6 szt OLDENKOTT-ów

17 sierpnia 2014
By

Dlaczego nie potrafię przejść obojętnie obok fajki Oldenkott? Odpowiedź jest prosta, Oldenkott był moją pierwszą fajką. Pierwszą, którą paliłem i pierwszą, którą odnowiłem. Nie licząc oczywiście tej, którą palił ojciec kolegi i którą pod jego nieobecność na jednej z licealnych imprez pykali wszyscy, włącznie ze mną.

Swojego pierwszego Oldenkotta kupiłem na giełdzie staroci za 15 zł, zapaliłem go po raz pierwszy po bardzo długich przygotowaniach. Pomocna okazała się strona www.fajka.net.pl, na którą natknąłem się bardzo szybko, w szczególności lektura artykułów o paleniu i odnawianiu.

Tak wyglądała moja pierwsza fajka, w której po dziś dzień palę z przyjemnością

05122010098

Nie chcę rozpisywać się na temat wad i zalet fajek i firmy je produkującej. Prawda jest taka, że nie potrafię przejść obojętnie obok aukcji, czy gdzieś na żywo zauważonej fajki – widzę Oldenkott – muszę na chwilę zwolnić, zatrzymać się i rzucić okiem.

Moim coniedzielnym porannym rytuałem jest wizyta na poznańskiej giełdzie staroci – jest to bez wątpienia uzależnienie – można tam znaleźć sporo dziwnych rzeczy.

20140208_092028 20140208_09423320140406_091322 19062011353 DSC00729224 434DSC04761

Może to dziwne, ale lubię to połączenie niewielkiej ilości antyków, taniej chińszczyzny i mnóstwa rzeczy stanowiących w moim mniemaniu przegląd niemieckich śmietników.

Pewnego razu natknąłem się na sprzedawcę ze sporą kolekcją fajek. Kolekcję kojarzyłem już
z aukcji w Internecie. Sprzedawca chciał chyba 3000 zł za komplet, który zawierał również jakąś szafę do fajek ze stojaczkami.  Z kolekcji wybrałem sześć Oldenkottów i po długim targu ze sprzedawcą (dwa podejścia, przy czym raz mówił, że są francuskie, potem, że angielskie) udało się:

20131207_150907

Nie były idealne: odrapane, osmalone, pogryzione. Postanowiłem, że ozdobią moją ścianę w salonie, prawdopodobnie kosztem innych fajek, których zebrałem dość pokaźną ilość.

Wszystkie trafiły na warsztat:

20131207_153839

Jako wyciąg pyłu podczas ręcznego szlifowania służy mi wdzięcznie dmuchawa do pieca, którą również zakupiłem na giełdzie staroci za 25 zł. Nadaje się idealnie, jest cicha i może pracować godzinami. Nadaje się tylko do małych prac ręcznych lub do tych wykonywanych dremelem. Nie zastąpi odciągu do trocin, ale podczas usuwania lub wyrównywania nagaru w kominie fajki jest niezastąpiona.

Zafundowałem fajeczkom pełen pakiet zabiegów kosmetycznych:

  1. szlifowanie kominów,
  2. plantowanie rimów,
  3. szlifowanie zewnętrzne,
  4. szlifowanie ustników,
  5. kilka kąpieli w spirytusie,
  6. długi odpoczynek,
  7. polerowanie.

20131207_151111

20131207_151148

20131207_153758

20131207_174408

Posunąłem się do małej perwersji i zafundowałem im wspólną kąpiel.

20131209_180501 20131209_180539

Na trzech ustnikach było starte logo. Do tego celu zakupiłem, oczywiście na giełdzie staroci, wiertła dentystyczne i lupę z podświetleniem. Zaostrzone wiertełko oprawione w drewniany pędzelek idealnie się do tego typu operacji nadaje.

20140731_180927

20140731_181245 20140731_182546

20140731_181328 20140731_181947

20140731_183309

Po odtworzeniu kształtu logo wiertełkiem nałożyłem odrobinę farby olejnej i przetarłem ręcznikiem papierowym.

 

A oto moje Oldenkotty:

DSC04509 DSC04512 DSC04513 DSC05405 DSC05406 DSC05408

7 Responses to 6 szt OLDENKOTT-ów

  1. 18 sierpnia 2014 at 09:48

    Są zbiorowe egzekucje i jak widać są zbiorowe resurekcje. :)

    Gratuluję. Wrzuciłbyś jakieś powiększenie przywróconych sygnatur / logo.

    Fajnie wyglądają po. A połączenie ustnik – szyjka – pokażesz?

  2. Andrzej K.
    18 sierpnia 2014 at 11:35

    Kurcze! Jak ja bym chciał mieć pod nosem taki targ sze szpejami wszelakimi….
    Gratuluję – urodziwe fajki, widać pasję i umiejętności! Dobra robota :)

  3. M.Pawlak
    mpgarb - M.Pawlak
    18 sierpnia 2014 at 20:44

    Dziękuję.
    Połączenie ustnik–szyjka starałem się by wyszło jak najdokładniej.
    http://www.fajka.net.pl/wp-content/uploads/2014/08/DSC05510.jpg
    http://www.fajka.net.pl/wp-content/uploads/2014/08/DSC05511.jpg
    Logo gołym okiem prawie idealnie, przy dużym powiększeniu delikatnie widać że to nie oryginał.

  4. golf czarny
    18 sierpnia 2014 at 21:34

    Czaszkę metal, i kościotrupka ( jak się położy coś na łapkę to aby kłapie ?) spotykam na dominiku . Ale to nie dziwne bo pchli przedstawiciele , junk-handlowcy i inni wymiatacze zachodnich sortowni odpadków to wędrujące plemię i są tam gdzie dobry popas. Ładna renowacja mocno zmęczonego towaru. Osobiście nie golę nagaru do czystego i to dremelem . Ale twój efekt jest całościowo atrakcyjny. Pytanie mam tez takie , czy bejcowałeś , stosowałeś oliwę ?

    • M.Pawlak
      mpgarb - M.Pawlak
      18 sierpnia 2014 at 22:05

      Tylko bejca i wosk carnauba, nigdy nie stosowałem oliwy. W niektórych dwie bejce ciemniejsza i delikatne szlifowanie, na to jaśniejsza i wosk.

  5. Wlodek
    Wlodek
    24 października 2014 at 21:20

    Witaj mpgarb – pewnie znasz ten link http://www.peterheinrichs.de/pfeifen/oldenkott/ – może będzie dla ciebie ciekawy ?
    Pozdrowionka :)
    Włodek

  6. Tupador
    Tupador
    2 marca 2015 at 00:32

    Gdy jakiś czas temu trafił do mnie mój pierwszy Oldenkott – Buckingham, wzór 201, w bardzo dobrym stanie, bo wymagający zaledwie higienizacji – nie przypuszczałem, że to będzie taka smaczna fajka. Dzisiaj mam już 7 fajek tej marki (ósma jest w drodze…). Na początku wiedziałem tylko, że firma zbankrutowała w 1992 r. Jednak niedawno trafiłem na trafikę, do której link podał kolega Włodek. A tam – nieużywane Oldenkott’y… Na całe szczęście (lecz także niestety…) benty, więc poza moim zainteresowaniem (choć jednego benta kupiłem na e-bay’u , bo był w parze z billiardem – może go sprzedam, wymienię, dam w prezencie…). Ale skąd się wzięły? O ile dobrze wyczytałem, w 2012 roku w posiadanie praw do marki wszedł Aleksander Strähnz i niedługo potem produkcji Oldenkott’ów na jego zlecenie podjął się – jak Strähnz podaje – „włoski producent fajek wrzoścowych”. W listopadzie 2013 r. pierwsze fajki można było nabyć na otwarciu wystawy poświęconej 175-leciu powstania firmy Oldenkott w muzeum, znajdującym się w mieście siedziby firmy – w Rees nad Renem. Nowe Oldenkott’y na ustniku mają logo w kształcie białej kropki z dość szeroką czerwoną obwódką – mają więc nawiązywać do fajek z „wyższej” półki, bo tak oznaczano w Rees takie fajki przed 1992 rokiem. Przy produkcji 600 sztuk rocznie ceny tych fajek mają wynosić od 50 do 100 euro. Ale choć niedrogie, są – według Strähnz’a – najlepszej jakości. Czy wznowiona marka utrzyma się na coraz trudniejszym rynku? Pod koniec lat sześćdziesiątych ubw. fabryka w Rees wytwarzała 44 tysiące fajek miesięcznie i Oldenkott był największym producentem fajek w Europie. W 1991 roku było to już „tylko” 58 tysięcy rocznie. Po więcej szczegółów warto sięgnąć do de.Wikipedii. Aż dziwne, że tych fajek pojawia się na portalach aukcyjnych tak niewiele. Mimo to może się okazać, że większym rarytasem będą te ze wznowionej w 2013 roku produkcji… Na stronie henrics-oldenkott.com pokazane są modele ze wznowionej produkcji.

Skomentuj Tupador Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*