Peterson’s Perfect Plug

9 października 2010
By

Palenie pluga to przywilej ludzi z wyobraźnią. Z drugiej strony – jeśli komuś owej fantazji brak, to ma szansę odrobinę tejże nabyć podczas obcowania z tą formą tytoniu. Tak, czy inaczej – plug to sama frajda. Dla fajczarza nie tylko używka, ale i swego rodzaju zabawka. Kojarzy się z kostką Rubika. To wszak zadziwiające, ile można z niej zrobić!

Proste przyjemności bywają szalenie skomplikowane. Na myśl przychodzi mi właśnie kostka Rubika, dzięki której ludzie z całego świata i w każdym wieku mogą na przykład urządzać mistrzowstwa świata w układaniu na czas, a studenci oraz pracownicy naukowi uniwersyteckich katedr matematyki, czy logiki matematycznej, obliczać algorytmy. To samo dotyczy układanki Noyesa Chapmana, która jest prostą tabliczką z piętnastoma ponumerowanymi polami oraz jednym pustym. Cała zabawa polega na ułożeniu kratek po kolei, od jedynki do piętnastki, w poziomie, rząd po rzędzie. Sławna jest historia, iż autor tej zabawki ogłosił, że ten kto ułoży podobny ciąg z jedną jedyną różnicą, otrzyma kilka tysięcy dolarów nagrody. Różnica miała polegać na zamianie kolejności – pole nr 14 miało być na miejscu pola nr 15 i odwrotnie. Klucz w tym, że to zadanie niewykonalne. Matematycy rozwiązali ten problem dawno temu. Ta kombinacja nie jest możliwa w tak wykonanej tabliczce. Jednak niektórzy głowią się do dziś.

Plug widzi mi się podobnie – jako pozornie prosta łamigłówka dla fajczarzy. Istnieje całe mnóstwo kombinacji i form cięcia. Na pierwszy rzut oka to maleństwo oferuje nieskończoną ilość, a palacza ograniczać może jedynie jego własna fantazja. Aż dziw, że do tej pory nie ma konkursów na najdziwniejsze krojenie lub na fantazyjne formy wykonane bez odrywania noża od bloczka. Takie origami dla nałogowców – zrób łabędzia nie marnując ani kawałka; stwórz zapaśnika sumo, a później go spal; wykonaj miniaturową kopię swojej fajki z dostępnego bloczka…

Fajczarz może wręcz zapomnieć, że plug służy do palenia.

Patrząc oczyma pesymisty – niewiele tego liliputa (bowiem omawiany Peterson’s Perfect Plug jest bardzo mały). Aczkolwiek wystarczy wziąć nóż do ręki i spróbować pokroić, aby okazało się, że to Goliat w ciele Dawida (mówiąc metaforą). Niech nikogo nie zdziwi pozorna „małość” 3P. Jest go naprawdę sporo. Wystarczy, żeby palić długi czas, a i jeszcze pobawić się można.

 

Przyznam się, że dzięki 3P obudziło się we mnie wewnętrzne dziecko. Patrzę na ten bloczek i się rozczulam. Ile ja bym mógł z nim zrobić! Jak ja lubię go kroić! Podrzucam i żongluję, zastanawiam się, czy nie nagrać filmik komórką i nie wstawić na youtube. To byłby hit. Lepszy niż słynne „Ale urwał!”. Chciałbym pokroić go tak, aby jednym długim cięciem wyszedłby mi „wąż” długości jednego metra albo i dłuższy…

Dać fajczarzowi bloczek, to tak, jakby dać dziecku kostkę Rubika.

Najważniejsze jednak powinno być palenie. I tu, niestety, nie jest aż tak cudownie. 3P to dobry tytoń, wysokiej jakości burley z domieszką virginii. Nie znam dokładnych proporcji, ale podczas palenia przede wszystkim wyczuwa się smak i moc burleya, który, jak podaje producent, pochodzi z Malawi. Dzięki niemu jest to tytoń dość mocny, ale i tak daleko mu do podobnego w wyrazie Irish Flake. W porównaniu z tym, jest znacznie słabszy (choć dalej ma moc ponad przeciętną) oraz mniej złożony. Niejmniej jednak bardzo „petersonowski” w smaku. Na podniebieniu wyczuwa się podobne, choć nieco mniej oczywiste, nuty, jak w Irish Flake.

Sposób krojenia nie zmienia odczuwalnych smaczków. Powoduje co najwyżej zmianę mocy całości. Paląc uformowane z pluga płatki, można zdziwić się mocą. Znowuż forma ready rubbed znacząco ją tłumi. Najciekawiej jest, gdy pokroi się 3P na małe kosteczki i podsypie drobnicą powstałą podczas krojenia. Ten rodzaj przygotowania tytoniu jest wykorzystany w Belle Epoque. Jednak dopiero paląc w ten sposób 3P można się zachwycić.

Smak jest w istocie dość prosty, niezbyt zróżnicowany. Niemniej jednak – jest smacznie oraz sycąco. Wypala się jedną, pojemną fajkę, a potem na długo zapomina o kolejnej. I pomimo braku słodkości, charakterystycznej dla virginii (właściwie – virginia została w 3P użyta chyba tylko po to, aby osłabić moc całości), jest ciekawie. Co nie zmienia faktu, że mogłoby być o wiele lepiej.

Podsumowując – to udany tytoń, choć nie zniewala. Lepiej się nim bawić, niż go palić. W tym przypadku palenie, to po prostu finalny etap całej zabawy. I to nie najważniejszy, choć tak mogłoby się wydawać.

Tytoń dostępny na stronie sklepu fajkowo.pl

Tags: , , , , , , , , , ,

18 Responses to Peterson’s Perfect Plug

  1. jalens
    15 października 2010 at 17:23

    Niespecjalnie bałbym się burleja z Malawi. Wyselekcjonowany był z mocnych wirginii w zewnętrznego starego pasa – burlejem jest nazywany głownie przez ścinanie i suszenie roślin z całości. Dopiero potem wysuszone liście są zrywane. Cześć z nich to wirginia – te, które przed zbiorem pokryły się smółką, czyli były dojrzałe do wieloetapowego, prawidłowego zbioru wirginii. To mniej więcej 1/5 wszystkich liści. Reszta jest albo niedojrzała (wirginiowo) lub „przejrzała”. Wirginiowo niepełnowartościowa. Burlejowa. Liście z wyschniętą smółką gorzknieją, niedojrzałe nie nasycają się słodyczą. Suszenie odbywa się pod zadaszeniem w wiatach, ale trzeba pamiętać, że temperatury bywają tam b. wysokie. Powstaje typowy dark tobacco. Ogólnie bałagan jakościowy.

    Ja go lubię. Jest solidny, choć strasznie murzyński. Jak bym go miał, to pewnie więcej bym w szpitalu wypalił fajek – bo jest on sycący w niewielkich kominkach. W dużych współczynnik przyjemności zmienia się we współczynnik rzygliwości, niestety.

    Doskonała antraktówka dla papierośników – moim zdaniem.

    • Rheged
      15 października 2010 at 20:28

      To się nazywa wejście smoka! Dzięki za erratę :)

    • yopas
      yopas
      17 października 2010 at 14:38

      Oczywiście. Ważne w życiu jest, by umieć sobie pewne rzeczy dobrze wytłumaczyć.
      Szkoły są dwie. Falenicka i otwocka, choć ośrodek białobrzeski też wydaje się mieć znaczne wpływy mimo, że w cieniu i niedoceniany.

      Głównie chodzi o to, co w pobliżu żółtego

      • jalens
        17 października 2010 at 15:41

        Ponad wszelką wątpliwość wszystkie trzy szkoły są znakomite – jak szkoła wąchocka, pcimska, a w szczególności naberdyczowska. Można do us… śmierci pisać o tytoniach i ich rodzajach, a i tak sama nazwa burlej czy kawendisz będzie be.

        Typowo polskie to Ministerstwo Dobrego Smaku – taka wyrocznia, która nie bardzo wie, czy jest alfą i omegą, czy też alfonsem i omegą… Łatwo o pomyłkę.

        • jazz59
          17 października 2010 at 16:30

          Właśnie niedawno czytałem o MDS na alt.pl.
          Że wszystkie aromaty z dodatkiem burleya powinny być przez MDS ZAKAZANE!!!
          I te słowa napisał mój imiennik – wyrocznia i prorok polskiego fajczarstwa…
          Zaiste – mając takich proroków łatwo stać się niewierzącym…
          Pozdro
          Krzysztof

          • yopas
            yopas
            17 października 2010 at 17:41

            A ja sobie myślę, że akurat On, wiedział, co pisze…

            • jazz59
              17 października 2010 at 18:07

              A ja sobie myślę ,że w przypadku tak subiektywnych spraw , jak smak , zapach, itd. słowa „musi” , „powinno” , „należy” są po prostu nie na miejscu ,żeby już sprawy nietaktem nie nazwać.
              Być może jestem na tym punkcie przeczulony,zapewne można wyroczni nie posłuchać , lecz gdyby te słowa padły z ust kogoś mniej zasłużonego dla fajkowej idei , osobnik ów zostałby natychmiast napiętnowany jako człek nietolerancyjny.
              A ja bym chciał by doradzano , nie narzucano ,pomagano ,nie wyśmiewano.
              I żeby coś nie było jedynie słuszne tylko dlatego ,że mówi to lokalny aytorytet…
              Pozdrawiam
              Krzysztof

            • jalens
              17 października 2010 at 19:25

              Yopas napisał A ja sobie myślę, że akurat On, wiedział, co pisze…
              Cóż, każdy, kto umie przeczytać to, co napisał, akurat wie, co pisze :)
              Uwielbiam czytać Jego (hihi, niech będzie ta wielka litera) posty – jak każdego zręcznego prowokatora :D…

              A, jeszcze jedno – napisałem to, co wiem o uprawach z Malawi nie po to, by prowadzić spory ideologiczne. To informacja-ciekawostka dla tych, którzy nie mają wszechalergii na nazwy.

              • yopas
                yopas
                17 października 2010 at 19:53

                Mnie tam śmieszy udowadnianie, że mleko kozie jest takie jak krowie, bo obydwa pochodzą od czworonożnych ssaków z rogami…

                Nazwy mają znaczenie… gdyby nie miały, nie byłoby sensu nazywać kozy kozą, a krowy krową… choć to dalej ten sam ssak czworonożny, z rogami i na dodatek parzystnokopytny.

                Ps.
                Nie, nie próbowałem 3P. Zresztą, gdybym nawet spróbował, pewnie miałbym kłopoty, żeby się tym Burleyem zniesmaczyć. Lecz gdy sobie pomyślę, że wciąż mam przed sobą tyle Tytoniu, który jest czarowany w sposób, jaki lubię, nie muszę sobie tłumaczyć, że to dobry tytoń. Niech czeka na końcu ogona. A nuż życia nie starczy ;+)

              • jalens
                17 października 2010 at 20:21

                Lubię rozśmieszać a nawet śmieszyć… Kiedyś nawet marzyłem, by zostać klownem jak dorosnę :D

              • yopas
                yopas
                17 października 2010 at 20:27

                Ta karczma „Rzym” się nazywa?

            • maziek
              17 października 2010 at 20:34

              Może wyjaśnij wszystkim co komentarz Rotma ma wspólnego z tematem „Peterson 3p”.

              • yopas
                yopas
                17 października 2010 at 21:35

                Nic.

              • Rheged
                17 października 2010 at 22:42

                Epicka wymiana zdań :D

  2. jazz59
    15 października 2010 at 20:54

    Lubię ten tytoń.Prosty , rześki i daje mi fajnego kopa.
    Faktycznie ,też go odebrałem jako „papierosowy”.
    Trzecią puchę jadę – i na pewno nie jest ona ostatnią.
    No i zabawy z przygotowaniem kupa…
    Pozdrawiam
    Krzysztof

  3. cezare
    cezare
    3 stycznia 2013 at 13:49

    A mi ten tytoń smakuje bardzo… kiedy chcę nikotynowego kopa zawsze sięgałem po Cob Plug’a – ale Peterson przy tym to wyższa klasa, to się czuje od samego początku. Tytoń bardziej zwarty i pięknie się pali jak nie Peterson. Czy to Burley – no po spaleniu 2ch puszek Aged Burey’a to ja się tam tego smaku nie doszukałem. Ale jeżeli komuś zależy na pozbyciu się nałogu papierosowego – to IMHO jest to MUST HAVE w szufladzie pozycja obowiązkowa. Palę to w malutkiej antraktówce do takich właśnie mocnych tytoni. Czemu nie kupiłem tego tytoniu wcześniej ? a dopiero „dostany” pod choinkę do mnie zawitał ?

    Bo przeczytałem
    (…)
    „Podsumowując – to udany tytoń, choć nie zniewala. Lepiej się nim bawić, niż go palić.”
    (…)

    i u mnie okazało się zupełnie odwrotnie – wspaniały tytoń do palenia przy pracy – nie wymaga najdrobniejszej uwagi i spala się wyśmienicie nie kondensacąc praktycznie wcale. Zniewala jednak – gdyż już któryś dzień z kolei od niego zaczynam – do mocnego espresso znakomity. Mam pełen słój COB’a – więc akurat ta zabawa w cięcie przestła być dla mnie zabawą a stała się raczej powszedniością w obsłudze tych lepszych mocowo tytoni. Dla mnie zdecydowany faworyt mocniejszych tytoni.

  4. Dexter
    24 grudnia 2013 at 23:34

    Wszedłem w posiadanie. Pierwsze palenie za mną więc za wcześnie na jakąś kompletniejszą opinię ale jedno jest pewne- wreszcie jakiś tytoń fajkowy zawierający nikotynę :D.

  5. cortezza
    cortezza
    11 stycznia 2018 at 15:02

    Jeden z najlepszych burleyów jakie paliłem, trochę mu brakuje do Aged Burleya Solaniego (ale niewiele), według mnie must try. Witaminy też dostarcza mnóstwo. Pociąłem go na flejki, nawilżyłem 24 godziny, pali się jak marzenie i równie świetnie smakuje. Chłodny, powolny, dużo tłuściutkiego, smacznego dymu. Wysoko punktowany. Na dłuższe posiedzenie z pełnym brzuchem zdecydowanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*