biorąc jest to jednak kwestia nowości na rynku. Złośliwie dodam, że jest jeszcze jeden moment w życiu tytoniu na konkretnym rynku, kiedy ma on wyłącznie znakomite opinie. Otóż jest to ten moment, kiedy tytoń zostaje wycofany z produkcji i istnieje wyłącznie we wspomnieniach.
Na szczęście jednak chwilowo tytonie od Gawitha Hoggartha zaczynają być traktowane przez krajowych fajczarzy normalnie. Zaczynamy mieć swoje ulubione mieszanki, istnieją takie, które lubimy mniej, jedne sprzedają się lepiej, inne gorzej. Krótko mówiąc – rynek się stabilizuje. Na całe szczęście miłościwie nam dystrybuujące Fajkowo nie spoczywa na laurach, tylko stara się zwiększać dostępną ofertę wybierając kolejne smakołyki z szerokiej oferty firmy.

Tym razem chłopaki zdecydowały się na wprowadzenie czterech nowych tytoni – dwóch aromatów, jednej czystej virginii i jednego Szkota (do tego, co to za źwirz ten Szkot jeszcze wrócę). Wymieniając w kolejności:

Gawith Red

Tytułowy kolor czerwony w mieszance nawiązuje ni mniej, ni więcej, tylko do… czerwonej Amphory. Taki w każdym razie zamysł przyświecał blenderom GH – czyli stworzenia mieszanki zastępującej na angielskim rynku ów znany blend. Aromatyczna mieszanka złożona z Burleya, Kentucky, Wirginii i Orientali, poddana autorskiemu procesowi kawendiszowania oraz – jakżeby inaczej – toppingowana. To, co odróżnia ją od oryginału, to stosunkowo cienkie „shagowate” cięcie. Ponieważ wiem, że w naszym kraju Amphora jest tytoniem (nie da się tego nazwać inaczej) kultowym nie ukrywam, że liczę na wysyp recenzji oraz opinii fajczarzy, którzy będą porównywać ją z oryginałem.

American Delite

I kolejny aromat i kolejna rzecz, jakby to ująć… „licencyjna”. Czyli tytoń w założeniu nawiązujący do jednego z bardziej znanych amerykańskich „ulepków” czyli 1-Q produkowanego przez Lane Limited. Virginia, Burley i Cavendish, na łagodnie (oryginał, zgodnie z deklaracją Bu nie zawiera – ale kto ich tam wie ;)). Oczywiście uzapachowiony. W sumie trzeba przyznać, że to dość perwersyjny pomysł blenderski – stara firma z tradycjami robi wersję „drugstore tobacco” pochodzącego z kraju, który ma historię krótszą od niej samej. Ale może o to chodzi…

Dark Birdseye

Czysta Virginia. Ciemna i groźna, choć – dla zmylenia przeciwnika – pokrojona w cienkie, delikatnie wyglądające pasemka. Z wtrętami przypominającymi ptasie oczka (stąd tytułowe „birds eye”). Podobno cięcie to było cenione przez rybaków, bo gwarantowało łatwość nabicia i utrzymania zapalonej fajki w trakcie pracy.
I coś w tym musi być, bo jak wiadomo ludzie morza są odporni, a to jest tytoń dla odpornych. Moc jest raczej po dodatniej stronie skali. Dla tych, którzy kochają takie rzeczy jak Dark Flake, 1792 czy St. Bruno, nie wspominając już o skrętkach, będzie to na pewno ciekawa propozycja. Ale nie tylko. Z uwagi na swoją kompleksowość i „cygarowatość” spotkałem się już z opiniami, że jest to tytoń dla… zagorzałych latakiowców.
Dla mnie przypomina on jednak najbliżej „mordercze skrętki” – głównie ze względu na charakterystyczną dlań oleistość. Wskazania – załadować lekko do mniejszej fajki, po posiłku i przygotować się na to, że będzie inaczej niż zwykle. A! Pomimo tego, że nie jest to scented są tacy, którzy wykrywają w nim ślady „Lakeland style”. Ci posiadający alergię na kendalowskie posmaczki – czujcie się ostrzeżeni.

Scotch Mixture

Zacznijmy od tego, cóż to jest ten Szkot. Mianowicie jest to coś takiego, jak Balkan – niby każdy wie, co to, a nikt nie potrafi zdefiniować. A jak wiadomo, jak nie ma jak zdefiniować, to najbezpieczniej odwołać się do klasyków.
Klasyk Rotm rzecze zatem:
„Szkot : Blend (mieszanka) różnistych Va, czasem nieco BlCav, częściej mała ilość Perique, bywa jako Ready Rubbed, często w dojrzewaniu skropiony whisky rzadko dod. MAŁA ilość Latakii, co mnie się nie podoba. Raczej jasne, łagodne i dość delikatne, czysty odpoczynek.”
Zaś klasyk GLP mówi:
„To my mind, it’s more important to consider the difference between an English mixture and a Scottish one. In the first case, Latakia is a more dominant note, with Virginias and orientals filling in the gaps. A Scottish style blend, on the other hand, is dominated by matured virginias, possibly with small amounts of oriental leaf or a bit of Latakia for spice.”*
(Jak łatwo zauważyć, Rotm jest w swoich definicjach bardziej konkretny. Górą nasi ;))
Wyposażeni w taką wiedzę możemy już przyjrzeć się składowi Szkockiej Mieszanki: 12.5% Latakii, 7.5% Black Cavendisha. Na oko jaśniutki (gdzie ta Latakia?), moc średnia… Szkot? Szkot!
Na Synjeco zalecany dla tych, którzy Latakię trawią jako dodatek, względnie dla tych, którzy chcą przejść z Balkanów/zdecydowanych „anglików” w stronę czystych Va. Synjecowa porada techniczna brzmi również: „średnia lub większa fajka”. Do rozpatrzenia.

*Według mnie ważniejszym jest zanotowanie różnicy pomiędzy mieszanką w stylu angielskim a „Szkotem”. W pierwszym przypadku dominującą rolę gra Latakia, a Virginie i Orientale wypełniają tło (dosłownie byłoby, że wypełniają luki). Podstawą Szkota natomiast są dojrzałe Virginie, z możliwymi dodatkami niewielkiej ilości Orientali lub Latakii dla smaku.

24 Responses to Oferta Gawith Hoggarth znowu większa!

  1. SSlavek
    11 czerwca 2013 at 12:16

    Jak świeże bułeczki…
    PiotrzeN, czy pojawi się kolejna porcja nowości? Mam na myśli również te poprzednie, czyli No 7 Broken Flake, Kendal Flake i DVC Chocolate.

    • PiotrekN
      11 czerwca 2013 at 13:25

      tak, jak najbardziej, będą wszystkie nowości,
      nie wszystkie jednak już dziś.

      • SSlavek
        11 czerwca 2013 at 14:09

        Też myślałem, że tak szybko się rozeszły. Co za ulga, można wydawać.

  2. Qwerty
    11 czerwca 2013 at 13:20

    Nooo, przez dłuższy czas przy nowościach widniało „Towar jest niedostępny”, już się bałem, że się rozeszły zanim na dobre zaistniały. Szkota i ptasie oczka już zamawiam.

  3. golf czarny
    11 czerwca 2013 at 16:08

    Ja przepraszam bo było to dawno temu. Pacholęciem będąc grzebałem palcami w „amforze” u jakiegos wujka i pamiętam,ze ona takie shaqowe cięcie miała. Moze się mylę?

    • KrzysT
      KrzysT
      11 czerwca 2013 at 16:13

      Oj chyba jednak nie. Pierwsza z brzegu wypowiedź z TR:
      „This blend does not look, taste or smell anything like Amphora Red. Amphora was a crumkle cake and this stuff is shag cut”

      • golf czarny
        11 czerwca 2013 at 18:25

        To może było to co innego. Ale ,ale shaqowy może do churchwardena się nada.

  4. Astaroth
    Astaroth
    13 czerwca 2013 at 08:38

    Witam
    Wydaje mi się że jest błąd w zdaniu „Tym razem chłopaki zdecydowały się na wprowadzenie czterech nowych tytoni ….”
    Chyba powinno być „zdecydowali”
    Nie to że się czepiam, ale teraz internet tak miesz słowami i posownią że coraz częściej sam zaglądam do słownika.
    Pozdrawiam

    • KrzysT
      KrzysT
      13 czerwca 2013 at 08:42

      Masz oczywiście rację, poprawiłem. I jak najbardziej należy się czepiać. Dzięki!

      • PiotrekN
        13 czerwca 2013 at 12:41

        A mi się wydaje, że sformułowanie to trochę się broni, przynajmniej wujek Google tak twierdzi, choć zaznaczam że ja zdecydowanie cyferkowy jestem.

  5. Astaroth
    Astaroth
    13 czerwca 2013 at 14:21

    Też się kłócić nie zamierzam :)
    Pamiętam ze szkoły że np. zdecydowali chłopcy, a zdecydowały dziewczyny

    • KrzysT
      KrzysT
      13 czerwca 2013 at 16:22

      No dobrze, ponieważ kwestia poprawności nie dawała mi spokoju, zatem zwróciłem się o pomoc do fachowca. I teraz uwaga: OBIE formy są poprawne, przy czym „zdecydowały” jest lepsze.
      Uzasadnienie? Bo, cytuję, „te chłopaki, a nie ci chłopaki”.
      Roma* locuta, causa finita.
      Tak więc przywróciłem pierwotną formę. W sumie, to się ucieszyłem, bo znaczy to, że nie jest jeszcze tak źle z moim wyczuciem.

      *w roli Rzymu wystąpiła zaprzyjaźniona językoznawczyni.

      • Astaroth
        Astaroth
        13 czerwca 2013 at 18:37

        Zwracam honor
        Mea culpa

  6. KrzysT
    KrzysT
    25 czerwca 2013 at 22:52

    No dobra. Ja wiem, że dwa tygodnie to krótko, ale może ktoś miał już okazję coś zapalić? Podzieli się? Naskrobie dwa słowa, choćby w komentarzu? Anyone? Ładnie proszę…

  7. Wiatrak
    Wiatrak99
    27 czerwca 2013 at 15:16

    No dobra,
    Paliłem Scotch Mixture oraz RED.
    Scotcha w smaku nie odróżniłbym od Balkan Mixture, ale zaznaczę że ten drugi paliłem tylko ze dwa razy i mgliście go pamiętam.
    Oba mi smakują. Nawet bardzo.

    Red. Ooo to inna bajka. Związków z Amphorą nie znalazłem żadnych. Najmniejszych.
    Tytoń jakościowo dobry, ale mi przeszkadza jego aromat. Czuję w nim za dużo cukierków „krówek” albo „toffi”.
    Łatwopalny, ale po zgaśnięciu fajki lub jeśli ktoś ma zwyczaj zostawiania „na potem” ponownie odpalony ścina z nóg mocą.

    Tytonie dobre gatunkowo. Pierwszy – pychota. Drugi – nie dla mnie, choć bez wątpienia znajdzie zwolenników.

    • KrzysT
      KrzysT
      27 czerwca 2013 at 15:24

      Ooo, dzięki. Mocno mnie zaskoczyłeś z tą mocą.

    • radekb
      radekb
      27 czerwca 2013 at 17:37

      Scotch nijak się ma do Balkana. To dwa zupełnie różne tytonie. Wiem, bo Balkana wypaliłem sporo :)

  8. Krzysztof
    Krzysztof
    28 czerwca 2013 at 12:58

    Gawith Red – Ampfora ? kupiłem sobie wczoraj SG, oraz dałem się namówić na tę niby Ampforę.Nie wiem kto pierwszy porównał Gawith Red do Ampfory, a le z pewnością ów ktoś nigdy nie wąchał żadnej Ampfory. Według mnie, to jasna virginia w połączeniu z jakimś aromatem, z resztą nijak się komponującym. Paliłem to w dwóch fajkach, mdło w gębie. Po wypaleniu gdzieś tam zostaje fajne uczucie po jasnej Virginii, no ale ten aromat…. Fuj. Cała pucha powędrowała więc do wielkiego słoja z innnymi tego typu wynalazkami :-) Niech się kiszą we własnym sosie.

  9. Julian
    Julian
    30 czerwca 2013 at 23:45

    Przy okazji: jestem trochę zdezorientowany. Istnieje G&H Louisiana Flake. Istnieje S.G. St.James Flake. A widzę tu i ówdzie (również na stronie Fajkowa) tytoń S.G. Louisiana Flake. Którego nie ma na stronie Samuela Gawitha. Co to za tytoń?

    • KrzysT
      KrzysT
      1 lipca 2013 at 08:49

      SG jest opisane jako – uwaga ;) – Lousiana Flake (bez jednego „i”). O, tu można zobaczyć: http://krainatytoniu.pl/1218-1526-thickbox/louisiana-flake-35g-puszka.jpg
      I było dostępne, nawet u nas w puszkach 35 gramowych. O ile pamiętam, jest to identycznie jak w wypadku GH, VaPer, podobno niezły.

      • Julian
        Julian
        1 lipca 2013 at 13:09

        Yo, tylko GH Louisiana jest dla mnie trudny do zaakceptowania ze względu na okropny aromat czekolady z pudełka. Ciekaw jestem czy SG ma to samo, czy też nie.

        • KrzysT
          KrzysT
          1 lipca 2013 at 13:17

          O ile pamiętam, to nie. Rotm stawiał go na równi z St. James Flake (który na pewno nie jest aromatyzowany). Ale głowy nie dam, bo nigdy go w rękach nie miałem.

          PS. Odpowiedz na maila proszę.

          • carlos cruz
            carlos cruz
            1 lipca 2013 at 15:07

            Parę pudełek spaliłem, bez aromatyzacji czy zapachu aromatu do ciast ciemne Va + Per

        • miro
          1 lipca 2013 at 15:44

          SG LF jest rzeczywiscie bardzo podobny do St. James Flake, nie ma aromatyzacji. Niedawno spalilem resztki resztek – i powiedzialbym, ze jest znacznie lagodniejszy od SG SJF, ale Perique wciaz bardzo wyczuwalne. W niczym nie przypomina GH LF.
          Pzdr
          miro

Skomentuj SSlavek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*