
Kolejna wizyta w „Fajkowie” skończyła się powrotem do domu z opakowaniem, tym razem nie zawierającym tytoniu, ale przysłanej przez Krzyśka fajki. „Szału nie ma” – pomyślałem, ale podołać publicznie danym zobowiązaniom – powinienem. Ani ja renowator, ani literat, a teraz czeka mnie jedno i drugie. Na pierwszy ogień poszedł bent z ułamanym ustnikiem. Spora fajka,…
Najnowsze komentarze