Nowe odkrycia świeżaka

29 października 2015
By

Właśnie zakończyłem kolejną fajkową sesję i pomyślałem sobie, że może skrobnę parę słów w tym temacie.

Korzystając z rad, które dostałem TU,  znalazłem TU i na YT, zmieniłem technikę nabijania fajki i … Doznałem olśnienia! Ha, można palić bez zaczopowania i bez konieczności odpalania w nieskończoność tytoniu :) Raz jeszcze wielkie „Dziękuję” dla Kolegów, którzy odpowiedzieli na moje pytanie i podzielili się wiedzą!!!!

Podsuszony Da Vinci (mam oczywiście na myśli tytoń) smakował zupełnie inaczej niż poprzednio. Dym pięknie wydobywał się z komina, przyjemnie muskał język, wypełniał aromatem pokój i (tu kolejne zaskoczenie) popielił się, zapożyczając określenie Obzona, jak „ta lala” :)

Fajczarz – Świeżak, „już był w ogródku, już witał się z gąską” i (o naiwności!) myślał, że tak będzie już do końca. Zawsze jednak musi być jakieś „ale”… Wrrr! I „ale” nadeszło, uderzając jak ostrzał artyleryjski, siejąc pociskami po całej linii frontu. Zaczęło się niewinnie: jakoś tak cieplej zrobiło się w dłoni, więc na chwilkę fajeczka na bok, odgarnięcie tytoniu od ścianek komina, spokojniejsze pociągnięcia i z daleka dochodzący głos: „Wiedz, że coś się dzieje”. OK. Tylko spokojnie. Pewnie żar uciekł do Hadusu, więc trzeba go uwolnić, wrzucić na Olimp i będzie dobrze. Próby wyciągnięcia żaru ku górze, początkowo zakończyły się powodzeniem. Ale było to tylko chwilowe zwycięstwo. Coś jakby zabulgotało, rozgrzało się, języka dotknął ten…, no jak mu tam? Aaa, ten znienawidzony przez tylu fajczarzy Kondensat. Pan Kondensat. Tak to przynajmniej zarejestrowałem, dopasowując smak i odczucia, jakie pojawiły się na języku i w ustach, do opisów i wizji, o których miałem okazję czytać i słyszeć. Nie dziwię się, że jest tak zagorzała rzesza przeciwników aromatów i rozumiem już dlaczego ;)

Otrząsnąłem się i jednocześnie zrozumiałem, że coś poszło nie tak. A miało być tak pięknie: toskański miód, wanilia burbońska i czerwone wino, palenie bez przygasania. Bla, bla, bla… Dobra, nie ma co dramatyzować, trzeba wziąć się w garść. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Fajka w dłoń, w drugą ogień, przyłożenie, pociągnięcie i raz jeszcze próbuję. Piekielna temperatura spadła, ale smak (a właściwie niesmak) pozostał. Dobrnąłem do końca, wysypałem popiół i resztki niespalonego tytoniu i z obawą spojrzałem w palenisko. Tragedii nie było, morze kondensatu nie wypłynęło, ale nie powiem, żeby fajka była sucha. Szczególnie filtr jakoś dziwnie wilgotny, wyciorki po czyszczeniu nasiąknięte, a na języku jakoś tak nieswojo.

I co? O co chodzi? Narciarze mawiają: „Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz”. A fajczarze? „Jak się nie napijesz kondensatu to się nie nauczysz?” A może: „Jak Ci język nie stanie kołkiem (kwaśnym) w gardle, to się nie nauczysz?” Tylko czego nauczysz? Palenia fajki czy tego, że aromat jest „Beeee” i nie warto po niego sięgać? A jak nie aromat to co: czysta Va, Modern Va czy jeszcze coś innego? Jeszcze przed chwilą wydawało się, że Fajczarz – Świeżak znalazł (niczym wujek G.) odpowiedzi na wszystkie swoje pytania, w teraz filozoficznie może powiedzieć: „Wiem, że nic nie wiem”.

To jak, Koledzy? Pomożecie?

P.S. Biorąc sobie do serca, że warto nie tylko zająć się żarem od góry, ale także odciągać tytoń od ścianek komina, zmodyfikowałem ubijak i jestem szczęśliwym posiadaczem własnoręcznie zrobionego kołeczka :) Jakość zdjęcia nie powala, bo aparat nie pierwszej młodości i oświetlenie nieprofesjonalne, ale ogólny efekt widać, więc niech choć tyle mojej satysfakcji, że się pochwalę. A co!

Fajka H. Worobiec 144 i własnoręcznie wykonany kołeczek

Tags: , , , ,

23 Responses to Nowe odkrycia świeżaka

  1. Grimar
    Grimar
    29 października 2015 at 11:32

    Aromaty oparte na Black Cavendishu mają to do siebie, że wydzielą kondensat. Tu masz ładny artykuł podpowiadający jak się z nimi obchodzić: http://www.fajka.net.pl/poradniki/fajka-w-praktyce/jak-palic-aromaty-czyli-mutter-der-mann-mit-dem-koks-ist-da/

  2. Kshy Siek
    Kshy Siek
    29 października 2015 at 12:27

    Dzięki. Czytałem ten artykuł już wcześniej. Starałem się zastosować do rad, ale jak widać, nie wyszło. Nie zrażam się i próbuję dalej. Zastanawiam się tylko, jak to w ogóle jest z tymi aromatami i innymi tytoniami. Zauważyłem – nie tylko wśród „fajkanetowiczów” dużą niechęć do aromatów. Zastanawiam się czy jest to związane właśnie z kondensatem, smakiem i ich „sztucznością”. W wielu wypowiedziach i recenzjach da się wyczuć zachwyt np. nad czystą Va i traktuję się ją z wyjątkową estymą. Może to jest droga do odkrycia w fajce i tytoniu prawdziwej przyjemności… Bo, pytając raz jeszcze: jeśli nie aromat to co? I czy tylko aromaty „leją” i smakują kondensatem a inne tytonie go nie mają?

    • yopas
      29 października 2015 at 13:05

      Generalizując podpowiem, że po przeczytaniu fajkanetowych artykułów wraz z komentarzami i zaprzęgnięciu do pracy elementów powszechnie funkcjonującej logiki, można sobie samemu na większość postawionych przez Ciebie pytań odpowiedzieć. Resztę da się obsłużyć wyłącznie poprzez własną praktykę. Inaczej ani róż (pis. cel). I te doświadczenia będę o wiele bardziej cenne niż każdy elaborat. Szczególnie, że tym, co zjedli zęby na fajczanym ustniku, nie zawsze chce się wszystko powtarzać każdemu.

      Generalizując podpowiem, że słusznie przypuszczasz iż popularne aromaty, szczególnie te robione w tradycji niemieckiej (doczytać co to znaczy), składane są przeważnie z kiepskiej jakości surowca, uzdatnianego szeregiem rozmaitych chemicznych zabiegów. Że generalnie smakują dużo gorzej niż pachną, że łatwo je przegrzać i zalać fajkę kondensatem.

      Ale czysta i mniej czysta Virginia też potrafi dać w kość i pokazać pazur. Z mojej praktyki najporządniej i najgrzeczniej palą się zwykle mieszanki latakiowe.

      I tu właściwie jest pies pogrzebany. W tym jednym słowie. I nie mam wcale na myśli słowa „latakia” tylko słowo PRAKTYKA!

      Bo tylko paląc nauczysz się palić. I będziesz palić cokolwiek, w czymkolwiek i na dodatek długo, sucho i chłodno.

      PozdrY,

      Ps. Ja bym zmienił tytoń np. na jakiegoś naturalnego Rattraya, albo latakiową miksturę. One powinny palić się grzecznie i skrócić drogę do czerpania pełnej przyjemności ze spożycia fajkowego tytoniu.

  3. Grimar
    Grimar
    29 października 2015 at 12:54

    Nie tylko aromaty „leją” oczywiście. Zachwycamy się nad naturalnym tytoniami, ponieważ mają lepszy smak, i jeżeli paląc je spodziewasz się smaku petów, to jesteś w błędzie. Jeśli czytałeś na tym portalu recenzję, to zauważyłeś zapewne, że często pojawia się porównanie do cytrusów, kwiatów (virginia), suszonych śliwek, fig (latakia/orientale) czy młodych orzechów (burley). W stosunku do aromatów typu duńskiego są bardziej złożone i nie tak płaskie jak te pierwsze. A tak poza tym istnieją dobrej jakości aromaty jak np. gawith Hoggarth Ennerdale czy też Bob’s Chocolate Flake.

    Jeśli chcesz spróbować dobrego tytoniu naturalnego, to możesz zacząć od Gawith Hoggarth Scotch Broken Flake (virginia) lub Dunhill Early Morning Pipe (latakia/orientale)

    • Kshy Siek
      Kshy Siek
      30 października 2015 at 13:14

      Nie spodziewam się smaku petów :), trochę zastanawiam się nad zapachem i odczuciami osób przebywających w pobliżu. Będę szukał i próbował dalej. Dzięki za podpowiedź.

  4. Kshy Siek
    Kshy Siek
    29 października 2015 at 13:17

    Dzięki, dzięki. W takim razie, nie zadając już zbędnych pytań – czytam, szukam i praktykuję.

    • Anisz
      Anisz
      30 października 2015 at 13:39

      Tytonie w trakcie palenia potrafią zmieniać smak, aromaty zwykle na gorsze, więc to że druga połówka palenia często smakuje inaczej to prawie norma. Dlatego często końcówki tytoniu, jeżeli się tworzy tzw „korek” (zwłaszcza przy aromatach, ale nie tylko) się niedopala, tylko wyrzuca. Tak jak koledzy pisali dobrym sposobem na poprawienie smaku palenia jak czujesz, że zasysasz kondensat jest przewyciorowanie fajki w trakcie palenia, nawet kilka razy jak potrzeba. Ale i tak dopóki nie złapiesz „komety” to nie jest tak źle :-). Weź też pod uwagę to, że aromaty są bardzo różne i jakościowo i smakowo i zapachowo, ale także jeżeli chodzi o formę cięcia. Ja bym Ci na początek radził zostać przy formie mikstury, a dopiero po jakimś czasie przejść do flaków czy plugów (tutaj znacznie większą rolę odgrywa wypraktykowanie najlepszego dla siebie sposobu nabijania fajki i wstępnego przygotowania tytoniu), chociaż tracisz dostęp do kilku fajnych aromatów. Natomiast jeżeli chcesz szukać dalej swoich ulubionych tytoni (raczej te poszukiwania nieprędko się skończą :-)) to w dobrych trafikach możesz dostać jeszcze 10g saszetki tytoni SG (nie wiem czy są nadal dystrybuowane). Co prawda tylko jednego producenta, ale masz pełny przekrój od aromatów poprzez virginie aż do latakii.

      • Zyrg
        Zyrg
        30 października 2015 at 14:21

        Nie tylko jednego. W 10 gr są dystrubyowane tytonie Mostexu. Możesz oprócz SG nabyć Rattray’sy, część Stanislawów, Ashtona, a także „czyste” tytonie blenderskie Virginie, Latakię, Cavendisha – to Ci pozwoli wyseparować konkretny smak, a może pokusić się o włąsny blend?

  5. Obzon
    Obzon
    30 października 2015 at 00:34

    Oczywiście nie jest tak, że aromaty są bee a naturale cacy. To kwestia gustu i techniki. Wspomniany tu lub we wcześniejszej dyskusji Bellini Torino da się palić bez kondensatu, jeżeli ma odpowiednią wilgotność i nabicie. Warto co jakiś czas przejechać wyciorem kanał dymowy podczas palenia, żeby zebrać wytwarzający się kondensat. Ten zabieg bardzo pomaga w udanym paleniu. Jeszcze jedna uwaga, jeżeli nadal zamierzasz próbować z aromatami. Ja tego typu tytonie podsuszam zdecydowanie dłużej niż naturalne. Do takiego stopnia, że są prawie całkowicie wyschnięte. Trzeba z tym jednak uważać, bo aromaty zazwyczaj mają w składzie black cavendish, który imo schnie dużo szybciej niż virginie czy perique. Chciałbym jeszcze kolegę ostrzec, że kupno drogiego aromatu wcale nie rozwiąże problemu kondensatu, a polecany przez Grimara Ennerdale to dosyć trudny orzech do zgyzienia, a przynajmniej ja go tak odebrałem.

    • Kshy Siek
      Kshy Siek
      30 października 2015 at 13:12

      Kolejna próba zakończona częściowym sukcesem. Nabicie nie za mocne i podsuszenie ok. 30 minut DaV, a także spokojniejsze palenie poskutkowało niższą temperaturą. Nie uchroniłem się jednak przed kondensatem i koksem :(. Dzięki za radę z wyciorowaniem kanału dymowego ;) i za info, że drożej nie zawsze znaczy bez kondensatu (zresztą podświadomie to czułem). A czy nadal zamierzam próbować z aromatami? Nie wiem, skończę ten tytoń i pomyślę, co dalej. Lektura portalu i logika podpowiadają, że może nie warto…

    • Kshy Siek
      Kshy Siek
      30 października 2015 at 13:19

      A co do techniki… Jeszcze dużo pracy przede mną. Mimo lektury i zgłębiania dostępnych materiałów, mam problem z prowadzeniem żaru. Często ucieka do dołu, mam kłopot z tym jak operować kołeczkiem i ściąganiem/rozprowadzaniem popiołu – zostaje i żar schodzi. A jak mocniej pokręcę albo docisnę (delikatnie), to zaraz robi się koks, muszę mocniej pyknąć i za chwilę albo gaśnie, albo podlewa kondensatem. Pozostaje tylko trening i cierpliwość.

  6. kusznik
    kusznik
    30 października 2015 at 11:59

    A spróbuj może Kentucky Bird`a?

  7. Kshy Siek
    Kshy Siek
    2 listopada 2015 at 15:29

    W ramach tytoniowych i naturalnych poszukiwań, otrzymałem od znajomego z „Trafiki” na próbę SG Balkan Flake i mieszankę tytoni (proporcji nie pamiętam): Virginia, jasny Cavendish i Burley. Zacząłem od SG BF i powiem tylko tyle, że byłem miło zaskoczony i urzeczony… Nie dziwię się, że tyle osób poleca latakię. Na pewno muszę popracować jeszcze nad przygotowaniem tytonie, ale pierwsze wrażenia były naprawdę niesamowite. Nie mogę się już doczekać kolejnej fajeczki z BF, ale przedtem jeszcze próbka mieszanki. Jeśli i to mnie mile zaskoczy, to chyba będę już miał kierunek dalszych poszukiwań…

    • Obzon
      Obzon
      2 listopada 2015 at 18:48

      Balkan Flake od SG jest wg mnie bardzo specyficzną latakią. Ale jeżeli się podoba to można skoczyć w kierunku klasycznych angielskich mieszanek. Polecam Dunhill London Mixture dla mnie to synonim klasycznej angielskiej mieszanki.

    • Kshy Siek
      Kshy Siek
      2 listopada 2015 at 18:53

      I jeszcze jedna kwestia – jak to jest z tym podsuszaniem flake’a? Wiele osób pisze tutaj (na portalu), że trzeba go mocno i długo suszyć (nawet dobę (!) przed paleniem). Na YT widziałem filmy, jak wyciągają tytoń z opakowania i od razu nabijają fajkę.

      • Grimar
        Grimar
        2 listopada 2015 at 19:10

        Zależy od techniki i doświadczenia. Są osoby, które palić by mogły w fajkach nawet wodę. I to od jednej zapałki. Balkan Flake jest zwykle bardzo mokry, można płatek rozdrobnić i podsuszyć do stanu, kiedy tytoń nie będzie się już po ściśnięciu go palcami lepił, ale nie będzie się także kruszył, i pozostanie elastyczny.

        • Kshy Siek
          Kshy Siek
          2 listopada 2015 at 20:37

          Dzięki, dzięki. Będę próbował.

  8. Kshy Siek
    Kshy Siek
    9 listopada 2015 at 18:51

    Po próbach z SG BF, załadowałem fajkę wspomnianą mieszanką… Bardzo przyjemny smak i prawie bezproblemowe palenie. Chyba powoli znajduję kierunek tytoniowych poszukiwań: latakia i naturalna Va. W związku z tym będę dalej kosztował BF i spróbuję MB Va No 1. Zastanawiam się też nad polecanym tu http://www.fajka.net.pl/krotkie-pytania/jaki-tyton-codzienny-i-na-spacery/ i tu http://www.fajka.net.pl/rec_tytoniu/macbaren/mac-baren-mixture/ Mac Barenem. Dzięki wszystkim za podpowiedzi, sugestie i rady. Mam nadzieję, że tytoniowy Graal (lub zestaw Graali) niebawem zostanie odnaleziony :)

    • vojtas63
      vojtas63
      9 listopada 2015 at 20:39

      MB Scottish Mixture polecam i ja. Kiedy zapaliłem pierwszy raz wiedziałem, że pozostanie u mnie na zawsze :)

  9. Kshy Siek
    Kshy Siek
    9 listopada 2015 at 21:13

    :) Dzięki, Wojtku. A czy masz jakieś własne przemyślenia co do „bezobsługowości” tego tytoniu? Nie pamiętam już, w którym sklepie internetowym widziałem właśnie taki opis: „Tytoń bezobsługowy”. Szczerze, nawet nie wiem, co to znaczy – że nie ma potrzeby operować kołeczkiem? Suszysz go przed paleniem? I czy podlewa kondensatem, bo to zdaje mi się aromat? Przepraszam, że zarzucam Cię pytaniami, ale skoro odpowiedziałeś w tym temacie, to dopytam i zasięgnę opinii użytkownika. Z góry dzięki za odpowiedź.

  10. vojtas63
    vojtas63
    9 listopada 2015 at 21:28

    Powiem tak. Pierwszy raz troche go go rozgrzałem i poczułem gorycz. Teraz palę ostrożnie i spala się śietnie, a tylko czasem delikatnie przyklepuję/przecieram kołeczkiem co pozwala mi spalać go do końca z siwym popiołem bez kondensatu. Mnie ten tytoń rzekł. Pozdrawiam

  11. vojtas63
    vojtas63
    9 listopada 2015 at 21:36

    Dodam jeszcze wracając do pytania o podsuszanie, że wysypuję go na kartkę papieru na 10 minut przed paleniem i o nic więcej się nie martwię :)

    • Kshy Siek
      Kshy Siek
      9 listopada 2015 at 22:19

      Dzięki wielkie, Wojciechu! Będę próbował i dam znać, jak poszło.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*