Colts American Mixture

6 sierpnia 2013
By

Colts American Mixture                

Na rynku tytoni fajkowych pojawiła się nowa marka – Colts. W sprzedaży ukazały się trzy mieszanki tej firmy w rozsądnych cenach. Wszystkie z nich są tytoniami aromatyzowanymi w stylu duńskim (stoi za tym koncern Scandinavian Tobacco Group, który jest tych blendów dystrybutorem). Tak więc, konsument może jedynie wybrać czy woli syrop wiśniowy, waniliowy czy też orzechowo-czekoladowy.

Jako, że od czasu do czasu lubię sobie zapalić „duńczyka”, zainteresowałem się także ofertą Colts. Sytuację ułatwiła propozycja KrzysiaT, który poszukiwał chętnych do spróbowania tej nowości.  Specjalnie wytargałem z odmętów szuflad tzw. fajki robocze:  gruszki, corncoby oraz różnego rodzaju „pokitowańce”, służące do palenia aromatów. Wybrałem „Colts American Mixture” czyli mieszankę składającą się z Black Cavendisha, Burleya i Virginii (taki skład można uznać za standard w mieszankach aromatyzowanych syropami). Domyślam się, że Cavendish tu króluje, bo ciemnych wstążek jest najwięcej. Nie ma  co się także spodziewać solidnej bazy dobrych gatunkowo tytoni.  Oprócz tytoni w blendzie znajduje się także „niepowtarzalny aromat przypominający rum z dodatkiem ciemnej czekolady i orzechów laskowych” i to on zdaje się być najważniejszym punktem programu.

Warto zaznaczyć, że nie jest to moje pierwsze spotkanie z firmą Colts. Pamiętam, że kiedyś kupiłem paczkę winogronowych cygaretek tej marki. Przypominam sobie również, że były to najgorsze cygaretki jakie paliłem. Mogłem mieć więc  uzasadnione obawy, że z tytoniem fajkowym będzie podobnie. Jednak, muszę przyznać – aż tak źle nie było. Tytuł „American Mixture” sugeruje, że jest to mieszanka w stylu amerykańskim. Styl ten (jeżeli chodzi o aromaty) mógł bym, określić kilkoma przymiotnikami – tłusty, słodki, nisko-nikotynowy.Podobnie odbieram produkty Mac Barena z serii „7 seas”. „American Mixture” jest w moim odczuciu bardzo podobny do któregoś z MacBarenów – białego albo granatowego.

O wrażeniach smakowych, niuansach Virginii dominującej nad Burleyem (lub odwrotnie), nie ma co się rozpisywać, ponieważ takowych wrażeń po prostu nie ma. Nie jestem także do końca pewien czy potencjalny odbiorca tego typu tytoni, oczekuje w ogóle takich wrażeń. W aromatach najważniejszy jest zazwyczaj aromat, jak sama nazwa wskazuje. Zwłaszcza w tych tańszych produktach. W moim „American Mixture” przez większą część palenia jest przyjemnie, czekoladowo. Czasami waniliowo lub orzechowo. Room Note bardzo przyjemny dla otoczenia. Tytoń w smaku słodziutki jak cukiereczki. Praktycznie pozbawiony mocy – można palić do oporu (choć, trzeba uważać, fajkę potrafi nagrzać niemiłosiernie). W zasadzie jest to smaczny tytoń, który określiłbym mianem – tytoniu deserowego. Jest dobry do palenia przy kawie lub herbacie. W pewnych sytuacjach może on nawet zastąpić jakiś realny słodycz – taki skurczybyk słodki.

W moim odczuciu jest to tytoń lepszy od rodziny Aalsbo (dla porównania zapaliłem sobie Aalsbo Wanillia), która bryluje na półkach trafik. Skierowany jest on, do konkretnej grupy odbiorców. Takich, którzy nie oczekują od fajki smaków stricte tytoniowych, ale zadowala ich wanilia, miód lub jagody. Nie ma zbyt dużej mocy, więc można go palić bez obaw o zawroty głowy i miękkie nogi.  

Jeśli chodzi o kulturę palenia to wiadomo, do Latakii mu sporo brakuje. Przed paleniem wymaga solidnego podsuszenia. Kondensat jest, ale nie ponad normę. Czasami potrafi zrobić się gorzkawy i mdły (zwłaszcza pod koniec sesji fajkowej). Poza tym nie bulgocze, nie skwierczy – da się palić z przyjemnością, nawet w gruszkach. Jestem mu za to bardzo wdzięczny, ponieważ palenie w moich pierwszych gruszkach, było dla mnie swoistym powrotem do korzeni. Dowiedziałem się dzięki niemu, że w tych fajkach da się palić z przyjemnością i ze smakiem. Wdzięczny jestem również Krzysiowi za to, że zaufał mi i powierzył misję napisania tej recenzji. Natomiast Piotrkowi i firmie Fajkowo dziękuję za możliwość spróbowania tego tytoniu oraz polecam się na przyszłość.

P.S.

Muszę zaznaczyć, że najsmaczniej mi się paliło w obciągniętej świńską skórą fajce firmy Morris. Rzadko jej używam, ale od tej pory częściej będę ją karmić ‘duńskimi czekoladkami”.

P.S 2.

Doczytałem, że producentem tytoni Colts jest Scandinavian Tobacco Gruop Canada – cokolwiek to znaczy.

3 Responses to Colts American Mixture

  1. SzaryWilk
    7 sierpnia 2013 at 15:00

    Rozluźniony nadmiernie letnim słońcem oraz zbyt przychylnie nastawiony do świata zwiedzałem rynek w Chojnicach i w okolicach tegoż nabyłem tę nowość wiedziony ciekawością. Ot, tani tytoń, sympatyczny w zapachu (orzechy, ciut czekolady, gdzieś w tle może jakiś owoc i jakby trochę wanilii), w kryzysie przed wypłatą jak znalazł.
    Zapaliłem prosto z koperty, bez podsuszenia, w niewielkim wrzoścu od Pana Worobca. Nie wytworzył mi o dziwo kondensatu, natomiast zmusił do kilkukrotnego ponownego odpalenia. Lepiej chyba za radą Obzona podsuszyć nieco, będzie się łatwiej spalał. Moc w dolnych stanach średnich, pod koniec może lekko wzrosnąć, ale bez przesady. Dla amatorów nikotyny może okazać się za słaby. W smaku początkowo orzechowo-czekoladowy, w dalszej części można doszukiwać się wanilii i lekkiego kwasku owocowego – przytłumionego jednakże mocno powszechną słodyczą. Pod koniec palenia smaki ulatują. Nie należy się doszukiwać w nim bogactwa i ukrytych niuansów, a i chemia nie jest mu obca. To tani tytoń i tak naprawdę główną jego zaletą jest to, że nie drażni i da się go spokojnie wypalić do końca. Fajerwerków jednak nie będzie. Nieostrożnie palony potrafi nagrzać fajkę, a odstawiony na chwilkę zgasnąć bez ostrzeżenia. Za to nie można mu odmówić dzielności w konkurowaniu z innymi „nisko budżetowymi” tytoniami i pojawienie się go w tej grupie może budzić zadowolenie.

  2. kusznik
    kusznik
    14 sierpnia 2013 at 21:23

    Dokładnie jak w powyższych opiniach….szału nie ma, ale nie szał był obiecywany! Jest wszystko co ma być w produkcie za tą cenę – i chemia jest, i zapach soczysty obecny…Podsuszony i potraktowany ze starannością odwdzięczył mi się całkiem fajną sesyjką. Zdumiała mnie…łatwość spopielenia (z aromatami miałem niefajne doświadczenie…bul, bul, bul…) a tu kondensat „śladowy”.
    Ogólnie dostałem to, co mi obiecano i spoko!

  3. rokry
    4 listopada 2013 at 18:43

    Ze swej strony dodam tylko, ze niska cena bierze sie również z opakowania, którego zawartośc to 35g.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*