
czyli jak Piotr Pacykarz fajkę* po raz pierwszy egzorcyzmował. Daleko, daleko, za Skrzypiącym Wiatrołomem, za Szepczącym Bagnem, nad Łzawym Potokiem, na Zębatej Grani, stała, chmury w pępki łaskocząc, wieża stara, z ułamków skalnych koślawo postawiona. U podnóża jej kości ogryzionych, jabłek napoczętych a zgniłych już dokumentnie, papierków po koszmarkach macabrejskich, i śmiecia wszelkiego sterty całe…
Najnowsze komentarze