Nauka higienizacji fajek

11 kwietnia 2020
By

Witam wszystkich :)
Część pytań i odpowiedzi na ten temat padła na Pogadywaczce, więc pozwolę sobie przerzucić je tutaj, żeby zostało dla potomnych, jak zostało mi zasugerowane.

Wyjaśnienie całego wpisu:
Zakupiłem sobie – okazyjnie chyba – kilka fajeczek. Trzy z nich są wrzoścowe i to na nich chciałbym się skupić. Są bardzo (dla takiego laika jak ja) różne od siebie i to chciałbym wykorzystać. Mam do dyspozycji dość czystą fajeczkę o sygnaturze Bróg Bruyere 74, bardzo zabrudzoną (wewnątrz) fajeczkę z ledwo widoczną sygnaturą Mr. Bróg 24 i wg moich dedukcji fajkę z lat 80tych Bruyere M.R.B. W tej kolejności co na załączonym obrazku.

Zacząłem od pierwszej. Zacząłem, potem zadałem pytania, może tu był mój pierwszy błąd. Chciałem pójść na skróty, nie angażować się, bo przecież każda z nich średnio kosztowała mnie 20zł. Ale w trakcie pomyślałem „a może by tak popełnić błędy początkującego na tanich, a potem upolować coś dla siebie i zrobić porządną robotę i mieć fajkę na lata?”.

Ale jako, że zacząłem to trzeba skończyć. Więc trochę oczyściłem (potem się dowiedziałem, że niewystarczająco), utopiłem w spirytusie. Po 4 godzinach zamienił się w jasną herbatkę po czym zmieniłem spirytus i topiła się główka kolejne 4h. Po tym czasie spirytus okazał się być prawie bezbarwny więc skorzystałem i utopiłem w nim jeszcze ustnik z wetkniętym do niego wyciorem.
Po całej akcji główka wygląda tak
Teraz, zgodnie z zaleceniem, czekam aż fajeczka się wysuszy, spróbuję podgrzać ryflowanie by zdiagnozować czy biały nalot jest woskiem i pozbyć się go ewentualnie później.

A tu wrzucam konwersacje z Pogadywaczki:
Koru:
Dzień dobry. Mam takie szybkie pytanko, jestem w trakcie uzdatniania fajki do palenia, po kupnie używanej. Wrzuciłem do spirytusu obie części, czy po wyjęciu muszę coś robić z główką czy tylko wysuszyć? Bardzo wyjaśniała po pierwszym topieniu się w spirytusie. Po wyschnięciu będzie gotowa do użytku czy należy ją wypolerować/bejcować/malować? Z poradników nie udało mi się wyczytać czy to zabieg obowiązkowy (szlifowanie i malowanie) czy tylko upiększający

Mael:
Dzień dobry. Najpewniej lepiej by było, żeby wypowiedział się pan Andrzej. Z tego, co mi wiadomo, główka powinna odleżeć minimum trzy tygodnie po topieniu. Kolor uległ zmianie być może ze względu na rozpuszczenie bejcy i/lub lakieru. Przechodząc dalej. Z tego, co mi wiadomo, fajka nie musi być pokryta bejcą, lakierem ani nawet carnaubą, to są elementy niemal wyłącznie kosmetyczne. Gdzieś tutaj był artykuł o tym, czy w ogóle lakierować/bejcować/woskować. Jak znajdę – wskażę.
Nie mogę udzielić odpowiedzi pełnej pewności, więc odeślę do artykułu „Woskować, bejcować, lakierować?” autor: marek milczek, oraz do komentarzy pod nim. Jednym słowem – lakierowanie (i pozostałe zabiegi, o które pytasz) nie są przez wszystkich uważane za niezbędne.

Andrzej K.:
Skoro zostałem wywołany (choć nie jestem ekspertem), to podpowiem: Fajka używana , czyli palona przez poprzedniego właściciela, wymaga w pierwszej kolejności czyszczenia mechanicznego. Zatem – Papier ścierny lub frez do komina w dłoń i usuwamy z komina cały luźny i zbędny nagar i smołę. Nie trzeba skrobać/szlifować do gołego drewna, ale luźny nagar należy usunąć – do momentu dotarcia do „twardego”. Druga rzecz – szyjka! Jak ktoś ma zarośnięty komin, to skupia się na jego czyszczeniu, bagatelizując syfior w szyjce i kanale dymowym… a to błąd.
Z moich doświadczeń wynika, że 90% smrodu fajki używanej siedzi w szyjce właśnie. Bezwzględnie – należy możliwie jak najdokładniej oczyścić szyjkę, kanał dymowy, gniazdo czopu ustnika w fajce. Polecam do tego twarde wyciory, szczoteczki do bombili, i spirytus etyl/IPA/aceton. I do skutku. To bardzo ważne!
Dalej: jeśli planujemy fajkę moczyć w spirytusie – dobrze jest wcześniej po prostu umyć ją całą. Można wodą i delikatnym detergentem (TAK, naprawdę!). Główkę myjemy z zewnątrz, czyścimy rim jeśli trzeba. I do słoja z możliwie najmocniejszym spirytem jaki uda się zdobyć. Polecam IPA 99,98%. Taki od zawsze stosuję. Spirytus taki jest bezwodny – czyli rozpuści i wygoni z fajki smoły, a dodatkowo „odwodni ją” bardzo radykalnie. Moczymy do skutku – ja często też stosowałem gotowanie w spirytusie jeśli fajka była „oporna”. Proces peklowania fajki był opisywany
Po zakończeniu peklowania w spirytusie – jak już wspomniałem, fajka będzie radykalnie odwodniona. Główka zmieni też kolor, bo poza smołami – spirytus wygoni z drewna trochę tanin. Główka pojaśnieje… mogą też pojawić się przebarwienia i plamy. Nie martwimy się na zapas smile. Najpierw, bezwzględnie – dajemy fajce odparować ze spirytusu i pozwalamy jej na odzyskanie odpowiedniej wilgotności drewna. Co najmniej tydzień wietrzenia. Jak mamy czas – to lepiej więcej. W tym czasie ogarniamy ustnik. Ale o ustnikach też był milion porad (w tym i moje), zatem polecam poszperać
Fajkę mamy już czystą, zdezynfekowaną i bezwonną… a ustniczek gotowy (prócz ostatecznego polerowania, bo to przeprowadzamy PO WPIĘCIU W FAJKĘ! [ale to już wiemy, bo czytaliśmy mądre artykuły na fajkanecie… wink]). Po min tygodniu, lepiej dwóch – spinamy ustnik z fajką i sprawdzamy czy pasuje. Często nie będzie pasował idealnie…. Oczyszczona fajka z reguły robi się „luźniejsza”. Należy przeprowadzić korektę czopu, można zastosować wosk pszczeli itd – sposobów jest kilka. Jeśli zaś gniazdo zrobi się przyciasne – smarujemy czop grafitem z miękkiego ołówka. I po
To dość newralgiczny etap – jak postąpimy grubiańsko i będziemy pchać na siłę, to możemy uszkodzić szyjkę fajki. Więc zalecam cierpliwość i delikatność.
[właśnie się zorientowałem, że pogadywaczka obcina mi końcówki zdań…ale chyba sens wypowiedzi został zachowany]
Fajkę mamy czystą, ustnik czysty i komplet spasowany ze sobą – czas na ostateczną korektę ustnika. Jeśli trzeba, niwelujemy różnice średnicy szyjki i ustnika (jakiekolwiek szlifowania/polerowania robimy na spiętej poprawnie fajce!), polerujemy ustnik (na fajce!). Gotowe? To wykańczamy główkę.
Główkę faki po higienizacji możemy wykończyć na kilka sposobów: możemy po pierwsze nie zrobić nic – taka główka „pure” też jest fajna, ale mało praktyczna. Będzie łapała bród od paluchów i bedą robiły się niejednorodne przebarwienia. Nie polecam o ile fajka nie ma byc tylko stojakową ozdobą…
Jeśli chcemy mieć fajkę „pure” ale ładniejszą – polecam delikatne przetarcie główki z zewnątrz szmatka nasączona oliwą z oliwek. Od bidy – olejem słonecznikowym. Inne oleje (jak lniany) są zbyt nachalne zapachowo i wpłyną na odczucia z palenia. Oliwa spowoduje dwie rzeczy: główka nabierze szlachetnego odcienia, a rysunek drewna zostanie pięknie podkreślony. Będzie efekt „mokrego drewna”. Oczywiście – nie smarujemy jak pajdy smalcem! odrobinka, naniesiona szmatką, przetarta potem papierowym ręcznikiem. Drugi efekt olejowania – fajka mniej się będzie brudzić od paluchów. I można na tym poprzestać. Można też, zamiast olejowania – zastosować bejcowanie dowolną bejcą spirytusową lub wodną do drewna wedle fantazji. Jeśli bejca wodna – to polecam później fajkę woskować carnaubą.
Niezależnie od zastosowanej metody „kolorowania”: czy to olej, czy bejca – polecam fajkę nawoskować carnaubą nanoszoną tarczą bawełnianą na polerce. Wosk dodatkowo podkreśli kolor główki i zabezpieczy drewno przed brudzeniem się od rąk. Co jakiś czas należy woskowanie odnawiać.
I to chyba tyle. Więcej szczegółów znajdzie Kolega w obszernym zbiorze artykułów na portalu (polecam czytać też komentarze pod artykułami).

Zapytałem o trwałość olejowania.
Andrzej K.:
Co ma Kolega na myśli pisząc trwały? Olejowanie drewna to nie lakierowanie! Nie uzyskamy powierzchni zabezpieczającej przed otarciem, zabrudzeniem… W pewnym stopniu fajka mniej będzie chłonęła wilgoć i brud z paluchów. Ale to nie jest „zbroja”. Należy obserwować fajkę i reagować. Sposób z oliwą jest o tyle fajny, że w razie gdyby się fajka brudziła – wystarczy przetrzeć ją z zewnątrz szmatką ze spirytusem – i zaolejować od nowa.

Panowie zajrzeli na zdjęcie i zobaczyli „pierścień” ryflowania, który jest pokryty białym nalotem.
Andrzej K.:
Jak nie lakierowana – to pewnie piszesz o ryflowaniu szyjki – jak tak, to pewnie ten „nalot” nie jest żadnym utlenieniem, tylko zmętniałą carnaubą która grubo nałożona siedziała sobie w ryflowaniu, a teraz ją spirytus „ruszył”. Podgrzej tą szyjkę płomykiem zapalniczki delikatnie i zobacz czy zmętnienie znika. Jeśli to faktycznie wosk – to znaczy że kiepsko i mało dokładnie oczyściłeś fajkę przed moczeniem w spirytusie. Do moczenia fajki, ten wosk należy z główki wcześniej usunąć (szczoteczka i spirytus), albo peklować dłużej.

Mael:
Jak dla mnie jest to ryflowanie, które wytwórca nałożył, żeby ukryć wcięcie, które powstało przy modelowaniu zgięcia między ścianką komina a szyjką, alternatywnie w celu ukrycia jakiegoś ubytku na spodzie szyjki (ze zdjęcia wynikałoby, że jest tam jedno wyraźnie głębsze wcięcie). I wydaje mi się, że (tak, jak wcześniej już zasugerował pan Andrzej) ten biały osad to zbielała od alkoholu carnauba. Wydaje mi się, że ten „pierścień” musisz po prostu zaakceptować (sam raczej nie ryzykowałbym prób zeszlifowania, ale to tylko ja).
Więc pewnie podgrzanie jest dobrym pomysłem i jednocześnie rozwiązaniem. Pewnie jakaś bejca mogłaby pomóc ogólnej prezencji fajki, chociaż według mnie ten dodatek w postaci kontrastującego ryflu ma swój urok i może się podobać. Oczywiście wszystko sprowadza się do zasady „what works best for you”.

I tutaj chyba kończy się temat tej fajki aż do jakiejś aktualizacji za 2tyg jak wyschnie i zacznę coś kombinować dalej.

Jako, że założyłem już temat to zadam kolejne pytanie. Druga fajka, za którą chciałbym się zabrać to „ta stara” – sygnowana Bruyere M.R.B.

Tę chciałbym przystosować do normalnego użytkowania – chciałbym z niej po prostu korzystać. Jednak w jej przypadku chciałbym ominąć (jeżeli to higienicznie możliwe) topienie w spirytusie. Chciałbym zostawić ją jak najbardziej w stanie w jakim się znajduje, ponieważ podoba mi się jej starość, to że ma rysy, ślad po mocnym przetarciu o coś. Nawet w dotyku jest jakaś taka… Inna od dwóch pozostałych, cięższa jakby, w dotyku jak stare drewno po przejściach.
Zrobiłem takie mechaniczne czyszczenie, czyli pozbyłem się nagaru ze środka (zostało ciemne drewno na ściankach już), oczyściłem mechanicznie krawędź komina, papierem 180 (to był błąd…) zdarłem tę warstwę ciemnego czegoś na górze. Potem polerowałem to papierem o gradacji 1000 i powstało to coś – piękny, brązowy kolor, który jest porysowany przez papier 180…  Ehhh, takich błędów nie chciałbym właśnie popełnić na droższej fajce :P

I tu pojawia się pytanie na jej temat czy pociągnięcie całości główki papierem 1000/1500/2000 doprowadzi do takiego koloru całą fajkę? I czy zostaną zachowane jakieś właściwości ochronne czy będzie trzeba bejcować od nowa? Ewentualnie czy jest szansa, żeby pozbyć się tego „dotyku starości” z zewnątrz tak żeby ten pociemniały przez wiek kolor został? Szmatka ze spirytusem da radę, nie zmyje za dużo?
Potem oczywiście szlifowanie ustnika (po tej fajce rozumiem co ś.p. Jalens miał na myśli „wnioskując po stanie ustników fajek używanych kupowanych w sieci, polski termin [zgryz] pełniej oddaje istotę rzeczy.”), który jest w mocno zużytym stanie, i do spirytusu z wyciorem wewnątrz.
Osobiście mam wrażenie, że mógłbym wtedy tę fajkę zostawić w takim stanie. Czy powinienem? Czy to się zgadza z jakimiś normami fajczarskiej higieny?

Z trzecią fajką, ze względu na jej nietypowy wygląd (przynajmniej dla laika jak ja), nie wiem co zrobić. Jakieś podpowiedzi jak wykonać higienizację takiej fajki niskim kosztem? (Chodzi mi o pominięcie opcji „wyzerowania” jej kompletnie i odmalowania do stanu w jakim się znajduje).

Jeżeli, któryś z rozmówców na Pogadywaczce może nie życzy sobie cytatów tutaj to oczywiście proszę dać znać – usunę.
Czekam na wasze odpowiedzi i jak tylko ruszę do przodu to oczywiście wrzucę kolejne aktualizacje.

Tags: , , , ,

6 Responses to Nauka higienizacji fajek

  1. Mael
    11 kwietnia 2020 at 18:37

    Chciałbym tylko zauważyć, że nie mam za sobą wielu renowacji. Fajek, które starałem się wskrzesić było kilkanaście. Od roku interesuję się tematem fajczarstwa (i fajkarstwa). Od około sześciu miesięcy kolekcjonuję i podejmuję próby renowacji fajek. Jeszcze krócej (bo od ledwie miesiąca) palę fajkę.

    Co do tej sygnowanej M.R.B. – sam popełniłem podobny błąd. Usuwanie spalenizny z rimu komina papierem ściernym. Nie pozostało to długo problemem.

    Mój sposób na rim:
    Arkusz papieru ściernego 1000 ułożony na idealnie płaskiej powierzchni. Ja wykorzystałem szklany stół. I w ten sposób ścierałem aż do usunięcia bruzd powstałych po poprzednim ścieraniu na panelach, które doprowadziło do tych uszkodzeń rimu. Po tym przetarłem oliwą z oliwek, żeby odratować nieco kolor (fajka jest dość jasna, więc tyle wystarczyło). Następnie opisaną wyżej metodą papier 1500. Później jeszcze wypolerowałem papierem 2000. Nadal z wykorzystaniem stołu. Później nawoskowałem carnaubą.
    !Podkreślam, że te ingerencje dotyczą wyłącznie rimu. Ta metoda nie uwzględnia innych powierzchni fajki.

    Wnętrze komina:
    Nie jestem hipochondrykiem, może świadczy to o braku rozsądku. Ale skoro pytasz, powiem jak ja to robię. Usuwam nagar do momentu, kiedy pozostaje ładna, równa i czarna powierzchnia (również w przewodzie dymowym). Potem stosuję metodę profesorską, nie szczędząc alkoholu. Jeśli fajka pachnie wyjątkowo intensywnie i nieprzyjemnie – po napełnieniu solą, wlewam alkohol kominem (wykorzystując pipetę), tak, żeby wyciekał (alkohol) przewodem dymowym. Ważne. Alkohol nie może ściekać po drewnie. Czasem skutkuje to zmywaniem koloru, czego jak rozumiem, chcesz uniknąć.

    Ustniki lubię zdezynfekować przy użyciu wybielacza. Polecam poczytać o tej metodzie. Jest szeroko opisana.

  2. Andrzej K.
    11 kwietnia 2020 at 22:47

    Chłopaki
    Cieszą niezwykle wszelkie przebłyski aktywności na portalu!
    Dopinguję, trzymam kciuki! Ale (wiem, wiem… marudzę) – po co rozgrzebywać dyskusję na tematy, które już ze wszystkich stron były przedyskutowane?
    Był czas, że wszyscy tu budowaliśmy swoistą encyklopedię wiedzy. Sam (nie chwaląc się) dołożyłem kilka cegiełek. Przepraszam – zabrzmi arogancko, ale powiem to: Zamiast sięgnąć do wiedzy, usiłujecie kombinować jak koń pod górę. A wiedza ta jest! TU, na portalu. Od A do Z.
    Kompleksowa ferblówka – cały dział III. FAJKA W REMONCIE

    I dowiecie się, jak czyścić nagar z komina. Jak i ile moczyć fajkę (a także metody alternatywne) – bo sorry, ale 4 godziny to się rosół gotuje, a nie fajkę moczy dla pozbycia się smoły i udrożnić drewno z zastarzałych kondensatów…
    Dowiecie się jak przyciąć papier ścierny i po co przydają się korki z wina przy fajce… Dowiecie się, co zrobić z rimem, co z ustnikiem, co z lakieram, co z ułamanym czopem, a nawet – z zeżartym ustnikiem.
    Piszę z perspektywy pasjonata praktyka i teoretyka-eksperymentatora, który odświeżał, naprawiał, reanimował grube setki fajek. I nie dlatego żeby Was zniechęcić – przeciwnie! Jak przyswoicie wspomnianą wiedzę i troszkę poćwiczycie – to odkryjecie wspaniały, nieprzebrany obszar możliwości – świetne, stare, porządne, piękne fajki UŻYWANE. Do tego zachęcam.
    I deklaruję, że pomogę na miarę moich możliwości i skromnej wiedzy. Ale to dopiero, jak jakiekolwiek wątpliwości pozostaną po przyswojeniu podanych materiałów.
    Śmiem twierdzić, że trzymając się metod i sposobów tam opisanych – jesteście w stanie „wyprowadzić na prostą” z 99% fajek z jakimi przyjdzie Wam się zmierzyć :)
    Pozdrawiam, Andrzej

    • Mael
      12 kwietnia 2020 at 00:47

      Panie Andrzeju, w moim odczuciu chodzi o dzielenie się doświadczeniami i wspólną naukę. Naukę metodą prób i błędów, które popełnia się również po lekturze całego poradnika tutaj oraz wielu artykułów tak tu, jak i na FMS. Chciałbym zauważyć, że nie ignorujemy tego, co zostało już napisane. Niejednokrotnie odsyłałem do artykułów, czy sugerowałem, że wiele odpowiedzi można gdzieś znaleźć.

      Nie chcę brzmieć, jakbym się o cokolwiek wykłócał z Panem. Szanuję i doceniam serię porad, jakich Pan udzielał w trakcie tej dyskusji jak i w zestawie poradników. Celem tego komentarza jest odpowiedzieć na zadane przez Pana pytanie o celowość podejmowania tego tematu.

      Muszę przyznać również, że nie do końca rozumiem, dlaczego należałoby tej wymiany nie prowadzić („wymiany” ponieważ ciężko mi to zjawisko nazwać „dyskusją” z racji braku stron i argumentów). Zasugerowałem, by temat umieścić w dziale „zamiast forum” przez wzgląd na notę patronującą tej części fajkanetu. Nie będę jej tutaj przeklejał. Mam wrażenie, że wyglądałoby to arogancko, a robię co mogę, by nie zostać zrozumianym opacznie.

      Być może źle rozumiem naturę tego zakątka internetu. Nie ukrywam, że jestem tu od bardzo, naprawdę bardzo niedawna. Sądziłem, że to miejsce skupiające poszukujących fajczarzy. Pozwalające na obcowanie z żywą społecznością. Nie uważałem raczej, żeby było wymarłe i oczekujące na archiwizację.

      Nie będę się dalej rozpisywał. Nie widzę celu. Chyba powiedziałem, co miałem do powiedzenia. Mam szczerą nadzieję, że nie poczuje się Pan w najmniejszym choćby stopniu urażony tą odpowiedzią.

      Może to przez koronawirusa ludzie się tak rozgadują i szukają kontaktu! Kto wie. Wygląda na to, że na mnie tak wpływa izolacja. Mam nadzieję, że świat wybaczy mi utrwalone tutaj gadulstwo!

      W każdym razie. Z całego serca życzę zdrowia. Panu i wszystkim, którzy ku swojemu rozczarowaniu zapewne trafili na moje pisanie. I najszczerzej dziękuję za wkład w tworzenie bazy teoretycznej dla tego, co nas wszystkich łączy.

    • Janus
      18 kwietnia 2020 at 15:01

      Dzień dobry
      miałem okazję skorzystać w praktyce z Pana porad i dobrze na tym wyszedłem. Moje fajki też. Mam jednak jedną, pamiątkową, której nie będę odbudowywał, bo nie mam do tego umiejętności. Czy mógłby Pan podjąć się tego? Jak mogę się skontaktować? Gdzie mam podać swój adres e-mal.
      Pozdrawiam, Janus

      • Janus
        18 kwietnia 2020 at 15:05

        Przepraszam, chciałem do Andrzeja.K. Ale po pracy w ogrodzie i bólu pleców, trochę się pogubiłem. Prośba do Andrzeja.K przepraszam, że pod innym komentarzem. Wierzę, że p. Andrzej odpisze.
        Pozdrawiam, Janus

  3. Koru
    22 kwietnia 2020 at 17:16

    Panie Andrzeju,
    z całym szacunkiem, czytałem prawie cały dział III. FAJKA W REMONCIE. Dlaczego prawie? Ponieważ nie wszystkiego z tego działu potrzebowałem do obecnych eksperymentów – pominąłem „Andrzej naprawia…”, naprawę czopa, ponieważ nie muszę fajek naprawiać póki co. Powolutku czytam forum w wolnych chwilach i na pewno dojdę do tego, ale wykorzystuję stronę jak swoistą encyklopedię właśnie – tak jak Pan zaznaczył. I zarówno w III.03. Uzdatnianie starej fajki zobaczyłem „Tkwiła tam ok. 4 godzin. Co pewien czas mieszałem zawartość łyżeczką do herbaty.” jak i w III.05. Odnawianie nie za darmo stoi wyraźnie „A po ośmiu mniej więcej godzinach mamy coś takiego. […] I pierwszy płyn został wymieniony. No i teraz tylko – ile tych zmian, zanim wylewka będzie całkiem czysta…”. I tak jak mówię – nie chce podważać Pana wiedzy i doświadczenia, po prostu natknąłem się na te dwie rzeczy, wyciągnąłem, być może błędne, wnioski i stąd zrobiłem co zrobiłem: 4h topienia, wymiana spirytusu zabarwionego, 4h znowu i był praktycznie czysty (tu wąż w kieszeni się odezwał i może powinienem jeszcze raz ją zalać, ale no mam nadzieję nie odbije się to na mnie, bo fajka nie śmierdzi, nie ma żadnego zapachu).

    Do tego chciałem dodać, że po sugestii Maela bez obawy stworzyłem tutaj post, m.in. przez niezacytowaną notę, która jest opisem „Zamiast forum”.
    Może źle odebrałem to forum i nie powinienem tak robić, ale no kurczę… Troszkę mnie to gryzie powiem szczerze i muszę to z siebie wyrzucić.
    Zostałem odesłany do artykułów, które starałem się z uwagą przeczytać i za rady na Pogadywaczce i również za odesłanie oraz istniejące posty jestem wdzięczny. Nie oczekiwałem, że ktoś będzie mi tu łopatologicznie tę samą wiedzę tłumaczył. Ale czy jednak nie jest właśnie po to forum i cała możliwość tworzenia postów i „wymiany zdań” jak to Mael napisał, żebyśmy takimi doświadczeniami i działaniami mogli się „chwalić”? Prosić o ewentualną pomoc, aprobatę dokonywanych czynów, pochwałę lub – przesadnie mówiąc – zruganie za jakieś okrutne błędy? Jesteśmy tu chyba też po to by się uczyć, a uczymy się z wiedzy spisanej – artykułów, ale też od mentorów, ludzi doświadczonych, którzy tę wiedzę przestudiowali już wielokrotnie.
    Przecież ludzie chodzą na studia (w założeniu…), żeby uczyć się od wykładowców. Mimo, że wiedza, którą przekazują jest spisana w książkach od lat.
    Także jeżeli czegoś nie zrozumiałem w przesłaniu – przepraszam. Za wszelkie odczuwalne pretensje też – taki już jestem, często to co mówię mija się z zamiarem tego co chciałem przekazać.
    Oświadczam też, że zapewne edytuje istniejący post o aktualizację tego co robię i mam nadzieję, że nie będzie to problem. Zacząłem, to i skończę. Nawet jeśli miałby być to ostatni post tutaj.

    Idę brać się za szlifowanie, bejcowanie, metodę profesorską na starszej fajeczce. Nadal z nieprzygaszonym zapałem, wręcz wyczekiwaniem aby w końcu fajka nie zajeżdżała spirytusem i można było z nią robić coś dalej :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*