Davidoff Royalty

29 sierpnia 2012
By

Royalty. Your Highness. Jakby nie patrzeć, Davidoff. W puszce starego szykunku. Mimo, że made by Orlik in Denmark, to jednak na samą myśl przychodzą mi do głowy wyłącznie dobre maniery. A zmanierowany jestem. Szczególnie dobrze odleżanymi tytoniami GLP od niejakiego KrzysiaT, które nawet jeśli po amerykańsku preparowane, smakują mi niezmiernie. Szczególnie ze względu na swój niesamowity balans i pewną smakową okrągłość.Na podobne wrażenia liczyłem w spotkaniu z majestatem, który w mojej szufladzie spędził przecież ponad 730 dni.

Opis na puszce mówi, że mamy do czynienia z klasyczną angielską miksturą, typu medium, złożoną z dojrzałej czerwonej virginii i tytoni orientalnych.I faktycznie. Po otwarciu puszki widzimy mozaikę wstążeczek w kolorach rdzawej czerwieni (u licha, to tak wygląda red va! ależ dosłowny kolor,jak malowany), jasno-słomkowej żółci (orient?) i czerni (chciałbym wierzyć, że więcej tam latakii niż szwarckawendiszowego wypełniacza). Zapach z puszki typowy. Angielski. Mnie przywodzi na myśl dunhillowski Early Morning. Wilgotność w sam raz do palenia. Miałem nawet wrażenie, że ciut za suchy. W smaku ciekawy. Złożony. Słodko-gorzki. Orientalny. Z latakiowym tłem. Choć muszę przyznać, że zupełnie odległy od moich wyobrażeń
o odleżanej mieszance angielskiej. Być może dlatego, że patrzę na niego z perspektywy odległego kontynentu.

Paliłem ten tytoń w kilku fajkach. Generalnie na powietrzu. Spala się dobrze. Nie leje kondensatem. Czy bezobsługowo? Nie wiem, bo nie wiem, co ten termin oznacza. Gdy palisz w stylu kury, zawsze będziesz grzebał w kominie. Bez względu na maniery.

Mam problem z tym tytoniem. Nie umiem spalić go smacznie do końca. Nie wiem, czy winny materiał, czy człowiek. Czy fakt spożycia na świeżym powietrzu lub bez należytej uwagi. Jeszcze na kilka nabić zostało. Gdy coś się przełamie będę meldował.

Tak czy inaczej, cały czas pozostaję w przekonaniu, że ktoś tu próbował skopiować Dunhilla.

Tags:

3 Responses to Davidoff Royalty

  1. yopas
    29 sierpnia 2012 at 19:24

    Się pali. Się pisze.

    • KrzysT
      KrzysT
      29 sierpnia 2012 at 20:07

      Dobrze, że się pisze.
      Palenie w stylu kury (grzebki) kupuję na pniu.

  2. Julian
    Julian
    2 czerwca 2013 at 18:45

    W mojej opinii jest to owszem, próba zastąpienia Early Morning Pipe, ale na tyle udana, że oceniam ją wyżej niż obecną (po przerwie) nową wersję Dunhilla od Orlika. Nawet wizualnie bardziej przypomina prawdziwego EMP (charakterystyczny kontrast miedzy jasnym i ciemnym tytoniem). Smak jest nieco inny, bo nie ma sekretnego scentu Dunhilla, ale za to jest własny zapach orientalny, nie gorszy. Ogólnie, na moje oko jest to tytoń zrobiony na wzór EMP, ale z lepszej jakości surowca i z lepszymi proporcjami niż obecna wersja mieszanki Dunhilla. Zaryzykuje też stwierdzenie, ze jest w nim mniej latakii niż w oryginale, ale nie mniej, niż we współczesnym EMP. Ale to daleki strzał na podstawie wspomnień sprzed 20 lat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*