GLP Cumberland – majgad!

12 listopada 2013
By

Niedawno uczyniłem z naszym Kolegą Jankiem (@pigpen) małe machniom, machniom. W rezultacie, którego zagościła u mnie mikstura G.L. Pease – Cumberland. Wczoraj postanowiłem spróbować tegoż specyfiku, mając jak najlepsze wspomnienia z poprzednich razów, gdy częstowany byłem, przez Krzysia (@KrzysT), a może nawet i Tomka (@tomasz_z) innymi tytoniami sygnowanymi inicjałem GLP.
Należy zauważyć, że byłem w tym momencie już po pierwszym kontakcie z mieszanką – na oko – równe, piękne wstążki z dodatkiem drobiu, wszystko w jednostajnym czerwonobrązowym kolorze. Na nos – full tytoń, 1000%. Tyle, że miałem wrażenie jakby go ktoś z popielniczki wyciągnął.
Nim zapaliłem, zajrzałem na TR, żeby sprawdzić, czy mocne. Pisali, że mocne, średnio… że w składzie Kentucky, Va i Perique .Przygotowałem więc nieduże WDC, w którym popalam różne VaPery i nabiłem na ¾. Odpaliłem.
Tytoń tytoniowy, gdybym palił papierosy wiedziałbym, czy papierosowy, ale nie palę. Dla mnie był bardzo wytrawny z elementami burleyowej orzechowatości. Praktycznie ani śladu po virginii. Zero cukierków, zero kwasków. Orzechy, zioła, popiół tej ziemi. Tak jak napisałem na gadaczce – umiarkowane mniam. Ale nie to było w tym wszystkim najgorsze. Najgorsze zaczęło się po skończeniu.Dobrała się do mnie pani Nikotyna. Ale tak na ostro. Z zimnym poceniem i wierceniem w brzuchu, aż do odruchu wymiotnego. Gdy sobie przypomnę, tracę ochotę na jakąkolwiek fajkę… nawet wodną. Było to moje najgorsze, fajkowe doświadczenie ever. St. Bruno i Three Nuns czy różne rolki (DDLNR, Escudo, Bulls Eye) przy tym, to popołudniowy spacerek przez plac zabaw dla dzieci.
I co teraz? Nic. Trauma przejdzie. Dokończę sobie Red Cake od McClellanda (którym również Janek mnie poczęstował, a który człowieka szanuje i pali się smacznie i pięknie) i będę stronił od mieszanek GLP z przeważającą ilością burleya/kentucky, pachnącego jakby leżał obok popielniczki.
A może zapalę… uprzednio przyjmując solidną kroplówkę z glukozy….

7 Responses to GLP Cumberland – majgad!

  1. radekb
    radekb
    12 listopada 2013 at 17:33

    Dziwne, mnie nigdy jeszcze nikotyna nie sponiewierała, choć staram się, ostatnio jakby nawet bardziej.

    • yopas
      13 listopada 2013 at 13:27

      Radek bo Ty człowiek z lasu. Obyty i nawykły, nie to co ja – zwyczajny kaziutek biurowy…

  2. 12 listopada 2013 at 18:52

    :) Choć wiem, że każdy ma inny sposób, to abstrahując od wrażeń, a o zachowaniu pisząc, przed zakupem zawsze sprawdzam TR. Przed paleniem – nigdy. Za to PO – zawsze ;)

    Częstowałem i ja Cię GLP i tym dobrym i pewnie też tym gorszym. Wspominam sobie Barbary Coast – bulgota burleyowego oraz Two friends – GLP & CD – nie pomnę nazwy – jako równie okropny. Ci co się wymieniali – potwierdzą. Tytoń, oddany za heinekena, kilkakrotnie zmieniał właściciela, każdorazowo za tylko tyle. ;)

    Jak mawiają: shit happens ;) Paweł – zapraszam do mnie – postaram się odwrócić Twój absmak. ;)

  3. KrzysT
    KrzysT
    12 listopada 2013 at 20:26

    Bo tam jest Kentaki. A Kentaki, to, jak wiadomo, #wynalazekszatana.

  4. pigpen
    pigpen
    13 listopada 2013 at 08:38

    A mnie właśnie zdziwiło, że na TR pisali średni/mocny, bo potrafi zrobić zamieszanie nikotynowe jak mało który tytoń.
    Dla mnie największym zaskoczeniem, poza zapachem opisanym przez Pawła, była suchość mieszanki. Miałem wrażenie, że tytoń był nieszczelnie zamknięty. Nic z tych rzeczy. On po prostu taki jest. Pozornie suchy choć sprężysty.
    Spala się całkiem przyjemnie, choć na tytoń codzienny się nie nadaje. Od palacza wymaga uwagi i spokoju. Jeśli, palaczu, nie masz czasu to go nie pal… Jeśli masz to odwdzięczy Ci się swoją tytoniowatością przełamaną Perique i innymi smaczkami.
    Przytoczę tutaj także bardzo trafne określenie kolegi @golfa czarnego na temat Cumberlanda „Cumberland znowu przywodzi na myśl tytoń z lat 30 – 40 XX wieku. Skóra w zapachu , chleb i skóra w smaku i może suche jesienne liście. Bardzo mi nastrojem odpowiada tyle, że jest strasznie mocny.”
    Warto spróbować.

    • pigpen
      pigpen
      13 listopada 2013 at 12:52

      A i jeszcze jedno. Pawle, jak mawiają w USA, SORRY ;)

      • yopas
        13 listopada 2013 at 13:38

        No prob! Man!
        Nie zabiło mnie, więc jestem mocniejszy ;)
        UkłonY,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*