Stanwell Kir And Apple

2 czerwca 2013
By

 

image

Jak pisze producent, w paleniu udział biorą: Black Cavendish, ready rubbed Virginia i Burley oraz Wild Cut Virginia. Puszkę 50 g kupiłem w Niemczech za 7,50€, pojechałem z nią na wakacje, wypaliłem i myślałem, że to będzie koniec.

Nie. Kupiłem drugą puszkę. Bo ten aromat to nie jest tytoń z gatunku ” wielkie aromaty fajkowe”. To nie jest Stanwell Vanilla, przy którym kobiety same i bez proszenia zdejmują z siebie ubranie. Nikt nie powie ci „O! Jak ładnie pachnie, to pewnie Amfora, co?”. Twoja matka nie poprosi cię żebyś sobie zapalił to, co tak ładnie pachnie. Nikt, absolutnie nikt nie zainteresuje się co palisz. Pudełko przyciąga wzrok jak magnes. Tytoń nie. Bo ten tytoń to aromat dla miłośników aromatów. Dla samotnych fajczarzy siedzących w ogrodzie lub w fotelu i rozmyślających o czymś poważnym. To wytrawny aromat, ale wytrawny w trochę innym sensie słowa „wytrawny”. Jest jak butelka Kijafy porzeczkowej (kupowało się za Gierka w Peweksie). Niby nic takiego, jakieś coś tam. Pijesz, zapominasz…a po czasie sobie przypominasz i kupujesz znowu.

Po otwarciu nad puszką unosi się zapach czarnych porzeczek. Jabłek się nie doszukałem, ale może są. Zapach jest słodki, ale bez przesady, nozdrzy nie zatyka. Osoby trzecie określają go jako bardzo miły. I taki też jest. Miły sercu. Ładuję go do 2/3, rzadko mniej lub więcej. Jak każdy aromat Stanwella, lubi być ładowany luźno na dole i w środku, a mocno ubity u góry. Zapala się łatwo, łatwiej niż waniliowy. Pali się równo i do końca. Do samego dna. Nie zasmradza fajki aromatowej, nie nadaje swojego posmaku innym aromatom palonym w tej samej fajce. Nie powoduje powstania smoły.

Na samym początku palenia aromat porzeczek jest wyraźny, słodki ale bez przesady, do tego trochę kwaskowatego smaku, takiego jak mają czarne porzeczki. I tak jest do dolnej jednej trzeciej ładunku. To, jaki będzie koniec palenia, zależy od Ciebie. Jeśli ubijałeś go w kominie jak jakiś szalony artylerzysta, jeśli prowadziłeś ogień kołkiem szanując ścianki fajki, jeśli ciągnąłeś tak mocno i szybko z ustnika, że dostałeś żylaków za uszami, to bądź pewny jednego – dostaniesz „strzał” kondensatem. Dodatkowo Twoja fajka zostanie ukarana kosmiczną wręcz temperaturą. Jeśli natomiast potraktowałeś ten tytoń jak przyjaciela, odwdzięczy Ci się lekko już wyblakłym aromatem porzeczek na tle solidnego, typowo „tytoniowego” zapachu. Cierpliwych, powoli pykających nie szczypie w język, spala się do końca, na szary popiół.

Taki właśnie jest dla mnie Kir And Apple. Jest jak przyjaciel, którego lubisz odwiedzać. Nie za często, nie od rana, bez pośpiechu, spokojnie, powoli. Z tym aromatem musisz się umówić na spotkanie, zarezerwować termin. Inaczej ryzykujesz rozczarowanie.

Room note: nie wiem, palę go free to air :)

Ponowne rozpalanie w połowie wypalonej fajki: absolutnie możliwe.

Kondensat: jak wyżej.

Więcej na temat tego tytoniu nie wiem. I będę go palił niezależnie od tego, co ludzie mówią o aromatach. Taka jest moja wersja i będę się jej trzymał nieodwołalnie i do końca.

To moja pierwsza recenzja i będzie mi miło poznać zdanie innych na temat tego tytoniu.

Tags: , , , , , ,

3 Responses to Stanwell Kir And Apple

  1. Julian
    Julian
    2 czerwca 2013 at 23:43

    Kir to francuski aperitif na bazie białego wina z dodatkiem creme de cassis. Czyli porzeczka jak najbardziej powinna być. Nie wiem po co jeszcze dają jabłko…

  2. martino
    martino
    3 czerwca 2013 at 00:44

    Fajna recka, zachęcająca do zdobycia i spróbowania tego tytoniu. Tym bardziej, że moja pani zasmakowała ostatnio w fajkowym hobby i popala czasem różne tytonie ode mnie, wybierając co ładniejsze fajki z kolekcji (co ciekawe, sięgnęła ostatnio po tytoń z 10 edycji Akcji Recenzja, ale o tym niedługo ;-)). Jednocześnie lubi creme de cassis więc aż się prosi o połączenie smaków i aromatów…

  3. Mikael Candlekeep
    Mikael Candlekeep
    13 września 2015 at 10:38

    Ten tytoń jest bardzo, ale to bardzo zbliżony do MacBaren Modern Virginia.
    Wizualnie – zupełnie różne (Kir&Apple – zdecydowanie ciemne wstążki, MacBaren – niemal wyłącznie jasne). Ale smakowo i zapachowo – dla mnie to bracia bliźniacy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*