Kusznikowy giveaway

5 maja 2014
By

Dawno, dawno temu, gdy po nadwarciańskich łąkach niósł się basowy pomruk brontozaurów, a ja dziarsko poginałem po ulicach, na naszym portalu pojawiło się ogłoszenie kolegi @kusznika, który postanowił podarować śmiałkowi fajeczkę do renowacji. Jak sam stwierdził, nie czuł się na siłach, by odnowić zapuszczonego Hilsona. Ponieważ pokonałem już jeden beznadziejny przypadek tej marki, postanowiłem podjąć wyzwanie i wzbogacić kolekcję o kolejną fajeczkę z „H” na ustniku. Przesyłka dotarła błyskawicznie i tak też zabrałem się do roboty. Pierwsza myśl jaka mi się nasunęła, to że zły czarownik Bulgot powrócił i dopadł kolejnego Hilsona. Brud, muł i wodorosty (Kuszniku – wierzę, że to nie Ty używałeś jej dotychczas!).

przed03

IMG_5466

IMG_5462

IMG_5455

Na obraz rozpaczy złożyły się: popalony rim, dziura w ustniku, zbita krawędź, nadpalony komin, przysmażony czop i dramatyczny syf w komorze osadnika i komorze filtra. Dość powiedzieć, że miejsce na filtr miało prześwit na wycior! Dodatkowo poprzedni posiadacz był wielkim miłośnikiem swojego scyzoryka, którym czyścił utlenienia ustnika (aż wyczyścił dziurę).

Ponadto fajeczka miała całą masę miniaturowych sandpitów, z których chyba powypadał kit.

Rozpocząłem od wydrapania zawartości komina. Metodą korkową udało się pozbyć smoły, brudu, oraz niewielkiego złoża węgla u wlotu kanału dymowego. Poszerzyłem komin o 0,5 mm przywracając mu w miarę kolisty kształt. Pod całym bałaganem ukazała się delikatna siateczka, ale do dramatu w kominie było daleko. Fajka trafiła do spirytusu i… I wtedy było „trach” i przeleżała w swoim szpitalu 2 miesiące (na szczęście rodzina zmieniała nalewy). Kolejne dwa miesiące suszyłem ją ze spirytusu, pozbywając się zapachu pana Mariana spod baru „Renata”…

Wreszcie udało mi się znaleźć trochę czasu i zapału, żeby kontynuować pracę. Zająłem się rimem. Po rozpuszczeniu smół okazało się, że z lewej strony nadpalenie jest dość drastyczne i wnika na prawie centymetr w głąb komina. Dodatkowo, mocno zbita i nierówna krawędź popchnęła mnie do zbrodni planowania komina. Papierem ściernym zdarłem prawie 2 mm. Gdybym chciał pozbyć się całkowicie nadpalenia musiałbym piłować niestety dalej. Zatrzymałem się w momencie osiągnięcia okrągłego przekroju komina i twardego, choć przebarwionego na czarno drewna. Szlifując dalej ręcznie odzyskałem oryginalny, lekki menisk wypukły górnej powierzchni fajki. Papierami od 360 – 800 potraktowałem również zewnętrzną stronę (niestety nie zachowały się żadne fotografie z tego okresu). Zdecydowałem się nie kitować dziurek i tylko zdarłem brud i stłuczenia z powierzchni.

Przyszła pora na najgorsze: ustnik.

Problemem głównym było podcięcie po obu stronach zęba, oraz wygryziona zębem dziura. I tu niestety poddałem tyły. Ponieważ winny się tłumaczy, to powiem tylko tyle, że prób było kilka (kit epoksydowy, klej, barwiona masa modelarska) jednak nic nie było godne tego ustnika. Postanowiłem wziąć przykład z niemieckiej armii na froncie wschodnim i wycofać się na, z góry upatrzone, pozycje. Ustnik powędrował do naszego speca nad specami – Andrzeja K., który podczas mojej kolejnej przerwy w życiu pięknie nadlał materiału i odesłał ustnik bez dziury:

IMG_5645

IMG_5646

IMG_5644

Przy pomocy papierów ściernych 400-2500 doprowadziłem ustnik do ładu: odtworzyłem poprawny kształt siodełka, usunąłem głęboką rysę z pierścieni i prawej strony ustnika, inne ślady scyzoryka, oraz kilka obić. Następnie zająłem się zatartym przez poprzedniego właściciela logiem.

IMG_5661

Szybko odkopałem stary warsztat modelarski. Na pierwszy ogień poszła igła w oprawie, którą pogłębiłem rysunek logotypu.

IMG_5664

Tutaj okazało się, że wiek robi swoje. Lata spędzone na precyzyjnym malowaniu maleńkich figurek minęły bezpowrotnie. Nie to oko, nie ta ręka, nie ta koordynacja. Ponadto, igła w oprawce nie jest najlepszym narzędziem do tego typu robót. Całość jest zbyt sprężysta i chwiejąca się, poza tym igła prowadzona w szczelinie lubi uciec na bok, co psuje finalny efekt. Następnym razem spróbuję użyć cieniutkiego rylca miedziorytniczego, lub ułamanego czubka skośnego nożyka.

Następnie odkurzyłem sobolowe pędzeleczki i opartą na winylowej żywicy farbę Valejo.

IMG_5665

Pierwotnie chciałem ładnie pomalować wyżłobiony znak, ostatecznie jednak zdecydowałem się na inne rozwiązanie: zalałem solidnie rysy farbą…

IMG_5669

…odczekałem aż farba podeschnie ale nie utwardzi się (uzyska taką „winylową” konsystencję) i zdrapałem nadwyżki paznokciem.

IMG_5677

Po zrobieniu zdjęcia i obejrzeniu efektów na dużym ekranie, uzyskałem niezbity dowód na tezę o starzeniu się. Niemniej, w skali rzeczywistej, efekt był zadowalający. Po wyschnięciu całość przetarłem delikatnie jeszcze papierkiem 2500 i za pomocą szmatki do sprzątania, niemieckiej pasty Bril  852 oraz szybkiej rączki wypolerowałem na lustro.

Następnie dokonując niezliczonych zabiegów mieszania wszystkiego ze wszystkim, bejcowania, zdzierania, ponownego bejcowania, mieszania, poprawiania, pogłębiania, suszenia suszarką do włosów, nacierania oliwką, tarcia filcem, koszulą etc. udało się uzyskać kolor w miarę zbliżony do oryginału:

IMG_5680

IMG_5683

IMG_5681

Na koniec andrzejowy budyń z carnauby i finito! Ze względu na przemysłową pojemność i filtrową konstrukcję, posłuży aromatom. Za fajeczkę Kusznikowi dziękuję i polecam się na przyszłość w kwestii zbierania śmieci przeznaczonych do spalenia w piecu.

DSC_0216

DSC_0214

spod

_DSC0252

_DSC0250

_DSC0236

 

 

 

2 Responses to Kusznikowy giveaway

  1. Andrzej K.
    5 maja 2014 at 14:22

    No i takich tekstów trzeba nam więcej. Czyta się z prawdziwą przyjemnością. Gratuluję efektów i świetnej roboty.
    Pozdrawiam. Andrzej

  2. kusznik
    kusznik
    5 maja 2014 at 18:00

    I o to chodziło! Fajeczkę tą „wydarłem” z rąk jakiegoś bliżej nieznanego Jegomościa na targu z myślą o renowacji, ale…jak wspomniałem-po bliższych oględzinach zwątpiłem haniebnie w swoje umiejetności. A szkoda jej było przeokrutnie, więc oddałem w godne ręce. I dobrze się stało,jak widać! Fajeczka niechaj jeszcze długo cieszy Właściciela i nie rumieni się z konfuzji,że taka zaniedbana była!
    Mistrzowska robota!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*