E-fajka?

27 marca 2017
By

Hej!

W związku z ograniczeniami i zakazami palenia w miejscach do tego nieprzeznaczonych, chciałem zapytać (pół żartem, pół serio), co Koledzy myślą o e-fajkach. Tak, to nie pomyłka – nie chodzi o e-papierosy, ale o e-fajki. Znalazłem np. taki sprzęt https://e-dym.pl/pl/e-cig/2615-smok-guardian-sub-kit-1900mah-cz.html.

Wiem, że nie ma to nic wspólnego ze sztuką palenia fajki, ale biorąc pod uwagę, że sam gest trzymania fajki w dłoni działa często odstresowująco, kojąco, może jest to jakieś rozwiązanie?

Co myślicie?

Pozdrawiam

9 Responses to E-fajka?

  1. Zyrg
    Zyrg
    27 marca 2017 at 17:42

    Moim subiektywnym zdaniem: jak dmuchana lala. Ani to ładne, ani funkcjonalne, a i na mieście obciach się z tym pokazać, ale niektórzy wolą, bo mało gada…

  2. Brudny Harry
    28 marca 2017 at 13:05

    Mój przedmówca w swej lapidarnej wypowiedzi trafił w sedno problemu z dostępnymi na naszym rynku e-fajkami – zwykle są one paskudne i niefunkcjonalne, chociaż zdarzają się wyjątki, o czym później.
    Sama idea „fajki na prąd” sprawia dużo problemów konstrukcyjnych. Po pierwsze, ładne proporcje fajki ograniczają w naturalny sposób maksymalny rozmiar jej główki co z kolei powoduje że nie jest możliwe umieszczenie w e-fajce ogniwa li-ion o dużej pojemności. Można to oczywiście usiłować ominąć, produkując różne „potworki”, chociażby takie, jak z podanego wyżej linku. Chcąc jednak uzyskać urządzenie o akceptowalnych rozmiarach i proporcjach (odpowiadających fajce klasycznej), rezygnacja z pojemnych ogniw staje się niestety koniecznością. W tego typu urządzeniach, standardem są niewielkie pojedyncze ogniwa o pojemności rzędu 600-900mAh typu 18350 lub 16340. Jeszcze parę lat temu, gdy wapowanie na grzałkach subomowych należało do rzadkości, tego typu pojemności były uznawane za akceptowalne, chociaż i tak bardzo skromne. Obecnie, większość rozwiązań „parowników” (trudno znaleźć jedno zgrabne określenie) bazuje na grzałkach o oporności rzędu 1 ohma lub dużo niższych. Przy wspomnianym wyżej ograniczeniu pojemności, czas maksymalny użytkowania takiej e-fajki może wynosić więc nawet mniej niż kilkanaście minut, nie wspominając już nawet o tym, że wydajność prądowa takich niewielkich ogniw może zupełnie uniemożliwić stosowanie takich rezystencji. Kolejnym problemem związanym z chronicznym brakiem miejsca w e-fajkce, jest to, że nie da się w niej zainstalować sensownej elektroniki sterującej. Pozostają więc rozwiązania czysto mechaniczne, lub możliwie proste „protezy” elektroniczne co niestety, podobnie jak mała pojemność akumulatora, wpływa niekorzystnie na komfort użytkowania. Trzecim zasadniczym problemem jest system odparowujący liquid (czyli ten nieszczęsny „parownik”). Zwykle, umieszczany jest on bezpośrednio przy główce i zakończony atrapą fajowego ustnika. Systemów „parowników” jest mnóstwo i jazdy z nich ma swoje wady i zalety, niemniej większość z nich jest najzwyczajniej zbyt duża by ładnie zintegrować się z fajką. Tak więc, mz e-fajka to same problemy – pomijając nawet już to, że nie ma na świecie liquidu, który mógłby jakkolwiek konkurować pod względem smaku z prawdziwym fajkowym tytoniem.
    Wspomniałem jednak wcześniej o wyjątkach. Istnieją udane konstrukcje e-fajek, tworzone przez hobbystów-amatorów. Są to zwykle adaptacje „prawdziwych”, nierzadko nawet „firmowych” fajek tradycyjnych. Niestety dotyczą je te same ograniczenia, jak te, które opisałem wyżej. Jeżeli jednak ktoś akceptuje w ep rozwiązania mechaniczne i nie przeszkadza mu wapowanie na niskich prądach na zabytkowych konstrukcjach parowników, to nie ma sprawy – można sobie sprawić oryginalną i całkiem elegancką e-fajeczkę i mieć z tego satysfakcję. Przykłady tego typu rozwiązań można znaleźć na krajowych i zagranicznych forach o tej tematyce.
    PS: Trochę się rozpisałem, ale ostatecznie jest to temat z „fajką” w nazwie. I nic nie szkodzi, że „na prónd”. ;)

    • R.Woźniak
      28 marca 2017 at 23:46

      Zawsze może być to mega super steam-diesel-punkowa fajka przypominająca lokomotywę z (chyba) drugiej części „Back to future” wtedy rozmiar nie ma znaczenia i ładujesz tam elektroniki i pokrętełek ile chcesz. No ale jak nie jesteś hipsterem do kwadratu tylko takim normalnym, bardziej „slow life’owym” to już biliarda trzymasz w zębach a wapiszona w kieszeni. Podłączasz do tego jakąś niewidzialną rurkę i niby w fajce Va-Pery a jednak to glikolowe wapery. Ok koniec, bo tylu niezrozumiałych dla mnie słów to dawno nie napisałem.

    • Zyrg
      Zyrg
      29 marca 2017 at 08:30

      „i nie przeszkadza mu wapowanie na niskich prądach na zabytkowych konstrukcjach parowników” – normalnie jak z Lema…

      • Brudny Harry
        29 marca 2017 at 09:52

        Przepraszam. To nie Lem. To moje stare przyzwyczajenie do waperskiego technicznego slangu. Niestety innym językiem jest mi wciąż trudno się w tej materii precyzyjnie wyrażać. :)

        Co do steampunk’owych e-fajek wspomnianych przez Rafała, to takich akurat nie widziałem. Widziałem za to wiele utrzymanych w tym klimacie zasilań (tzw. „modów” – czyli elektroniki i akumulatorów wciśniętych w jakąś niestandardową obudowę). Wygląda to nawet fajnie i oczywiście nie ma żadnych ograniczeń co do wielkości – wszystko sprowadza się więc zasadniczo do tego, by użytkownik mógł to tylko jakość udźwignąć…
        Najładniejsze e-fajki mz robi się jednak na bazie klasycznych churchwarden’ów. Przy tym kształcie, nawet dość spory „parownik” nie wygląda zbyt ciężko, a i mocno dociążona akumulatorem główka dobrze leży w dłoni. Nadal jednak jest to sprzęt tylko dla mało wymagających – zasłony dymnej raczej nie da się tym postawić. ;)

        • R.Woźniak
          29 marca 2017 at 12:15

          Ja też nie widziałem, ale od czego mamy wyobraźnię. A jak już mamy szukać dużej fajki to przecież zawsze można jakiegoś Baldo przerobić na e-fajkę.

          • Brudny Harry
            29 marca 2017 at 14:45

            Eee… Zbyt dużo materiału trzeba by usuwać. Lepiej chyba dopaść jakiegoś naprawdę potężnego, tradycyjnego calabash’a. ;)

  3. KrzysT
    KrzysT
    28 marca 2017 at 15:58

    O e-fajkach pisał Założyciel portalu, który – z namiętnego fajczarza – stał się z czasem (równie namiętnym) wapującym.
    Swojej nowej namiętności dawał wyraz również na na Fajkanecie:
    http://www.fajka.net.pl/problemy/fajczarskie-problemy/papierosy-na-prad/
    http://www.fajka.net.pl/problemy/fajkowe-felietony/fajka-serce-i-e-palenie/
    Dla cierpliwych znajdą się zapewne także komentarze, w którym wspomina o przygodzie z e-paleniem.
    Myślę, że warto o tym wspomnieć, choćby dlatego, że Jacka teksty zawsze warte są przypomnienia.
    Natomiast odnośnie konstrukcji podobnych przyrządów, to najbardziej kompetentną w moim odczuciu osobą na Fajkanecie jest Andrzej, który swoje e-konstrukcje wykonywał sam na tradycyjnym dlań poziomie maestrii.

    • Brudny Harry
      28 marca 2017 at 18:21

      Super. Nie wiedziałem, ze kol. Andrzej działał również i na tej niwie. Moją specjalnością była elektronika, a działałem głownie na „trawniku” – być może więc miałem kiedyś przyjemność podziwiać Jego działa. Różne miejsca, różne nicki i człowiek gubi się w tym całym internecie…
      BTW – warto poszukać teksty Jalensa nie tylko na Fajkanecie. Takich smakowitych opowieści o aromatach i odmianach tytoni jakie On potrafił snuć przed wiecznie wygłodzonym, odstawionym od prawdziwych używek, audytorium waperów – ze świecą szukać! :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*