Pierwsza latakia

20 kwietnia 2013
By

Witam wszystkich serdecznie

Fajkę palę od roku, przeszedłem w tym czasie swoistą ewolucję zarówno jeśli chodzi o same fajki jak i tytonie. Od śliwkowego białego domu, przez Amforę, Alsbo, aromatyzowane Macbareny, lepsze ponoć aromaty rodzaju Tima bez imienia ( w którym pierwszy raz smak wirginii poczułem ) Larsena na którym zawiodłem się srodze, wreszcie szkocką Mac mixturę i NO1. W rocznicę rozpoczęcia przygody chcę na murze olsztyńskiego zamku zgłębić którejś pięknej nocy wielką tajemnicę.
Sekret o którym tyle się nasłuchałem sprzecznych opinii a którego nie dane mi było nawet pobieżnie uszczknąć choćby powonieniem. Mowa oczywiście o Latakii
Latakii jest jednak wiele, i wile z nich zostało pozytywnie zrecenzowanych przez fajknetowych testerów. Pytanie więc : Którą wybrać ? Od czego zacząć ??
Szukam czegoś klasycznego, co pozwoli mi poznać czym owo ziele na wielbłądzim łajnie wędzone jest, co nie zniechęci, nie sponiewiera zanadto mocą, co na wyższy poziom sztuki fajczenia mnie wprowadzi.
Będę więc wdzięczny za podpowiedzi co do tej pierwszej latakii

Tags:

21 Responses to Pierwsza latakia

  1. Grimar
    Grimar
    20 kwietnia 2013 at 15:51

    SG Skiff Mixture lub Dunhill London Mixture. Typowe angliki, do oswojenia z latakią w sam raz. Nie sa nią przeładowane, La dobrze zbalansowana z orientalami. I do tego ready rubbed. W sam raz by się wdrożyć w świat wędzonki.

  2. MM
    bak_zlosnik
    20 kwietnia 2013 at 16:09

    Dunhill London Mixture (jak przedmówca) i Squdron Leader od SG.

    • KrzysT
      KrzysT
      20 kwietnia 2013 at 19:08

      Dunhille: London Mixture i Early Morning Pipe. Można też MM965.
      Poza tym proponowałbym GH No 12 Mixture.
      Przy pierwszej latakii szok i tak będzie duży, więc warto zacząć od jak najwyższej półki po prostu ;)

  3. Zyrg
    zrg
    24 kwietnia 2013 at 13:27

    Witaj!

    Mam podobne doświadczenie fajczarskie (względem tytoni) jak Ty i nie mam za bardzo odniesienia, ale ja spróbowałem kilka tygodni temu od Squadron Leadera. Noszę się z zamiarem napisania recki „okiem nowicjusza”, ale pokrótce – pierwsze otwarcie puchy to rzeczywiście jest szok. I nie wierz w opisy o wędzonych śliwkach, kadzidlanym dymie mirtowym, zapachu orientu itp bo to buduje mylny obraz (przynajmniej względem tin note). Puszka pachnie zdecydowanie swojsko: oscypkiem. Swojska serowo-barania wędzonka :) Minął tydzień zanim się odważyłem to to podpalić.
    Na szczęście tytoń w paleniu jest zdecydowanie lepszy i tam te żywiczno-wędzono-orientalne klimaty mi bardzo podpasowały. Niestety tu się pojawia drugi minus.
    Pale fajkę rzadko (raz na tydzień +/-) i nie palę papierosów. Po części palę też dla wytworzenia „fajkowego” klimatu w domu, który bardzo lubię. I tu zawodzi na całej linii. Żona mnie zbeształa „za duszącego śmierdziela”, bo La nie nadaje się do palenia w domu. Ludzie piszą o „piankach pieczonych na ognisku”. Nie dodają tylko, że ze zdjętymi trekingowymi butami i ruskim petem „z Lamą” w pysku. Co gorsza zarejestrowałem też śmierdzące ubranie na drugi dzień, co jest niefajne. Reasumując: tytoń wypas, wbijający w ziemie wszystkie aromaty (i to te „najlepsze”) ale jest to przygoda wyłącznie indywidualna i raczej w plener. Pozdrawiam!

  4. ajt
    24 kwietnia 2013 at 19:35

    Dziękuję wszystkim za odpowiedzi, ostatecznie zdecydowałem się na SG Skiff Mixture. Pierwszy kontakt z latakią i orientalami wcale nie był takim szokiem, zapach z puszki kojarzył mi się z tym jaki utrzymuje się na ubraniu po biwakowaniu leśnym. Ognisko, przypieczona zbyt mocno kiełbaska, popiół, ściółka i pot wczorajszego ubrania ;-) Czyli w gruncie rzeczy same pozytywy.

    Podczas palenia jest podobnie,drzewnie, mięsiście, konkretnie, zupełnie inaczej niż z aromatami, z tym że chwilami klimat bożego narodzenia ze skiffa wyziera. Może jałowiec, coś świątecznego, no i smak, chwilami słony, jedyne nawiązanie do łódki na okładce. Nowością jest dla mnie także to że po paleniu z fajki sypie się wyłącznie szary popiół, zaś ona sama jest sucha jak niekochana kobieta, miła odmiana po kondensatowych jeziorkach.

    Ja również preferuję plener, wszystko lepiej syci wśród zieleni. O ile podczas imprez zapalę w pomieszczeniu aromat czy No1 , o tyle z latakią nie będę próbował. Czy masz kolego zrg jakiś patent na ochronę fajki przed wiatrem? czy też jedynym rozwiązaniem jest tu taka z kapturkiem ?

    Także nie palę papierosów, zaś 50g tytoniu starcza mi na jakieś 2 miesiące,Nieprędko więc spróbuję nowej wędzonki, spodobało mi się jednak jej palenie i będę podążał w tym kierunku, na bliski wschód;-) Na razie jednak w drodze do mnie jest ostatni z aromatów których chcę spróbować, Bellini Torino

    pozdrawiam

    • KrzysT
      KrzysT
      24 kwietnia 2013 at 20:29

      No i ładnie. Skiff to fajny start w świat anglików.
      Wysoka kultura palenia to dla nich rzecz typowa, dlatego są fajne jako tytonie na początek.
      A room note… cóż. Mnie bardziej śmierdzą aromaty. I nie jestem z tym sam. Czasami towarzystwo bardzo pozytywnie zaskakuje reakcjami na tytonie z latakią ;)

    • Zyrg
      zrg
      25 kwietnia 2013 at 08:56

      A nie mówiłem :) Ognisko, pot te sprawy :) Tak na serio to mi się to też z takimi rzeczami kojarzy, a że lubię góry to stąd te oscypki :)

      Co do kurzenia na dworze to przyznam Ci się, że ja palę w kukurydzy. Coś jest na rzeczy z tą farmerską pianką morską :). Pali się sucho, odprowadza dobrze nadwyżki temperatury i wilgoć. Mnie się (i tu się zaczną herezje :) nawet bardziej sprawdzają na dworze kitajskie KACZAN’gi bo po primo: kosztują piątala, to nawet jak się od wiatru za bardzo rozbucha i fajka się nadpali (co mi się jeszcze nie zdarzyło) to wywalasz i kupujesz drugą, a po secundo chińczyki robią węższe i głębsze kominy (jak się trafi tak szczerze mówiąc) także można se nabić pół i pykać na wietrze niespokojnym. Missouriego np używam jak jadę na wieś na działkę i siedzę wieczorem w upapranych błotem i trawą ogrodniczkach z gitarą na werandzie – taki bluesowy klimat :)

      Mam też przedwojennego wrzośca z pokrywką (takie trochę skrzyżowanie apple z sitkiem z zaparzacza) po dziadku ale to dzieci krzyczą Kaiser, Kaiser, Kaiser na ulicy jak widzą ;)

      Poza tym nakrywam fajkę luźno „dwoma palcyma” bo to ponoć się i lepiej pali i od wiatru trochę osłania.

      Bellini Torino jak dla mnie wypas (w ogóle Planta mnie miło zaskoczyła). Poza Celtic talismanem to do tej pory jedyny aromat, który wypaliłem do popiołu (choć tam coś raz zabulgotało ale wyschło szybko). Super aromat wina, bardzo fajny wielogatunkowy tytoń. Będziesz zadowolony.

      Jakbyś chciał (w celach naukowo-poznawczych) się wymienić próbkami Skiffa za Squadron leadera to daj znać po długim weekendzie. Mam wagę to Ci mogę odsypać kilka gram do pudełka po cukerkach na spóbowanie, a ja też wolno to zużywam i mi się budżet nadszarpnął to długo nic nie kupię nowego. Pozdrawiam!

  5. ajt
    25 kwietnia 2013 at 09:58

    Z podobnych powodów palę w gliniankach, mają swoje wady w postaci wagi i tłukliwości ale są uniwersalne, łatwe do wyczyszczenia i odporne na trudny biwakowania.Mam fajkę Pietrzyka , BPK http://www.cygara-tyton.pl/pl/p/Fajka-BPK-ceramiczna/3167 z kapturkiem i o cudownym kształcie , niestety komin głęboki i szeroki jak misa i po bokach zostaje w niej tytoń niedopalony. Zrobiłem nawet glinianego pokera w którym pali mi się najprzyjemniej, o ceramice jeszcze z resztą artykuł popełnię

    Kukurydzianki nie paliłem jak dotąd, ale to nadrobię , też mnie bowiem ciekawią.

    Wymienię się oczywiście chętnie, mój email to ammeusz@gmail.com

    • KrzysT
      KrzysT
      25 kwietnia 2013 at 10:03

      „(…) niestety komin głęboki i szeroki jak misa i po bokach zostaje w niej tytoń niedopalony”.

      Odpowiedź brzmi: kołeczek. Ze ściętą pod kątem końcówką.

  6. Radek_Z
    Radek_Z
    24 maja 2016 at 15:42

    Wątek trochę stary, ale myślę, że lepiej go trochę odkopać, niż zakładać nowy. Od pewnego czasu zastanawiam się nad wypróbowaniem czegoś „angielskiego”, jednakże zastanawia mnie także fajka, do której taki tytoń miałby trafić. Posiadam dwie fajki z wrzośca. Trzecia dołączy do nich jutro. Jedna jest opalana SG FVF, druga wirdżinią od MB. Co do trzeciej to nie wiem jeszcze, co będzie w niej palone. Wiem, że „angliki” mogą „zasmrodzić” faję, więc odwrotu już nie będzie i zastanawiam się nad tym, czy mógłbym zacząć palić takie tytonie w jednej z wcześniej opalonych fajek. Czy nada się ta opalana FVF, czy ta od czystej MB no.1, czy może po prostu przeznaczyć pod to cudo fajkę zupełnie nową? Chodzi też o rozmiar. Obie posiadane fajki mają średnicę komina ok. 2 cm. I głębokość ok. 4. Nowa fajka średnicę komina ma taką samą, ale jest płytsza (chyba ok. 3,7 cm.). Czy wymiary fajki mogą mieć znaczenie w odbiorze „anglików”?

    • Zyrg
      Zyrg
      24 maja 2016 at 23:05

      Pomądruję się trochę :) Dawno się nie mądrowałem. Jako, że dla mnie najlepszym aromatem jest latakia to się wypowiem. Było to już gdzieś i im dłużej się tym bawię tym bardziej się utwierdzam: ROTM rzekł, iż do anglików – najlepsza faja jaką masz. Z ostatniej praktyki utwierdzam się też w wywodzie chyba GL Peas’a (?), że do anglików fajka średnia o proporcji średnicy do wysokości jak 1:2. Mam ostatnio tak, że w pocie zamówioną pod La o proporcji 23mm x 32 pali mi się nie za smacznie, kwaśno i nieciekawie, a królują takie standardowe fajeczki 18×36, 20×40. Także ja bym się zdecydował na tą po FVF, bo no1 ma tyle cudów kleistych, że syfi fajki (przynajmniej mi). Co do wyboru tytoniu to ja zawsze polecał będę London Mixture od Dunhilla i już. Ew jak bieda albo jakieś uprzedzenia można 10 gr Skiffa zasadzić na spróbowanie, a jak człek nie nawykły do tytoniu w tytoniu to Black Mallory (taki trochę aromat o smaku latakii). Stasio i savinelli to syf z podłego burleya. To tak subiektywnie. Niech mądrzejsi dopowiedzą.

      • Faust
        25 maja 2016 at 03:08

        Zyrgu, a gdzieś Ty Panie szanowny w staskowym London Mixture burleya widział? Odswieżyłem sobie dla pewności i va, la plus basma, izmir. Mój taki codzienny tytoń. Daleko mu do Dunhilla, ale też i nie ma co na nim psów wieszać.Nie żal kiedy nie dam rady dopalić, bo życie wzywa.Na początek jednak polecam Dunhilla (London Mixture) właśnie: jak smak latakii nie podejdzie to znajdą się szybko tacy co odkupią ;)

        • Radek_Z
          Radek_Z
          25 maja 2016 at 07:34

          No tak. Zawsze trzeba brać pod uwagę, że smak nie podejdzie, chociaż to mało prawdopodobne. Jak już zakupię coś poleconego, to chyba sprawdzę w kukurydziance mała próbkę, dopiero potem napcham do fajki. Nie ma sensu chyba ryzykować zasyfienia najlepiej utrzymanej fajki.

  7. parck
    parck
    24 maja 2016 at 20:25

    Ach, szczególarz jesteś Radku_Z. To dobrze, ktoś musi być drobiazgowy, … jak już się podpierać teorią, to bez niedomówień :) .
    Ja jestem budżetowym palaczem i raczej profanem.
    Budżetowym bo jako pierwszą mieszankę z La zamówiłem Stanislawa London Mixture, a profanem, bo spalam w tych samych fajkach aromaty, jak i czyste tytonie. Wybiorę sobie więc jakąś faje z mojej kolekcji, w której paliłem różności i spróbuję spalić tam La.
    Znając mnie następnym razem zapalę w niej jeszcze jakiś aromat ;) .
    Jeśli dalej będę miał taką przyjemność z pykania fajeczki to … luzik ;) .

  8. Radek_Z
    Radek_Z
    24 maja 2016 at 22:11

    Ha. Też rozważałem mieszankę od Stanislawa. Na podstawie jednej z recenzji na tej stronie stwierdziłem, że to może być dobry dla mnie wybór. Szkoda tylko, że w najbliższym sklepie tytoniowym nie mieli. A czy „szczególarz”? Trudno powiedzieć. Może raczej trochę „dupkowaty” palacz póki co.;)

    • hykasy
      24 maja 2016 at 23:05

      La- zdecydowanie polecam na początek London Mix od Dunhilla, taka klasyczna i prosta w prowadzeniu. Możesz też popracować Old Dublina albo mojego faworyta Nightcapa (ale tego to ja jestem psychofanem)

      • Radek_Z
        Radek_Z
        25 maja 2016 at 08:00

        Widzisz hykasy. Ten Dunhill już od momentu, w którym zacząłem patrzeć za latakiami jest na mojej liście, tyle tylko, że nie jest tani. Tytoń na weekend. Potrzebuję też codziennego. To jak sytuacja z wirdżinią od MB i SG FVF. No.1 moge zapalić codziennie, w dowolnej chwili, choćby w kukurydziance. FVF już nie, bo przygotowanie suszenie no i przynajmniej godzina zupełnego spokoju. Jeśli nie mam możliwości spokojnego zapalenia, to potrzebuję tytoniu codziennego. Do tego jestem nałogowcem, moc też ma duże znaczenie. I tu rozwiązaniem może być Stanislaw. Tylko czy nie będzie się kłócił z Dunhillem w jednej fajce? Takie tam gdybania, jeszcze nawet nic nie kupiłem.:P

        • hykasy
          25 maja 2016 at 12:14

          Powyżej Zyrg się odnośnie Stanisława wypowiedział, mi kompletnie nie podpisywał. Jak taniej, niż Dunhille to spróbuj SG, naprawdę warto. Z tych naprawdę budżetowych La niestety nic smacznego nie znam. MacB vintage Syrian podobno dobry ale też nie tani.

  9. Kamerling
    25 maja 2016 at 01:55

    Latakię lubię w okresie jesień-wiosna. Idzie lato, więc ukochane Dunhille czy Skiff Mixture poczekają do żółtych liści (na drzewach, nie w puszce)… jednak nawet latem w chłodniejsze, deszczowe dni jak mnie najdzie ochota to sięgam po Presbyterian Mixture albo Bill Bailey’s Balkan Blend – to najlżejsze pozycje z La o bardzo dobrym stosunku jakość/cena.

  10. Radek_Z
    Radek_Z
    25 maja 2016 at 13:14

    Dzięki za rady! Mimo wszystko Stanislawa też zamówię, choćby po to, żeby go sprawdzić. Stoi za tym MM ze swoim tekstem o Stanislawie http://www.fajka.net.pl/rec_tytoniu/stanislaw-london-mixture/ i z drugim tekstem http://www.fajka.net.pl/problemy/fajczarskie-problemy/od-papierosa-do-fajki-praktyka/ o rzucaniu papierosów na rzecz fajki. Myślę, że ten tytoń może być dobry dla nałogowca, którym niestety jestem.

  11. Potograbski
    5 maja 2020 at 22:45

    Tylko Wild Atlantic

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*