Spełnienie obietnicy

2 lutego 2013
By

Rzut oka na część "garażową" i  samoróbkę fotel dla fajczarza ogrodowego.

Kilka słów wstępu:

„Powiedzenie Słowo się rzekło, kobyłka (kobyła) u płota (u płotu) dotyczy pewnej historii opisanej w facecji (inaczej: krótkim utworze epickim) o królu Janie III Sobieskim w XVII w. przez Wacława Potockiego w wierszu „Mazur z kobyłą” w zbiorze „Lovialitates albo żarty i fraszki rozmaite”. Było tak (powołuję się na Legendy i podania polskie Mariana Orłonia i Jana Tyszkiewicza (Wydawnictwo PTTK „Kraj”, Warszawa 1986, s. 72-73):

Jakub Zaleski, szlachcic spod Łukowa, po śmierci brata postanowił ubiegać się o urząd wójta. W tym celu udał się konno do stolicy, żeby prośbę osobiście królowi przedstawić. Po drodze imć Zaleski zatrzymał się w zajeździe, by się nieco posilić i wypocząć przed dalszą podróżą. W karczmie było gwarno, gdyż ważny jegomość z dworem wstąpił tam, wracając z polowania. Szlachcic Jakub usiadł przy stoliku obok nieznajomych, zamówił garniec miodu, a kiedy mu się humor poprawił, począł się chełpić, że do samego króla jedzie, żeby wójtostwo dla siebie wyprosić.

     – Nie opuszczę królewskich progów, zanim godności jakiejś znaczniejszej dla siebie nie zyskam – zapalał się, w miarę jak miód coraz bardziej szumiał mu w głowie. – Nie po to tyle wiorst przemierzam, by z pustymi rękami do Łukowa wracać.

Pan, świtą liczną otoczony, wysłuchał owych słów, wąsa sumiastego podkręcając, a potem rzekł:

      – Co innego prośby wysłuchać, a co innego ją spełnić. Nawet król wszystkich próśb spełnić nie może. Jeśli dwóch o ten sam urząd zabiega, jednemu musi odmówić. Co zatem, waszmość, uczynisz, gdy król ci urzędu nie da?

      – Co? – zerwał się znad garnca z miodem imć Jakub Zaleski. – Niech wówczas moją kobyłkę w ogon pocałuje. Niech choć ona zaszczytu dostąpi, jeślim urzędu niegodzien. Gdy król jegomość pozwoli, to ją przed sam tron przyprowadzę – oświadczył chełpliwy szlachcic, budząc ogólną wesołość zebranych.

Kiedy za kilka dni Jakub Zaleski stanął przed królewskim majestatem, zaniemówił: oto miał przed sobą owego wielmożę z zajazdu, przed którym się chełpił, że wójtostwo otrzymać musi, a jeśli król mu łaski odmówi, wtedy ma jego kobyłkę w ogon pocałować.

Jan III Sobieski natychmiast poznał pana Jakuba: – Prośby swojej nie musisz mi, waszmość, przedstawiać, boć już o niej w zajeździe mówiłeś. Tylko co będzie, jeśli jej nie spełnię?

      – „Raz kozie śmierć!” – pomyślał szlachcic spod Łukowa. Otrząsnął się z lęku, a dojrzawszy w królewskich oczach wesołe ogniki, wypalił: – Słowo się rzekło, Wasza Królewska Mość. Kobyłka u płota.

Król zaś odparł:

      – Jeśli ktoś nie zapiera się swoich słów, choć mogłoby go to nawet na królewski gniew narazić, nie sprzeniewierzy się też słowu, że swoje obowiązki godnie pełnić będzie. Zostaniesz wójtem!

W ten oto sposób szlachcic spod Łukowa został wójtem, a jego powiedzenie Słowo się rzekło, kobyłka (kobyła) u płota (płotu) przeszło do historii, nabierając po drodze znaczenia przenośnego. Dziś mówimy tak, kiedy dajemy do zrozumienia, że po prostu należy dotrzymywać raz danej obietnicy…

MACIEJ MALINOWSKI

mlkinsow@angora.com.pl

www.obcyjezykpolski.interia.pl”

A do kompletu kilka zdjęć „rzetelnie poukładanych nikomu niepotrzebnych narzędzi i materiałów”.

 

Szlifierka przerobiona z tokarki do drewna

Półki, półki, półki i ulubiona wszechfunkcyjna tokarka do drewna. I kolejne półki z szlifierką do metalu. Tniemy i szlifujemy. Czasami nie maszynowo a ręcznie. Kącik nawiertów wszelkiej maści. Kręcimy nakrętki M6-M32. Kleimy, szlifujemy, rysujemy..... Wkręcamy i wykręcamy aż do znudzenia. Odpady , które czasami stają się "dawcami" materiału. Ustniki i mikro narządzia. Bejcujemy, planujemy robotę grzejemy się w zimowe dni. Tysiące mniej lub  bardziej potrzebnych gratów. I kolejny tysiąc.

 

Dziękuję za wizytę i pozdrawiam:)

8 Responses to Spełnienie obietnicy

  1. ANDYWOODS
    3 lutego 2013 at 07:45

    Na co dzień i w trakcie zmagań bywa różnie. Ale lubię sięgnąć i mieć a nie szukać i tracić niepotrzebnie cenny czas. Pozdrawiam.

  2. 3promile
    3 lutego 2013 at 09:18

    Jakby to tak delikatnie… wzbudziłeś we mnie czystą, niczym nie zmąconą zawiść ;)

  3. JSG
    JSG
    3 lutego 2013 at 10:20

    Warsztat fajny, nie da się zaprzeczyć. Ja z kolei jak bym miał taki ordnung w narzędziach nic bym nie potrafił znaleźć…. ale fajnie urządzone.

  4. 3 lutego 2013 at 18:36

    Podzielam słowa Wojtka. Ile już razy sprzątałem. I … kilka chwil zajmuje mi przywrócenie stanu pierwotnego;

    Poowoli zarzucam ten nierówny sport; bo sprzątam godzinami – bałaganie w kilka chwil.

  5. Alan
    4 lutego 2013 at 00:03

    Pozazdrościć warsztatu, choć jak pierwszy raz spojrzałem, to chyba wolę swój metr kwadratowy i wiertarkę… :)

  6. 4 lutego 2013 at 07:43

    Ajajaj…Chętnie bym coś takiego sobie urządził, gdybym tylko miał gdzie… Zazdroszczę :) Przy okazji – mam nadzieję, że się dzisiaj zobaczymy :)

    • ANDYWOODS
      4 lutego 2013 at 08:44

      Postaram się dotrzeć z kilkoma nowościami. Do zobaczenia.

  7. KrzysT
    KrzysT
    11 lutego 2013 at 11:24

    Anegdotka pyszna. Warsztat elegancki. Co prawda na zdjęciu nr 1 byłem w pierwszym momencie przekonany, że masz jakoś dziwnie nisko powieszony worek bokserski. Co świadczy o tym, że każdy ma swoje zboczenia ;)
    A porządek godny podziwu, zaiste. Przyjemnie popatrzeć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*