Fajka na pchlim targu

4 października 2012
By

Po wakacjach zostało już jeno wspomnienie, liście na drzewach żółkną i czerwienieją w równie zastraszającym, co imponującym i efektownym tempie – pomyślałem więc sobie, że warto podsumować tegoroczne wyjazdy i być może natchnąć co niektórych z fajkanetowiczów i fajkanetowiczek ciekawym – jak mi się wydaje – pomysłem czy dopełnieniem nie tylko wakacyjnych wyjazdów.

Jeżdżąc dość często, bo kilka razy do roku do Francji, Niemiec, Luksemburga i Belgii nabrałem zwyczaju obserwowania terminów i odwiedzania w miarę możliwości wszelkiego rodzaju targów różności i staroci. W zależności od miejsca i rodzaju imprezy takie noszą nazwę Floh Markt, Marche aux Puces, Vide Grenier czy Brocante i są to wydarzenia często angażujące całe miejscowości – wystawcami i sprzedawcami towarów wszelakich są bowiem nie tylko zawodowi handlarze, ale właśnie mieszkańcy miejscowości, w której targ się odbywa. Miejscem jest najczęściej miejscowy plac – niekoniecznie centralny – ale równie dobrze (szczególnie jesienią) może to być aula lokalnej szkoły, boisko czy całe ulice. Właśnie ten ostatni rodzaj jest szczególnie sympatyczny i miły – mieszkańcy wystawiają bowiem towar (czyli niepotrzebne im już w domu rzeczy: od sprzętów domowych poprzez książki, płyty, zabawki, porcelanę, szkło, narzędzia, odzież, meble i wiele innych różności) bezpośrednio przed swoimi domami.

Jako turysta–fajkowicz rozglądam się wtedy oczywiście za fajeczkami. Jak wiemy, jeszcze w latach siedemdziesiątych, a nawet osiemdziesiątych fajka była bardzo popularnym akcesorium zachodnioeuropejskiego mężczyzny, stąd podczas takich „przeglądów” ze strychu czy garażu dość często można trafić na fajne egzemplarze wyceniane przez sprzedających na kwoty nie przekraczające zazwyczaj kilku Euro. W ten sposób stałem się na przestrzeni ostatnich lat posiadaczem wspaniale zachowanych fajek z wytwórni takich jak: Stanwell, Dr Grabow, Doppelkrone, Jeantet, B&B, Butz-Choquin i wielu innych. Często zakupom takim towarzyszyły miłe wydarzenia, z których najbardziej zapamiętałem zakup pięknej fajeczki od starszej pani, która ze wzruszeniem wspominała zmarłego przed wieloma laty męża – oczywiście fajczarza.

Tak więc polecam serdecznie wakacyjnym – i nie tylko – podróżnikom po Europie wszelkiego rodzaju targi i bazary. Wiedząc gdzie i kiedy się będzie, można dość łatwo sprawdzić w internecie, wpisując podane wcześniej nazwy w googla czy inną wyszukiwarkę i znaleźć strony poświęcone takim imprezom, z harmonogramem wydarzeń, rodzajem targu itd.

Tags: , ,

3 Responses to Fajka na pchlim targu

  1. JSG
    JSG
    7 października 2012 at 15:16

    również parkingi wielopoziomowe, lokalnych marketów, pamiętam taki pchli targ pod Tumem w Hamburgu… sporo fajnych rzeczy, trochę zawodowych handlarzy, jeżdżących z jednego na drugi takiego targu, sporo gratów po sprzątaniu strychów.
    Inna kategoria to targi staroci w biedniejszych dzielnicach, np w Berlinie w dzielnicy tureckiej- nie pamiętam dokładnie na jakiej ulicy. Tam to dopiero kocioł, całe skrzynie totalnego śmiecia, zbieranego po wystawkach, kradzionego z śmietników i wysypisk śmieci- ale i tam można trafić na specjalistów którzy handlują perełkami, szczególnie porcelaną, drobna galanterią domową, często właśnie tam trafia się na ciekawe fajki… a cena- zależy od pogody ;)

    • mefir
      7 października 2012 at 15:51

      Witam wszystkich!!!
      Nie trzeba daleko szukać, poza granicami kraju. W moim mieście odbywają się targi kolekcjonerskie raz w miesiącu. Zawsze szukam tam perełek. Wytrwałość popłaciła. Znalazłem u jednego pana dwie fajeczki. Leżały z boku, nikomu nie potrzebne. Okazało się, że to Dunhill 41083 i Ashton XX Pebble Grain 14. W fajce Danhill był jeszcze tytoń. Cena śmieszna. Pisząc ten wątek właśnie palę Best Brown 2 w nowej fajce :).

      • JSG
        JSG
        7 października 2012 at 16:45

        To miałeś sporo szczęścia. Na Warszawskim Kole, czy na jarmarku dominikańskim, wszystko jest zwykle kilka razy droższe niż realnie warte, a perełek ze świecą szukać. Sam kiedyś kupiłem kilkanaście ciekawych fajek, z których części używam do dziś, jednej żałuję że już nie mam, za 100zł, ale to wynik szczęśliwego zbiegu okoliczności a głównie załamania pogody. Człowiek w pierwszej rozmowie wycenił fajki na 60-100zł, ale kiedy oberwała się chmura, potrzebował rąk do chowania kiczowatych płócien, szybko zszedł z ceną do stówki za cały karton…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*