Stanislaw Pure Latakia

13 stycznia 2013
By

Pewnego pięknego lata pomidory w USA obrodziły tak, że farmerzy cały świat zobaczyli na czerwono. Szczęście okazało się utrapieniem, bo ceny na rynku zaczęły pikować, jak niebawem japońskie Zera na stacjonującą w palącym słońcu flotę. Ludzie pożerali je wiadrami, a Matka Natura nadal rodziła, jak króliki w Australii. Długimi seriami, bez przerwy i opamiętania.

Sprytni handlowcy usiłowali je wciskać jako „jabłka miłości” poprawiające potencję lepiej od hiszpańskiej muchy. I wszystko wskazywało na to, że mimo to kraj spłynie czerwonym strumieniem. Tak by się stało, gdyby nie mała firma, która dokonała odkrycia na miare koła. Stworzyła z nich słodko–kwaśny sos, który podbił świat. I dokonała cudu: w tej formie pomidory pokochały dzieci. Odtąd już farmerzy mogli spać spokojnie, a lekarze nie martwić się niedoborem potasu u młodzieży. A światowi sosów narodził się nowy król – keczup.

Stanislav Pure Latakia

Próbowaliście kiedyś czystej Latakii? Ja raz i obiecałem sobie, że tego nie powtórzę. Bo też nie do tego ona służy. Być może pasterze przy ogniskach ćmili lulki nabite tym tytoniem, ale co to byli za twardziele! Dla takiego zuć suszoną, bydlęcą skórę przez cały dzień, to jak dla pająka komar. Zapewne dlatego puszki i koperty z napisem „100% Latakia” należą do rzadkości. Maja niewielu fanów, a raczej niewiele osób wie, co z nimi zrobić.

Latakia od Stanisława nie jest ani wybitna, ani specjalnie szlachetna. Ale też nie kosztuje wiele i ma pełny, wyrazisty smak. Zaryzykowałbym, że w tej cenie nie ma konkurencji. A tymczasem okazuje się bardzo przydatna. Jak keczup. To sos, który poprawi smak każdego niedosolonego kotleta, nadmuchanej bułki i papierowego hamburgera. Dodana do niezbyt udanego, za słabego, bezsmakowego tytoniu robi swoje.

Wiem, że wiele osób powie: to nie ta Latakia, co w Dunhillu. Ale warto mieć puszkę na podorędziu jako koło ratunkowe. W końcu nie każdy zakup i nie każdy prezent trafi w nasz gust. Tymczasem, jeżeli ktoś lubi Latakię, to zagłuszy staszkowym zajzajerem nawet najchemiczniejszą z wisienek.

Czarny jak smoła tytoń jest dość wilgotny, ale pali się świetnie, prawie jak stara taśma filmowa. Poprawi tym samym właściwości innych, opornych wynalazków. Z puszki pachnie intensywnie i ostro. Czuć go na dwa metry. Brudzi fajkę, więc warto komin potraktować chusteczką papierową po paleniu.

W ofercie czeskiego producenta to najdroższa pozycja. Ale też zużywa się ją długo, a z wiekiem staje się coraz lepsza.

Tags: , , , ,

4 Responses to Stanislaw Pure Latakia

  1. maciej stryjecki
    13 stycznia 2013 at 19:27

    Do Admina: może by tak dodać marke w recenzjach – Stanislaw?
    Pozdrawiam!!!

    • Alan
      13 stycznia 2013 at 21:09

      Zrobiło się. Tym chętniej, jeśli coś tej marki planujesz jeszcze dodać :)

  2. maciej stryjecki
    13 stycznia 2013 at 22:59

    paliłem Duńczyka. Innych nie i raczej nie kupię.

  3. wojcek
    4 czerwca 2013 at 10:36

    Fajny tytoń z tej serii: Balkan Latakia, paliłem wcześniej z Latakii tylko Balkana od Gawitha i wg mnie lepiej się pali i smakuje od niego

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*