Rzeźbiona fajka wrzoścowa – głowa Meduzy

1 września 2018
By

Chciałbym przedstawić drugą rzeźbiarską próbę mojej żony (tak, ja tu tylko piszę). Temat rzeźbionej fajki wrzoścowej nie jest mi zupełnie obcy, mamy już w portfolio jedną fajkę w stylu „nordyckim”. Teraz przyszedł moment na rozwinięcie umiejętności i zastosowanie trochę innych technik wyrazu artystycznego w projekcie ukazującym głowę mitologicznej Meduzy.

Zakupiony wstępnie obrobiony bloczek trafił na warsztat. Niestety z braku własnego warsztatu – jako bazę używamy klocków już nawierconych i dostępnych w sklepach internetowych – przez to jesteśmy ograniczeni do konkretnych wymiarów fajki.

Mimo rad znalezionych na forum, aby do obrabiania wrzośca używać tarników i dremla – postanowiliśmy pójść na całość i używać wyłącznie dłut. Tępiły się niemiłosiernie, mimo naprawdę solidnej jakości – więc ostrzyłem, kilka razy dziennie. Dłuta na szczęście się nie kruszyły, jedynie traciły ostrość. Zakładaliśmy, że wykonamy na samym końcu detal łusek na skórze wężów oplatających fajkę – niestety twardość i kruchość materiału była nieubłagana. Być może przydałyby się jeszcze mniejsze dłuta, chociaż uważam, że już pracujemy w skali mikro (najmniejsze, jakiego używamy to 0,5 mm).

Kolejnym problemem stało się woskowanie fajki. Niestety zawiłość całej konstrukcji wykluczała pocieranie wyłącznie wcześniej przetopionym woskiem carnauba w postaci klocka. Szukałem więc sposobu na przerobienie go na pastę. Dotarłem do dwóch metod – zmieszania z alkoholem lub terpentyną. W pracowni artysty zawsze znajdzie się jakaś resztka terpentyny balsamicznej – została zmieszana z woskiem w proporcji 1/3 i podgrzana do temperatury topnienia. Dodałem też odrobinę oleju lnianego, aby uzyskać większy kontrast (co prawda materiały źródłowe wspominały o oleju z orzecha włoskiego, ale uznałem to za detal). Tak przygotowaną pastę nakładałem na ciepło pędzelkiem. Fajka została odstawiona na jakiś czas, aby wchłonąć wosk, póżniej nadmiar został zebrany dłutkami dentystycznymi/do gliny, szczotką i bawełnianą szmatką.

Po dwóch godzinach pozbywania się nadmiaru wosku i polerowania całość została ogrzana suszarką – aby całkowicie pozbyć się resztek wosku z trudno dostępnych zagłębień. Po tym zabiegu nagrała naprawdę ciekawego, miedzianego koloru. Wcześniej, przed nałożeniem pasty wrzosiec był dużo jaśniejszy. Zapach terpentyny nie jest wyczuwalny.

Przygotowując fajkę do zdjęć wcisnąłem ustnik i… fajka straciła balans. Podczas rzeźbienia była ona zabezpieczona taśmą maskującą, aby nie uszkodzić otworu. Ten szczegół jakoś nam umknął i niestety przednia część fajki była za lekka w stosunku do tyłu wraz z ustnikiem. Po wykończeniu woskiem nie było większego sensu zabierać się za próby uratowania wyważenia. Lepiej nie kusić losu. Nauczka na przyszłość.

Efekt jaki uzyskaliśmy nas zadowala – wcześniej traktowaliśmy projekty fajczarskie z rezerwą, ale już następny bloczek – tym razem gruszy – czeka na swoją kolej.

Tags: , ,

6 Responses to Rzeźbiona fajka wrzoścowa – głowa Meduzy

  1. szopkje
    1 września 2018 at 13:11

    super to wygląda, szacun!

    • jakub_antkowiak
      1 września 2018 at 17:42

      Dzięki :)

  2. Brudny Harry
    2 września 2018 at 16:17

    Po pierwsze, gratuluję Szanownej Małżonce cierpliwości. Po drugie, brak warsztatu (w sensie narzędzi i oprzyrządowania, a nie – wiedzy i umiejętności…) nie stanowi absolutnie żadnej przeszkody dla odpowiednio zdeterminowanego hobbysty-fajkarza. Oczywiście, będzie to „droga przez mękę”, ale naprawdę można osiągnąć całkiem niezłe efekty bez specjalnych inwestycji sprzętowych. Nie należy jednak nigdy oszczędzać na materiałach – bo to właśnie od ich jakości zależy efekt pracy i właściwości własnoręcznie wykonanej fajki. Tak więc, gotowe „pipe kity” (tu – sądząc po złotym pierścieniu na szyjce prawdopodobnie od Mr Bróg’a) nie są zazwyczaj najlepszym wyborem, zarówno ze względu na przeciętną urodę drewna jak i ze względu na niemal zawsze bardzo kiepskie ustniki. Kolejną wadą „kitów” jest to, że już sama ich forma sugeruje hobbyście pewien określony kształt przyszłej fajki, a do tego niewielka bryła drewna mocno ogranicza możliwości wykazania się własną inwencją twórczą.
    Na zaprezentowanej tu fajce niestety właśnie widać tą „materiałową ciasnotę” – węże oplatające głowę Meduzy mimowolnie podążają za kwadratowym przekrojem gotowego wrzoścowego klocka. Rzeźbiarzowi po prostu zabrakło materiału by swobodnie zrealizować zamierzoną formę. Zachęcam więc, by podobne projekty realizować w przyszłości w większych bryłach drewna. Wykonanie samodzielnie nawiertów naprawdę nie stanowi dużego problemu technicznego i nie należy się tej czynności w ogóle obawiać. Dobranie i zakup porządnego, surowego ustnika o kształcie najbardziej pasującym do danej koncepcji również nie powinno stanowić problemu.
    Jeżeli natomiast chodzi o posługiwanie się wyłącznie dłutami, naprawdę nie mam nic przeciwko takiej metodzie pracy z drewnem. Razi mnie jednak woskowanie słabo wykończonej powierzchni fajki. Rozumiem eksperymenty z celowym eksponowaniem śladów dłut na powierzchni rzeźby, ale w tym przypadku, taka zamierzona lekka „rustykalność” mz lepiej współgrałaby z zupełnie surowym drewnem.
    I jeszcze, co do do rzeźbienia drobnych detali (wspomniana łuska) – w sieci można znaleźć wiele przykładów niezwykle precyzyjnie wykonanych rzeźbionych fajek. Warto się przyjrzeć chociażby fajkom Alexey’a Kharlamov’a (Iguana i Zipper) oraz Albańczyka, Sidrit Skender Vaqari’ego :
    https://www.youtube.com/channel/UCejn9O1CK3ajxjYrzSMQGew
    Oczywiście, jest to wyższa szkoła woodcarving’u, a ze względu na rozmiary fajek słowo „detal” nabiera w ich kontekście nieco innego znaczenia, niemniej – końcowy efekt jest godny podziwu. Nie każdy jednak musi być tak biegły w dłucie jak wspomniani panowie. Łatwiej, szybciej i dokładniej rzeźbi się maszynowo – np. posługując się mikro szlifierką i precyzyjnymi frezami. Uważam więc, że uporczywe trwanie przy narzędziach ręcznych mija się w tym przypadku z celem.

    A tak poza tym wszystkim – jest potencjał, są też pomysły. Słowem – oby tak dalej. :)

    • jakub_antkowiak
      2 września 2018 at 21:04

      Dzięki za wszelkie uwagi i sugestie :)

      Zdaję sobie sprawę ze wszystkich rzeczy, o których wspomniałeś. To jest dopiero druga fajka w życiu i był to raczej projekt poboczny. Wraz z rozwojem warsztatu (zarówno umiejętności i „zaplecza narzędziowego”) prawdopodobnie wrócimy do tematu z nowymi pomysłami.

      Dzięki za wszystkie rady!

  3. Albert
    6 września 2018 at 14:18

    Piękna:3
    Czy w przyszłości będzie możliwość zamówienia jakiegoś cuda? ;)
    Pozdrawiam,
    Albert

    • jakub_antkowiak
      7 września 2018 at 10:48

      Można skontaktować się ze mną pod adresem email: store.djazzga@gmail.com
      Tam postaram się odpowiedzieć na wszystkie nurtujące pytania :)

      Pozdrawiam i do usłyszenia!

Skomentuj Brudny Harry Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*