GH Louisiana Flake

26 kwietnia 2012
By

Moja przygoda z G&H rozpoczęła się od akcji zakupu próbek na Fajkowie i zakończyła się samymi niespodziankami. A już największym zaskoczeniem dla mnie samego jest to, że piszę opinie na temat Louisiana Flake.

Tytoń zaklęto w zieloną puszeczkę i woreczek, co na pierwszy rzut oka nie wydaje się zachęcające. Jednak zapach, jaki nas wita po otwarciu skarbczyka, jest po prostu zniewalający. To czekolada i raczej trudno wyczuć Pq.

Smak od razu powala, a potem już tylko zniewala na długie kwadranse. LF jest po prostu smaczna. Na tobaccoreviews piszą, że tytoń ten ma smak whisky i fasolki tonka. Ja tam wolę pić whisky (w sumie to whiskey) niż palić, ale jakiś posmak bursztynowego trunku wyczuwam. To co w tym tytoniu jednak zniewala to słodycz, dla mnie jeszcze trudna do określenia i taka, która tylko delikatnie osadza się na podniebieniu. Po połowie fajki wyczuć już można „paprykarz”, ale chyba wszystko zależy od tego jak palimy; jeżeli wolno – tytoń pozostanie słodki, a jeśli nieco przyśpieszymy, da o sobie znać Pq.

Paliłem go delikatnie rozdrobnionego i we flaku – w pierwszej odsłonie lepiej smakuje, na dłużej pozostaje słodki.

Z rozpaleniem LF nie ma żadnego problemu, kondensatu zero, spala się do końca. W mocy, jak dla mnie, jest raczej średni.

Nie należę do zwolenników Pq, ale ten tytoń ma już swój słoiczek u mnie w domu i jest miłą odmianą przy czysto virginowych sesjach. Polecam go spróbować, bo czuć, że mamy do czynienia z przemyślanym blendem.

Tags:

8 Responses to GH Louisiana Flake

  1. KrzysT
    KrzysT
    26 kwietnia 2012 at 16:01

    Hej, przegapiłem, a pojawił nam się bardzo fajny debiut!
    Takie minirecenzje lubię, zachęciłeś mnie do otwarcia puszki (albo nie… niech leży :>)

    Pozwoliłem sobie wyedytować kropkę na końcu.

  2. daddas
    daddas
    26 kwietnia 2012 at 18:40

    Ja tam wolę whisky, a jeśli whiskey to tylko irlandzkie! a Louisiana Flake od GH koniecznie muszę spróbować.
    Po cichu liczę, że pojawi się na spotkaniu majowym ;P

  3. yopas
    26 kwietnia 2012 at 19:58

    Nie wiem skąd się wzięła jankesom łyski z fasolką, ale może to jedyne skojarzenia jakie mają z Wyspą. Synjeco, Daft i mój ulubiony angolski sprzedawca zdają się nie potwierdzać tych rewelacji. Dla nich Louisiana to vaper. I niech tak zostanie.
    Gdy miałem – paliłem i byłem pod olbrzymim wrażeniem. Podobne pozostawiały dunhillowskie monety.
    UkłonY,

  4. Krzywy
    26 kwietnia 2012 at 20:30

    Whiskey… w sumie może dałem się omamić opisowi – na tobaccoreviews zajrzałem już po wypaleniu kilka fajek, bo chciałem zdefiniować to co w LF niezdefiniowane. Ale może coś i z tej whiskey jest – choć jeżeli nawet, to tyle co kot napłakał i nigdy nie reklamowałbym LF podkreślając, że właśnie ten smak jest dominujący. Smak jest po prostu gębolepny:) ot, moja definicja smaku LF. I niech tak zostanie:)

    • yopas
      26 kwietnia 2012 at 23:03

      Znaczy, ja absolutnie nie śmiem negować indywidualnych doświadczeń zawodnika ;).
      Wolno mu czuć w tytoniu to, co czuje ;)
      UkłonY,

  5. Krzywy
    27 kwietnia 2012 at 09:22

    Oj tam, rozpoznałem intencje kolegi, tylko jakoś tak poruszyłeś mimowolnie moje sumienie:) Bo potrafię się przyznać, że tam gdzie inni czują landrynki, karmele, cytrusy, ja ich nie wyczuwam wcale, ale w przypadku LF, sam już nie wiem, jak mocno była reklama podprogowa z tobaccoreviewes:) Pozdrawiam:)

  6. AndrzejT
    12 sierpnia 2013 at 01:12

    jestem prymitywnym palaczem fajki i taka jest moja opinia o Louisiana Flake – tytoń, k… znakomity, jak na moje potrzeby smakowe.
    Wyrafinowanym smakoszom tytoniu-intelaktualistom, polecam dzieła Jean-Paul Sartrea- do przeczytania.

  7. Julian
    Julian
    12 sierpnia 2013 at 07:36

    Czekolada. Na granicy wytrzymałości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*