Zawód-fajkarz

6 lipca 2011
By

Na karku zaledwie nieco ponad dwudziestka, a już fajkarz! Nie pochodzi także z Przemyśla. Fajka to jego pasja, która przekształciła się w zawód, z czego jest zadowolony. Droga do tworzenia fajek zajęła mu sporo czasu, ale zaczął wcześnie. Jeszcze dużo przed nim. Oto Wojtek Pastuch!

Fajkanet: Ponad rok temu, zapowiadając wywiad z Tomkiem Zembrowskim wspominałem, że nie mamy w kraju zbyt wielu fajkarzy-amatorów. Można by sądzić, że przybył nam nowy, w Twojej osobie, jednak czy to odpowiedni termin? Wszak, jak wynika ze strony, na której prezentujesz swoje dzieła, zajmujesz się już tym zawodowo?

Wojtek Pastuch: Nie wiem czy to odpowiedni termin. Można powiedzieć, że jestem adeptem rzemiosła. Tym się teraz zajmuję w życiu. Jestem na samiutkim początku długiej drogi, ale od początku chciałem jak najbardziej się temu poświęcić, dlatego taki wybór.

F: To nietypowe zajęcie – fajkarstwo. Ty zająłeś się nim dość wcześnie, a jesteś młodym człowiekiem, więc równie nietypowa to droga. Czemu nie wybrałeś bardziej popularnych zawodów?

WP: Nie potrafię odpowiedzieć dlaczego? To wynika z wielu kwestii i moich upodobań. To zawód, który pozwala mi się rozwijać pod wieloma względami, daje mi ogromną satysfakcję. W chwili obecnej mogę szczerze powiedzieć, że nie chciałbym robić nic innego. Myślę, że to, na ile jakiś zawód jest popularny nie powinno mieć wpływu na takie decyzje, w końcu nie wszyscy mogą i chcą robić to samo.

F: Jak zaczęło się to zamiłowanie do fajczarstwa, a co za tym idzie – fajkarstwa?

WP: Zamiłowanie do fajki zaczęło się wcześnie, chyba z sympatii i podziwu dla pierwszego fajczącego człowieka, którego poznałem w wieku dwunastu lat. Później to zainteresowanie wymknęło się spod kontroli i urosło do monstrualnych rozmiarów, aż trzeba było zacząć to nazywać pasją. Od zawsze podobało mi się rzemiosło, jako bardzo młody człowiek rozmyślałem o jubilerstwie, zegarmistrzostwie. Później zrozumiałem, że za fajką stoi równie piękne rzemiosło i poszedłem w tę stronę.

F: Musisz być cierpliwym i metodycznym człowiekiem. Na stronie internetowej piszesz, że długo przygotowywałeś się do pracy fajkarza. Ile? Parę lat?

WP: Absolutnie nie jestem, ale bardzo się staram. Od zakiełkowania tego pomysłu do realizacji minęło kilka lat. Najpierw próbowałem zgłębić temat, poznać tyle teorii ile się da, zrozumieć, o co chodzi w fajkach, zarówno w ich estetyce, jak i wykonaniu. Powstały dwie pierwsze fajeczki, stworzone na parapecie studenckiego mieszkania (jedna z nich nawet dożyła do dziś). Później zacząłem już konkretne przygotowania do pracy z wrzoścem. Zaczęło się od wyjazdu do Włoch, potem jakieś pół roku upłynęło na fizycznym zbieraniu potrzebnych urządzeń i narzędzi.

F: Z czego wynika potrzeba tworzenia fajek?

WP: Nie nazwałbym tego potrzebą, to raczej bardzo mocna chęć. Wynika z mojej pasji do fajki, do wrzośca, do ręcznej pracy, do tradycji. To sposób zawarcia kawałeczka duszy w przedmiocie, który towarzyszy wielu ludziom w ich chwilach spokoju.

F: Nie aż tak wielu, jak to jest w przypadku odtwarzacza mp3, czy iPoda. Trochę to prowokacyjne pytanie, ale fajka kojarzy się raczej z dostojnym wiekiem, tymczasem zabiera się za nią młodzieniec?

WP: Nie czuję żeby skojarzenie ze starszym wiekiem miało jakiś negatywny wpływ. To niegroźny stereotyp, poza tym na szczęście coraz więcej młodych ludzi pasjonuje się fajką.

F: Jak wyglądała Twoja nauka fachu?

WP: Dalej wygląda, ciągle się uczę. Niestety czasy się zmieniły i współcześnie bardzo trudno o naukę tego rzemiosła w jakieś manufakturze, tak jak to miało miejsce kilkadziesiąt lat temu np. w Danii. Ogromnie pomógł mi Mimmo Romeo, który nauczył mnie podstaw. Pokazał mi jak robić fajki od początku do końca. To był pierwszy etap mojej nauki. Teraz rozwijam to, czego się nauczyłem i planuję ponownie skorzystać z rad Mimmo, żeby robić kolejne kroki.

F: Przemyśl był nie po drodze, czy chciałeś po prostu skorzystać z doświadczeń kogoś o nieco innym profilu fajkarskim?

WP: Chętnie skorzystałbym z wiedzy i doświadczenia rodzimych fajkarzy, ale nie nadarzyła się jeszcze taka okazja. Poza tym najbardziej interesuje mnie nurt fajkarski oparty na tradycji duńskiej. Dlatego wybrałem się do Mimmo, który z ogromnym entuzjazmem pomaga młodym adeptom tego rzemiosła i reprezentuje właśnie tę filozofię, która mnie osobiście najbardziej fascynuje.

F: Opowiedz o swoich fajkach – tych, które już stworzyłeś, a także o tych, na które przyjdzie dopiero pora?

WP: Oj, ciężkie pytania mi stawiasz. Trudno mi mówić o moich fajkach, bo powstało ich jeszcze niewiele i dopiero zaczynam rozwijać jakąś swoją wizję tego, co chcę w nich zawrzeć. Bo Nordh mówił, że nie jest w stanie niczego nauczyć fajkarza, zanim ten nie zrobi swoich pierwszych stu fajek. Mam więc jeszcze sporo pracy, zanim będę mógł coś więcej powiedzieć. Na razie staram się zmierzyć z klasycznymi kształtami, które tak naprawdę są bardzo trudne i uczą niezbędnych podstaw rzemiosła. Z każdą skończoną fajką widzę, co mi się bardziej lub mniej podoba, co mi wychodzi, a z czym jestem jeszcze „w lesie”. Przede wszystkim wyciągam wnioski, zauważam niedociągnięcia i staram się, żeby każda fajka była lepsza od poprzedniej. Zawsze pilnuję, żeby wszystkie moje fajki były prawidłowo wykonane wewnętrznie, tzn. prawidłowo nawiercone, z odpowiednio otwartym kanałem dymowym i dokładnie spasowane. To dla mnie bardzo ważne od samego początku.

F: Co sprawia najwięcej trudności? Jakieś konkretne kształty? Któryś z procesów tworzenia?

WP: Każdy element fajki wymaga bardzo wiele pracy. Przełożenie tego, co widzi się w głowie, na materiał jest bardzo trudne. Każdy kształt ma swoją specyfikę i punkty, na które trzeba zwrócić uwagę, wykonać je tak, aby cała fajka była harmonijna. Czy jest to bilard, dublin, bent apple czy horn- każdy kształt ma swoje sekrety, które staram się odkryć. Wykonanie estetycznych i wygodnych ustników również jest trudnym procesem. Wszystkie elementy fajki mają swoje trudności, które próbuję po kolei pokonywać.

F: Twoja historia jest ciekawa również z tego względu, że w doskonały sposób pokazuje, iż jeśli ktoś uparcie dąży do celu, jest w stanie go osiągnąć. Założę się, że wielu z nas myślało, bądź myśli o tworzeniu fajek. Jak się za to zabrać? Kogo pytać? Gdzie drążyć?

WP: Chyba nie jestem jeszcze odpowiednią osobą do udzielania takich rad. Z chęcią odpowiem za kilka lat, bo jak już mówiłem sam jestem na początku tej drogi. Przede wszystkim trzeba chcieć. A nawiercony klocek z ustnikiem może być dobrym początkiem.

F: To kiedy wykupisz Stanwella od tych niedobrych Włochów?

WP: Nie mam takich planów (śmiech).

F: Przejdźmy do samego fajczenia. W czym palisz najchętniej i jakie tytonie?

WP: Palę w różnych fajkach. Mam miejsce w domu, w którym trzymam obecnie palone fajki, te, które najbardziej lubię. Kilka angielskich, jedna Włoszka, mało znany Duńczyk, Yashtylov, parę własnych fajek. Fajki, w których palę muszą być smaczne, wygodne i po prostu lubiane. Z zamiłowaniem palę mieszanki angielskie, głównie tytonie G.L. Pease, z rzadka popalam mydlanki. Ostatnio rozkoszowałem się malutką kosteczką Condora, wspaniały tytoń.

F: I na zakończenie, standardowo, pytanie o fajkanet – jak widzisz portal?

WP: Śledzę fajkanet od powstania. Bardzo żałuję, że nasz fantastyczny admin musi zmagać się z problemami, które uniemożliwiają mu bieżące prowadzenie portalu. Taka ilość wiedzy fajkowej zebrana w jednym miejscu jest błogosławieństwem dla nowych i starych fajczarzy. Mam nadzieję, że portal będzie się ciągle rozwijał, a czytelnicy pozostaną mu wierni. Sam zaglądam kilka razy dziennie i bardzo się cieszę, że mamy takie miejsce w polskim Internecie.

F: Możemy się spodziewać jeszcze jakichś tekstów z Twojej strony? Wszak piórem również potrafisz władać!

WP: Chciałbym bardziej udzielać się na portalu, jednak nie mam za wiele czasu. Na pisanie jakoś nie starcza doby. Spróbuję się poprawić!

F: Dzięki serdeczne za rozmowę i życzymy dużo szczęścia na fajkarskiej (i nie tylko fajkarskiej) drodze!

Rozmawiał Emil Strzeszewski

Tags: , , , , ,

8 Responses to Zawód-fajkarz

  1. Julian
    Julian
    6 lipca 2011 at 19:00

    Fantastyczne. A ja od dawna zastanawiam się, kto mógłby zrobić mi prostą lekką fajkę „edwardiańską” typu apple… Chyba już wiem :-)

  2. Alan
    6 lipca 2011 at 19:30

    Pytanie o Stanwella bezcenne :D

  3. martino
    martino
    6 lipca 2011 at 21:37

    Wspaniała pasja i pomysł na życie! Ja również mam nadzieję nabyć kiedyś fajkę u Kolegi i palić ją wiedząc, że była stworzona z zaangażowaniem i sercem :-) Powodzenia!

  4. admin
    7 lipca 2011 at 08:52

    Ukłony, Wojtku!

  5. yopas
    7 lipca 2011 at 09:14

    Ja również pozdrawiam i kibicuję!

  6. Pyzdralinski
    Pyzdralinski
    7 lipca 2011 at 10:06

    Emilu gratuluje pieknego wywiadu a Tobie Wojtku zycze polamania „scyzoryka do strugania fajek” pozdrawiam i zycze sukcesow……

  7. carlos cruz
    carlos cruz
    2 sierpnia 2013 at 22:40

    Świetny wywiad, bez subtitli też da radę, ale zablokuj whitebalance w kamerze ;-]

  8. Irek TrylSKI
    20 maja 2020 at 22:18

    Największe sukcesy w różnych dziedzinach życia zdobywają…PASJONACI.
    A Ty nim jesteś. Oglądałem Twoje filmiki na Y..e. Tam też widać, że fajka to Twój kumpel. Wywiad przeczytałem kilka razy….Bardzo przyjemna lektura.
    Na Twoje dzieła – fajki miło popatrzeć.
    Może kiedyś zamówię sobie fajeczkę u Ciebie…oby mnie było stać ;).
    Tobie życzę wielu sukcesów i…….TAK TRZYMAJ.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*