Chocolate Flake

26 stycznia 2010
By

To tytoń dla tych, którzy mają dość mieszanek zbyt aromatycznych, a chcieliby niekiedy zapalić deserowo między Virginiami i Latakiami. Chocolate Flake to spełnienie takich umiarkowanych pragnień – podstawą jest Virginia, dla mocy dodano trochę Burleya, dla smaku Latakii, a na deser –  już do pociętych i wymieszanych liści – gorzkiej czekolady. Potem pod prasę, trochę dojrzewania i cięcie na płatki…

Chocolate Flake

Zapach po otwarciu puszki słodkawy, przyjemny – z przewagą owocowych różnorodności charakterystycznych dla dobrych Virginii. Czekolada niezbyt wyczuwalna…

I niezbyt widoczna, nawet pod lupą, co jest oznaką, że tytoń przed cięciem w płatki dojrzewał w prasie na tyle długo, by temperatura się podniosła i rozpuściła czekoladę. Z pewnością ten fakt wpłynął na to, że zawartość puszki to nie są elegancko cięte i ułożone flake’i. Trzeba je odrywać niczym papierek od wedlowskiego pierrota przechowywanego w kieszeni spodni. Ale inaczej być nie mogło – czekolada do czekolada.

Szczególnie po otwarciu nowej puszki – potrzebuje podsuszenia. Palę go w niewielkiej fajce i najwyżej raz na dzień lub co dwa dni, deserowo – pod koniec puszki można formować w kuleczki bez podsuszania.

Czuć ją podczas palenia. Szczególnie jeśli odłoży się na chwilę fajkę i nieco „poćlamka” i pomlaska. Potem to już podczas całego palenia będzie się czuć tę gorzką – szczególnie, że smaczek jest dyskretny, bynajmniej nie słodki, a wręcz ściągający jak mocno wytrawne wino i wciąż się chce go wymlaskiwać. Raz wyczuty – kusi aż do dna.

Słodkość to zasługa Virginii, i to wysokiego sortu, ze zróżnicowanymi, delikatnie owocowymi, ale czysto tytoniowymi akcentami.

Latakia ledwo zaznaczona – jak gdyby sygnalizująca orientalne dodatki. Przebija się głównie pod koniec palenia, kiedy do głosu dochodzi umiarkowana i całkiem przyjemna goryczka.

Moim zdaniem, Chocolate Flake jest dość mocny, choć na Tobacco Reviews otrzymał notację średnią. Nie powoduje, co prawda, zawrotów głowy, ale syci nikotyną. Nie miewam po niewielkiej nawet fajeczce chęci na „dopalenie się” papierosem. Sama Virginia jest średnio mocna, zaś dodatek Burleya – po części chyba poddanego dojrzewaniu metodą lorda Cavendisha – wzmacnia tę mieszankę wyraźnie.

Pali się pięknie, bardzo sucho i do samego dna – nie trzeba go wystukiwać natychmiast po paleniu jak tytonie syropowe. Warto fajkę pozostawić do ostygnięcia – a wilgoć zostanie wessana przez popiół, nawet ta z szyjki.

Room note – akceptowalny do przyjemnego. To ostatnie dotyczy towarzystwa, które już przywykło do prawdziwego zapachu naturalnego tytoniu. Pozostali się przynajmniej nie krzywią. Da się wytrzymać.

Subiektywnie podsumowując – elegancki, wręcz luksusowy modern-aromat, bardzo brytyjski.  Czekolada podana z umiarem godnym gentlemana. To tytoń godny najwyższego szacunku, a więc warto dla niego przeznaczyć nowiutką fajkę i właśnie ChF ją opalić. Od biedy można wybrać fajkę opalaną jakąś prostą, wręcz surową mieszanką czystych Virginii.

W fajce po aromatach – nawet z wydartym kominem – nie ma szans na poczucie wszystkich wartości Chocolate Flake. A jest ich naprawdę wiele.

Chocolate Flake w fajkowo.pl

Tags: , , ,

26 Responses to Chocolate Flake

  1. Franz
    Franz
    16 maja 2010 at 20:41

    mniam mniam i tyle :-)

  2. Alan
    Alan
    24 września 2010 at 20:01

    W końcu się na niego połaszczyłem i się nie zawiodłem. Bardzo smaczny tytoń, lekka latakia i ta pyszna czekolada. Mój księciunio Guildhall też bardzo ChF polubił.

  3. Julian
    Julian
    13 grudnia 2010 at 10:08

    Nie znam tego tytoniu, natomiast „czekoladowy” jest jednym z określeń, które nasuwają mi się podczas palenia „Royal Yacht” Dunhilla. Nie jako dominujące wrażenie, tylko raczej jako jedno z objaśnień jego aromatu. Z tym, że RY jest tytoniem wyraźnie słodzonym, jedną z nielicznych aromatyzowanych mieszanek, które moje kubki cenią. Znasz go może?

    • jalens
      13 grudnia 2010 at 11:40

      Niestety, jestem w Dunhillach mocno ograniczony. Znam tylko dwa smaki :) Napiszesz recenzję? Może być z listkiem z Twoją historią tytoniową. Zresztą możesz o tym napisać także w swoim profilu – jeśli zechcesz się zarejestrować w takim rozbałaganionym interesie.

      • Julian
        Julian
        13 grudnia 2010 at 13:26

        Popracuję nad recenzją, raczej w styczniu, bo koniec roku jest straszny. To samo z rejestracją. Nawiasem mówiąc, niedawno sprowadziłęm z USA niemal pół kilo tytoniu, bardzo różnorodne rzeczy, teraz je próbuję. Na razie najbardziej smakują Epiphany, Bayou Morning (ten ostatni 50% Perique!) i Balkan Supreme Stokkebye’s, a najstraszniejszy to Frog Morton in the Town od MacClelland’s. To akurat chętnie przeznaczyłbym do trucia pluskiew, ale TOZ prawdopodobnie wezwałoby policję. Wszystko mam prawie w Warszawie – uwaga do chętnych.

        • jalens
          13 grudnia 2010 at 13:45

          Wymieniasz ciekawe nazwy z drugiego „obszaru celnego”. Pozostanę więc obśliniony jak pies Pawłowa do czasu jak się skoczy ten okropny 2010 rok. A potem może poczytam coś o tych mieszankach w cywilizowanym języku polskim. Tak więc życzę jak najszybciej mijających dni. To tylko kilkanaście.

        • Julian
          Julian
          13 grudnia 2010 at 14:20

          To może pełna lista :-)
          C&D Epiphany (podobno udana kopia starego „Revelation” Philipa Morrisa), C&D Bayou Night (nie Morning!), McClelland Black Shag, McClelland Frog Morton in the Town, Stokkebye Balkan Supreme, Balkan Sasieni, R.Lewis Wingfield Mixture i dwa Dunhille. Tyle pamiętam, ale coś tam jeszcze w szufladzie leży z poprzedniej dostawy. Przesyłka z USA szła o dwa dni krócej, niż z Anglii.

          • jalens
            13 grudnia 2010 at 14:27

            No, kiper z Ciebie co niemiara :) Cieszę się, że się odezwałeś.

            • Julian
              Julian
              13 grudnia 2010 at 14:39

              Akurat tędy przechodziłem… A, mam tam też Esoterica Tobacciana „Dorchester” – zawód roku. Silny przyjemny owocowy „tin aroma”, dym ostry i duszący (duszący dym po 30 latach palenia fajki!), room note słabe i bez związku z zapachem świeżej mieszanki. Poza tym, mokry jak podkoszulek. Do dziś nie rozumiem, co jest grane. Może ejst dobry, tylko chemia między nim a mną nie zadziałała, czy jak?

              • KrzysT
                KrzysT
                13 grudnia 2010 at 14:43

                To się rozwiązuje bardzo prosto. Robisz paczuszkę, wysyłasz Jackowi, mija tydzień i dostajesz obiektywną recenzję. W zależności od preferencji w barokowej staropolszczyźnie, madagaskarskim albo ogólnożołnierskim kurwamaciowym.
                I już wszystko normalnie wiesz ;)

              • Julian
                Julian
                14 grudnia 2010 at 15:22

                Chyba trzeba będzie. Dodam jeszcze Frog Morton O.T.T., który w mojej skromnej opinii stanowi bobki Belzebuba aromatyzowane szczyną Lucyfera chorego na cukrzycę, a który mimo to ma dobre recenzje. Czego się nie robi, aby zabawić kolegę. Ale słowo skauta, ze dodam też coś dobrego dla osłody.

              • KrzysT
                KrzysT
                14 grudnia 2010 at 15:55

                Nieśmiało dodam, że Frog Morton (nazwa bez dodatków) też tak ma. Słodkie i nijakie. Zapaliłem raz, wrzuciłem do słoja i liczę, że coś zyska po latach :)

              • jalens
                14 grudnia 2010 at 16:22

                Jestem zafascynowany zapowiedziami. Jakbym po raz kolejny miał się żenić.

              • Julian
                Julian
                14 grudnia 2010 at 18:24

                OK, to jak to zorganizować? Mogę zostawić ma murku w centrum Wawy o umówionej godzinie :-)))

              • jalens
                14 grudnia 2010 at 19:35

                Jeśli nie żartujesz, to Ci mogę na Twojego maila posłać swój adres mailowy czy jakiś inny kontakt :) Mam spore uprawnienia na tym portaliku, więc wiem, jaki adres wpisujesz przy każdym komentarzu.

              • Julian
                Julian
                14 grudnia 2010 at 19:56

                Jasne, dawaj koniecznie. Postaram się nie czuć jak ofiara CBA :-)

  4. do3razysztuka
    23 stycznia 2011 at 11:51

    Zgodnie z podpowiedziami opalam tym tytoniem uzdatnioną starą fajkę BC Rallye. Po pierwszym opalaniu czasami doszedł do mnie wspaniały smak. Ale wiem, że najlepsze jeszcze przede mną i przed rzeczoną fajeczką.

  5. cezare
    cezare
    28 grudnia 2011 at 16:00

    Dobry Ojciec.
    Jest Pyszny, polecam do porannej kawy i tak jak autor podpowiada wymaga podsuszenia – a jak wiadomo rano trzeba by ( mówi ciało )było gotowe – stąd warto mieć część już podsuszoną w szczelnym słoiczku.. Nasycił mnie przednio, znaczy nie nachalnie ale z właściwą mocą, kulturalnie…. potraktowany brutalnie – mocno wierzgnie ( co szanuję i pożądam „kto palił Gitanes’y ?”).. palony delikatnie ze smakiem wspaniale uwalnia to co w nim najlepsze a robi to w sposób fascynująco pełny i delikatny.( jak chcesz to Cię kopnie porządnie, jak się uspokoisz on się zmieni charakterem w coś na kształt Baśni Braci Grimm gdzie z odpowiednią dawką nikotyny płyniesz.. ).. poranną kawę robiłem 2 x by 2 x pić w końcu zimną tak się przy nim zapominam. Chętnie poznam do niego podobne w charakterze i mocy tytonie.. Latakia mlekiem wyczuwalna, fakt zostanie w fajce.. ale to nie ten zapach wielokrotni w koncie bramy kamienicznej moczu oddawanego.. to raczej to mleczne śmietanowe palenie, które w połączeniu z przednia gorzką czekoladą z najwyższej półki kręci i syci zmysły… o brzasku ? tak.. lubię takie poranki..

  6. Krzysztof
    Krzysztof
    8 lipca 2013 at 13:30

    Tak, dzisiaj kolej na ten tytoń, tylko jeszcze fajeczkę muszę do niej dobrać, tytoń ma idealną jak dla mnie wilgoć, robię sobie kulki i wrzucam do fajeczki. Pychotka, ale jak wspomniałem jeszcze układam do niej fajkę, więc wielu niuansów nie mogę odkryć.

  7. Mikael Candlekeep
    Mikael Candlekeep
    13 czerwca 2014 at 12:33

    Zakosztowałem tego tytoniu i trzeba mu przyznać, że jest smakowity. Czekolada w moim odczuciu całkiem wyraźna i nadaje całości bardzo miękki, aksamitny charakter.
    Lubi zgasnąć, ale ponowne odpalenie nie wpływa na smak. Więc to nie problem. Co w moim przypadku okazało się problemem, to bulgotanie. Niestety, pojawia się stosunkowo wcześnie i psuje nieco przyjemność. Być może trzeba było podsuszyć jeszcze bardziej.

  8. Wolter
    16 stycznia 2015 at 03:54

    Drodzy Koledzy, a czy ktoś z Was miał może do czynienia z wersją PLUG? Bo flake jest faktycznie świetny, ale co jakiś czas u p. Niedźwieckiego na alledrogo pojawia się Chocolate PLUGawy. Jak sądzicie, warto? A może ktoś to palił?

  9. Wolter
    27 marca 2015 at 21:41

    A czy któryś z PP. Kolegów byłby ewentualnie zainteresowany wspólnym zakupieniem wersji PLUG? Bo dla mnie samego 0,25 kg to trochę sporo…

    • Anisz
      Anisz
      27 marca 2015 at 22:17

      ja się właśnie zastanawiałem nad tym samym, wczoraj kupiłem puszkę flake z akcyzą z 2012 r jeszcze, mniam.

    • Anisz
      Anisz
      27 marca 2015 at 22:20

      tak samo zastanawiam się nad cannon plug :-)

      • Wolter
        28 marca 2015 at 02:19

        Zdecydowanie warto, Cannon Plug świetnym jest albowiem tytoniem.

Skomentuj Julian Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*