Czarna perła

22 maja 2018
By

 Kim był mistrz Écume Goudron i dlaczego jego fajki były czarne? Czy używał wrzośca, któremu nadawał barwę i połysk onyksu, czy może innego materiału? Pytania takie się nasuwają, kiedy czytamy opisy pewnych wystawionych na licytacji fajek z drugiego i trzeciego dziesięciolecia XX wieku. Podobne opisy biorą się jednak z  nieporozumienia, bo chociaż napis na futerale Écume Goudron wygląda jak imię i nazwisko fajkarza, oznacza on po francusku nie jakąś istotę ludzką, lecz barwioną na czarno piankę morską. Sam termin goudron („smoła”) przyjął się nawet, z braku lepszego terminu, w tradycji Imperium Brytyjskiego, tak że pojawiał się on, oprócz sygnatury producenta albo zamiast niej, na futerale fajki, czy też jako nazwa całej serii w ofercie firmy, czego przykładem jest katalog Orlika z roku 1913.

Jest kwestią niezwykle ciekawą, w jaki sposób barwiono owe pianki. Jeśli je uważnie obejrzeć z bliska, zeskrobać kopeć z komina itd., widać wyraźnie, że nie malowano ich tylko z wierzchu, na podobieństwo porcelanowych fajek ze wzorami, lecz przeciwnie, topiono je jakby w owej farbie, gdyż materiał wydaje się nią, w każdym punkcie i ze wszystkich stron, nasycony i na wskroś przesiąknięty. Podobno efekt taki osiągali dawni mistrzowie, gotując główkę w barwionym oleju, co było przykładem swoistego oil curing. Nie tłumaczy to jednak niezwykle trwałego połysku tych fajek. Mimo że nie były one lakierowane, wtedy bowiem w miarę palenia tworzyłyby się na powierzchni bąble, lśnią one niezrównanym blaskiem po stu latach swojego żywota, jakby wchodziło tu również w grę jakieś glazurowanie. Niektóre z nich natomiast, czy to od samego palenia, czy z powodu też innych czynników, stopniowo się rozjaśniają, tracąc swoją pierwotną czerń, tak że niektóre orliki stają się rude, wypłowiałe, jasnobrązowe, a wade’y – szkarłatnoczerwone.

Nasuwa się naturalnie myśl, że skoro barwienie było tak gruntowne, to być może tuszowało ono rozmaite wady materiału w rodzaju plam i żyłek, widocznych np. na materiale afrykańskim z Tanganiki (dziś Tanzanii), cieszącym się wzięciem w latach 50.-70. Podejrzenie to nie jest całkiem bezpodstawne, gdyż czarne pianki wydają się stosunkowo ciężkie, a więc wykonane z materiału nieco bardziej zbitego i mniej chłonnego niż, powiedzmy, drogie fajki Andreasa Bauera, Ehrlicha czy niektórych mistrzów tureckich.

Tak czy inaczej, kuszony urodą tych fajek, od dawna pragnąłem zebrać ich dwa, trzy egzemplarze. Pierwszą, lśniąco czarne dzieło Bena Wade’a z 1919 roku, opatrzone na futerale napisem Non plus Ultra, zdobyłem już dość dawno temu. Poza wspomnianym już ciężarem, nabytek ten okazał się doskonały. Choćby nawet był to materiał odrobinę gęstszy i mniej chłonny, fajka ta, raczej mało palona przez swojego pierwszego właściciela, wciąż jest w smaku wyśmienita. Zjawisko to tłumaczę sobie w ten sposób, że na smak fajki widocznie wpływa jej uroda.

Na swój kolejny eksponat poczekać musiałem kilka lat, bo uparłem się na lekko odbarwioną, bardziej czerwoną niż czarną fajkę tej samej firmy. Cel swój w końcu osiągnąłem, zdobywając piankę Bena Wade’a o odcieniu purpurowym, ze złotą obrączką, z roku 1920. Ustnik z masy bursztynowej, który przetrwał, jeśli nie liczyć dość głębokiego śladu zęba, w znośnym stanie niemal sto lat, wypadł mi podczas zabiegu rutynowej pielęgnacji z rąk na podłogę i choć wysokość nie była duża, pękł w połowie.  Cóż począć, skleiłem go, co widać niestety, ale pocieszam się, że wciąż jest to oryginalny materiał, jakkolwiek dość zużyty, tej szacownej firmy.

Ostatnia z moich czarnych pereł, fajka z roku 1921, sygnowana przez Hall & Fitzgerald, ze złotą obrączką, z czarnym, dorabianym współcześnie ustnikiem, trafiła mi się zrządzeniem losu za kilka groszy. Mimo że w części nie jest już oryginalna, uwielbiam ją od momentu, kiedy ją na wyjąłem z przysłanego mi z Sheffield pudełka. Opłaciło się wiedzieć, czego się chce, i być cierpliwym łowcą.

(Na zdjęciach: trzy wspomniane fajki, każda w swoim futerale; fragment strony z katalogu Orlika, którą wypatrzyłem gdzieś w internecie; współczesny ubijacz rosyjski Смерть; wreszcie dwa niezbędniki z mojej kolekcji, jeden znaleziony gdzieś we Wrocławiu,  drugi z sygnaturą Maple & Co Ltd i ze znakami biura probierczego w Birmingham, 1901.)

Tags: ,

12 Responses to Czarna perła

  1. Radek_Z
    Radek_Z
    22 maja 2018 at 15:45

    Bardzo ciekawe! Fajnie, że zechciałeś pochwalić się tymi nietuzinkowymi zbiorami.

    • Marek Mr❂
      Marek Mr❂
      22 maja 2018 at 21:26

      Dzięki. Te stare fajki to jedne z najpiękniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek miałem.

  2. szydlo
    22 maja 2018 at 20:28

    Ta czerwono wybarwiona skradła me serce ;-)

    • Marek Mr❂
      Marek Mr❂
      22 maja 2018 at 21:34

      Ano właśnie, mimo że tę akurat jej pierwszy właściciel kurzył bez pamięci, a ja połamałem jej ustnik, wciąż zachowała coś ze swojego uroku. To wybarwienie pojawia się zresztą stosunkowo rzadko.

  3. cortezza
    cortezza
    23 maja 2018 at 06:36

    Dla przeciętnego użytkownika fajek produkcyjnych, jakim jestem taki artykuł to rarytet. Poproszę o jeszcze. O dokładkę.

  4. Marek Mr❂
    Marek Mr❂
    23 maja 2018 at 06:46

    Dzięki za miłe słowa. Chętnie napiszę coś jeszcze, ale zbieranie kawałków informacji i eksponatów rozciąga się na całe lata. Mimo to kończę właśnie coś poważniejszego. Tekst musi tylko odrobinę dojrzeć i uleżeć.

  5. maciej_faja
    23 maja 2018 at 08:47

    Po takim tekście można poznać pasjonata fajki, a nie jeno palacza. Gratuluję Marku i czekam na więcej!!!

    • Marek Mr❂
      Marek Mr❂
      23 maja 2018 at 11:57

      Dzięki, takie wykopki, szperanie w starych katalogach itp. to istotnie duża frajda.

  6. Tadeiro
    Tadeiro
    23 maja 2018 at 09:42

    Śliczności! Ech… Takie starocie, to jednak mają niepowtarzalny urok i wprowadzają nostalgiczny klimat. Do palenia wyłącznie przy prawdziwym kominku.
    ;)))

  7. Marek Mr❂
    Marek Mr❂
    23 maja 2018 at 12:00

    Rzeczywiście. Jeśli nawet nie mam kominka, to przynajmniej kąt z biblioteczką, swego rodzaju „study”, gdzie one smakują najbardziej. Na wycieczki po mieście raczej ich nie zabieram, chyba że ostatnią z nich, z dorabianym ustnikiem, bo ona jedna ma szanse takie podróże przetrwać.

  8. Brudny Harry
    26 maja 2018 at 18:29

    Naprawdę przepiękne są te Twoje fajki. A co do technik barwienia pianek, to trochę ogólnych informacji można znaleźć np tu:
    http://pipesmagazine.com/blog/put-that-in-your-pipe/slave-to-the-white-goddess/

    • Marek Mr❂
      Marek Mr❂
      27 maja 2018 at 06:35

      Nadzwyczaj ciekawy artykuł, nie znałem go. Widzę jednak, że dyskusja na temat barwienia pianek wciąż trwa, a rola takich surowców jak olbrot nie jest w pełni wyjaśniona.Tak czy inaczej, dziękuję bardzo za link, już go sobie zapisałem. Wszystko to godne uwagi i rozważenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*