Zippo – dożywotnia jakość

29 maja 2010
By

Do palenia fajki naprawdę niezbędne są trzy rzeczy. Pierwszą jest sama fajka, drugą jest tytoń, a trzecią, bez której nie sposób się obejść, stanowi ogień. Dzisiaj zajmiemy się elementem ostatnim – przyrządem, dzięki któremu nasze palenie jest w ogóle możliwe. Najlepiej zacząć od prawdziwej legendy – obecnej od blisko osiemdziesięciu lat na rynku, cieszącej się zaufaniem użytkowników i pożądaniem kolekcjonerów zapalniczki Zippo.

Na początek trochę historii. Pierwsze Zippo wyszło spod rąk George’a G. Blaisdella około roku 1932 i od tego czasu zdobyło sobie cały świat. Do 2003 roku wyprodukowano 400 milionów egzemplarzy, w tym ekskluzywne złote oraz srebrne zapalniczki, limitowane edycje kolekcjonerskie i pojedyncze sztuki na specjalne zamówienie. Powstały nietypowe modele oprawione w skórę lub futro oraz bardzo proste, mosiężne konstrukcje. Stalowe Zippo służyło żołnierzom amerykańskim za czasów II Wojny Światowej (często ratując życie – znane są historie, jakoby trzymana w kieszeni na sercu zapalniczka zatrzymała karabinową kulę), a także w Wietnamie (co upamiętnia „edycja wietnamska”). Oddziały, pułki czy dywizje miały niepowtarzalne grawerunki na swoich modelach, te okazy trafiały bezpośrednio na front, nie były przeznaczone do sprzedaży. Zippo przez te niespełna osiemdziesiąt lat istnienia stało się symbolem popkultury oraz gwarantem jakości. Grało w wielu filmach, towarzyszyło wielu legendarnym postaciom, wspomagało inne znaczące firmy, jak na przykład Harley Davidson, Marlboro, Jack Daniels.

Jest to benzynowa zapalniczka niezbyt trudnej, ale niesamowicie solidnej konstrukcji. Za tym wszystkim idzie rzadko spotykana niezawodność (Zippo zwykle odpala za pierwszym razem, jeśli jest napełniona, niezależnie od warunków zewnętrznych – jedynie ogromne zimno jest w stanie wygrać z jej niezawodnością), a w efekcie – jakość. Ze względu na prostą budowę praktycznie niemożliwe jest jej zepsucie, a na dodatek firma, którą założył Blaisdell, mieszcząca się w Bradford, w stanie Pensylvania, zapewnia dożywotnią gwarancję. Oznacza to, że jeśli kiedykowiek, gdziekolwiek i w jakikolwiek sposób Zippo ulegnie awarii – zostanie ona naprawiona, a w ostateczności wymieniona na inną, zupełnie za darmo.

Zippo to przede wszystkim jakość, ale i legenda, jaka się wokół niej roztacza. Nieprawdopodobne znaczenie w tym wszystkim ma fakt, iż przez te wszystkie lata od jej powstania mechanizm oraz konstrukcja nie zmieniły się ani trochę. Wprawdzie powstały specjalne zapalniczki, w których benzyna (firma Zippo produkuje niskooktanową benzynę własnej recepty – niezmieniającą smaku zapalonego tytoniu, pozbawioną specyficznego zapachu) została zastąpiona przez gaz butan, jednak są to specjalne modele przeznaczone do wspinaczki wysokogórskiej (jak wiadomo – benzyna potrafi zamarznąć od mrozu, zaś gaz nie). O tym, jak wielkie zainteresowanie dotyczy owej zapalniczki, świadczy kolejny fakt – jak wiele powstało podróbek. Żadna z nich jednak nie jest tak solidnie wykonana, nie posiada dożywotniej gwarancji i nie jest bezawaryjna.

W związku z powyższym firma Zippo postanowiła wprowadzić specjalną numerację swoich wyrobów, zaświadczającą o oryginalności danego produktu. Od roku 1955 wprowadzono oznaczenia kropkowe, kreskowe, potem zaś alfabetyczne oraz numeryczne, umożliwiające datowanie. Zippo jest urządzeniem patentowym, stąd cały ten galimatias. Niżej podpisany może pochwalić się zapalniczką z obudową powstałą w styczniu 2007 roku oraz wkładem wyprodukowanym miesiąc później. Wygrawerowane są na niej dwa smoki, ułożone na wzór ying i yang. Niżej podpisany jest dumny z faktu posiadania tego cacka.

Dość historii. Pora na parę słów o samej zapalniczce.

Zippo to wyjątkowej prostoty oraz niezwykłej urody prostopadłościan, zwykle w kolorze srebrnym, chromowanym, jednak nierzadkie są także modele w innych kolorach (malowane zawsze są ręcznie), w tym czarnym matowym. Najzwyklejszy model nie posiada żadnych zdobień, ale powstały całe miliony egzemplarzy bogato grawerowanych. Przykładem jest tu słynna kolekcja przedstawiająca znaki zodiaku oraz modele motocykli Harley Davidson. Obecne są motywy myśliwskie, dalekowschodnie, tytoniowe, ale także szaleńcze, przypominające niezwykłe tatuaże wizerunki. Jeśli ktoś chce, firma Zippo może wyprodukować specjalnie dla niego niepowtarzalną, jedyną w swoim rodzaju zapalniczkę z zaprojektowanym przez niego samego wzorem. Nieważne czy będzie to „Kocham Cię, Jolka!”, czy portret dziecka. Na dodatek wszelkie prace związane z wzornictwem wykonywane są RĘCZNIE. Jak łatwo się domyślić – z tego powodu niektóre z egzemplarzy zapalniczki są bardzo pożądane przez kolecjonerów.

Jakość, o której kilkakrotnie już wspominałem w tym artykule, nie jest tylko marketingowym wymysłem. Moja zapalniczka zapala za pierwszym razem niezależnie od wiatru, deszczu, gradu, śniegu, upału, czy nawet upojenia alkoholowego właściciela. Nabijana benzyną raz na tydzień, służy nieprzerwanie od momentu jej zakupu (czyli od trzech lat) i mam pewność, że wnukom moich wnuków również będzie służyła. Na uwagę zasługuje też aspekt gwarancji. Otóż gdyby coś naprawdę się stało (gdyby faktycznie kula utkwiła w Zippo podczas ataku anarchistycznych Marsjan na mój dom w celu porwania ducha chomika zmarłego przed moimi narodzinami), mogę bezproblemowo wysłać ją do serwisu i oczekiwać na wymianę bądź naprawę. Nie jest potrzebny do tego żaden paragon zakupu, czy certyfikat świadczący o oryginalności. Oryginalność Zippo widać na pierwszy rzut oka, nie sposób tego nie rozpoznać. To wystarczy firmie mieszczącej się w Bradford. To jednak nie wszystko – wcale nie muszę wysyłać zapalniczki za ocean. Wystarczy, że prześlę ją do polskiego oddziału Zippo, mieszczącego się w Warszawie. Odeślą niezwłocznie, w stu procentach sprawną, a na dodatek pokryją koszty wysyłki. Moje Zippo będzie żyło dłużej niż ja sam.

Dla nas – fajczarzy – ważny jest także inny aspekt. Otóż jest specjalna linia zapalniczek stworzonych specjalnie dla nas. Model „pipe lighter” różni się od innych tym, iż ma wywiercone kółeczka po bokach komina, a na jego szczycie założona jest specjalna zaślepka. Wszystko po to, aby łatwiej było odpalać tytoń pochylając Zippo pod kątem prostym do fajki. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, iż ogień zapalniczki jest najbardziej obojętny dla smaku tytoniu (ja w ogóle nie wyczuwam różnicy), podczas gdy inne benzynowe, a nawet gazowe zapalniczki znacznie go zmieniają podczas odpalania. Płomień jest także na tyle szeroki, aby objąć większość wierzchniej warstwy tytoniu, co znacznie ułatwia sprawę.

Zippo to nie tylko zapalniczka, ale także niesamowity rekwizyt, który w rękach zdolnego manualnie człowieka, potrafi zdziałać więcej niż różdżka w dłoni magika. Niezliczona ilość trików, jakie można wykonać tym przedmiotem, zatrważa oraz zachwyca. Niezależnie od tego, czy jest to proste odpalanie Zippo od jeansowych spodni (niczym zapałkę), czy trudniejsze pstryknięcie palcami, by wygaszony płomień wzniósł się do góry – triki robią wrażenie. Można je łączyć ze sobą, wyprawiają przy tym nieprawdopodobne akrobacje. Zippo jest lepszym materiałem do żonglowania niż płonąca pochodnia.

Malkontenci będą narzekać na rzekomą „toporność” konstrukcji, na zbyt wielką prostotę, ewentualnie na „brzydotę” zapalniczek Zippo, jednak wierność oryginałowi (forma pozostała niezmienna przez te wszystkie lata od czasu powstania pierwszego modelu) jest bardziej znacząca od tego typu utyskiwań. Zapalniczka ta zdobyła sobie zasłużenie miano legendarnej i jakościowo najlepszej. I choć autor tego tekstu zdaje sobie sprawę, że wszystko to brzmi wręcz jak reklama, nie czuje się winny. Podziela bowiem zdanie większości – iż Zippo jest najlepszą zapalniczką dla każdego.

Zdjęcia pochodzą ze stron : http://www.tipb.com/images/stories/2008/10/zippo.jpg
http://zippokolekcja.pl/anatomiadatowanie/anatomia.html
http://www.fajkowo.pl

Zapalniczki Zippo, także w wersji „pipe lighter” dostępne w sprzedaży na stronie sklepu Fajkowo.pl

Tags: , ,

70 Responses to Zippo – dożywotnia jakość

  1. Alan
    Alan
    29 maja 2010 at 18:06

    Emil, tego „niezwykłej urody SZEŚCIANU” nie mogłem Ci wybaczyć :P

    Fajkowe Zippo to moje marzenie od kilku miesięcy i cholera jedna wie kiedy w końcu dojdzie do zakupu. Jak mi dobrze z robotą teraz pójdzie to może niebawem…
    Jak porównasz odpalanie fajki zapałkami a ową Zippo? Nie pytam o komfort, a jedynie o „jakość żaru” – z mojego doświadczenia wynika, że zapałkami czasem ciężko odpalić tytoń. Wiadomo, mniejszy płomień itp.

    • Rheged
      29 maja 2010 at 18:22

      Mam zwykłe Zippo, nie jest to model „pipe lighter”, więc mam nieco utrudnione odpalanie. Gdy pochylam swoją zapalniczkę, płomień chowa mi się w jej kominie, muszę mocniej ją nachylać, żeby wszystko poszło gładko. Z modelem „pipe lighter” nie ma takiego problemu.

      Zapałki w porównaniu do Zippo mocno zmieniają początkowy smak tytoniu. Zippo, gdy używasz oryginalnej benzyny, praktycznie nieznacznie zmieniają, a nawet bywają obojętne. Żar za to jest perfekcyjny, po całości wierzchu tytoniu. Spokojnie odpalasz za pierwszym razem, ewentualnie na dwa, po przybiciu podnoszącego się przy odpaleniu tytoniu.

      • Alan
        Alan
        29 maja 2010 at 18:26

        No to jeszcze kilka małych pytań:

        Czy w ciagu tych trzech lat przyszła konieczność wymiany kamyczków? Chciałbym się dowiedzieć, na ile takowy wystarcza.

        Knot. W jaki sposób się zużywa? Czy w ogóle się zużywa? Ale skoro można oddzielnie go kupić, to jednak tak. Chyba, że jest to opcja dla starych zapalniczek, w których knot jest zabrudzony (bo zapalniczka w ziemi leżała czy cuś) i ogólnie do niczego.

        • Rheged
          29 maja 2010 at 18:41

          W ciągu trzech lat trzy razy zmieniałem kamień, aczkolwiek był czas, gdy nie używałem swojego Zippo przez jakieś parę miesięcy. Myślę, że najzdrowiej jest zmieniać kamień co trzy-cztery miesiące. Jest to bardzo proste.

          Knot się zużywa, a jakże. Zwykle trzeba go lekko podciągnąć, opcjonalnie wyjąć watę z wkładu, potem przesunąć do góry, następnie przyciąć nożyczkami. Knot mocno się osmala, staje się czarny, jednak to nie oznacza, że jest zły. Do podciągnięcia i ucięcia kwalifikuje się wtedy, gdy jest postrzępiony. Ja mam jeszcze oryginalny knot, choć już przy końcu. To jednak nie ma problemu, bo można dokupić, jego zakładanie jest dziecinnie proste.

          Ogólnie rzecz biorąc jedyne, czego nie da rady wymienić w Zippo to kółko trące – to jest kwalifikowane do naprawy w serwisie. Wtedy wymieniają wkład na nowy bez problemu i bez opłat. Jednakże to sytuacja niezwykle rzadka. Nie znam żadnego użytkownika Zippo, któremu by się to przytrafiło.

          • Alan
            Alan
            29 maja 2010 at 18:44

            Piękne dzięki. Knoty wymieniałem nie raz i nie dwa, za to kamyczków nigdy nie miałem sposobności.

        • mackill
          29 maja 2010 at 18:45

          kamienie zużywają się „normalnie”. knot po prostu się spala, ale ja po pół roku używania nawet nie przyciąłem, bo nie widzę takiej potrzeby. Koszt zakupu benzyny+ 6(?)kamyczków + knota = ok 17zł. przyjemność zapalania papierochów od Zippo (bo do fajki nie stosuje) bezcenne…

          • Rheged
            29 maja 2010 at 21:25

            Prawdą jest też, że praktycznie każde Zippo można „naprawić” samemu. Czy kamień się zużył, czy benzyna odparowała, czy knot się skończył – wszystko można założyć ręcznie, bez wielkiej draki. Na dodatek nie traci się gwarancji, o ile są to oryginalne części.

  2. JSG
    29 maja 2010 at 23:39

    Zasadniczo każde zippo można przerobić na fajkowe, poświęcając 10min. Można to zrobić wiertłem do metalu 12-15mm można piłką włosówką, jak kto woli i co ma pod ręką. Zasadnicza różnica to klapka na górze, którą niby można by dorobić, ale z obserwacji wynika jedynie że jest to zbieracz sadzy i nie ma żadnej funkcji przy podpalaniu czegoklowiek. Niekiedy zapalniczki zippo można wysępić jako podarunek/gadżet reklamowy, przerobić i do końca życia używać.
    Co do niezawodności i odpalania w każdych warunkach- latem niestety szybko paruje benzyna, można się zdziwić jeśli po kilku nawet dniach zapalniczka nie odpali. Mimo wszystko najlepiej sprawdzają się kabury na pasek nie noszenie w kieszeni, wtedy paruje wolniej. W drugą sronę zimą wcale nie musi być bardzo zimno by nie wypełniona po brzegi zapalniczka odmówiła posłuszeństwa. Często wystarczy parę stopni poniżej zera ale dłuższe przebywanie zapalniczki na mrozie i już po ptakach. Silny wiatr też nie jest sprzymieżeńcem tego typu zapalarek. Oczywiście wszystkie problemy spotykamy stosując nie tylko zwykłą benzyne ekstrakcyjną ze sklepu z farbą za rogiem- co wcale nie jest złym pomysłem, bo benzyna zippo czy rodson jest niczym innym jak benzyną ekstrakcyjną w wersji bezwonnej, ale również benzyny markowe.

    Wybór zapalniczki benzynowej do fajki jest bardzo dobrym wyborem, ale nie można liczyć na cuda, to po prostu całkiem przyzwoity przedmiot codziennego użytku.

    • Rheged
      30 maja 2010 at 00:40

      Zasadniczo każde Zippo można przerobić na fajkowe poświęcają dożywotnią gwarancję. Ja bym się na to nie porywał. Komfortowo mi z myślą, że do śmierci własnej, osobistej, mogę liczyć na przyjaźń fabryki w Bradford. Nie polecam.

      Latem faktycznie benzyna szybko paruje, na to nie ma wielkiej rady oprócz kabury, o której mówisz. Zimą wystarczy zapalniczkę wziąć w garść i potrzymać kilkanaście sekund. Odpali bezproblemowo. Wiatr jakoś za to nigdy mi nie przeszkodził w odpalaniu.

      I zgadzam się – to przedmiot codziennego użytku, ale także legenda. Bez dwóch zdań.

      • JSG
        30 maja 2010 at 10:20

        Ja nie rozumiem niestety tego mitu dożywotniej gwarancji. Oczywiście nie zaprzeczam że fabryka naprawi każdą usterkę, ale trudno mi uwierzyć że można taką zapalniczkę zepsuć.
        Mój niedawno zmarły wuj, z zawodu marynarz, podczas pierwszego rejsu kupił sobie zapalniczkę zippo, było to jakieś 35-40 lat temu. Palił dziennie dwie, trzy paczki papierosów, więc zapalniczki raczej nie oszczędzał i jakoś się nie popsuła, dziś jego syn używa jej może trochę mniej intensywnie, ale myślę że i jemu do końca życia starczy.
        A poza tym nie oszukujmy się, to jest zabawka za kilkadziesiąt złoty, więc jak się popsuje to kupujesz nową i już.

        • JSG
          30 maja 2010 at 10:31

          Wracając na chwilę do gwarancji

          Czasem podobno szwankują zawiasy w tego typu zapalniczkach. Nie zdziwił bym się gdybym wysłał swoją przerobioną zapalniczkę z uszkodzeniem zawiasu do Zippo European Repair Clinic i nie dostał bym z powrotem naprawionej bez pytania o to co się stało z wkładem. wątpię by robili o to aferę.

          Ponadto problemem jest to że żaden z polskich sprzedawców nie oferuje wkładów fajkowych do innych zapalniczek, a mnie obrazek który jest standardowo na tych zapalniczkach jakoś tak zupełnie nie podchodzi. Gdybym miał kupić zapalniczkę zippo, pewnie wybrał bym całkowicie pozbawioną ozdób najlepiej w miedzianym kolorze.

        • Rheged
          30 maja 2010 at 11:56

          Dożywotnia gwarancja nie jest mitem. W końcu w każdej Zippo trzeba będzie wymienić kółko trące. Ono się ściera, a jego wyjęcie powoduje utratę gwarancji, jako, że jest nitowane, a na rynku nie ma oryginalnych kółeczek Zippo.

          Dla Ciebie to zabawka, ja czuję moc, gdy trzymam Zippo. Ze względu na szacunek dla tego przedmiotu oraz do pracy, jaką wkładają ludzie w jego produkcję (a także za rzetelność i profesjonalizm firmy – Zippo jest jedyną firmą, której produktów używam, a która daje mi dożywotnią gwarancję), nie chcę w zapalniczkę ingerować. Jeśli Zippo by się zepsuło, od razu słałbym ją do kliniki, a nie kupował nową. Się nie godzi.

          • JSG
            30 maja 2010 at 12:34

            Jeśli ponad 30 lat w zapalniczce mojego wuja nie było trzeba wymieniać kółka, uważam że problem mnie nie dotyczy.
            ja czuję moc, gdy trzymam Zippo. Ze względu na szacunek dla tego przedmiotu oraz do pracy
            No i to jest właśnie mit, żeby nie powiedzieć mitomania. Jakoś nie czuję tej legendy, owszem szanuję dobrze wykonaną pracę, to że kiedy będę kiedyś zmieniał zapalniczkę to pewnie kupię kolejne zippo, ale to nie jest kobieta mojego życia, to tylko kawałek blachy wspomagający mój nałóg…
            To kolejny przykład na to, że nam dwóm w kwestiach traktowania przedmiotów nie jest dane znaleźć wspólnego języka.

            • Rheged
              30 maja 2010 at 12:50

              Zippo to również nie kobieta mojego życia, ale ewidentnie zapalniczka mojego życia. Dla mnie to coś znaczy. Oczywiście nie będę się upierał, aby dla Ciebie znaczyło. Zauważam niezwykle ważny aspekt tego, że ingerencja w komin Zippo, o której pisałeś skutkuje tym, iż traci się dozgonną przyjaźń fabryki w Bradford. Warto to przemyśleć, zanim się strzeli głupotę.

              Poza tym są zapalniczki i Zapalniczki. Zippo jest po prostu najlepsza.

      • 3promile
        23 grudnia 2011 at 17:12

        Nie trzeba przerabiać ani poświęcać gwarancji. Wkład fajkowy do Zippo kosztuje jakieś 30 PLN…

        • JSG
          JSG
          23 grudnia 2011 at 21:30

          Zwróć uwagę kiedy powstał ten wątek, wysil się na poszukiwanie daty wprowadzenie do sprzedaży w Polsce wkładów fajkowych i odkryjesz że nie wszystko jest takie proste jak mogło by się wydawać…

          • Alan
            23 grudnia 2011 at 21:41

            Wystarczy przewinąć stronę dalej i poczytać komentarze, też o tym jest ;)

  3. Alan
    Alan
    30 maja 2010 at 01:25

    Ponoć właśnie obluzowany zawias to jedyna częsta wada tych zapalniczek. Ale i tak niczemu to nie ujmuje – wystarczy wysłać gdzie trzeba ;)

    • Rheged
      30 maja 2010 at 11:59

      Tak, zawias jest praktycznie jedyną spotykaną awarią obudowy. Oddziały krajowe Zippo często proszą klientów, aby wysyłali nie tylko wkłady do naprawy, ale i obudowy (celem diagnostyki – czy już trzeba zadbać o zawiasy).

  4. tomekS
    31 maja 2010 at 19:38

    Jak da mnie przereklamowana.Miałem 2 sztuki limitowane,jakoś nie mogę się przekonać do tego,że jestem szejkiem arabskim już wolę smak zapałek niż benzyny.Jeżeli chodzi o płomień to ma powolny i spokojny.

    • JSG
      31 maja 2010 at 19:52

      Smak benzyny? Na przestrzeni 10 lat miałem kilka przygód z benzynówkami, od ok półtora roku mam zippo, lałem i leje do nich co popadnie i czego jak czego ale smaku benzyny jeszcze nie poczułem zapalając fajkę, czy skręta, a zapalając zapałkami zdarzały się nieprzyjemne wypadki- kiedy się czlowiek zapomni i nie da zapałce rozpalić… ale widać to kwestia kubków smakowych.

      • tomekS
        6 czerwca 2010 at 18:13

        Od wielu lat mam zapalniczkę fajkową – firmy WIN International ,jest stara prawie jak ja powycierana i dla mnie sentymentalna jak moje fajeczki,reaktywuję ją co jakieś 5 lat i jak na razie działa ale , nie benzyna tylko gaz ale i tak jeżeli chodzi o zapałki wymuszają wolne zapalenie no tak mam. Po mi ,że ją nosze i tak zawsze nieodłączne zapałki muszę posiadać.Pozdrawiam

  5. kobert
    27 czerwca 2010 at 08:00

    mam zapalniczke zippo ultralite bleck emblem ok rok czasu.zawiasy ma rozklekotane juz dobrze ale najbardziej wkurzajace jest to ze od no wiadomo dlugotrwalego uzytkowania,poprzypalane jest wykonczenie obudowy,jest ona wykonczona czyms w rodzaju czarnego plastiku a w srodku lustereczko.niechce mi sie wierzyc zeby w tej zippo clinic ktos wymienil mi to za friko.jak myslicie,jest sens sie fatygowac?pozdrawiam

    • JSG
      27 czerwca 2010 at 10:32

      Zadzwoń do przedstawiciela firmy, siedziba w podwarszawskich markach.
      gadaj, poopowiadaj. Możesz skontaktować się też bezpośrednio z serwisem europejskim, wysłać zdjęcia, opisać o co chodzi. Wysyłka zapalniczki to pewnie z 10zł, więc zawsze można zaryzykować.

    • kobert
      29 czerwca 2010 at 00:32

      w takim razie podjade osobiscie,jestem z wawy to daleko nie mam sprobuje.dzieki

  6. tower
    tower
    15 sierpnia 2010 at 19:56

    Jeśli chodzi o Zippo, mam kilka uwag. Owszem, klasa, legenda, jakość. Sam posaidam zapalniczkę fajową tej firmy i w sumie jestem z niej dumny, ale…

    Dziury w kominie mocno nie służą odpowrności tej zapalniczki na wiatr. Jeśli chodzi o fajczarskie zastosowania to ok, wolę palić fajkę w ciepłym fotelu niż na spacerze. Jednak przy paleniu papierosów nieco to przeszkadzało.

    Rozklekotane zawiasy powodują, że klapka nie zamyka już szczelnie zapalniczki, a co za tym idzie skaraca się znacznie czas między tankowaniami.

    Benzyna Zippo nie jest zupełnie bezwonna, zdecydowanie wolę używać labolatoryjnej. Pali się podobnie i jest absolutnie bezwonna.

    Kamienie. Moim zdaniem stanowczo zbyt twarde. Na oryginalnych kamieniach miałem problemy z odpaleniem. Zwykłe kamienie bez nazwy spisywały się za to na medal.

    I na koneic bomba. Etui na zapalniczkę miało wewnątrz żle wyprofilowaną podkładkę pod napę. Paskudnie to uszkodziło lakier mojej ukochanej zapalniczki. Sprzedawca stwierdził, że odpryski lakieru nie kwalifikują się do naprawy gwarancyjnej, gdyż zapalniczka działa… Poczekam aż zawiasy się jeszcze bardziej rozklekocą, to opiszę wszystkie te niedogodności razem. Może wtedy się uda?

    Jeszcze jedna uwaga co do użytkowania. Komin od wewnątrz pokrył się ciemnym nalotem, którego nie mogę rozpuścić ani alkoholem, ani benzyną. Wygląda paskudnie.

    Podsumowując. Cenię Zippo za legendę i klasę jaką sobą reprezentuje. Nie miałem chyba jednak szczęścia do egzemplaża. Wyślę, naprawią i albo przestanę wierzyć w bajki albo stanę się zagorzłym fanatykiem.
    KLIK :)

    • tower
      tower
      15 sierpnia 2010 at 19:56

      Aha. Jeszcze jedno. Przy zapalaniu fajki tą zapalniczką trzeba bardzo uważać na rim…

    • marek milczek
      marek milczek
      23 sierpnia 2010 at 15:36

      „Jeszcze jedna uwaga co do użytkowania. Komin od wewnątrz pokrył się ciemnym nalotem, którego nie mogę rozpuścić ani alkoholem, ani benzyną. Wygląda paskudnie.”
      doskonale czyści aceton, czyli zmywacz do paznokci

      • JSG
        JSG
        23 sierpnia 2010 at 16:25

        Od lat zmywacz do paznokci nie jest acetonowy, zabraniają tego przepisy.

        • marek milczek
          marek milczek
          23 sierpnia 2010 at 16:55

          ale zmywa syf z zapalniczki

    • JSG
      JSG
      23 sierpnia 2010 at 16:30

      Z tym etui to żadna bomba tylko norma, nie wiem czym się przejmujesz… to tak jak bys podjeżdżał całe życie dzień w dzień pod krawężniki i liczył na to że nie uszkodzisz sobie felg. To jest normalny przedmiot użytkowy, jak chiałeś elegancką zapalniczkę trzeba było wybrać jakiegoś gazowego dunhilla

      Ja zdecydowanie wolę kamienie zippo, daja bardzo dobre iskry, zawsze odpalą zapalniczkę… może w twoje jest coś nie tak z kółkiem krzeszącym

      Ja nie uważam na rim i nie widzę żadnych problemów.

      • tower
        tower
        23 sierpnia 2010 at 16:56

        Z tym etui muszę się jednak nie zgodzić. Gdybym używał jakiegokolwiek etui, ok, sam sobie jestem winien, ale używałęm firmowego, firmy, która jest już legendą i swoją marką kreuje pewien standard. Podobnie jest z elektroniką. Kupujesz laptopa, zmieniasz zasilacz, idzie przepięcie. Kupujesz firmowy, firma akcetuje reklamację, bo używasz zalecanego przez firmę sprzętu. Kupujesz zamiennik, twoja sprawa.

        Jak tylko wrócę do kraju wezmę się za remont generalny, zobaczę co się da z niej wykrzesać. Nie pomoże, zobaczymy co wspomniana firma może mi zaoferować. Jednak jeśli moje doświadczenia będą się przytrafiać coraz częściej, legenda Zippo stanie się zwykłym mitem.

        • JSG
          JSG
          23 sierpnia 2010 at 19:26

          no i dochodzimy do sedna- nie ma legendy, sa po prostu zapalniczki, stosunkowo niezawodne, dość wytrzymałe, całkiem wyględnę… po świecie jeżdzi zapewne więcej dajmy na to VW Passat czy gollf niż porshe 911, dlaczego- bo sa to woly robocze, to nie znaczy że są niezawodne, nie psują się itp… są tanie i dobre bo dobre i tanie- jak zippo

          • Rheged
            23 sierpnia 2010 at 23:57

            Nie ma legendy, bo zapalniczka się porysowała i firma nie chce naprawić, bo nie ma awarii? No proszę Cię. Rozumiem, że nie lubisz większości rzeczy (w tym swoich nałogów, czego pojąć nie mogę) i tak dalej, ale nie odbierzesz legendy z powyższego powodu. Przykro mi. Zepsuj i niech Ci Bradford nie naprawi, wtedy można się zgodzić.

            Ale fakt – jakieś felerne to etui. Reklamowałeś etui?

            • marek milczek
              marek milczek
              24 sierpnia 2010 at 14:44

              Ja bym wysłał etui z zapalniczką. Podejrzewam, że dostałby z powrotem pomalowaną z naprawionym etui.

              • JSG
                JSG
                24 sierpnia 2010 at 16:29

                Ale to nie jest wada etui, ono takie poprostu jest i już ma konstrukcje cepa, żadnej osłony dla nitu. Nie podejżewam żeby ktokolwiek uznał to za jakąkolwiek wadę.

              • tower
                tower
                24 sierpnia 2010 at 16:51

                Nit od wewnątrz był nieco zgięty. Wyraźna wada produkcyjna. Byłem z tym u sprzedawcy, niestety powiedział, że na naprawę nie ma szans. Podkleiłem więc miękką skórką od wewnątrz.

              • JSG
                JSG
                24 sierpnia 2010 at 16:55

                no nie wiem, moje etui ma prosty nit i tak na zapalniczce jest odciśnięte kółko.
                A co do sprzedawcy- oni nie maja pojęcia jak będzie odpowiedz kliniki zippo, ale nie chcą pokrywać kosztów wysłania zapalniczki do UK.

              • tower
                tower
                24 sierpnia 2010 at 17:01

                w Warszawie jest punkt napraw. Daleko by nie było. Mówił, że zapalniczka działa, więc odpowiedź będzie odmowna. Twierdził, że już się z czymś takim spotkał. Może mu się po prostu nie chciało, albo rzeczywiście nie chciał ponosić kosztów transportu. Może przy okazji wpadnę osobiście do tego punktu i zobaczę co się z nimi da utargować.

              • Rheged
                24 sierpnia 2010 at 18:26

                Ten punkt to firma Batek?

              • tower
                tower
                25 sierpnia 2010 at 05:17

                Trafika w CH Maximus w Nadarzynie. Nie pamietam nazwy firmy.

              • Rheged
                25 sierpnia 2010 at 11:26

                Firma Batek jest oficjalnym przedstawicielem Zippo na Polskę. Nigdy z nimi nie miałem problemów. Z nimi od razu się kontaktuj.

            • JSG
              JSG
              25 sierpnia 2010 at 12:06

              Tak jak pisałem gdzieś wyżej przedstawiciel zippo jest w Markach pod Warszawą w stronę Białegostoku

  7. Pendrive
    8 września 2010 at 15:28

    Na fajkowie pojawiły się fajkowe wkłady do zippo!
    http://fajkowo.pl/cgibin/shop?info=3757

    • Alan
      Alan
      8 września 2010 at 15:41

      Które, wg informacji od Piotrka, pasują również do niezippowych obudów

  8. marek milczek
    marek milczek
    8 września 2010 at 17:30

    właśnie zamówiłem dla kolegi. Wcześniej sprawdziliśmy na jego zippopodobnej, że mój wkład idealnie do do jego obudowy pasuje.

  9. Hastour
    Hastour
    17 września 2010 at 19:08

    Muszę pochwalić sprawność autora artykułu w wykonywaniu pracy marketingowca-ochotnika, zaraz po przeczytaniu kupiłem sobie Zippo.

    Przypalałem dotychczas gazową zapalniczką fajkową. Bardzo ją lubię ze względu na schowany w konstrukcji niezbędnik, natomiast odpalenie jej na dworze w chłodniejsze dni udawało się raz na kilka prób, a przy odrobinie wiatru to już w zasadzie bez szans. A ja na zewnątrz, z racji hobby, palę sporo.

    Rzeczywiście, odporność na warunki jest zachwycająca – niemal żaden wiatr tej zabawce nie straszny. Natomiast benzynowy aromacik przy przypalaniu czuć, niestety, wyraźnie, pomimo zaopatrzenia się w firmowe paliwo. Nie jest to wielkie zmartwienie, bo to wyłącznie przy zapalaniu, a nie przy kolejnych pociągnięciach, ale przy porównaniu do zapalniczki gazowej jest to kroczek w tył. W porównaniu do zapałki nie ma żadnego, gdyż i te potrafią siarą po podniebieniu zajechać. A, dodam jeszcze, że kupiłem wersję zwyczajną, nie fajkową, ale i tak precyzyjne skierowanie ognia w komin nie jest problemem.

    Niezawodność ocenię za kilkadziesiąt lat, a zalety kultowo-szpanersko-religijne pozostawię bez komentarza, jako kwestię wybitnie indywidualną…

    • tower
      tower
      18 września 2010 at 11:14

      Jeśli chodzi o zapach przy przypalaniu, polecam zmienić benzynę oryginalną na wysoko doczyszczoną benzynę ekstrakcyjną – pali się zupełnie bezwonnie. Nie wszystcy są wrażliwi na ten zapach, ja jednak różnicę czuję. Jeśli chodzi o zapałki, to siarki nie czuć jak pozwoli się zapałce nieco rozpalić i ulotnić wszystkie sztuczne zapachy. Często zapalki są impregnowane parafiną, której zapach wsiąka w tytoń i potrafi mi zepsuć smak całej fajki.

  10. Alan
    Alan
    24 września 2010 at 23:06

    No i dorobiłem się w końcu zippo, a dokładnie fajkowego wkładu. Idealnie wpasował się w starą, wytartą obudowę od jakiejś noname benzynówki, którą swego czasu dostałem. Teraz odpalanie fajki to naprawdę komfort.

    • marek milczek
      marek milczek
      25 września 2010 at 00:20

      Bardzo się cieszę, że powiększyłeś rodzinę Zippowców. Używam swojej od kilku miesięcy i ze skruchą muszę się przyznać, że strasznie mi imponuje przypalanie sobie fajki tą zapalniczką. Nieustannie cieszę się, jak przysłowiowy Murzyn, blaszką. Nie będę pisał czym przypalałem wcześniej i jak popaprałem sobie rimy w dwóch fajkach, bo jestem świeżakiem i może to moja wina, ale zippo jest absolutnie bezpieczna. Nawet takie mikruski jak Bróg 50 odpalam bez problemu. niech sobie mówią co chcą. „Psy szczekają – Pan jedzie”.
      pozdro
      marek

      • Alan
        Alan
        25 września 2010 at 00:29

        A ja takie przyciemnione rimy lubię, choć nie we wszystkich swoich fajkach. Taki niechlujski gust…

  11. bartnik
    22 czerwca 2011 at 14:42

    Hmm ,a ja od zawsze uzywałem zippo , az dostalem zapalniczke benzynową po pradziadku – teraz wole stare (lata 50 te) np Ronsony – sa przystosowane do fajki – kominek sie podnosi. Co do jakości : jak mam dzialającą 60 cio letnia zapalniczke to chyba nie musze sie juz obawiac niedoróbek producenta?
    Moim zdaniem nie ma to jak zaawansowana technicznie automatyczna stara benzynowka – Zippo tez mam pare sztuk ale to juz nie ten klimat
    Jakby ktos chcial zobaczyc o co mi chodzi, to niech sie odezwie na bartnik.bartnik@gmail.com to wysle pare zdjec z mojej kolekcji

  12. BenZin
    22 czerwca 2011 at 19:54

    Zippo używam od pięciu lat. Codziennie i intensywnie. Z tą jakością różnie bywa – w moja najstarszej Zippo, odpalanej pięć latek kółko (krzesiwo) jest już w takim stanie, że po starciu połowy kamienia daje słabiutka iskrę, w mojej najnowszej („złota” Iwo Jima) błyskawicznie ściera się koperta. Ale – generalnie jest to genialny sprzęt, do pozostałych trzech (chromowania grawerowana, emaliowana i jeden z podstawowych modeli – Gold Dust) nie mam żadnych zastrzeżeń.
    Warunek – lać do nich tylko oryginalną benzynę Zippo (w ostateczności Ronsonol, ale ten już śmierdzi prawie jak Trabant).
    Wszystkie moje Zippo to modele „papierosowe”. Do fajek się nadają, bez problemu odpalają nawet resztki z dna fajki :) nie demolując rimu.

  13. Boro
    Boro
    23 czerwca 2011 at 17:42

    Nie palę codziennie, czasem zdarza się raz na dwa tygodnie. Tak czy siak korzystam z zippo, nawet jeśli muszę zatankować ją akurat pod to jedno konkretne palenie palenie. Uwielbiam rozpalać nią fajkę, nie przeszkadza mi początkowy posmak benzyny (korzystam z ronsona, ale zamówiłem właśnie orginalną, zobaczę, czy jest różnica). Bezawaryjna, niezawodna. Odpala za pierwszym razem, gdy nie jadę na oparach. :)

    Jest to model brushed copper, taka trochę vintage. Najbardziej cieszy mnie jednak to, że powoli śniedzieje, zmieniając kolor, zapamiętując odciski moich palców etc. Dynamiczna obudowa znaczy się. :)

  14. daddas
    daddas
    28 listopada 2011 at 14:35

    Z racji wykonywanego zawodu wiem co nieco na temat wyrobów skórzanych i co do zippowych etui, zgodzę się, to po prostu porażka! Raz za sprawą właśnie niezabezpieczonej od wewnątrz napy. Dwa i przede wszystkim za sprawą maszynowego, pojedynczego szycia, dzięki czemu z pewnością nie są tak niezawodne i długowieczne jak ichniejsze zapalniczki. Wystarczy, że koniec szwu jest źle zabezpieczony, a widziałem takie przypadki w fabrycznie nowych kaburach, lub przecięcie, bądź przetarcie nici w jakimkolwiek miejscu, a całość momentalnie się pruje. Naprawiałem kilka takich przypadków zawsze wykonując szycie ręczne. Dobrze, że ciągle chociaż prawdziwej skóry do wyrobu używają.
    Co do zapalniczek, a jakże i ja takową, typowo fajkową,sygnowaną logo Petersona posiadam, jednak niezbyt często używam, ze względu na wyczuwany przeze mnie posmak benzyny. Mam ją jednak zawsze przy sobie, w razie gdybym potrzebował niezawodnego źródła ognia! Bo to w przeciwności do etui świetny i niezawodny sprzęt! I choć sam nigdy nie miałem potrzeby korzystać z serwisu, znam wiele przypadków, w których „klinika” przywróciła beznadziejne przypadki do życia.
    Podsumowując, zapalniczki zdecydowanie tak! Etui… wołałem sam sobie z robić…

  15. 20 stycznia 2012 at 19:07

    po przeczytaniu postów – wziąłem kamień i mini-wiertarkę – zrobiłem 2 dziury bez zaślepiania, nie ma możliwości przypalić rim’u – plus… nie czuję smaku paliwa – plus… w ogóle mój zmysł estetyczny nie jest niczym urażony – jestem zdania że jak coś nie ma dziury a jest mi ona niezbędna to ją robię.. po 14 dniach używania ZIPPO tak spreparowanego – wiem że to najlepszy sposób rozpalania / podpalania tytoniu jaki mi było dane doświadczyć.. ogień penetruje głębiej – a to dla mnie znów kolejny plus a płomień posłusznie zasysany jest idealnie na środku komina/ kanału. dla mnie Bajka.

    pozdrowienia z Bukaresztu z 1792

  16. Daro
    21 stycznia 2012 at 22:34

    mam Zippo od kilku lat. Spisuje się idealnie. Z zawiasami to prawda. Ne przeszkadzałoby mi gdyby nie skracało czau między tankowaniami. Widziałem w telewizji pracę ich serwisu. Naprawiali w ramach gwarancji zapalniczki nawet z dużymi uszkodzeniami mechanicznymi. Mój kolega wysłał do nich zapalniczkę. Otrzymał odpowiedź, że to była podróbka, ale przysyłają mu w prezencie od firmy oryginał.

  17. 18 kwietnia 2012 at 16:02

    Kłaniam się fajczarzom.
    Wybaczcie, że odgrzebuję kotleta sprzed roku, ale trafiłem na ten artykuł poszukując dla współforowicza informacji o naprawie zapalniczki w Krakowie. A odgrzebuję, bo działam na forum poświęconym Zippo właśnie.
    Na początek kilka sprostowań: nie ma „edycji wietnamskiej”. Żołnierze US Army dostawali zapalniczki jako część wyposażenia i – nie tylko podczas wojny wietnamskiej – zdobili je samodzielnie. To tzw. trenche, bardzo wdzięczny obiekt kolekcjonerski (mamy fachowca, który zbiera trenche tylko z II WŚ), ale też – niestety – jeden z najczęstszych tematów na podróbkach. A te zdarzają się nadzwyczaj często.
    I tu druga kwestia: oryginalności Zippo niefachowiec nie rozpozna na pierwszy, drugi czy nawet ósmy rzut oka. Zdarzają się takie, wobec których nawet nasi fachowcy z forum mają kłopoty. Pomijam ewidentne babole, gdzie od razu widać, że takie paskudztwo nie może mieć legalnego pochodzenia.
    Następna sprawa: kolorowe Zippo. W tym roku zostanie wyprodukowana 500 milionowa zapalniczka. Nawet uznając, że jakiś znikomy procent nie jest „gołą” blachą, trudno sobie wyobrazić, że te z lakierem są malowane ręcznie, nieprawdaż? Owszem, są i takie, ale to egzemplarze kolekcjonerskie, za mniej lub bardziej ciężką kasę…
    Gwarancja: dożywotniej gwarancji firma z Bradford udziela na działanie, nie na wygląd – więc sorry, panowie: zarysowany lakier, odstrzelony emblemat, wytarty nadruk nie oznacza, że jest co wymieniać. Hasło reklamowe firmy przez lata brzmiało: It works, or we fix it free. Ale już urwanie klapki, zajechane kółko krzeszące czy wspominany po wielokroć wyrwany zawias jak najbardziej. I tak: wytarcie kółka i rozklekotanie mocowania jest najczęstszą wadą. W poprzedniej użytkowej musiałem wymienić wkład (bezpłatnie, Batek mieścił się jeszcze wtedy w Zielonce, obecnie w Markach, na Chopina 20), w obecnej, mosiężnej replice modelu z lat 40. mam lekki luz na zawiasie i nie przeszkadza mi on kompletnie.
    Zippo BLU: kolekcjonerom i użytkownikom, których znam, jakoś ten model nie przypasował…
    Użytkowanie: kamień, w zależności od intensywności użytkowania, zużywa się różnie. Mnie wystarcza na jakiś kwartał, miłośnicy tricków zapewne zużyją go prędzej. Podobnie z benzyną: przy paczce dziennie mniej więcej tankowanie raz na tydzień, im częściej otwieracie klapkę w celu klikania, tym częściej dolewacie wachy. A jak już przy benzynie: znajomi maniacy twierdzą, że oryginalna ma lekką nutkę mięty. Ja nie czuję, ale to kwestia indywidualna. Knot? „Świeżacy” często zaczynają od przekładania go we wkładzie, podcinania i innych zabiegów. Poprzednia Zippo wytrzymała pięć lat bez żadnych ingerencji moich w knot i było dobrze. Wymieniłem ją na obecną, bo chciałem mieć mosiężną 1941 Replica, to wszystko…
    Robienie dziury w kominie własnowiertnie nie powinno skutkować utratą gwarancji, jeśli ktoś się uprze na samodzielną przeróbkę. Ale dwa lata temu na mur beton (i jeszcze z kilka lat wstecz) fajczarskie Zippo były dostępne w Polsce. Może nie w każdym punkcie sprzedaży, ale były.
    Jeżeli skusicie się na zakup Zippo – nie szukajcie w punktach dorabiania kluczy. Marże są zabójcze.
    A jeśli chcecie poczytać o Zippo, pooglądać Zippo, kupić Zippo – zapraszam na nasze forum: http://www.zippo.net.pl . Może zostaniecie na stałe?
    Ściskam prawice (leworęcznym lewice)!

    • Rheged
      18 kwietnia 2012 at 16:42

      Bardzo fachowy i fajny post. Nie ma to jak wiedza zapaleńca. Co do modelu pipe lighter – jest już dostępny od dawna i to nawet w wersji samego wkładu, bez obudowy (w taki też wkład się zaopatrzyłem, wyjmując zwykły, „papierosowy”, oraz przekładając go do mojej „smoczej” obudowy). Sprawdza się świetnie. Dodam tylko, po długim okresie odpalania zippo (aktualnie nie rozpalam fajki niczym innym), że przy częstotliwości dwóch fajek dziennie i kilku odpaleń za jednym seansem z fajką, benzyny starczy na mniej więcej 5-6 dni.

    • JSG
      JSG
      18 kwietnia 2012 at 18:08

      Jeśli chodzi o przeróbki- ja bym zippo nie kupił- ale dostałem- dostąłem, kiedy nie było wkłądów do kupienia, a ja bym zippo nie kupił- więc w takim wypadku, uważam że przeróbka jest uzasadniona- zresztą piszesz o modyfikowaniu przez żołnierzy- to czemu nie przez szarych użyszkodników.

      Co do benzyny ktoś pisał że używa czystej do analiz i nadal mu zalatuje- chyba to kwestia gustu- ja nie mam problemu z używaniem podłego rozpuszczalnika.

      Jeśli chodzi o napełnianie- już gdzieś o tym dyskutowaliśmy- zależy to od wielu czynników- temperatura, sposób przenoszenia, częstotliwość użytkowania- przy fajce- płomienia używa się dłużej niż przy papierosach. Dla mnie 2-4 dni to wszystko.

      Jeśli chodzi o knot, po wycięciu dziury, chyba go nieco przyciąłem, żeby płomień startował bliżej korpusu.

  18. 18 kwietnia 2012 at 21:44

    Prywatne modyfikacje? Ależ jak najbardziej! Moja użytkowa została ozdobiona trzema monetami, wszystkie z mojego rocznika. Kolega od trenczy pomógł mi je lutować…
    Tak wygląda jej awers:
    http://images45.fotosik.pl/610/b6f73692674c0a8dgen.jpg

    Kwestia odpalania była poruszana u nas przed laty:
    http://www.motocykle.home.pl/forumzippo/viewtopic.php?t=1658

    A co do Waszej tematyki:
    http://www.motocykle.home.pl/forumzippo/viewtopic.php?t=2560
    oraz, ponieważ rok temu przenieśliśmy się na nową wersję forum, kontynuacja:
    http://www.zippo.net.pl/viewtopic.php?f=11&t=37

    I jeszcze dla jasności: ja nie jestem fachowcem. Na forum pełnię funkcję piarowca. Mam nadzieję, że skutecznie…

  19. largopelo
    19 kwietnia 2012 at 18:36

    Ja po około rocznym użytkowaniu zippo noszę się z zamiarem zmiany zapalniczki. Zawodzi mnie. Mechanicznie wszystko działa jak powinno. Niestety paliwo dosyć szybko się kończy i to w sytuacjach kryzysowych. Żadnych ostrzeżeń…zwyczajnie pstryk i nic :)

  20. 20 kwietnia 2012 at 11:44

    Oj, jest kilka objawów, że można poznać, że się kończy. Ale Zippomaniacy mają sposób na niebywanie zaskoczonymi brakiem paliwa.
    Proszę:
    http://batek.pl/img/Z121503/Z121503_d_1.jpg
    Kanisterek, blacha do wykręcenia śrubki oraz miejsce na dwa zapasowe kamienie. Pojemność wystarcza na mniej więcej dwa zatankowania zapalniczki.

  21. ajt
    10 października 2016 at 00:17

    Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad zakupem porządnej fajkowej zapalniczki. Myślę o zakupie Zippo. Moje wątpliwości budzi jednak ustawienie płomienia.
    Dotychczas, używając najtańszych zapalniczek z boczną dyszą (te za 3zł) widziałem gdzie płomień kieruję i miałem możliwość jego regulacji. Czy brak tych cech nie przeszkadza w użytkowaniu Zippo i czy zapalenie resztek tytoniu, na dnie fajki nie stanowi problemu?

    A może polecicie coś innego?

    Ciekawe wydają mi się jeszcze te modele:

    http://www.fajkowo.pl/pl/p/Zapalniczka-Cozy-Fajkowa-2438020/8337
    http://www.fajkowo.pl/pl/p/Zapalniczka-Cozy-6600/266
    http://www.fajkowo.pl/pl/p/Zapalniczka-fajkowa-Sarome-PSP-09/5340

    Z tego co czytałem, Sarome, mają bardzo dobre opinie. Ciekawi mnie jak w ich przypadku wygląda sprawa z wytrzymałością i odpalaniem na wietrze. Często palę fajkę w plenerze i na biwakach, zależy mi więc na wytrzymałości i odporności na warunki zewnętrzne.

    • Zyrg
      Zyrg
      10 października 2016 at 08:51

      Cozy (tę tańszą a la dunhill mam) – taka taniutka podróbka starych fajkowych zapalarek. Efektowna acz mało efektywna. Wiele z nich ma problem jakby przytkanego transportu gazu (b. mały płomień). Ja w swojej powymieniałem kamienie, zalałem gazem xicar i dało się używać a potem się przytkała i w sumie leży i ładnie wygląda. Nie polecam też tanich piezo-elektryków (eurojet) – żywotność modułu kilkumiesięczna przy okazyjnym używaniu. A zippo śmierdzi mi benzyną ale niech się wypowiedzą posiadacze…

    • Andrzej K.
      10 października 2016 at 09:21

      Cozy odpuść zupełnie. To jest jakość „kioskowej cepelii”. Niestety, jeśli idzie o poziom tej masówki typu cozy, Myon, (a nawet!) colibri czy dzisiejsze Sarome… to szału nie ma. Plastikowe zbiorniku, proste i tanie (w produkcji) jednorazowe zawory bez możliwości wymiany (bo pękają zbiorniki na gwintach), korpusy z gównominium. Słowem – relacja cena-jakość jest żałosna! Zwłaszcza, jak Kolega porówna do starych, sprawdzonych, solidnych zapalar.
      Zippo – nie polecam, ale też nie odradzam. Kwestia preferencji. Choć… logicznie myśląc – skoro zippo wypuszcza specjalne miękkie kamienie, coby się kółka nie ścierały – to daje mi pewne wyobrażenie o dzisiejszym poziomie jakości „legendy”… Mnie odrzuca i obrzydza ta zapalniczka – a są tacy, co ją wielbią. Jak pisałem – kwestia gustu. Capi oktanami, kopci – dla mnie, nie nadaje się do fajki!

      Co zatem polecam? Jak są środki – to Duponta! L1 BS jest nieśmiertelny. Odpowiednio dbany – starczy na całe życie i jeszcze w spadku zostawisz sprawną zapalniczkę. L2 – droższa i bardziej szpanerska. Ale też fajna (ino uwaga na podróbki).
      Jak środków mniej – Dunhill! Rollagas/unique. Rollagas to jest chyba najbardziej ergonomiczna, najsprawniejsza i najlepiej konstrukcyjnie rozegrana zapalniczka z jaką miałem przyjemność obcować. Niezawodny wół roboczy, niezawodne działanie. To jest perfekcyjna zapalniczka na całe życie! Dobrze opisana w sieci – sam możesz serwisować w razie rzadkiej potrzeby. A dla uzupełnienia info – da się przerobić na fajkową ;) jak się umie – a jak się nie umie – wysyła się gdzie trzeba i się ma :)

      Z bardziej egzotycznych – Maruman, Corona (choć nie rozumiem fenomenu old boy -ta zapalniczka powinna kosztować 1/3 swojej ceny w kontekście jakości wykonania). Zdecydowanie fajny jest Dunhill Unique. Nie polecam zaś Dunhilla typ „S” – totalna padaka z plastikowym zbiornikiem i popieprzoną, totalnie wydumaną inżynierią.
      Sarome – ok, ale wystrzegać się piezzo. Choć też twierdzę, że ceny nie odzwierciedlają obecnej jakości. Miałem starą sarome, mam nowszą – widzę różnicę!
      Colibri – stare, ok. Nowe – niekoniecznie.

      Reasumując – dozbierać do około 200 pln i upolować niewytyranego Rollagasa. Dołożyć 100 na serwis i (opcjonalną) przeróbkę. I cieszyć się niezawodną zapalniczką do końca życia.

  22. radekb
    radekb
    10 października 2016 at 11:21

    Mam kilka zapalniczek, kilku już nie mam. Generalnie, zgadzam się z Andrzejem. Moja klasyfikacja, jeśli chodzi o ergonomię, trwałość przedstawia się następująco:
    1. Dunhill Unique (po przeróbce Andrzeja)
    2. Maruman
    3. Corona Pipemaster
    4. Dunhill Rollgas (po przeróbce Andrzeja)

    Wg mnie, gdyby udało się skierować płomień w Rollgasie bardziej poziomo, byłaby to zapalniczka idealna. Tu chyba ogranicza nieco konstrukcja samej zapalniczki i, mimo Andrzejowej przeróbki, płomień idzie nieco pod skosem. Za to do cygar nadaje się idealnie.

  23. ajt
    11 października 2016 at 21:28

    Dziękuję kolegom za porady.

    Przyznam że spodziewałem się usłyszeć przynajmniej kilka pochwał Zippo by utwierdzić się w decyzji o zakupie. A jednak odradzacie i to nie tylko z powodów estetycznych, mi akurat toporność tej zapalniczki się podoba.

    Szkoda że zdecydowana większość wymienionych zapalniczek jest niedostępna w Polsce. Może któryś z kolegów ma coś na sprzedaż?

    • Andrzej K.
      12 października 2016 at 07:47

      Przeszukując popularne portale aukcyjne, przekona się Kolega że się myli – i wymienione zapalniczki można i u nas kupić. To prawda – okazje nie trafiają się często i trzeba czasu, cierpliwości, dobrego oka, refleksu i odrobiny szczęścia… ale bywają dostępne. Dodam – bywają do kupienia niejednokrotnie za naprawdę okazyjne kwoty!
      Zatem,- szukać, polować, kupować.
      Powodzenia.

      • ajt
        13 października 2016 at 01:34

        Pójdę za kolegi radą i będę tych skarbów wypatrywał. Chodzę też trochę po bazarach więc może coś ciekawego znajdę.
        Zapytam tak na zaś, czy podjąłbyś się (oczywiście za odpowiednią opłatą) dostosowania jakiejś dobrej zapalniczki do potrzeb fajkowych?

        A Zippo i tak sobie kupię. Taką mam potrzebę od dawna. Jeśli nie sprawdzi się to fajki będę miał sprzęt na biwaki. Tylko chyba wybiorę model standardowy i wywiercę otwór z jednej strony osłonki. Myślę że to ją uczyni bardziej uniwersalną niż model fajkowy, no i zaoszczędzę 50zł.

Skomentuj JSG Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*