Balkan Sasieni

8 kwietnia 2010
By

Dziś prawdziwych balkanów już nie ma…

 

Tako rzeczą znawcy – ci, którzy swego czasu spróbowali legendarnego Balkan Sobranie, po którym nic już nie było takie samo. Tytoń, przez który dziś dostępne mieszanki z „balkan” w nazwie winno się nazywać „bełtan”, gdyż oryginałowi nie dorastają nawet do dna puszki.

Tytoń już niestety niedostępny i nie miałem okazji go spróbować. W sumie…Cieszę się. Ominął mnie ból spowodowany zaprzestaniem jego produkcji. Ale ciekawość pozostała, toteż coraz częściej sięgam po mieszanki mające być odzwierciedleniem lub (chyba w większości przypadków) jakąś namiastką nieodżałowanego Sobranie.

No, koniec tych gorzkich żali. Sprawdźmy jak sprawuje się Balkan Sasieni.

Czymże winien cechować się balkan? Ano tym, że składa się z dużej ilości orientali oraz latakii – to po pierwsze i przede wszystkim. Na drugim miejscu, dla balastu – tytonie virginia. Spójrzmy zatem na skład podany na puszce: orientale? Są. Macedońskie. Tak samo latakia. Czyli tytonie z półwyspu bałkańskiego – tak jak być powinno. Do tego „bogata old virginia”, co w całości ma nam dać „niezrównaną przyjemnośc z palenia”. No to otwieramy okrągłą puchę z bardzo ładną grafiką z wierzchu i, co najważniejsze, nie ozdobioną pozdrowieniami od ministra zdrowia.

Zapach bardzo oryginalny. Spodziewałem się solidnych orientalnych słodkości przyprawionych wędzonką, a tu – jakbym wąchał jakiś skórzany wyrób (co wcale nie jest negatywnym odczuciem). W mojej opinii – pyszności dla zmysłu powonienia.

Tytoń pocięty na cieniutkie paseczki. Wilgotnośc idealna. Nic tylko od razu ładować do fajki. No ale niestety zdarzają się tytoniowe śmieci – można natrafić na dość pokażne łodygi.

Odpalamy. Naturalna słodycz od pierwszych pociągnięć aż po ostatnie. Do tego latakia, której albo nie ma w tej mieszance zbyt dużo, albo jest ona tak delikatna. Pewnie, że jest wyczuwalna bardzo wyraźnie, ale jednocześnie ma bardzo aksamitny aromat. Smakuje bardzo odświeżająco, lekko i przyjemnie. Nie jest to tytoń, który wali po mordzie niczym dresiarz z Nowej Huty. Tak samo nie serwuje smakowego nalotu dywanowego. Ot, dobry na relaksacyjne palenie, aby w pełni radować się nienachalnym, naturalnym aromatem. Trzeba jednak uważać, bo łatwo się przeciąga i daje sporo kondensatu. Właśnie teraz, podczas pisania tej recenzji, widzę, że czeka mnie mokrawy korek na dnie. Cóż, amator…Jednak paląc harmonijnie, spala się sucho, na śnieżnobiały popiół. I do dna.

Ponoć cechą prawdziwego balkana jest jego „maślany” smaczek, a raczej nutka. Sasieni jak najbardziej nas takim uraczy, jednak jest to bardzo subtelny aspekt. Przydałoby się zapalić go w formie flejka…

Room note jest bardzo przyjemny, ale wystarczająco intensywny, aby spowodować kręcenie nosem u osób uczulonych na obecność latakii w powietrzu. Ech, nie znają się…

Nie wiem, czy jest to rasowy balkan – jak już wspominałem, brak mi godnego porównania, a sam skład i pochodzenie tytoni użytych w mieszance to nie wszystko. Sam dopiero próbuję załapać, o co w tym tak naprawdę chodzi. Niemniej polecam.

Tags: , , , , , , , , , , ,

16 Responses to Balkan Sasieni

  1. lgatto
    lgatto
    9 kwietnia 2010 at 20:13

    Dzięki za recenzję, byłem ciekaw go, bo kilka razy się na niego w trafikach natknąłem. Room note jak rozumiem latakiowy, nie ma zlituj dla otoczenia?
    Swoją drogą byłbym ciekaw opinii osób palących Sobranie i narzekających na Saseni.

    • Alan
      Alan
      9 kwietnia 2010 at 20:17

      Owszem, bardzo latakiowy, ale nie ciężki jak np. po commonwealthie.

      Natknąłeś się na niego w trafikach? Były na puszce te szpecące nalepki?

      • lgatto
        lgatto
        9 kwietnia 2010 at 20:26

        Do najbliższej trafiki mam 100km ;) chodziło mi raczej o zakupy internetowe… tam nie spotkałem się ze zdjęciem z „klepsydrą”. Może od dołu naklejają?

        • Alan
          Alan
          9 kwietnia 2010 at 20:40

          Na mojej puszce nie ma, jest tylko małym druczkiem informacja o szkodliwości.

  2. Tomasz
    Tomasz
    15 listopada 2010 at 07:39

    Własnie otwieram moja ostatnią puche zapodziała sie gdzieś wsród sterty zapasów na szzeście nie ma na niej żadnych „szkodliwych napisów” czysciutka leżała minimum 3 latka i chyba wyszło jej to na dobre bo smak po prostu niebiański.

  3. Julian
    Julian
    11 czerwca 2012 at 10:43

    Na marginesie Balkan Sobranie. Pease opublikował w jednym ze swoich felietonów taką służbową karteczkę z tabelką, uzyskaną podstępnie z szuflady od Gallahera. Po kupnie marki od Sobranie of London zawartość latakii syryjskiej stopniowo w ciągu kilku lat spadała z 50 do 35%…

  4. Julian
    Julian
    11 czerwca 2012 at 11:42

    Ano właśnie, dzięki. Prawdę mówiąc, trochę włos się jeży i powstaje pytanie o sens trzymania się konkretnych tytoni niektórych dużych marek, skoro tak dramatyczna zmiana składu nie skłaniała Gallahera do wprowadzenia nowej nazwy dla mieszanki. Zmiana z 50 na 35 procent zasługiwała przynajmniej na dodanie określenia „light”. A przecież to nie jedyne zubożenie składu Balkan Sobranie – w pewnym momencie z puszek zniknęła informacja o obecności w mieszance tytoniu orientalnego Yenidje.

    • KrzysT
      KrzysT
      11 czerwca 2012 at 12:00

      Prawda, ale z drugiej strony w ten sposób można dojść tylko i wyłącznie do home blendingu. Bo nigdy nie będziemy mieli gwarancji, chyba, żeby mieć na bieżąco jakąś insider knowledge od producenta. I to taką zakrawającą na szpiegostwo przemysłowe ;)
      Czasem jednak chyba lepiej nie wiedzieć.

  5. Julian
    Julian
    11 czerwca 2012 at 12:14

    To jest przypadek dużych koncernów, które trzymają parę odkupionych produktów ze względu na ich popularność. Zupełnie inaczej postępują mali producenci o szerokiej ofercie. G.L.Pease wycofał z katalogu parę mieszanek, kiedy szlag trafił dostawy syryjskie. Tak zniknęły Bohemian Scandal i Raven’s Wing.

  6. Julian
    Julian
    11 czerwca 2012 at 12:21

    Wracając do tematu: paliłem Balkan Sasieni i uważam, ze to bardzo dobra, ciemna mieszanka, na której nikt raczej nie oszczędzał. Jednak z produktów „okołosobraniowych” nieco wyżej cenię Black House, skomponowaną przez Russa Oulette na konkurs generyków mieszanki Sobranie no.759.

    • KrzysT
      KrzysT
      11 czerwca 2012 at 12:27

      Ha, nie jesteś sam z tym Black Housem. Na spotkaniu miał go Karol (który stanowczo zbyt długo się nie odzywa).

  7. Julian
    Julian
    11 czerwca 2012 at 12:57

    Hih, myślisz, ze mu zaszkodziła?

    • radekb
      radekb
      11 czerwca 2012 at 15:15

      Raczej nie, bo ja dostałem prawie całą puszkę. Niestety, już wypaliłem :(

      • radekb
        radekb
        11 czerwca 2012 at 15:16

        Nie zaszkodziła. A wręcz przeciwnie, bardzo mi smakował ten tytoń.

  8. 11 czerwca 2012 at 13:17

    Na marginesie wszelakiego rodzaju „balkanów”, polecam – dla tych którzy odwiedzają Hamburg bądź mają tam kogoś, wizytę w sklepie Gerda Jansen’a – Gerd Jansen’s Pfeifendepot i zaopatrzenie się w jedną z jego autorskich mieszanek, mianowicie Gerd Jansen Mischung No. 081. Wypaliłem już tego kilka 100g. puszek i od dłuższego czasu jest to mój latakiowy grall… Moje zdanie potwierdzają koledzy których częstowałem. Jak ktoś wybiera się do Przemyśla, będzie miał okazję skosztować :)

Skomentuj lgatto Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*