
Piątek, samo południe. Prawie weekend, z naciskiem na „prawie” – przecież siedzę w pracy i nadrabiam nieróbstwo z całego tygodnia. Nacisk na bliskość weekendu, a raczej jego dosyć odległe położenie, wzmaga się, kiedy myślę, że w pracy zmienił się zarząd, więc w sumie i tak wylecę, a przynajmniej o awansie mogę zapomnieć. Produktywność, braku tegoż…
Najnowsze komentarze