
Wyskrobałem z puszki ostatnie drobinki, okruszki okruszków, nabiłem, spokojnie odpaliłem. Przerwa między burzą i burzą w ogródku, bezwietrznie, wilgotno. I nawet nie wiecie jak serce mi krwawiło, gdy z komina zaczęły się unosić ostatnie, konwulsyjne wręcz strumyki dymu oznaczające koniec palenia. Krwawi szczególnie, gdy w fajce mamy aż nieprzyzwoicie przyzwoity tytoń, który spełnia nasze fajkowe…
Najnowsze komentarze