GH No. 7, what de fak?

13 kwietnia 2013
By

witam

Dostałemostatnio od Mira próbkę GH No.7 i tytoń bardzo mi zasmakował. Kupiłem puszkę. Choć pachnie tak samo, jest palony w tej samej fajce co próbka, to kompletnie się od niej różni (na niekorzyść). Nawet fajka inaczej trąci, nie ma w ogóle tego „perfumowanego” posmaku. Nadmienię tylko, że tytoń Mirka nie był leżakowany, palony był od dwóch miesięcy. Próbowałem ten swój palić bardziej i mnie podsuszony, żadnych efektów. Czym to może być spowodowane? Mieliście już taką sytuację?

Tags:

8 Responses to GH No. 7, what de fak?

  1. Grimar
    Grimar
    13 kwietnia 2013 at 23:44

    komentarz dla widoczności

  2. Lolek
    Lolek
    14 kwietnia 2013 at 09:15

    Ja mam taka sytuacje jak moja jama ustna nie jest w dobrej kondycji do palenia fajki ;) Ostatnio pisałeś o Kendal Flake, że też kiepsko smakuje, że do Louisiana podobny a Kendal ma sporo tych kwiatków lakelandowych. Może krótka przerwa potrzebna w paleniu, odświeżenie kubków smakowych, regeneracja śluzówki itd. Nic innego mi do głowy na razie nie przychodzi.

  3. miro
    14 kwietnia 2013 at 13:06

    Ja stawialbym jednak na to, ze pozczegolne partie tytoniu co nieco sie roznia i juz. Wlasciwie kazda kolejna puszka SG czy GH ktora zamawiam jest odrobine inna od poprzednie, zwroc uwage, ze czasami nawet w kolorze tytoniu (ciemny-jasny) sa wyrazne, co moze (acz nie musi) onaczac troche inny czas parowania pod prasa, co z kolei raczej wplynie na smak. Bo roznice w grubosci ciecia u producentow z Kendal to raczej regula niz wyjatek ;) To chyba dlatego, ze zarowno SG, jak i GH to ciagle manufaktura i produkcja reczna, a nie fabryka. Delikatne roznice pomiedzy puszkami opatrzonymi identyczna nalepka moim zdaniem moga sie zdarzyc. A moze to tak, ze te roznice maja zrodlo po mojej stronie… czyli tak, jak pisze Lolek. Identyczny smak niezaleznie od konkretnej puszki czy worka maja moim zdaniem tytonie produkowane przez K und K. Choc zaraz, niekoniecznie, Pet Irish Flake nie zawsze jest taki sam.

    Tyle, ze nawet jesli cos jest na rzeczy, to roznice sa w niuansach – moze bardziej wyczuwam gozdziki, moze migdalow wiecej, a moze VA bardziej ziemista. Zeby cos smakowalo KOMPLETNIE inaczej niz cus co powinno byc teoretycznie tym samym…. to juz dziwne. Moze jest tak, jak Lolek pisze. Zdarzaja sie i dziwniejsze rzeczy – zobacz na artykul Rhegeda „Sledztwo w sprawie Ser Jacopo” i komentarze pod nim – zdarzaly sie podmianki etykiet na Petersonach, calkiem mozliwe, ze i na Dunhillach. Co znowu moze oznaczac, ze na przyklad to Ty masz „prawdziwy” No. 7, a ja diabli wiedza co :P

  4. Grimar
    Grimar
    14 kwietnia 2013 at 15:06

    No właśnie posmak tego co bardzo dominowało w próbce jest ledwo ledwo wyczuwalny, na tyle mało, że aż się zdziwiłem, bo próbka była w smaku mocno naperfumowana. Etykietek nie pomylono, bo zapach z puszki jest ten sam. Może trzeba zasłoikować na jakieś pół roku? I nie wiem czy jest to kwestia „przepalonego podniebienia”, bo pale max 1 fajkę dziennie, i nie zauważyłem jakiś zmian paląc inne tytonie.

  5. SzaryWilk
    22 kwietnia 2013 at 09:25

    Miałem także podobne przypadki z innymi tytoniami. Nie wiem z czego to wynikało, ale ten sam tytoń z małego opakowania 40g oraz z zawierającej 100g puszki – wyraźnie różniły się w zapachu, smaku i zapachu dymu odczuwalnego przez otoczenie (pomimo zachowywania ogólnego „kierunku” smakowego, np. owocowego, ale z różnymi „owocami” wybijającymi się na pierwszy plan). Nawet moja żona zwróciła na to uwagę, więc coś jest na rzeczy. Osobiście uważam, że to producenci wypuszczają na rynek tytonie które „receptury” trzymają się dość luźno…

    • KrzysT
      KrzysT
      22 kwietnia 2013 at 09:43

      „Osobiście uważam, że to producenci wypuszczają na rynek tytonie które „receptury” trzymają się dość luźno…”

      Reżim technologiczny – to jest jedna kwestia. I na pewno są producenci, którzy tego reżimu będą przestrzegać lepiej i tacy, którzy będą mieli do niego podejście, powiedzmy, swobodne.
      Ale nie zapominajmy, że tytoń jest jednak produktem Natury.
      Poszczególne partie, poszczególne roczniki będą się różnić od siebie. Bo muszą się różnić. W zależności od pogody – opadów, nasłonecznienia, miejsca zbioru. W wypadku win każdy przyjmuje to za oczywiste, naturalne i pożądane. Są lepsze i gorsze roczniki, są roczniki wybitne.
      A w wypadku tytoni nie wiedzieć czemu oczekiwanie jest takie, że będzie to powtarzalne jak Coca-Cola (która zresztą też ma różny smak w różnych częściach świata).
      Oczywiście, w zależności od tego, jakie firma ma zapasy magazynowe i jak zdolnego blendera ten smak może być mniej lub bardziej powtarzalny, ale oczekiwanie, że za każdym razem będzie identyczny jest po prostu mało realistyczne. Jeszcze w wypadku new taste i mocno doprawianych aromatów szanse są. W wypadku tytoni bardziej naturalnych – po prostu nie ma na to szans. Trzeba się przyzwyczaić i zaakceptować. I nauczyć się tym cieszyć ;)

      • golf czarny
        22 kwietnia 2013 at 16:49

        Jest i tak i tak

        1)w naturalnych tytoniach da się wyczuć róznice i to czasem znaczące. Sztandarowy przykład FVF prosto z puszki. Można sie daną puszką zachwycić by za dwa miesiące nabyć coś zupełnie innego w smaku , prawie nie dostrawienia,
        32) ale my dyskutujemy o scented , co powinno pachnieć i smakować mniej więcej jednakowow zakresie uzapachowienia. No i wtym względzie zpominięciem bazy są róznice ogromne. Taki Firedance potrafi smakować zupełnie inaczej z różnych partii własnie przez „luźne” podejście.

        • KrzysT
          KrzysT
          22 kwietnia 2013 at 18:44

          No ale właśnie niekoniecznie. W scentedach znacznie więcej niż w wypadku aromatów typu new taste zależy od bazy.
          Ale że Gawithy (oba ;)) do reżimu technologicznego podejście mają luźne, to jest fakt. I pewnie może im się ulać w różnych proporcjach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*