Fajka kontra żona

15 grudnia 2013
By

ewakuacja

Uczę się palić fajkę już kilka miesięcy, bo powiedzieć, że palę i umiem smakować tytoń to duża przesada. Dzięki fajkanetowej społeczności wybrałem swoją pierwszą fajkę i tytoń. Czytając wpisy na fajkanecie ulepszałem technikę nabijania fajki i używania kołeczka. Wydaje mi się, że czas już najwyższy, by dodać własny wpis i podzielić się swoimi doświadczeniami, choćby były niewielkie.

Koniec wstępu, przechodzimy do meritum :) Lubię wieczorem zapalić fajkę i wypić kieliszek wina, ale moja żona nie znosi dymu tytoniowego. Nieważne czy naturalny, czy aromat, więc przyjemnością płynącą z palenia fajki muszę sie raczyć na dworze. Gdy jeszcze latem wynajmowałem mieszkanie, w którym był balkon, lubiłem usiąść na krześle, zagłębić się w lekturze i pykać fajkę. Jednak mieszkanie musiałem zmienić, balkonu nie mam, a i słoneczko jakoś słabiej świeci. Trzeba było zmienić przyzwyczajenia, by cieszyć się z nowego nałogu i nie denerwować drugiej połówki.

Postanowiłem raczyć się dymem w drodze powrotnej z pracy. Spacer mam długi, a mimo zimnego powietrzać fajka dobrze grzeje dłonie. Półmrok paradoksalnie pomaga amatorowi, bo lepiej widać żar i czy dobrze się go kołeczkiem prowadzi. Tylko czasem pod koniec palenia ciężko stwierdzić czy to już koniec, czy tylko fajka zgasła.

Wiosną i latem miło jest usiąść na powietrzu z książką, cieszyć się lekturą i dymem, lub spacerować po parkach, podziwiać naturę i dokarmiać wiewiórki. Jesienią natomiast spacerować w chłodnym powietrzu i grzać dłonie fajką.

Zastanawiam się co przyniesie mi zima. Czy zawieje śnieżne będą gasić fajkę? Czy żona zlituje się nad biednym Azmogiem? Czy Azmog napisze kolejny artykuł? Dowiecie się w następnym odcinku.

17 Responses to Fajka kontra żona

  1. Le Satyre
    15 grudnia 2013 at 08:23

    Poczytaj sobie tekst pt. „Fajkowy under-grunt”. Może to Ci jakoś pomoże. W każdym razie powodzenia :)

  2. Boro
    Boro
    15 grudnia 2013 at 09:34

    Uważaj na mróz i wiatr. Szkoda katować fajkę w takich warunkach. :)

  3. pz
    15 grudnia 2013 at 09:52

    Nie wiem, jak to się odnosi do Twoich warunków, ale ja stawiam sprawę jasno: „Moje mieszkanie i będę robił co chcę, a jeśli nie pasuje, to tam są drzwi.” Na razie obecna kobieta wytrzymuje, ale z doświadczenia wiem, że jeśli nie wytrzyma, to każda taka zmiana owocuje młodszym i ładniejszym nabytkiem :) Panowie, nie dawać się!

    • KrzysT
      KrzysT
      15 grudnia 2013 at 11:18

      Genialny algorytm! W ten sposób, przy odrobinie szczęścia (trafiając na same niepalące) można bez końca wymieniać panienki na coraz ładniejsze! :>

      …a poważnie, to porozmawiamy, jak któraś będzie żoną, a nie tylko przechodnią obecnością w męskiej jaskinii ;)

    • Azmog
      15 grudnia 2013 at 11:20

      Cóż. U mnie to już żona, więc połowa mieszkanai jest jej :P A jak jej powiem „tam są drzwi” to ona może mi powiedzieć „tu jest patelnia” i będę chodzić z logiem Tefala odbitym na czole.

    • golf czarny
      15 grudnia 2013 at 12:18

      Muszę przyznać,że się ubawiłem:
      1) no,no fajny PSL (pipe smokers liberation);),
      2) za każdym razem młodsza i ładniejsza (to zależy jaki jest poziom początkowy);),
      3) postuluję już teraz zastanowić się na zakładką „matrymonialne&towarzyskie” na Belce głównej ;)

  4. Marek Juzwa
    juzwa
    15 grudnia 2013 at 11:55

    Wiedziałem,że mam dobrze z żoną a ten artykuł jeszcze bardziej mnie w tym przekonaniu utwierdził. Dobrze, że za tytoń mnie na balkon nie wygania a i sama fajeczkę ze mną zapali.

  5. golf czarny
    15 grudnia 2013 at 12:23

    W tekście Autora wyczuwam niepewność pt „co ze mną będzie?”. Łażenie po mrozie i zawiei? Los zesłańca? Może w drodze z pracy zajść do jakiego przytulnego lokalu dla palących?

    • Azmog
      15 grudnia 2013 at 12:37

      Lokal to nie głupia sprawa. Muszę poszukać jakiegoś w drodze z pracy… albo drogi z pracy zachaczającejo o jakiś przytulny lokalik :)

  6. 15 grudnia 2013 at 20:20

    Można inaczej – ja mam wentylatorek w wentylacji i przewód elastyczny do biurka. Mogę palić ile chcę – i tak dym wychodzi na zewnątrz. Błogosławione w zimie, bo mogę palić przy zamkniętych oknach. Nie zawsze tak się da, ale jak jest możliwość – czemu nie? A demontaż – jakieś dwie minuty.

  7. Janusz J.
    Janusz J.
    16 grudnia 2013 at 04:06

    Po kilkutygodniowym pobycie nad morzem, gdzie wiatr urywał głowę i wywiewał popiół z komina, chciałem napisać artykuł o zasadności używania czapeczek wiatrowych do fajek. Ale brak czasu i przede wszystkim brak fajki posiadajacej takowy, odunęły ten pomysł na czas jakiś.
    Teraz zbliża się sucha i wietrzna zima, więc może pomysł powróci. No i mam powód (testy naukowe), by kupić Petowego silver cupa.
    Palenie w domu – odbieranie tlenu innym mieszkańcom, to uważam ostateczność, z której świetnie wybrnął kolega Klapuch. Jeśli nie spacery z dziećmi, psem, papugą czy innym pupilem, to polecam piwnicę, w której ja na zimę organizuję mikro warsztat i palenie umilam sobie pracami ręcznymi lub lekturą.
    Nie zazdroszczę kolegom życia w miejscu, gdzie palacz fajki jest wrogiem społecznym numer 1 i trzeba go odizolowywać od reszty. Choć wiem, że w tym przypadku to większość ma rację i nie ma tu „złotego środka”.
    Trzeba korzystać z tej „wolności” na świeżym powietrzu, która nam pozostała, bo i to pewnie już nie długo zostanie nam odebrane.
    Pozdrawiam serdecznie.

    • Marek Juzwa
      juzwa
      16 grudnia 2013 at 09:07

      Janusz, jak będziesz pisał na temat czapeczek wiatrowych to daj znać na PW. Jako „ten co często na wodzie, pod żaglami” chętnie podzielę się doświadczeniami i spostrzeżeniami. Pozdrawiam

  8. Damien
    Damien
    16 grudnia 2013 at 20:53

    Moim zdaniem, według mnie, żona, porządna kobieta zazwyczaj, w pewnym momencie swojego życia zostaje postawiona przed sytuacją nadzwyczajną. Ot, taka sytuacja. Mąż dotąd wierny – rzekłbym semper fi – powoli zaczyna skłaniać się w objęcia innej ciepłej kochanki i choć nieożywionego stanu to o duszy prawdziwej, ciepłej i pełnej zrozumienia – beztroski. Jaka powinna być reakcja żony? Zazdrość, oburzenie i frustracja? Każda kobieta nieraz zadaje sobie pytanie jak to jest z facetami, że w pogoni za swoimi „syrenami” bezwiednie podążają drogą całkowicie dla niej niezrozumiałą. Obcą. Lecz zaletą wszystkich kobiet od dawien dawna było czekanie. Mężczyzna w obowiązku oddalał się od ogniska domowego ale zawsze wracał. Gdy brak było spełnienia wynikającego z osiągnięcia przez niego celu, czuł się niespełniony, zgaszony. Kobieta to wie, a jeśli nie wie to tego powinna się nauczyć, że miłość jej życia czasem podążać musi własną drogą, by nie zatracić własnego siebie, by nie zatracić ich oboje.

    Moja żona, Dorota, w pełni akceptuje moje fajki w dopuszczalnych granicach. Ja pale w warsztacie, w salonie kiedy jest możliwość jego przewietrzenia – głownie w nocy. Tracę pieniądze na przyjemności ale zawsze z założeniem: Na dzieci, żonę i przyjemności pieniędzy oszczędzać nie będę. Dopóki pamiętam o kolejności, dopóty tra ten układ, kompromis obopólny i każdy znajdzie dla siebie przyjemny kącik w którym możliwe jest spełnienie własnych przyjemności.

  9. mayavada
    mayavada
    16 grudnia 2013 at 21:31

    Witam Azmog, no żal mi Cię niezmiernie że musisz kombinować aby popykać fajeczkę. Niestety trudno coś też radzić, bo kobieca psychika to gorsza sprawa niż fizyka kwantowa.
    Ale.. może doprowadź w domu do sytuacji takiej w której tylko zapalenie fajki poprawi atmosferę i wprowadzi spokój w relacje rodzinne.(trochę na zasadzie odruchów Pawłowa)
    A zatem bądź nieznośny przez miesiąc, wywołuj awantury i nie zmywaj naczyń. I wmawiaj żonie że tylko kojący dym z fajeczki może cię uspokoić, a po kilku tygodniach żona sama w momentach „przed burzowych” powie ci … kochanie lepiej zapal fajkę i się nie denerwuj…
    Jestem z Tobą , powodzenia

    • pz
      16 grudnia 2013 at 21:57

      Pomyśleć, że kiedyś fajkę palili prawdziwi faceci… ech, żal

    • kusznik
      kusznik
      17 grudnia 2013 at 16:26

      U mnie chwała Najwyższemu problemy występują tylko na polu „co teraz palić masz zamiar?”…aromaty moja Kobieta toleruje (czasem nawet chwali), z innymi bywa różnie…ale mam swój pokój i tam mogę zemknąć,jakby co! Komfort jednym słowem!
      Ale fakt, jakich czasów dożyliśmy! Facet lęka się zapalić fajkę w swojej „hacjendzie”!!!!! Mówiłem, nie przesadzać z tą emancypacją!

    • Azmog
      18 grudnia 2013 at 20:12

      @mayavada nie podoba mi się Twój pomysł. Nie widzę sensu wprowadzać nerwowej atmosfery do domu po to by zapalić. I w sumię wolałbym już rzucić palenie fajki niż się z żoną kłucić. Jeżeli nie uda mi się jej przekonać pokojowo to trudno. Będę pykał fajkę na spacerach.

Skomentuj Klapuch Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*