Amphora Full Aroma – recenzja adama

30 marca 2014
By

amphora_01

Recenzja eschatologiczna czyli lekcja anatomii dr Tulpa .

Denata opisanego jako NN dostarczono do zakładu patomorfologii w czwartek 6 marca 2014 o godzinie 14:12.
Do sekcji przystąpiono niezwłocznie ze względu na sugestię, że ponoć „zwłoki są daleko posunięte”. Na szczęście ta pogłoska się nie potwierdziła. Osobnik lubił się opalać i mocno był już zbrązowiały. Jeszcze trochę sztywny.

Protokół obdukcji sporządzony w dniu 8 marca 2014.

Oględziny zewnętrzne.

Denat NN to osobnik płci męskiej i już na pierwszy rzut oka można było powiedzieć, że to ktoś z wyższych sfer, prawdopodobnie kiedyś mieszkał w dzielnicy Flake. Nobliwy wygląd połączony z silną opalenizną sugeruje skłonność do gwiazdorzenia i parcie na szkło. Śmierć nastąpiła bez wątpienia wskutek szczególnego rodzaju praktyk seksualnych: denat udusił się, bo założył na siebie ( ktoś mu założył?) torebkę strunową. Ta, szczelnie zamknięta sprowadziła na biedaka nie tylko usztywnienie jednego członka, ale wszystkich jego członków. Także utrzymująca się nawet kilkanaście dni po zgonie sztywność świadczyłaby o szacownym urodzeniu denata ( wrodzona „sztywność” utrzymuje się u arystokratów długo po śmierci). Denat lubował się zapewne i w innych „przyjemnościach”. Mam tu na myśli trampling. Wyglądał biedaczysko, jakby przeleciał go cały zespół irlandzkich tancerek.

Po wyjęciu na stół sekcyjny jasnym się stało, że zwłoki były moczone w perfumach. Nie jest wykluczone, że denat sam się spryskał za życia wodą kwiatową „ Chwała synom Albionu” lub „Kwiaty królowej Wiktorii”. Trudno to jednoznacznie określić. Na pewno nie była to tania woda kolońska. Wyczułem śliwki i orzechy zbierane do fartuszka indyjskiej służącej. Nie wiadomo tylko o jakiej porze był zbiór, bo nad Imperium Brytyjskim słońce nigdy nie zachodzi. Boże, chroń Królową!

Asystent prosektora po powąchaniu powiedział : mhmmmmmmm”.

Przyrządy sekcyjne.

Polecam coś z szerokim kominem. Sztywność materiału spowoduje kruszenie się i zatykanie odpływu. Użyłem stołu sekcyjnego z wrzośca trzykrotnie okadzonego wokół i wzdłuż Virginią bez aromatów.

Sekcja.

Otwarcie powłok jest niekłopotliwe. Jedna zapałka i już. Z drugiej strony denat nie rozgrzewał się zbytnio w trakcie badania. No owszem, trochę się rozgrzał, ale nawet podniecone oddechy prosektora nie były w stanie rozpalić prawdziwego żaru w tym już dawno zimnym ciele.

Podczas obdukcji dał się wyczuć słodki zapach orzechowo-migdałowo-śliwkowo-owocowo-cytrusowy. Z drugiej strony nie był to zapach nachalny, natrętny, hałaśliwy. Nie do końca określony. Miły, ale z rezerwą. Lekko wyniosły. Nie do końca udało się ustalić czym ten zapach był. Wiadomo, klient w krawacie jest mniej awanturujący się. W miarę badania denat ulatniał się z jasnym, lekkim dymem. Stosunkowo szybko zamieniał się w jasno szary popiół. Do ostatniego momentu zachował swój zapach i smak. Obecności alkoholu nie stwierdzono. ktoś tam z tylnych rzędów bąknął nieśmiało, że czuje rum. Ale wiadomo, studenci. Naprują się tanim winem i bredzą na zajęciach. Denata na pewno nie było czuć rumem. Nie można było wykluczyć, że ktoś manipulował przy denacie, ale komu by się chciało smarować zwłoki syropem klonowym? Doprawdy sprawa robiła się tajemnicza. Zanim jednak zdążyłem przyjrzeć się bliżej, denat ulotnił się dyskretnie zostawiając po sobie lekki jasnoszary popiół. Wyszedł „po angielsku”, jak się to mówi. Zanim komukolwiek zdążyło zawrócić się w głowie. Gość nie był z tych co to w łeb dadzą, bąka puszczą i jeszcze w język ugryzą. Pełna elegancja.

Wnioski końcowe

NN należał do rodziny Gawith and Hogarth. Bez wątpienia. Rodzina ta rozrasta się jak grzyby po deszczu. Naliczyłem ich już ponad dwadzieścia. Nie do końca mi się to podoba. W miarę rozrastania się oferty trudno jest odróżnić jednego od drugiego. Pojawiają się bliźniaczo do siebie podobne tytonie. Ten, to pewnie był GH Rum Flake. Jeśli zgadłem to fajnie, jak nie to nie szkodzi. Tytoń jest przedni. Pali się go doskonale. Cokolwiek by to nie było, warte jest zakupu. Od jeden do pięciu daję mu pięć. Zdecydowanie. Wielbicieli aromatów zadowoli w 100%, pomimo że aromatyzacja jest typowa dla GH: z oczkiem puszczonym w stronę wieku 19-tego, podbijająca, a nie zabijająca smak tytoniu, trudna jednoznacznie do określenia.

Moja osobista refleksja ( poza protokołem) jest taka: facet znalazł perfumy swojej prababki, a ta dostała je od pewnego obrzydliwie bogatego maharadży. Wszystko to w czasach świetności Imperium, kiedy wszystko było jeszcze na swoim miejscu. Spryskał się tymi perfumami, zachciało mu się figlować to wlazł do tej cholernej torebki. Potem poszedł oglądać Irlandki fikające i tupiące nóżkami. I skończyło się jak się skończyło.
Pa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*