Mam takie pytanie: czy ktoś z fajknetowiczów spotkał się kiedyś z domowym komponowaniem tytoniowych smaczków? Wyjaśnię skąd mi się to wzięło. Choć, co prawda, dużo łatwiej jest kupić gotowy tytoń, o smaku na który przyjdzie właśnie ochota, to po pierwsze nie zawsze taki luksus istniał, a po wtóre czasem zrobione własnoręcznie podoba się i smakuje jak nie lepiej, to na pewno ciekawie i swojsko. Pamięć, jak i dorosłość moja sięga czasów przedwojennych, a dokładnie przed stanowojennych. Kłopoty z nabyciem używek, w tym czegokolwiek do palenia generowały pomysły autorskiego produkowania alkoholu i przygotowywania tytoniu. Uprawa tytoniu nie była wówczas obwarowana tak ostrymi restrykcjami jak obecnie. Pamiętam swojego pomysłowego wujka, który nie oglądając się na to kiedy rząd PRLu zwiększy limit kartkowych przydziałów papierosów, wyprodukował we własnej kuchni tytoń, który smakiem przebijał większość dostępnych wówczas produktów. Robił to na bazie jasnych virginiowych liści, zerwanych z odpowiedniej części roślin (nie pamiętam w tej chwili czy było to z górnej, środkowej, czy dolnej partii, ale wiem, że było to istotne). Liście, jak podejrzewam były chyba już trochę przefermentowane. Kroił je na drobne wstążki, podobne do tytoniu fajkowego. Brał również świeże, zielone liście z wiśni, które po wyjęciu z nich żyłek, również kroił w paski, ale znacznie węższe. Liście wiśniowe dodawał w niewielkiej proporcji do tytoniu, po czym mieszał je ze sobą i umieszczał wszystko w dużym garnku dobrze wysmarowanym miodem. Garnek przykrywał, dodatkowo uszczelniając przykrywkę lnianą ściereczką. Stawiał to na węglowej kuchni, w miejscu ciepłym, ale nie gorącym, aby miodek parował. Tak sobie tytoń z wisienką i miodkiem dojrzewał chyba z tydzień. Wujek robił z tego tytoniu skręty, a mi dawał do nabijania fajki. Pamiętam do tej pory, że jego naturalny, słodki smak połączony z odpowiednią mocą znacznie przebijał dostępne wówczas bosmany czy neptuny, a w kategorii skrętów plasował się na pewno powyżej średniej papierosowej półki. Chciałbym zapytać, czy ktoś ma podobne doświadczenia z samodzielnym komponowaniem smaków, aromatów czy też z innym przygotowywaniem, czy dosmaczaniem tytoniu np. markowymi alkoholami? Pozdrawiam wszystkich fajknetowiczów.
- Akcje i Konkursy
- Fajkowe ABC
- Kupiłem cudo!
- Mistrzowie
- Recenzje tytoniu
- A&C Petersen
- Astley
- BBB
- Captain Black
- Colts
- Cornell & Diehl
- Dan Tobacco
- Davidoff
- Dunhill
- Erinmore
- Fribourg&Treyer
- G.L. Pease
- Gawith, Hoggarth & Co.
- Hearth&Home
- Holger Danske
- Ilsted’s
- Imperial Tobacco
- Mac Baren
- McClelland
- Orlik
- Paladin
- Peter Stokkebye
- Peterson
- Planta
- Pozostałe
- Rattray´s
- Robert McConnell
- Samuel Gawith
- Savinelli
- Skandinavik
- Solani
- Stanwell
- Stanislaw
- Torben Dansk
- W.O. Larsen
- Users Voice
- Wokół fajki
- Zamiast Forum
Najnowsze komentarze