Baldo Baldi – wywiad z legendą

26 grudnia 2013
By

Wywiad pochodzi ze strony www.theitalianpipe.com; tłumaczenie powstało celem przybliżenia naszym użytkownikom sylwetki jednego z najwybitniejszych fajkarzy świata – Baldo Baldi. Autorem wywiadu jest Tarek Manadily, znana w świecie fajkowym postać, autor artykułów, dystrybutor włoskich fajek, zaprzyjaźniony m.in. z Danielem Schneiderem z Synjeco czy Hansem Schürchem, który z myślą o nim stworzył jeden ze swoich blendów (Tarek Robusto).  Więcej o Tareku można przeczytać tutaj. Wywiad przełożył Boro.

11 lutego 2000 roku miałem przyjemność porozmawiać z Baldo Baldim, który jest moim dobrym przyjacielem i fantastycznym człowiekiem. Celem tego wywiadu było rozwianie przynajmniej części tajemnic otaczających Baldo-osobowości oraz Baldo-fajkarza. Mam nadzieję, że będziecie czerpać tyle radości z lektury tego wywiadu, ile daje mi dzielenie się nim z Wami.

baldo baldi portret

źródło: www.apassionforpipes.com

Ile masz lat?

52

Powiedz mi coś o swoim wykształceniu.

Studiowałem architekturę. Kiedy ukończyłem Liceum Artystyczne zrozumiałem, że nie chcę zakończyć na nim swojej edukacji w tym kierunku. Zapragnąłem poszerzać swoją wiedzę na temat sztuki, a architektura wydawała się odpowiednią ścieżką, z której dzisiaj jestem bardzo zadowolony. Otrzymałem dyplom ukończenia studiów w 1973 roku.

Masz trójkę dzieci, prawda?

Heh… Tak, to prawda, ale jestem singlem!

Zmieńmy teraz temat na fajkowy. Kiedy, dlaczego i jak rozpocząłeś swoją przygodę z fajkarstwem?

Można coś o tym przeczytać w magazynie „Smoking”. Wszystko zaczęło się od hobby, a później pasji. W czasach, gdy zaczynałem, nie było mnie stać na fajki dobrej jakości. Wziąłem więc udział w konkursie fajkarskim i zająłem drugie miejsce, a zwyciężył – nieżyjący już – Pellissone. Od tamtego momentu zacząłem robić fajki dla siebie. Dostałem kilka klocków wrzośca od znajomego pracującego w fabryce Castello, na których mogłem poćwiczyć. Zacząłem w 1977-78. Pewnego dnia poszedłem do dentysty mając przy sobie jedną z moich fajek. Nie miałem pieniędzy, żeby zapłacić za jego usługę, przyjął ją więc z radością jako formę wynagrodzenia.

Pod koniec lat 80. zacząłem robić fajki regularnie. Umieściłem nawet kilka reklam w gazetce włoskiego Pipe Clubu. Pamiętam moje pierwsze egzemplarze, które były fatalnie wykonane. Do dziś mam kilka u siebie. Sprzedawałem je obwoźnie, zarabiając w ten sposób na studia. Pewnego razu mój ojciec zaniósł kilka z nich do właściciela znanej i szanowanej w Rzymie trafiki. Był on tak zaskoczony jakością ich wykonania, że od razu złożył zamówienie na kolejne. Zaopatrywałem ten sklep w moje fajki dopóki nie zbankrutował kilka lat temu. Ten sam człowiek, za moim pozwoleniem, wysyłał w latach 1985-89 część z nich za ocean. W 1990 roku sklep został zamknięty, a mój kontakt z rynkiem amerykańskim osłabł.

Właściciel tej trafiki sprzedawał Twoje fajki w Stanach Zjednoczonych, tak?

Nie do końca. Skupował hurtowo moje fajki, z których większość sprzedawała się w jego sklepie, jednak zawsze wysyłał kilka specjalnych sztuk na rynek amerykański. Zwykł kupować prawie całą moją roczną produkcję, to jest około 120-150 sztuk. Moje fajki okazały się być hitem w Stanach, wielu amerykańskich kolekcjonerów odwiedzało mnie w mojej pracowni i kupowało je ode mnie w ciągu ostatnich lat.

Kto nauczył Cię robić fajki?

Nikt. Już na uczelni uczyłem się pracować z różnymi materiałami, również drewnem. Moja droga do bycia fajkarzem nie była jednak łatwa, ponieważ w czasach, gdy zaczynałem, ludzie byli bardzo tajemniczy i nie chcieli dzielić się swoimi metodami. Zacząłem od papierów ściernych i pilników i tak pracuję do dziś.

Po ukończeniu studiów pracowałem na pół etatu jako projektant wnętrz. W 1975 roku miałem szansę wyjechać i pracować w Kanadzie jako architekt, ale wygrało serce i postanowiłem się ożenić. Kiedy dwa lata później na świecie pojawił się mój syn, zająłem się produkowaniem fajek „w pełnym wymiarze czasowym”.

Dla mnie fajkarstwo to część kultury. Jeśli spojrzysz na niektóre fajki to zobaczysz, że niemożliwym jest wyrzeźbienie niektórych kształtów za pomocą maszyn. To powolny proces twórczy. Nie ma absolutnie żadnej rzeczy, która mogłaby zastąpić czułość i precyzję ludzkiej ręki.

Czy jest jakiś fajkarz lub marka fajek, którą uważasz za inspirującą?

Cóż, dla mnie Carlo Scotti z Castello był absolutnym mistrzem. Produkował piękne fajki. Nie wiem do końca jak marka wygląda teraz. Może stała się odrobinę przereklamowana. Scotti był prawdziwym artystą. Ja jestem sam i tak samo pracuję. Obawiam się, że przyjdzie mi zabrać całe moje dziedzictwo ze sobą do grobu. Do dziś pracuję tak jak pracowałem od samego początku, absolutnie nic się nie zmieniło. Od zawsze mam potrzebę poprawiania jakości moich fajek, nie zapominając o moim podejściu do nich, które sprawiło, że są teraz tym, czym są dla dzisiejszych fajczarzy i fajkarzy. To, co sprawia, że fajka uznawana jest za wybitną, to drobne detale. Przykładem może być moja obsesja na punkcie przejścia szyjka-główka. To szczegół, któremu poświęcam bardzo dużo uwagi.

Jesteś uznawany za bardzo tajemniczego fajkarza. Robisz to specjalnie? Jeśli tak, to dlaczego?

To kwestia osobowości. Bardzo kocham życie, a teraz płacę tego cenę. Zawsze szukałem piękna wokół siebie, ale piękno jest relatywne, na każdej płaszczyźnie. Nie możesz wymyślić sobie kultury. Wierzę, że jestem artystą, a nie rzemieślnikiem. Będąc młodym chłopakiem marzyłem, aby w przyszłości zostać rzeźbiarzem i bardzo interesowałem się tym rodzajem ekspresji artystycznej.

Czy to oznacza, że nigdy nie chciałeś umyślnie stać się rozpoznawalnym fajkarzem?

Nigdy! Po prostu zawsze czerpałem przyjemność z tego, co robię. Robię fajki dla siebie. Oczywiście przyjemność jest jeszcze większa, kiedy widzę innych doceniających moją sztukę.

Skąd bierzesz wrzosiec na swoje fajki?

Używam wrzośca pochodzącego z Ligurii (Włochy) i Prowansji (Francja). Do produkcji fajek używam klocków sezonowanych 15-20 lat. Czasem kupuję świeże drewno i sezonuję je u siebie. Mam teraz taki zapas wrzośca, że mógłbym robić fajki latami bez potrzeby uzupełniania zapasów. Mam u siebie takie ebauchony o jakich nie słyszano – zarówno pod względem wielkości jak i jakości. Od czasu do czasu wybieram jeden i zamieniam go w fajkę z moich wizji. Zawsze szukam straight grainu.

Jak sezonujesz wrzosiec?

W najbardziej naturalny sposób: pozwalam, aby czas wykonał za mnie całą pracę. Żadnego pośpiechu. To oczywiste, że przy wielkich produkcjach i wydatkach związanych z zatrudnieniem pracowników trzeba znaleźć środki przyspieszające ten proces. Ja pracuję sam, więc nie muszę się spieszyć. Trzymam moje klocki w workach i pozwalam powietrzu oddziaływać na nie przez długie lata.

Czy kiedykolwiek pracowałeś z innymi rodzajami wrzośca? Jeśli tak to z jakimi?

Nie, zawsze pracowałem z drewnem pochodzącym tylko z tych dwóch miejsc. Raz spróbowałem wrzośca z Korsyki i muszę przyznać, że nie był zły.

Jak wygląda historia Twojego logo na ustniku?

Początkowo było czymś w stylu nacięcia nożem, które wypełniałem Plexiglasem. Zawsze uważałem, że moje logo łączy w sobie prostotę i harmonię; wydaje mi się ciekawym, eleganckim półksiężycem. Aktualnie wykonuję je używając „Syntonitu” – materiału, który powstaje wskutek zmieszania dwóch akryli.

Kiedy używasz bursztynu jako materiału na ustnik?

Zazwyczaj decyzja o użyciu bursztynu zapada zanim jeszcze zabiorę się do robienia fajki – robię to na podstawie analizy usłojenia klocka. W niektórych przypadkach bursztynowy ustnik uwypukla piękno całej fajki. Robię bardzo mało fajek z bursztynem. Uwielbiam używać tego „mętnego”. Przezroczysty jest równie piękny, ale podczas palenia kanał dymowy bardzo szybko robi się czarny od brudu, co oczywiście widać z zewnątrz.

W swoich fajkach używasz tylko akrylu jako materiału na ustniki czy wykorzystujesz również ebonit?

Używam akrylu, cumberlandu i czasami bursztynu. Nigdy nie pracowałem z ebonitem. Wiem, że to piękny i wygodny materiał, ale bardzo szybko ulega utlenianiu i zmienia kolor.

Jak robisz swoje fajki?

Najczęściej pomysły na fajki przychodzą do mnie w nocy. Wstaję od razu i przelewam ideę na papier. Następnego dnia wybieram klocek najbardziej odpowiadający temu kształtowi. Czasem pracuję nad kilkoma projektami jednocześnie. Wykonuję w nich po kolei te same kroki, od nawiertów po długi proces nadawania kształtu i wykończenia.

Co jest rzeczą decydującą o ostatecznym kształcie fajki?

Zdecydowanie usłojenie. Staram się za nim w miarę możliwości podążać do samego końca pracy z daną fajką.

Kto pomaga Ci wykonywać fajki?

Nikt.

Jak długo zajmuje Ci wykonanie fajki od A do Z?

Od 5 do 8 godzin. Często pracuję cały dzień bez przerwy i przy procesie wykańczania fajki znajduję wielkiego sandpita, co oznacza koniec dla niej i zmarnowane kilka godzin ciężkiej pracy. Niekiedy rzucam sobie i fajce różne wyzwania i choć pod koniec pracy dostaję to, czego chcę – to bardzo trudna sztuka. Zdarza mi się zacząć fajkę z bardzo sprecyzowanym planem, a potem pozwolić ponieść się wyobraźni i usłojeniu, co często sprawia, że efekt końcowy potrafi znacznie odbiegać od pierwotnych założeń.

Dlaczego nie określasz grade swoich fajek?

To bardzo proste. Spytaj jakiegokolwiek malarza o to, który z jego obrazów jest lepszy, a który gorszy. To wszystko jest zbyt względne i subiektywne. Coś jest świetne, jeśli uważasz, że jest świetne i na odwrót: jest kiepskie, jeśli twierdzisz, że jest kiepskie.

Masz jakieś ulubione kształty?

Uwielbiam interpretować po swojemu klasyczne kształty. Często robię również „rzeźby”, fajki zorientowane typowo artystycznie. Cały czas mam potrzebę tworzenia fajek, które są bardziej rzeźbami niż przedmiotami użytkowymi.

źródło: www.tobaccodays.com

Czy są kształty które wyjątkowo przypadły Ci do gustu?

Może są to Canadian i Lovat, ale moje własne, nie-książkowe interpretacje. Ustnik, na przykład, odgrywa wielką rolę w ogólnym wyglądzie i zdefiniowaniu kształtu fajki. Kiedy zaczynałem robić moje ustniki na początku kariery, ludzie myśleli, że kompletnie oszalałem. Nie mogli zaakceptować ich odmienności.

Kiedy zacząłeś wysyłać swoje fajki do USA?

Od 1984-85 do 1989-90.

Kto był Twoim importerem w USA, z którym współpracowałeś?

Michale Butera, gdy jeszcze pracował jako ubezpieczyciel, zwykł do mnie przyjeżdżać i kupować ode mnie wrzosiec. To było w latach 80. Kupował również ode mnie fajki, ale tylko dla siebie. Zadawał też niezliczone pytania dotyczące ich wyrobu. Później sam zaczął je robić. Następnie przyjechali Bob Halin i Barry Levin i nabyli moje fajki, później nawet im je dawałem. Niedługo później, jakoś w 1994-95 spotkałem ich obu w Rzymie i podpisałem z nimi kontrakt. Tego dnia kupili ode mnie 18 moich fajek. Niestety, niedługo później Barry zmarł i cały interes padł. Od tamtego czasu nie sprzedałem żadnej z moich fajek na rynek USA.

Dlaczego twoja produkcja jest tak ograniczona?

Zawsze była. Kiedyś pracowałem naprawdę ciężko, potrafiłem zrobić 200 fajek rocznie, ale to było kiedyś. Teraz moja roczna produkcja jest zdecydowanie mniejsza. Zresztą, przecież liczy się jakość, nie ilość.

Jaki jest twój rekord fajek wyprodukowanych rocznie?

Ciężko mi powiedzieć jak wypada to w skali roku, ale na początku, kiedy podjąłem decyzję, że zostaję fajkarzem na pełny etat, przez jeden miesiąc pracowałem naprawdę ciężko, większość doby każdego dnia spędzałem w pracowni. Udało mi się wtedy zrobić 60 fajek. Pamiętam, że nie byłem zadowolony z jakości niektórych z nich, więc odpuściłem sobie taki rygor. Teraz, pracując ciężko, daję radę zrobić maksymalnie 20 fajek miesięcznie. Latem, kiedy jest gorąco, ciężko osiągnąć mi nawet tę liczbę.

Kogo zaopatrujesz w swoje fajki we Włoszech?

Trzy trafiki w różnych włoskich miastach mają kilka moich fajek, ale dystrybucja jest bardzo limitowana, jeżeli wolno mi tak powiedzieć.

Czy można kupić Twoje fajki w innych krajach poza Włochami?

Nie, jestem tylko wasz!

Dlaczego Twoje fajki są tak drogie?

To wynika z tego jak je tworzę. Wierzę, że jestem jedynym fajkarzem, przynajmniej we Włoszech, który pracuje w ten sposób. Nie używam niczego poza papierami ściernymi, pilnikami i dłutami i, tak jak mówiłem, zrobienie fajki może zająć mi dwa pełne dni ciężkiej pracy. Kiedy pracuję, zamykam się w mojej pracowni i siedzę tam cały dzień nie myśląc nawet o jedzeniu czy piciu. Upewniam się tylko czy mam pod ręką swoje fajki i wystarczająco dużo tytoniu.

Jaka jest Twoja ulubiona marka fajek? Pytam cię jako fajkarza i fajczarza.

Moje fajki są na pierwszym miejscu, ale mam też fajki innych marek: kilka Castello i Brebbię, którą dostałem od Buzziego.

Ile fajek masz w swojej prywatnej kolekcji?

Około 150.

Co sprawia, że zatrzymujesz dla siebie jedną ze swoich fajek?

Cóż, najwięcej radości sprawia mi gdy inni cenią i chwalą moje najlepsze fajki. Czasem jednak nachodzi mnie ogromna chęć posiadania jakiejś konkretnej fajki. Robię ją więc dla siebie. Odkładam takowe i czekam na specjalną okazję, żeby w nich zapalić. Zdarza się, że po latach sięgam po taką fajkę i opalam ją po raz pierwszy. Myślę sobie wtedy, że zrobiłem ją właśnie dla siebie i nie czekała na nikogo innego przez cały ten czas. Tylko na mnie.

Kiedy decydujesz, żeby zapalić po raz pierwszy w takiej fajce?

Kiedy chcę dać sobie prezent.

Jak często to się zdarza?

Cztery, pięć razy do roku.

Masz swoją ulubioną fajkę? Jaką i dlaczego?

Mam! Regularnie palę w około 40 fajkach. Wiesz, to zawsze jest kwestia emocji. To zależy od tego, jakie wspomnienia wiążą się z konkretną fajką. Tak samo jest z tytoniami. Kiedy zaczynałem przygodę z fajką, paliłem wyłącznie tytoń Prince Albert. Był wtedy sprzedawany w genialnej puszce, kochałem go! Jakieś 6 lat temu, nie paląc go już długi czas, postanowiłem przypomnieć sobie ten magiczny czas, postanowiłem więc kupić kopertę Prince Albert. Ależ to było rozczarowanie! Zniszczyłem w ten sposób tyle dobrych wspomnień! Może to moja wina. Może to ja się zmieniłem.

Jakie tytonie należą do twoich ulubionych?

Zawsze paliłem mieszankę St. Bruno i Park Lane No. 7. Bardzo lubię Escudo i, dzięki wam, poznałem Full Virginia Flake i Flakes No. 7.

Ile fajek wypalasz dziennie?

Około 50g tytoniu wystarcza mi na półtora dnia. Spokojnie wypalam 250g tygodniowo.

Które z tych wszystkich nabić smakuje Ci najbardziej?

Wydaje mi się, że ostatnie, moment przed pójściem do łóżka. Ale gdy tylko otwieram rano oczy, pierwszą moją myślą jest fajka i filiżanka kawy. Palę fajkę nawet przed pójściem rano do toalety!

Jak długo jesteś fajczarzem?

Jakieś 35 lat. Miałem 17 lat kiedy zacząłem.

Co robisz w wolnym czasie?

Gram w tenisa. Odwiedzam galerie sztuki. Zawsze szukam silnych emocji. Czasem wystarcza mi odwiedzić konkretny rynek, szczególnie taki, gdzie znajduje się jakiś wyjątkowy monument lub rzeźba. Uważam, że my, Włosi, jesteśmy błogosławionym narodem. Weźmy na przykład taką Wenecję czy Florencję, całą ich kulturę.

Zbieram również buty. Mam ponad 140 par butów w mojej kolekcji. W moim domu są szafy, w których nie ma nic poza butami! Kocham także muzykę. Mocne głosy oddziaływają mocno na moje emocje. Słucham różnej muzyki, od poważnej do jazzu i bluesa.

Co Twoim zdaniem wyróżnia włoską myśl fajkarską?

Śródziemnomorska pasja. Wkładamy emocje w to, co robimy. Mamy również potrzebę poszukiwania świeżych inspiracji wzorniczych, bazując na konkretnych trendach w sztuce. Zrobiłem kiedyś fajki inspirowane słynnymi artystami, takimi jak Picasso czy Dali. Wierzę, że włoskie fajkarstwo zawsze było popularne w mniejszym lub większym stopniu.

Czy masz jakiegoś ucznia, któremu zdradzasz swoje sekrety wyrobu fajek?

Nie, nie uczę nikogo. Próbowałem, ale jestem szczęśliwy, gdy pracuję sam. Tak wolę. Siedzę w mojej pracowni sam przez cały dzień. To wymaga odpowiedniego charakteru. Ja czuję się wtedy dobrze. Z drugiej strony, traktuję się bardzo dobrze. Mam jedne z najlepszych win i szampanów na świecie. Kocham gotować, robię czasem obiady dla, na przykład, dziesięciu osób. Lubię swoje życie.

Zamierzasz dalej robić w fajki w przyszłości? Jeśli tak, dlaczego?

Absolutnie tak, żyję po to, aby robić fajki i zamierzam to robić dalej. Fajkarstwo stało się częścią mnie i nie mam żadnego powodu, żeby przestać to robić.

 Źródło: www.theitalianpipe.com

Z angielskiego na polski przełożył: Boro

Tags: , ,

21 Responses to Baldo Baldi – wywiad z legendą

  1. Alan
    26 grudnia 2013 at 21:32

    Znakomita robota. I wiele ważnych dla fajki rzeczy głośno wypowiedzianych przez autorytet m.in. o integralności główki z ustnikiem.

  2. Zyrg
    zrg
    26 grudnia 2013 at 22:50

    Super wywiad. Taka, rzec by można, odwrotność Mr. B…

  3. KrzysT
    KrzysT
    26 grudnia 2013 at 22:58

    Doskonały wywiad i – warto to podkreślić – znakomite tłumaczenie. Wielkie dzięki Mateuszu, kawał dobrej roboty.

  4. MeB
    27 grudnia 2013 at 00:30

    Ciekawa postać i świetny wywiad. Jednak taki wywiad zostawia po sobie więcej pytań niż odpowiedzi. Chciałbym wiedzieć więcej na temat technik fajkarskich tego mistrza :)

  5. R.Woźniak
    27 grudnia 2013 at 09:47

    Mateuszu sprawiłeś niezwykły prezent tym wywiadem. To co prawda „tylko” doskonałe tłumaczenie ale bez tego ten wywiad nie miał by dla mnie tak emocjonalnego wydźwięku. Choć sam Baldo i jego dzieła nie są moim guru to jego sposób wykonywania fajek powinien dać dużo do przemyślenia.

  6. Janusz J.
    Janusz J.
    27 grudnia 2013 at 12:38

    Świetna robota Mateuszu! Dzięki!
    I pomyśleć, że tylko dłuta i papier…
    A co do jego fajek, to są w sprzedaży w pekińskim klubie fajkowym. Choć sam Mistrz, z powodu kłopotów zdrowotnych, tu nie zawitał.

    • KrzysT
      KrzysT
      27 grudnia 2013 at 12:40

      Teraz to już masz wizytę Tomka jak w banku. Szykuj ekskluzywne alkohole i ekskluzywne Chinki ;)

      • 27 grudnia 2013 at 13:07

        Wezwany, jestem ;)

        Janusz – to już drugi powód by tam przybyć ;)
        A dwa kolejne podał Krzyś – nie będę przeczyć :) są dodatkową pokusą, jeśli są ;)

        Boro – fajnie, że chciało Ci się przetłumaczyć. Ten i jeszcze jeden wywiad z Baldo znam niemal na pamięć. Fajnie, że teraz w ojczystym inni mają możwilość poznać tą osobistość.
        Bo tylko ja tu o Baldo piszę i piszę; coś dokłąda Krzyś i Yopas… a poza tym – to nic więcej się nie mówi. Wielu zapytać by mogło – któż to? Teraz jakby jaśniej ;)

        Do artykułu aż się prosi więcej fotek jako appendix fajek autorstwa Baldo.

        czy transkrybując Balda ;) – dla napiętych – uwaga – to żart

        • KrzysT
          KrzysT
          27 grudnia 2013 at 17:43

          Sprawa jest prosta – większość fajek high grade to coś, do czego polski rynek jeszcze nie dorósł. Znakomita większość fajczarzy nawet się w te rejony cenowe nie zapuszcza z myślą, żeby coś kupić – ci mniej wciągnięci w nasze hobby w ogóle patrzą na to jak na kosmos, że można wydać kilka-kilkanaście tysięcy złotych na fajkę.
          A ci bardziej wciągnięci – cóż, zazwyczaj zawartość portfela skutecznie ogranicza zapędy.
          Tym niemniej, niezależnie od wszystkiego, myślę, że warto się interesować, popatrzeć i – jeśli ktoś będzie miał okazję – wziąć fajki Baldo w rękę. Wtedy trochę łatwiej zrozumieć, za co ludzie płacą te chore pieniądze ;)
          Poza tym jednak fajnie jest obserwować trendy w światowym fajkarstwie, nawet, jeśli czasem wydają się sprzeczne z naszą osobistą estetyką, a czasem nawet ze zdrowym rozsądkiem.

          • Perry
            Perry
            28 grudnia 2013 at 22:40

            To znaczy że masz blade pojęcie o tym co ludzie w Polsce mają. Mogę Cie zapewnić ze w naszym kraju oprocz dwoch Baldich Tomka jest ich jeszcze przynajmniej kolejnych 6 + multum fajek fajkarzy typu Bo Nordh, Lars Ivarsson, Jess Chonowitsch o japończykach, rosjanach, amerykaninach nie wspomne.. Tak widzialem te fajki

            • KrzysT
              KrzysT
              29 grudnia 2013 at 10:49

              Perry, wszyscy wiemy, że ty znasz tych legendarnych kolekcjonerów. Problem w tym, że tylko ty ;)
              Poza tym, sześć plus dwie Tomka – to osiem. Niech będzie, że jest dziesięć Baldich w kraju. Szału nie ma ;)

              …a poza tym przecież wszyscy wiedzą, że ja się nie znam, nie?

  7. 27 grudnia 2013 at 13:09

    A dla tych, którzy ciekawi są warsztatu Mistrza, tu: kilka dodatkowych zdjęć. ;)

    http://www.theitalianpipe.com/make/bb/bblab.htm#shop

  8. Buldoger
    Buldoger
    29 grudnia 2013 at 11:09

    A mnie ciekawi taka sprawa, czy fajki naszym Mistrzów odbiegają jakościowo od fajek Bohatera tematu i innych Mistrzów z zachodu, oceanu, świata. Czy po prostu naszym Mistrzom brakuje siły przebicia, promocji, marketingu, otoczki, legend itp.?

    • KrzysT
      KrzysT
      29 grudnia 2013 at 11:56

      Myślę, że na to najłatwiej odpowiedzieć sobie biorąc te fajki w rękę.
      Akurat porównywać do bohatera tekstu ciężko, bo on jest jednym z najlepszych obecnie fajkarzy świata.
      A czy naszym fajkarzom czegoś brakuje do tej światowej czołówki… powiem tak: Baldo to – jak wynika z wywiadu – samouk, ale wywodzi się z kraju, w którym fajkarstwo ma nieporównanie bogatszą tradycję, niż u nas. Samo opatrzenie się i obmacanie takich rzeczy jak fajki Castello na początku przygody z fajkarstwem może zrobić różnicę. Do tego dochodzi łatwość w pozyskaniu dobrego materiału (nieporównywalna do tego, z czym mieli do czynienia rodzimi fajkarze przez lata) i odpowiednie wykształcenie (zwróć uwagę: uzdolniony artystycznie i po studiach na architekturze).
      Wielu topowych fajkarzy zaczynało w fabrykach fajkowych, albo w warsztatach naprawczych, gdzie mieli okazję zetknąć się z fajkarskim rzemiosłem, względnie mieli pokończone jakieś szkoły artystyczne. To wszystko może stanowić jakąś wskazówkę, z jak różnego pułapu startowali rozpoczynając przygodę z wrzoścem.

      Do tego dochodzi otoczenie rynkowe, które kształtuje jednak ogół, a nie podany powyżej margines ;) W zasadzie dopiero od jakiegoś czasu polscy fajkarze wychodzą na świat. Jakąś tam wskazówką, odnośnie tego, jak ten świat ocenia ich prace są osiągane przezeń ceny na rynku pierwotnym i wtórnym (oczywiście do tego dochodzi kwestia, w jaki segment tego rynku się celuje). I z tych cen można wywnioskować, że jednak jakaś tam różnica jest, zwłaszcza w odniesieniu do czołówki.
      Co oczywiście nie znaczy, że to się nie zmienia, albo nie zmieni się w najbliższym czasie – z wielu względów. Bo i przyzwoity materiał pozyskać jest łatwiej i wykształcić (choćby podglądając dzieła mistrzów w sieci) i nawiązać odpowiednie kontakty handlowe i – last, but not least – wypromować się tanio i skutecznie dzięki sieci.

  9. Buldoger
    Buldoger
    29 grudnia 2013 at 13:39

    KrzysT, tak jak piszesz najlepiej byłoby wziąć do ręki fajki dwóch mistrzów i porównać, wtedy wiedzielibyśmy kto jest Mozartem, a kto Salierim;-) Ale jakby naszym Mistrzom dać najlepszy surowiec…myślę, że mogłoby być ciekawie;-)
    Inna sprawa, czy coś usprawiedliwia tak wysoką cenę za fajkę i czy jest różnica między fajką za kilka a kilkanaście tysięcy złotych. Chyba tylko w nazwisku/marce, bo przypuszczam, że surowiec (?), technicznie i wizualnie obie są z najwyższej półki. O cenie decyduje też fakt, że są ludzie którzy są gotowi zapłacić tyle pieniędzy. To tak jak z samochodami;-)

    • Boro
      Boro
      29 grudnia 2013 at 13:41

      To nie kwestia drewna.

    • R.Woźniak
      19 grudnia 2014 at 20:51

      Jak już hulam po tym temacie to małą wskazówkę jeszcze dorzucę. Z tego co mi wiadomo Baldo ma wrzośca pod dostatkiem i pewnie fajki wyrabiane są z klocków, które leżą (curingują się) np po 10 lat co wg. wielu ma ogromny wpływ na smak danej fajki (niuanse jak z winami a jednak o cenie decydują) Poza tym oczywiście kwestia jakości samej fajki i końcowej selekcji – jeden sandpit i do kosza! Z cenami też nie przesadzajmy da się kupić nową fajkę Baldo za ok. 600-700$ Wielu mniej (albo dla mnie mniej) znanych fajkarzy ma bardziej kosmiczne ceny.

      • KrzysT
        KrzysT
        20 grudnia 2014 at 09:47

        A to jest akurat (te ceny) jest rozjazdem rynku z rzeczywistością na przestrzeni ostatnich paru lat. Oraz awansem fajki do grupy przedmiotów luksusowych. A potem będzie jak w tym żarcie o psie za milion, którego baca zamienił na dwa koty po pięćset tysięcy.
        Trochę pisze o tym Knets na swojej stronie, warto przeczytać (tj. o nowych fajkarzach i nasyceniu rynku).

        • R.Woźniak
          20 grudnia 2014 at 10:16

          Już nie pisze. Tzn nie ma już strony internetowej z tego co widzę. Mam nadzieję, że to tylko przejściowe. Może w wywiadzie (kiedyś się w końcu pojawi) coś wyjaśni.

  10. R.Woźniak
    19 grudnia 2014 at 20:47

    Odkopuj trochę ten wywiad, ale mam pytanie. Baldo twierdzi, że nie „graduje” swoich fajek a jednak w sklepach można znaleźć oznaczenia typu Baldo Baldi grade 4 (sam widziałem od 2 do 5 i sandblasted). Czy to już sam sklep sobie przyjmuje gradację do ustalania cen czy jednak coś się zmieniło? Ktoś wie?

  11. Julian
    Julian
    20 grudnia 2014 at 23:01

    A ja zupełnie nie czuję pokusy. Wspaniały materiał ale żadna z tych fajek mi się nie podoba.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*