Fajka w termowizji II

4 stycznia 2015
By

19 Responses to Fajka w termowizji II

  1. yopas
    5 stycznia 2015 at 11:30

    Dziękujemy ponownie i nie wyłączamy radioodbiorników.
    y,

  2. Boro
    Boro
    5 stycznia 2015 at 13:57

    Wniosek jest jeden: czas odkładać na Baldo.

    • 5 stycznia 2015 at 15:03

      Eeee a bo ja wiem, czy taki wniosek?
      Oczywiście – na Baldo zawsze warto odkładać ;) ale nie wynika to z treści raczej.

      • Boro
        Boro
        5 stycznia 2015 at 20:04

        Treść treścią, wniosek zawsze ten sam! :)

  3. Tupador
    Tupador
    5 stycznia 2015 at 21:38

    Może będę tu plótł głupstwa… Z kolejnego ciekawego testu termograficznego wynikają dla mnie 2 wnioski. Otóż prekarbonizat dobrej klasy warto zostawić/nanieść w okolicach wejścia kanału dymowego do komina (czy maestro Woźniak zdradzi swą recepturę?). A ponadto: fajka używana, nawet zasyfiona, ale z dobrze uformowanym nagarem jest lepsza od najbardziej wypasionej fajki nowej, gdyż przy umiejętnym pykaniu temperatura kanale dymowym JUŻ jej nie zaszkodzi. Jeśli ta fajka (używana) to jakaś tanizna, to tym bardziej decydują dwie kwestie: dobry wrzosiec i/lub dobre opalenie. Test potwierdził – jak już deklarowałem – moje intuicje. PIĘKNISTE DZIĘKI i UKŁONY NISKIE!!! za trud!!! Nota bene: byłby ciekawy bardzo termograf z pykania fajki przez speca od palenia punktowego (jest tu na ten temat artykuł…). A także przez mistrza palenia na czas…

    • 5 stycznia 2015 at 23:10

      A widzisz, podejmę temat: ja akurat nie widzę związku z prekarbonizatem. Prekarbonizat robi co? MASKUUJE :) i nic więcej.
      Bo czym jest prekarbonizat? Mieszanką tuszu z grafitem? Może czymś innym. I co z tego? Jakie ma to właściwości? Izolujące? ŻADNE. Ani przed ciepłem ani przed wilgocią ani przed…. przed czymkolwiek.

      Co prekarbonizat robi? Pięknie markuje poszarpany wrzosiec na straight grainach, kiedy nóż przeskakując między bielą a twardzielą potrafi szarpnąć (nie musi – ale może).

      Może ktoś ma inne zdanie – chętnie podyskutuję. Bo i dyskusja ciekawa IMO.

      A z tym:
      A ponadto: fajka używana, nawet zasyfiona, ale z dobrze uformowanym nagarem jest lepsza od najbardziej wypasionej fajki nowej, gdyż przy umiejętnym pykaniu temperatura kanale dymowym JUŻ jej nie zaszkodzi.

      to też trudno się zgodzić. Przepraszam kol. Tupador, że akurat ostatnio odmienne mam zdanie do Twojego, nie ma absolutnie tu nic personalnie – tak po prostu, póki co wychodzi.

      A dlaczego nie zgadzam się – a w zasadzie – nie podzielam tego wniosku. Oczywiście, zdarzyć się może, że i owszem, ta używana będzie już miała większą odporność na żar. Pod warunkiem jednak, że była prawidłowo opalona, palona czy jak tam zwali – używana. Niestety nie mamy (ja nie znam) możliwości ocenienie tego. No chyba że będziemy wydzierać zwęglenie do gołego – to i owszem, poznamy głębokość /grubość warstwy ochronnej. Tyle że po usunięciu, ochronną już nie będzie. A gołe drewno – to początek przygody – tyle że pocienione o warstwę usuniętą. Ja akurat tak miałem dwukrotnie. Raz poddając fajkę renowacji – kupioną jako estate. I raz testując działanie pipe reamera na petersonie, co potrafi się rozgrzać do temp pieca hutniczego.
      Dziś efekt tego taki, że mam komin o przekroju dość nieregularnym, z tzw. zapadliskiem. I uwaga – w petersonie lekko z boku, w savinelli – od strony wlotu do kanału dymowego. I wniosek tu taki, że trzeba było nie ruszać. Miałbym pancerne fajki. A tak…. muszę uważać bardziej.
      A nowa fajka? No właśnie, Niezależnie od grejdu czy nazwiska, marki fajki, to mamy zawsze świeży wrzosiec i możemy go opalić mniej lub bardziej świadomie i uważnie. W teorii przynajmniej – bo niestety nie ma jak efektu postępowania zwęglania wrzośca zmierzyć.

      Temat myślę, że przez nas obu tylko liźnięty i mógłby być fajną dyskusją.

      • golf czarny
        6 stycznia 2015 at 00:12

        Tomaszu ale to będzie dyskusja czym jest nagar i czy jest w istocie warstwą ochronną? Bo jeśli jest ochroną to lepiej żeby był ale jeśli nie jest to po co on?

        • 6 stycznia 2015 at 00:16

          No w sumie…. bo nagar jest taką warstwą. Tylko kupując używkę nigdy nie wiemy na ile tam tego nagaru jest. Jaki on jest a na ile głęboko jest zwęglona ścianka fajki.

          Może racja. Nie ten wątek.

        • yopas
          6 stycznia 2015 at 17:33

          Też nie wiem po, co. Nie mam, nie hoduję, staram się niwelować. A od kiedy nauczyłem się jako tako palić, nie nadpaliłem żadnej prowadzonej beznagarowo fajki.
          UkłonY,
          Ps. Oczywiście jest to moje prywatne zdanie, które stosuję wyłącznie na własnych fajkach i nie odpowiadam za nieumiejętne jego wykorzystanie.

      • KrzysT
        KrzysT
        6 stycznia 2015 at 12:55

        Dodajmy jeszcze, że używka równie dobrze może być elegancko wyjarana w – surprise surprise – obszarze wlotu do przewodu dymowego. Bo jest to miejsce najbardziej narażone na uszkodzenie. I zamiast „lepiej” mamy „gorzej”.
        Generalnie z fajkami używanymi jest tak, że mają kilka miejsc potencjalnie problematycznych – i są to te same miejsca, co w nowych fajkach ;) Wyjątkiem jest prawidłowo opalona fajka z eleganckim, twardym, prawidłowym nagarem.
        Z osobistej statystyki – na jakieś 100+ używek, które miałem okazję przeskrobać – taki nagar miałem w jednej (słownie: jednej) fajce. W pozostałych nagar, jeśli był, to co najwyżej skrywał mniej lub bardziej wstydliwe problemy ;)
        Z tych rozlicznych sekcji mam jeszcze jedno spostrzeżenie – otóż równie podatnym przy nieuważnym paleniu miejscem, jak wylot kanału jest środek komina – mniej więcej w połowie wysokości. To tam często jest najwięcej przepalonych ścianek, węgiel i „siateczka”. Przy – o dziwo – nienaruszonym wylocie kanału. Wniosek? Delikwent palił tak gorąco, że zjarał komin, a końcówka była już na tyle mokra i paskudna, że ostatnią 1/3 wyrzucał. I mamy czyste dno komina, nienaruszony żarem wlot – a w kominie i tak węgiel.

        • Obzon
          Obzon
          6 stycznia 2015 at 17:44

          Straszny pechowiec z Ciebie :) Mi siateczka trafiała się mniej więcej w co trzeciej fajce. Węgiel to zupełna rzadkość. Natomiast faktycznie bardzo często zdarzają się fajki z nienaruszonym drewnem w dolnej części. Najczęściej występuje wtedy siateczka w połowie wysokości, na ściance nad wlotem kanału dymowego. Czy delikwent palił faktycznie gorąco i nie mógł dopalić? W wielu przypadkach pewnie tak było. Czasami trafiałem fajki obrzydliwie zarośnięte nagarem, który łatwo schodził i pod spodem było nowiutkie drewno. W takich przypadkach palacz prawdopodobnie palił kiepskie aromaty, których zwyczajnie nie da się dopalić do końca.

          • golf czarny
            7 stycznia 2015 at 09:56

            Cały czas mam wrażenie ,że mylnie sądzimy ,że nagar to jest warstwa na ściankach komina fajki bez względu na to czym ta warstwa jest.
            Dla mnie osobiście „eleganckie , twarde” czarne -o ile to nie jest prekarbonizat ;) jest nagarem! Reszta to brud , przepalane wcześniej niedopalone resztki, kożuchy sadzy. Nie ma nierównego nagaru ponieważ nierówność zaprzecza temu ,ze w tej nierówności mieści się nagar. No chyba ,że komin jest górzysty i doliniasty. To co pisze Paweł o beznagarowości też zastanawia. Szlifuje komin do jasnego przy każdym paleniu ? No chyba nie. Ale pociemniały wrzosiec(ba poczerniały) to dla mnie jest już nagar czyli produkt reakcji ciepło + drewno + tytoń.

            • miro
              7 stycznia 2015 at 10:14

              To już chyba zależy od tego, jak sobie ten mityczny nagar zdefiniujemy. Ja mam podobnie jak Paweł (fajka czarna w środku, ale nie można mówić o wartstwie grubej nawet na dziesiąte milimetra). Tradycyjnie – jednak – stare fajczarskie wygi nagar opisują jako porowata warstwę zbudowaną z pozostałości spalania, swiązaną z drewnem przy pomocy tajemniczego spieku, o mitycznej grubości 1 milimetra.

              • golf czarny
                7 stycznia 2015 at 10:34

                Dlatego pisałem co, kto rozumie ?. Ale jak najbardziej produkt spalania, bardziej porowaty jak jasne drewno wrzośca ( każdy produkt spalania będzie bardziej porowaty) , spiek (jakoś się to chyba wyjaśniło ale jeśli jednak to czego z czym ? drewna z węglem? ;))
                Chciałem zwrócić uwagę na bardzo celne spostrzeżenia poczynione powyżej. Rarytasem jest fajka bez brudu ale z nagarem . Wniosek bo się pali jak się pali.
                I dalej. Górka „nagaru” w połowie a na dnie mało (jasne drewno) i do tego siateczka pod górką . Częste. Bo się się w połowie jak jest bardziej mokro „walczy o ogień” a dnie : albo nawiert , albo kryształem albo się niedopala . Nadpalenie wlotu bo się walczy o ogień z mokrą końcówką. Jeśli nawiert za wysoko to się nawet podgarnia.

            • yopas
              7 stycznia 2015 at 12:25

              Nie szlifuję komina. Dla mnie jednak nagar to coś w rodzaju dodatkowej warstwy, poczernienie ścianek nie wystarcza. Dodatkowo: ja mam tę łatwość w utrzymywaniu nienagarowości, że palę rzadko. Niemniej staram się po każdym paleniu, bardzo dokładnie szorować komin, ręcznikiem papierowym oraz kawałkiem bawełnianej koszulki.
              UkłonY,

              • golf czarny
                7 stycznia 2015 at 12:49

                No to podobnie jak ja . Wstępnie czynię to wyciorem szorstkim na kołku. Papier , jeans też bywają w robocie. Ewentualnie zeskrobuje resztki jak się cóś przyklei.

  4. Tupador
    Tupador
    6 stycznia 2015 at 17:23

    Zapewne niezbyt precyzyjnie sformułowałem moje intuicje. Owszem, mogą być błędne… Jednak bardzo proszę Ciebie, kolego Tomaszu_z byś mnie za swoje odmienne od mojego zdanie nie przepraszał! Choćby to był tylko retoryczny zabieg.
    Ad rem: pisałem o prawidłowo użytkowanych fajkach, w jakimś więc sensie bytach idealnych. Wiem, że takie używki zdarzają się rzadko. Wydaje mi się, że jeśli nawet taką używkę „wyzerujemy”, całkowicie usuniemy nagar, to też m o ż e być odporniejsza na temperaturę żaru niż fajka nowa. W stopniowym opalaniu fajki (choć wg niektórych nie ma ono znaczenia) przecież nie chodzi wyłącznie o wytworzenie prawidłowego nagaru. Również o przysposobienie do wysokich temperatur (powtarzam i podkreślam: taką mam intuicję i skojarzenia z technologiami obróbki innych materiałów, w trakcie których poddaje się te materiały zróżnicowanej obróbce cieplnej). Chyba że wrzosiec ulega zmęczeniu pod wpływem nieustannych dużych zmian temperatury i w końcu najlepszy też się ni stąd ni zowąd przepala. Nb. ciekawe ile lat ma nieustannie użytkowana najstarsza istniejąca fajka z wrzośca oraz ile wypaleń średnio wytrzymuje fajka prawidłowo opalona i palona. I jeszcze jedno: skoro prekarbonizat zupełnie nie zastępuje nagaru, a tylko maskuje niedoskonałości materiału, to wszelkie informacje handlowe w stylu: „fajka prekarbonizowna, nie wymaga opalania” są po prostu kłamliwe.

    • 6 stycznia 2015 at 17:53

      W mojej i tylko mojej głowie, tak właśnie jest. Prekarbonizat przedstawiany jako wartość dodana, jest jak … nie wiem co ;)

      Po prostu – jeśli jest, to jest. I już. Ale żeby pomagał? Moim zdaniem – w niczym nie pomaga.
      No może w samopoczuciu.

    • golf czarny
      7 stycznia 2015 at 09:59

      Ta informacja mówi tyle ,że nie nie będzie nagaru na prekarbonizacie.

Skomentuj tomasz_z Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*