GH Ultimum

17 października 2012
By

I co, mecz się nie odbył. I to nie dowodzi, że organizatorzy nie przeczytali prognozy pogody. To wyłącznie potwierdza tezę, że duży odsetek Polaków cały czas jej nie rozumie…

Ale nie o tym chciałem. W sumie zastanawiam się, czy w ogóle mam skończyć to wynurzenie, bo jest to rzecz porównywalna z atakiem drapieżnej ryby, która zapędza drobnicę na płyciznę, by w morderczym amoku wyskoczyć na brzeg i… się udusić.

Dziś otworzyłem puszkę Ultimum produkcji Gawith&Hoggarth Limited i zapaliłem. Ludzie, nie wiem jak to możliwe, ale ja naprawdę lubię aromatyzowany black cavendish. I w głowę zachodzę, jak mogłem być tak głupi, żeby się od niego odżegnywać. Więc wybaczcie, bo szok jest potężny.

Tytoń w puszce ma głęboki czarny, opalizujący kolor poprzetykany gdzieniegdzie ciemno i jasnobrązowymi wtrętami. Pachnie, jak producent przykazał – wisienką i karmelem. Przywodzi mi na myśl, wszystkie stare, fajkowe skojarzenia. To dziwne, ale smak jest zupełnie nienachalny. Wisienka z wierzchu, cukierki spod spodu. Czasem, gdy pęknie jasnobrązowy wtręt, pojawia się coś bliższego virginiowym smakom GH. Moc tytoniu raczej niewielka. W sam raz dla biurowego kaziutka po fajrancie. Pełny wypoczynek. Tak to dziś odbieram i chcę więcej. Mam nawet apetyt, o zgrozo, na gawithowsko-hoggartowską wisienkę.

Nie wiem natomiast, czy room note spowoduje absolutną i natychmiastową wilgoć pochwy. Moja Pani stwierdziła – śmierdzi zwyczajnie, jakbym była w knajpie – ale akurat w tej kwestii ja jestem yin, a Ona jest yang (a często nawet odwrotnie). Zatem bardziej ciekawym czytelnikom polecam przetestować we własnym zakresie.

Spalanie w górnych stanach dobrych. Kilka razy przeciągnąłem, ale kondensat mnie nie zabił. Po paleniu dno komina w naturalnej wilgotności. Wycior nie wali apteką.

I zupełnie nie przeszkadza mi, że nasi piłkarze dziś nie wygrali. Myślę, że jutro pójdzie im lepiej.

Tags:

30 Responses to GH Ultimum

  1. yopas
    17 października 2012 at 00:04

    Jest Ultimum, jest zabawa :).

  2. je2bnik
    17 października 2012 at 10:59

    Co ja pacze?!!

  3. 17 października 2012 at 23:54

    Jeden z najwspanialszych aromatów jaki miałem okazję palić.
    I to już stan od dawna i pewnie jeszcze długo…

    I reakcja podobna jest każdego (niemal), kogo poczęstowałem.

  4. maciej stryjecki
    18 października 2012 at 14:38

    Narobiliście smaka…
    A mydełkiem nie czuć?

    • KrzysT
      KrzysT
      18 października 2012 at 15:10

      W paleniu – jeszcze nie wiem. W zapachu z puszki – karmel. Totalnie karmel, przerażająco karmel ;)

      • yopas
        18 października 2012 at 15:26

        Karmel z wisienko na torcie.
        Ja paliłem bez mydła. Że tak powiem :)
        UkłonY,

      • Julian
        Julian
        18 października 2012 at 23:35

        Krzysiu, umiesz zachęcić. Chyba nie zaryzykuję :-) A, przy okazji, kupiłem na ebay puszkę Dunhill Aperitif. Teraz jeszcze muszę przemycić ją z USA, jakby to była jakaś zasrana heroina. Ale czasy nastały.

        • KrzysT
          KrzysT
          19 października 2012 at 08:06

          Ano nie zachęcę pewnie. Mało – po zapaleniu… też nie zachęcę. No jakoś mi nie podeszło. Jakieś takie nie takie. Może dlatego, że do przepłukania kubków smakowych używałem białego wina (cały jeden kieliszek przez długość fajki). Po każdym łyczku wina smak zmieniał się w kierunku… owocowej gumy do żucia. Coś strasznego.
          Ogólnie stwierdzam, że mimo, że jak wiadomo BARDZO lubię wszelkiej maści scentedy, to jednak w stosunku do aromatów pozostanę sceptyczny, nawet jeśli sygnuje je GH. Pewnie jeszcze spróbuję, jak się odleży, ale na razie kompletnie nie mam na to ochoty.

  5. yopas
    21 października 2012 at 21:37

    Kolejna fajka tego szwarckawendisza pozwala mi powtórzyć, to co napisałem powyżej.
    Full relaks i miód z kaszanką.
    UkłonY,.=

  6. Julian
    Julian
    24 listopada 2012 at 23:55

    Powąchałem to dzisiaj. Jak dla mnie, coś strasznego.

    • yopas
      25 listopada 2012 at 12:00

      Jak to się mówi, nie taki diabeł straszny ;).
      Za to Aperitif baaardzo przyjemny.
      Pozdrowienia.

      • Alan
        28 listopada 2012 at 11:59

        W okolicach piątego piwa zdecydowałem, że jednak zabiorę próbkę. A nuż. No i cóż, niczym to się nie różni od Stanwelli i Petersonów dla niemieckich emerytów ALE! Pół nabicia odłożyłem na noc, bo nie mogłem tego dopalić. Rano znowu odpaliłem i niespodzianka – aromat nadal jest, czego moja syropowata przeszłość nie znała. Może nie jest to argument przemawiający za postawieniem tego wynalazku na równi z Ennerdale i jemu podobnymi, ale ludziom lubiącym takie rzeczy chyba pokazuje, że to jednak jest dobrze skonstruowany aromat.

        A Apertiff przyjemny od połowy do końca :)

        • JSG
          JSG
          28 listopada 2012 at 12:19

          w sensie tą próbkę co miała być dla mnie?

          • Alan
            28 listopada 2012 at 12:34

            Wsio rawno, też byś wywalił.

            • KrzysT
              KrzysT
              28 listopada 2012 at 12:36

              No ale gdzież, przecież Janek się kiedyś w samych superlatywach wypowiadał… ino wąsy mu pachniały karmelem…

              • JSG
                JSG
                28 listopada 2012 at 12:40

                No bo Ultimum to Ultimum, problem w tym, że to tylko mgliste wspomnienie, chciałem spróbować, sprawdzić czy aż tak się zdegenerowałem już czy jeszcze sa aromaty które jeste w stanie wypalić… ostatnie przygody z indonezyjskimi mieszankami udowodnily ze jednak jestem w stanie sie przemoc… choc wynika to to z braków spiżarni i w ostateczności sięgania po to co akurat jest pod ręką

              • Julian
                Julian
                28 listopada 2012 at 17:04

                Po takim tytoniu, to jak z „zemstą Montezumy” – nie tylko wąsy będą potem karmelem pachniały, ale i chyba okolice wylotu też.

              • JSG
                JSG
                29 listopada 2012 at 11:39

                Na 5 roznych tytoni, z czego nie bardzo dalo sie palic dwa- polaczenie swinskiego ogona z aromatem kadzidelek, wedzone na oponach… Reszta byla calkiem znosna- tyton jakosci powiedzmy brokuma, do tego olejek paczula i moc na pograniczu 7-9. Przez pierwszy tydzien zblizenie sie do pudelka z probkami grozilo smiercia lub kalectwem, ale po kilku tygodniach bylo juz lepiej… Co jest najgorsze- ida do mnie kolejne…

  7. 29 listopada 2012 at 19:22

    Zastanawiałem się co by tu… ale przecież już napisałem. Kłócić się nie będę. Wam nie smakuje – ma prawo. Ja tam dalej swoje – tylko dwa aromaty uwielbiam najbardziej – Ultimum GH oraz Tuli – Schurcha.

    Każdemu amatorowi aromatów, któremu smakowały te, dostępne dotychczas w Polsce, polecam gorąco – bo to jest ZUPEŁNIE inna jakość. Dużo wyższa jakość.

  8. 29 listopada 2012 at 19:23

    I zastanawiam się ponadto, jaką wartość ma używanie sobie na Ultimum przez tych, którzy w gruncie rzeczy nie są aromaciarzami….

    i ile zlego moze zrobic… tym ktorzy przez to sie powstrzymaja od proby

    • KrzysT
      KrzysT
      30 listopada 2012 at 11:10

      Tomku, ale zarówno nie-aromaciarz Alan, jak i nie-aromaciarz Krzyś bardzo wysoko oceniają Tuli. A Ultimum jakoś (jednak!) nie.
      Żeby była jasność – ja nie mówię, że Ultimum jest jakąś jakościową traumą. Ale nie napiszę też, że jest to tytoń klasy innych GH i że nie jest siknięty syropem i że nie świni fajki. W porównaniu (podkreślmy) z „naturalnymi” GH. Bo tak po prostu nie jest, syrop i glikol tam jest (choć dodany z umiarem), a pali się, niestety, dość smoliście i koszmarnie włazi w drewno (w moim odczuciu bardziej niż scentedy od Gawithów, a to jest pewna sztuka).
      Oczywiście może gdybym na co dzień palił aromaty może byłbym zachwycony wysoką jakością Ultimum. I na to na pewno trzeba brać poprawkę. To raz.
      Dwa – czy zniechęcanie… nie wiem. Myślę, że amator aromatów ma w ogóle inaczej ustawiony celownik i priorytety i raczej tego typu nowości nie przegapi. Zresztą wskaźniki sprzedaży i tak będą zawsze na korzyść aromatów, żebyśmy nie wiem, jak zniechęcali (a i tak nikt nie ma przecież takiego zamiaru).
      A nasze sceptyczne opinie mogą być wskazówką dla kogoś, kto pali naturalne tytonie i chce od czasu do czasu popróbować aromatu. I takiemu komuś zawsze polecę Tuli – całym sercem. A Ultimum – już z rezerwą.

      • PiotrekN
        30 listopada 2012 at 11:19

        może i trochę zalepia, ale pychotka jak prawdziwa kutia w wigilię !

      • Fenrir
        Fenrir
        30 listopada 2012 at 11:59

        Jako stary aromaciarz zmmieniający – także pod wpływem tego portalu – pogląd na to co, jak i w czym palić kupiłem puszkę Ultimum. Pachnie. Smakuje podobnie jak pachnie i po wypaleniu ponad 2/3 puchy zaczynam się zastanawiać, czy to dobrze, czy raczej – nie bardzo… I choć tytoń w dalszym ciągu uważam za niezły i klasę wyższy od „zwykłych” aromatów, to mocny, słodki smak i smolistość zaczynają mi powoli przeszkadzać. Paskudzi fajkę okrutnie, choć po części opanowałem suche palenie (a przynajmniej tak sobie wmawiam).
        ps. przy okazji się przywitam, bo to pierwsze słowo pisane/wklepane na tym portalu. Witajcie.

        • marcin szarywilk
          marcin szarywilk
          30 listopada 2012 at 13:18

          Witam wilka :)

  9. Julian
    Julian
    29 listopada 2012 at 20:29

    Ja tam palę i takie i takie.

  10. 29 listopada 2012 at 21:12

    Julian – generalizowałem; nie każdy jest aromaciarzem z „oceniających”

  11. marcin szarywilk
    marcin szarywilk
    29 listopada 2012 at 21:43

    Ją również palę aromaty, ale Ultimum mi nie podeszło. Faktem jest, że po chwili od odpalenia zaczął smakować tak jak pachnie :( (Dobrze, że to była glinianka.)

  12. Julian
    Julian
    30 listopada 2012 at 11:26

    Ja tam nie twierdzę, ze jest zły, może np. jest z dobrej jakości tytoniu. Jak na mój gust jest po prostu szalenie mocno uperfumowany. Tytonie aromatyzowane, które palę regularnie, to Royal Yacht, mieszanki niby-niearomatyzowane McClellanda (które jadą octem winnym na kilometr) oraz C&D aromatyzowane bourbonem. Są to jednak rzeczy dość wytrawne.

  13. martino
    martino
    10 lutego 2013 at 18:30

    Bardzo smaczny aromat – dziś skończyłem puszkę i już wiem, że niebawem kupię kolejną. Co mnie w nim zaskakuje to poczucie odświeżającego posmaku podczas palenia – niemalże mięty! To poczucie pozostaje na podniebieniu jeszcze długo po wypaleniu fajki. Bardzo ładny, przyjemny zapach.

  14. adam
    adam
    17 stycznia 2014 at 21:13

    Jestem aromaciarzem ( cóż za okropne słowo) i nie rozumiem tego kręcenia nosem na Ultimum. Nos wykręcony i przenicowany latakią, nos z przegrodą nosową w poprzek ustawioną pod wpływem palenia Perique w nadmiarze nie jest w stanie aromaciarskich subtelności i smaczków już nie to, że docenić ale nawet i odkryć ich istnienia nie potrafi. :)

Skomentuj Julian Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*