Fajkowy zeppelin

19 września 2010
By

Słońce wstaje na wschodzie, ale to na zachodzie jest cywilizacja. Szczególnie fajczarska. Nie, żeby druzia sobie w fajkarskim światku nie radzili, ale sporo mogliby się nauczyć od braci zza Odry. Mówię tu o firmie Vauen – jednym z tytanów przemysłu fajkarskiego w Europie i na świecie.

O tym, że niemiecka fabryka fajek z Norymbergi (rodzinnego miasta malarza Albrechta Dürera, filozofa Ludwiga Feuerbacha, ale i dobrze znanego w Polsce rzeźbiarza Wita Stwosza) działa prężnie, mogliśmy przekonać się z kilku artykułów Jacka, który donosił o tamtejszych nowinkach, trendach i dziwactwach. Od dawna dostępne są u nas fajki z serii Władcy Pierścieni, wykonane niejako w hołdzie Tolkienowi, ale przede wszystkim przeznaczone dla miłośników filmu. Dla nich to pamiątki, dla fajczarzy zaś dość smaczne kąski. Poznaliśmy też shishę fajkową, pomysł tak dziwaczny, że aż świetny. Szczerze wierzę, że znakomicie sprawdzi się na imprezie i sam zamierzam takową nabyć. Kolejnym zjawiskowym kuriozum było Pipoo, aktualnie dostępne także u nas dzięki fajkowo.pl – maleńkie fajeczki w bardzo „postmodernistycznym” kształcie, aż chciałoby się rzec. Wreszcie dowiedzieliśmy o fajce Indian Sioux, a ostatnio o hołdzie dla Chopina.

To pozwala twierdzić, że Niemcy poszukują. Wykorzystują każdą furtkę, by twórczo namieszać w światku fajkarskim. To wprawdzie przemyślana śmiałość, skalkulowana, nastawiona na zaciekawienie klienta, na rozszerzenie rynku. Bardzo komercyjne to działanie, ale wszak biznes, to biznes. Lepiej szukać i nie trafiać, niż stać ciągle w miejscu. Choć niektórzy się zaperzą i krzykną pewnie za Nietzsche’m Gott ist tot, ale trzeba przyznać, że w tym szaleństwie jest metoda.

Sam patrzę na pomysły Vauena ze zdziwieniem. Jestem fajczarskim konserwatystą, ale jednak nie mogę powstrzymać szczerego uśmiechu, oglądając Pipoo. Na strony prezentujące fajkę Gandalfa w ogóle nie zaglądam, bo najpewniej kliknąłbym „kupuj” i wydał na nią ostatnie pieniądze. Owa Sioux podoba mi się za to z powodu sentymentu do niemieckich westernów. I choć wiem, że to nie jest najwyższa półka fajkarska, a sama idea tych produktów zahacza o kicz, to jednak cenię sobie odwagę ludzi Vauena. Wręcz im kibicuję.

Bo jest coś urokliwego w tych fajkach. Tak jak w tej poniżej. Niby nic nowego – ktoś mógłby rzec nie bez racji, ale jednak powrót akurat do tego zapomnianego pomysłu sprzed lat jest kolenym udanym szaleństwem norymberczyków.

Można by zapytać – skąd ciągoty do takich działań? Skąd te inspiracje? Jak te pomysły rodzą się w niemieckich głowach? Sądzę, że odpowiedź jest prosta – ludzie z Vauena patrzą na świat szeroko otwartymi oczyma. Nie zawężają sobie pola widzenia, nie nakładają klapek na oczy. Prawie każdy ich pomysł jest mocno zakotwiczony w rzeczywistości, do czegoś nawiązuje, do czegoś odsyła. Pipoo jest hołdem dla nowych czasów, próbą adaptacji w zurbanizowanym społeczeństwie. Fajkowa shisha stara się połączyć bliskowschodnią kulturę z europejską. Owe fajki „muzyczne”, o których niedawno pisał Jacek, to nawiązanie do przeszłości, do tych momentów, gdzie nuty wybrzmiewały głośniej niż bomby. Dzięki szeroko otwartym oczom fajkarzy Vauena sam patrzę na ich wymysły z wytrzeszczem. Dziwiąc się, odnajduję nić porozumienia – oni też musieli się dziwić, gdy to wymyślali.

Co prawda nie wszystkie produkty bywają trafione. Szczytem kiczu w negatywnym tego słowa znaczeniu jest „krowia” fajka z wymionami i łatami. Jest też fajka „futbolowa” z tej samej serii. Zbyt infantylna to idea, zbyt dziwaczna. Z drugiej strony – nie zawsze trafia się w sam środek, prawda?

Jednak najbardziej dziwaczny jest fakt, że wśród plejady fajek Vauena brakuje tych bezpośrednio nawiązujących do Gwiezdnych Wojen (kto, oprócz mnie, wie jeszcze, że Ben Kenobi był fajczarzem?). Tutaj jednak uprzedzili Niemców Włosi. Savinelli już od jakiegoś czasu sprzedaje specjalną serię fajek Obi One i Obi Two. To chyba najdotkliwsza porażka dla jednej z najodważniejszych i najbardziej szalonych fabryki fajek w Europie. Nie zapominajmy jednak, że nie samymi szaleństwami Vauen żyje i w jego ofercie znajdują się inne, naprawdę ciekawe egzemplarze, którymi żaden konserwatysta fajczarski nie pogardzi, niezależnie od tego jak szeroko patrzy na świat.

Zdjęcie pochodzi ze strony producenta:
http://www.vauen.de/photo/detail/en/Zeppelin_Zep/5.40.4.10.html

Pozwalam sobie na ulokowanie filmiku z YouTube – jalens

Tags: , , ,

17 Responses to Fajkowy zeppelin

  1. JSG
    JSG
    19 września 2010 at 10:34

    Niewielescie napisali o samej fajce, a to naprawde ciekawa koncepcja, z jednejs strony zapewnezakorzeniona w tradycji cygarowej, z drugiej spojna niejako z idea fajek w ksztalcie róg.

    Niedawno na designe po polsku (polecam ten blog) czytalem artykul o czlowieku ktory rojektuje adidasy, laczy w sobie kunszt designera ze sprytem marketingowca, co prawda najpierw podja prace w adidasie, dopiero pozniej skonczyl studia, ale mysle ze podobna sytuacje mamy w vauenie, pracuja tam po prostu specjalisci na tyle uniwersalni by laczyc te dwie dziedziny. Moze warto bylo by skontaktowac sie z dzialem PR vauena i przeprowadzic wirtualny wywiad z projektantami i marketingowcami tej firmy, zadanie dla kogos kto szprechen dojcz, lub spik englisz, ale pole do popisu jest, mysle ze Norynberdze znalezli by sie ochotnicy.

    • jalens
      19 września 2010 at 18:30

      Kontakt jest. Jak wydobrzeję, zrobię coś takiego. To chyba jednak po jeszcze jednej gościnie u p. Kopacz.

  2. Swiety
    Swiety
    19 września 2010 at 23:54

    W sumie, to byłbym zainteresowany zakupem takiego Zeppelina. Z jednej strony z ciekawości, a z drugiej z myślą o sprzęcie na krótsze palenie gdy na długie nie ma warunków. Poza tym może to być fajne rozwiązanie na palenie w samochodzie, w który spędzam połowę życia.
    Jeśli chodzi o Pipoo, to gdzieś ktoś pisał (może i na fajkanecie), że są popularne wśród młodzieży w Niemczech i w Anglii. Tak, więc Vauen podobnie jak McDonalds zapewnia sobie następne pokolenia klientów :)

    • Swiety
      Swiety
      19 września 2010 at 23:59

      No właśnie: czy ktoś się orientuje gdzie można kupić Zeppelina?

    • Rheged
      20 września 2010 at 00:25

      Ba, ja sam się zastanawiam nad Pipoo. Kwestią sporną jest, czy jestem jeszcze młodzieżą, czy już nie. Nie mam jednak problemów z tymi kategoriami, więc sam chętnie sobie kiedyś sprawię.

      Co do nabycia Zeppelina – uderzaj do Piotrka N. Obecny jest tu na fajkanecie (a coś sądzę, że podgląda żywo tą dyskusję) i myślę, że moglibyście ponegocjować w sprawie przylotu Zeppelina nad Polskę ;)

      • Swiety
        Swiety
        20 września 2010 at 15:08

        Skoro jest kwestią sporną czy jesteś młodzieżą, czy też nie, to znaczy, że jesteś młodzieżą :) Ja już dylematu nie mam. Ale nie wydaje mi się żeby to miało jakieś kluczowe znaczenie w kwestii zakupu Pipoo. Ja jak będę miał ochotę używać butelki ze smoczkiem do picia mleka, to sobie taki sprzęt kupię bez dylematów :)
        A podział na ludzi pod względem wieku u mnie wygląda tak:

        1. Żyjący
        a) Samodzielni
        b) Niesamodzielni
        2. Nieżyjący
        a) Jeszcze nieżyjący
        b) Już nieżyjący

        Tak na oko, to mam wrażenie, że zaliczasz się do grupy 1a, więc masz wszelkie kwalifikacje do posiadania i używania fajki Pipoo.
        :)

        • Rheged
          20 września 2010 at 16:52

          „Skoro jest kwestią sporną czy jesteś młodzieżą, czy też nie, to znaczy, że jesteś młodzieżą”
          Tylko czy ta młodzież, którą nauczam w szkole tak samo sądzi? ;)

  3. 20 września 2010 at 08:48

    Cena w okolicach 150 euro…Z drugiej strona jak na dobry patent – ciekawa. Sposób palenia jest dość dziwaczny, ale tak jak napisał Swiety, może to być rozwiązanie dla „samochodziarzy” i osób mających ochotę na szybką fajkę. Zastanawia mnie jednak ta „szybkość” palenia. Mały otwórz wlotowy wymusza potężną cyrkulację powietrza we wnętrzu komina. To oznacza, że ładujemy ileś tam tytoniu, tylko po to, żeby go ekspresem wciągnąć – Nie dziękuję. Mimo wszystko w sytuacjach kiedy chcę „szybko i bezobsługowo” używam mini corn cub’a. Oczywiście kolekcjonerzy pewnie znajdą dla Zeppelina miejsce na półce.

    Pozdrawiam,

    Mikołaj

    • Swiety
      Swiety
      20 września 2010 at 14:46

      Hmm… Tak patrząc z technicznego punktu widzenia, to mały otwór właśnie dławi przepływ powietrza. Ciśnienie jak i podciśnienie jest w każdym miejscu jakiegokolwiek obiektu, jednakowe. Wszelkiego rodzaju przewężenia, kryzy i inne małe otwory sprawiają, że wzrasta prędkość przepływu czynnika (w tym wypadku powietrza) przy nie zmienionym ciśnieniu lub podciśnieniu, ale zmniejsza się ilość przepływającego czynnika. Czyli w sumie palący ma duży wpływ na ilość powietrza. Tak patrząc na filmik z youtube, to mam wrażenie, że komin w Zeppelinie nie jest aż taki mikroskopijny i na pół godziny relaksu powinien wystarczyć.
      Jeśli chodzi o Pipoo, to mi się też ten patent bardzo podoba. Tylko chyba jest trochę problem z nabyciem tytoniu. Bo podobno jest on sprzedawany w formie cygara o srednicy komina, z którego odcina się kawałek odpowiadający głębokości komina lub mniejszy. Chyba żeby nabijać taką Pipoo zwykłym tytoniem fajkowym… No i jak jeszcze się dołoży fajkę Gandalfa (która również mnie urzekła), to potrzebuję 2tys. zł.. Tak, tak… Życie, to sztuka wyboru i kompromisu… :(

      • Alan
        Alan
        20 września 2010 at 15:01

        Do takiej Pipoo możnaby wsadzić plasterek twista, jak już JSG wspominał.

      • Rheged
        20 września 2010 at 16:15

        Wcale nie musisz kupować tytoniu producenta. Kup cygaretkę albo cygaro, odcinaj po kawałku i pal. Ja tak będę robił. Efekty mogą być ciekawe.

  4. marek milczek
    marek milczek
    20 września 2010 at 15:57

    mam niejasne wrażenie, że Pipoo to zwyczajnie papieros opakowany w fajne pudełko. Na dodatek drogie. Jeżeli nie mogę, nie mam czasu, bądź okoliczności nie pozwalają na palenie fajki – wtedy albo nic, albo papierosy. Wiem, odezwą się głosy, że dla każdego coś miłego. I dobrze, bo świat jest tak poukładany, iż nie ma ludzi identycznych. Ale ja bym w to nie wszedł. Wolałbym malutką fajkę np. taką
    http://fajkowo.pl/cgibin/shop?info=4&sid=16ca2784
    Chyba kupię sobie ze trzy, cztery takie fajki, które nabite w domu, zastąpią Pipoo. A jaki szpan – kilka fajeczek w fajnym futerale….

  5. pinkplato
    20 września 2010 at 22:08

    A furią kształtów spotykamy się oczywiście w świecie nie-fabrycznych fajk-mejkerów od dawna
    … ale miłe to ,że fabryki fajek udostępniają ten sort rynku większej ilości ludzi. tworząc modernistyczne, czy dziwaczne kształty za rozsądną cenę- zachęcają nowe pokolenie do fajki- może czasem do rzucenia papierosów.

    • Rheged
      20 września 2010 at 22:38

      I odnowy mody na fajczarstwo, nieprawdaż? Niektórzy z moich znajomych chcieliby palić fajkę, ale uważają, że do niej nie dorośli. Że fajka przystoi ludziom w odpowiednim wieku. A taki zeppelin? A takie Pipoo? Kusi, no nie? ;)

      • marek milczek
        marek milczek
        20 września 2010 at 23:07

        pomijając wszystko inne, mam wrażenie, że zeppelin przepali sie w „try miga”. Cienka ścianka i brak kontroli nad żarem, oraz brak wentylacji i po fojko-cygarniczko-czymś. Ładne to, trochę futurystyczne. Cholera, może bym i kupił, ale boję się wszystkiego co „pachnie” papierosami, a zeppelin aż nimi wrzeszczy.

        • Rheged
          20 września 2010 at 23:14

          Właściwie to nie futurystyczne, a retro. Kiedyś takie fajki były obecne. To jest odświeżony pomysł sprzed wielu lat.

  6. pinkplato
    20 września 2010 at 23:18

    Ja myśle, że palenie fajki to po prostu wartosć sama w sobie- niepowtarzalna- ia dajaca dużo radośći
    przeróznych, dla jednych tylko smak, dla innych dodatkowo ( np mnie) zbieranie pipe- artu.
    Fajkę należy po prostu propagowac. Choć jestem dobrej myśli- ludzie od stechnicyzowania idą w kierunku slow-life- , który to kierunek jest piękny i potrzebny… wyciszenie, jakość, delektowanie się
    i prawdziwe przyżywanie…. tak trzymać

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*