Samuel Gawith Balkan Flake

25 sierpnia 2013
By

Balkan Flake

Pierwszy kontakt z SG Balkan Flake był dla mnie niczym przejście w inny wymiar. Za które – paradoksalnie – muszę podziękować wytworowi antychrysta: DTM Da Vinci. Po rozpaczliwych próbach polubienia mieszanek aromatycznych nadszedł kryzys. Fajka miała zastąpić rzucone z wielkim trudem papierosy, ale nijak to nie szło. Teoretycznie byłem przygotowany całkiem dobrze – tylko co z tego, nie smakowało i kropka. Nie takie były oczekiwania, nie marzyłem o mitycznym smaku Amphory, nie miałem wspomnień z profesorem pykającym ślicznie pachnącą fajkę; w papierosach lubiłem smak tytoniu, gardziłem mentolami i innymi dosmaczanymi wynalazkami. A duńskie, względnie niemieckie aromaty jakie są, każdy wie – można je lubić lub nie, ale nie dam sobie wmówić, że smakują naturalnym tytoniem. Wspomniany Da Vinci przelał czarę goryczy, cała duża paczka wylądowała w jedynie słusznym miejscu. Ponownie odpaliłem APF i nie mogłem zrozumieć, dlaczego wcześniej zignorowałem tyle dobrych rad, wybierając tytoń startowy – może dlatego, że koncentrowałem się na technikaliach, a nie na smaku. Trudno powiedzieć. W każdym razie pierwsze zamówienie na Fajkowie opiewało właśnie na puszkę SG Balkan Flake. Nie wchodząc w szczegóły – ta personal story ciągnie się i tak zbyt długo – napiszę tylko, że przez kolejne lata kupiłem takich puszek sporo.

Naklejka nie kłamie, nic a nic! Flake to może i nie jest (na pewnym forum fajczarskim jest nawet oddzielny wątek na temat jakości płatków od SG) – Balkan za to na pewno. Skąd zatem wątpliwości tylu ludzi co do (nie)adekwatności nazwy? Zacząć trzeba od początku, czyli od tego, co pod pojęciem balkan mixture się mieści. Dyskusji w sieci na ten temat jest mnóstwo, a definicji przynajmniej tyle, co autorów. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że balkan to virginiowa baza z dodatkiem Orientali i Latakii (wiem, wiem: Latakia to też oriental). (Próby zdefiniowania balkan mixtures to temat wart oddzielnego artykułu tak by the way.) A co na to blenderzy od SG? Virginia – jest; Latakia, ta z Cypru – jak najbardziej (deklarowana zawartość to 30%)… tylko gdzie Orientale? Ano nie ma, nawet odrobiny, sam producent informuje na opakowaniu, że BF to blend of fine Virginias and Latakia. O co tu chodzi? Czyżby spece z Kendal robiący w tytoniu od kilkuset lat nie wiedzieli, co to balkan? Nic z tych rzeczy. Kilku autorów recenzji pisze, że nazwa bierze się z pochodzenia użytych do produkcji Virginii, niektórzy nawet twierdzą, że potwierdzili to z producentem. Wierzyć? Nie wierzyć? To z wiarą nie ma kompletnie nic wspólnego. Tutaj liczy się szkiełko i oko. Już widać? Nie? Wyobraźmy sobie zatem, że na opakowaniu nie ma banderol, napisów, ostrzeżeń, pozostaje tylko zarys… Półwyspu Bałkańskiego właśnie. Nazwa zatem nie kłamie, choć oczywiście z zawartością opakowania definicyjnie ma niewiele wspólnego. Jasne, to czysty marketing i fantazja producenta, ale całkiem sprytnie pomyślane.

Ten tytoń ma ogromny potencjał starzenia. Pozwolę sobie zacytować Rotm’a odpowiadającego na post Yopasa na APF-ie: kup od razu min. trzy porcje (3x50g) – pierwszą spalisz, smakując; drugą za czas jakiś, wtedy kup znowu… 3 porcje, gdy trzecią, dojrzałą, spalisz po min. 1-2 latach – coś zrozumiesz… Warto tej rady posłuchać, dodam tylko, że po odpowiednim okresie dojrzewania niektórzy recenzenci na tobaccoreviews podwyższają pierwotną ocenę nawet o dwie gwiazdki. Nagrodą będzie już sam przepiękny szron scukrzeń na dojrzałych płatkach, prawie czarnych (na świeżo – ciemnobrązowych), jakby zrobionych tylko z Latakii. Nie znalazłem stuprocentowo wiarygodnych informacji na temat techniki produkcji, ale po kolorze wnioskuję, że musiały dłuższy czas spędzić pod gorącą prasą. Wyleżakowane są miękkie, ale dość łamliwe (w przeciwieństwie do świeżych, które są jak tyczka sprężyczka), nie tracą za szybko wilgoci.

Balkan Flake ma bardzo charakterystyczny tin/jar note: kojarzy mi się ze starym, ciemnym lasem iglastym; to rozgrzebaną butem wilgotną ściółką i sosnową korą. Jest dużo ziemistości, żywicy i korzennych przypraw. To zapach Latakii nie wprost, nie tak bardzo dymny jak zwykle. Moim zdaniem Latakie od SG, podobnie jak Virginie, są specyficzne, miękkie, raczej wkomponowane w całokształt mieszanek, niż stanowiące byt same w sobie. W BF Latakia jest dodatkowo wprasowana w Virginię, co jeszcze bardziej potęguje ten efekt . BF pozostawia w nozdrzach specyficzny medyczny aftersmell, nie nieprzyjemny, osobom lubiącym torfowe whisky bardzo się spodoba. Virginii – stanowiącej wszak zdecydowaną większość zawartości – nie wyczujemy pod jej własną osobą, ale oddaje dużo słodyczy do ogólnego zapachu tego tytoniu.

Przygotowanie flejka do palenia, szczególnie dobrze dojrzałego, nie jest trudne. Wprawdzie na wstążki rozdzielić go prawie nie sposób (w konsystencji przypomina glinę), ale da się rozetrzeć na dość drobne strzępki, można i grubszy kaliber (uwaga – brudzi palce). Ale to naprawdę nie ma dużego znaczenia. Rozdrobnić można jak się chce albo nie robić tego wcale. Ja tnę w poprzek, kruszę w krótką zapałkę i nabijam dzień wcześniej – bonusem jest łatwiejsze rozpalanie. Gdy wierzchnia warstwa jest niepodsuszona, potrzeba trochę więcej zachodu, żeby tytoń zaczął się tlić. Z uporem maniaka przypominam o luźnym upakowaniu tytoniu w fajce – tutaj to naprawdę ważne, bo BF mocno się rozpręża. A samo palenie… powiem tak: nawet jeśli ktoś pali ekstremalnie mokro i gorąco, to i tak nie wyprowadzi tego flejka z równowagi. Deliciously cool na opakowaniu to nie jest pusta obietnica. Bardzo trudno jest rozgrzać fajkę czy zalać ją kondensatem – nawet paląc nieostrożnie i szybko, nie ma mowy o tongue bite. Zresztą bardzo szybko raczej się nie da, bo spopiela się w żółwim tempie. Popiołu jest niezbyt dużo. Dopalenie do końca to żaden wyczyn, jeśli się postarać, to potrafi oczywiście zgasnąć. Ta samoobsługowość jest wręcz rozleniwiająca, nabicie kolejnej fajki czymś innym będzie wymagało zwiększenia uwagi. Nie zważając na stereotypy, że to po pierwsze Latakia (rzekomo wyższy stopień wyćwiczenia kubków smakowych), a po wtóre flejk (wymagający niby dobrej techniki palenia), z czystym sumieniem polecam ten tytoń początkującym.

Nie zgadzam się z opiniami, że BF jest prosty jak drut, płaski i jednowymiarowy. Przeciwnie, dających się zidentyfikować niuansów jest tutaj wręcz nadmiar, tyle że ich zbalansowanie jest perfekcyjne i trudno powiedzieć, który dominuje. Zaczynając od smaków podstawowych: jest bardzo słodki ze szczyptą soli – która to, szukając analogii kulinarnych – ową słodycz jeszcze wzmacnia. Gdyby tą słodkość próbować skonkretyzować, to poszedłbym w stronę cukru trzcinowego i gryczanego miodu, jest kandyzowana i dymna, nie pralinowa. Nie odczułem jak dotąd lubianych przez wielu virginiowych owocowych kwasków, może niewielką ilość czarnej porzeczki, chyba po prostu stoved virginia tak ma. Pierwsza połowa palenia obfituje w żywiczno-kadzidlane smaki przyprawione odrobiną mięty (w tej ostatniej nucie smakowej sporo ludzi dopatruje się delikatnego casingu, źródła oficjalne jednak tej teorii nie potwierdzają), ze słusznym dodatkiem łagodnego, dymno-torfowego posmaku. Poetycko opisał swoje wrażenia Yopas: Skwierczą sobie igiełki sosnowe. Może nawet nieco miętowo się robi. A spod spodu Wirdżinia się cukrzy. Nic dodać, nic ująć. Wszystko jest dobrze ze sobą skomponowane, kremowe, głębokie, stopniowo i płynnie przechodzi w nuty drzewne i skórzane, bardziej virginiowe, Latakia wycofuje się na drugi plan, by niemal (ale nie do zera) zniknąć w końcówce. Ta końcówka, powiedzmy ostatnia jedna trzecia nabicia, jest nieprawdowpodobnie delikatna i aksamitna, odrobinę rodzynkowa, tak stonowana, że w zbyt pojemnej fajce może nudzić.

Balkan Flake daje dużo gęstego, aksamitnego dymu, idealnego do puszczania kółek (jeśli ktoś lubi i umie, ja próbuję). Room note nie pozostawia wątpliwości, że to latakia, ale nie robi z pomieszczenia wędzarni. Bardziej przypomina palone suche liście i kadzidło niż niedzielnego grilla. Moja żona go uwielbia, na nikim innym nie testowałem. Po kilku godzinach kompletnie wietrzeje. Moc nikotynowa jest średnia plus. Mocno wsiąka w fajkę, zdrowy rozsądek nakazuje mieć osobną do latakia mixtures – zresztą Balkan Flake zasługuje w pełni na tą jedyną, własną. U mnie teraz to bulldog Civic Canterbury (do niedawna miałem tylko Petersona Aran shape B.10 do wszystkiego, co z Latakią). Trunek do towarzystwa warto wybrać starannie, mogę polecić whisky (kolejność losowa): Caol Ila, Talisker (moja ulubiona), Laphroaig (bardzo dymna, nie każdy polubi), Lagavulin, Ardbeg; ale tutaj nie ma reguły, co kto lubi.

Balkan i niebalkan. Ale ci, którzy pamiętają Balkan Sobranie, piszą, że ten fake balkan od SG jest bardzo dobrym substytutem legendy, w komentarzu pod pierwszą recenzją BF na fajkanecie potwierdza to Jacek Rochacki (JAR), pierwsza lepsza kwerenda w Google skłania do wyciągnięcia podobnych wniosków. Najprawdopodobniej nigdy nie będę miał okazji spróbować oryginału. Bardzo bym chciał, ale jednak nie płaczę po kątach z tego powodu. Ersatz z Kendal w zupełności mi wystarcza. Jest genialny.

Tags: , , , , , , , , , ,

12 Responses to Samuel Gawith Balkan Flake

  1. radekb
    radekb
    25 sierpnia 2013 at 14:46

    Świetny tekst, choć i tak nikt mnie nie przekona o wyższości BF nad BM.

  2. Grimar
    Grimar
    28 sierpnia 2013 at 12:21

    Dobra, analityczna recenzja. Polecam palić Balkana w piance, nabiera łagodnego miętowo-zmineralizowanego posmaku. Choćby nie wiadomo co z nim wyprawiać, to i tak praktycznie nic nie straci na charakterze.

  3. miro
    29 sierpnia 2013 at 08:50

    Radku, nie przekonuję – bo BM (zakładam, że masz na myśli Sobranie właśnie) nie paliłem nigdy, patrząc na wspominkowe recenzje tego tytoniu zapewne jest czego żałować. A BF to dla mnie odrobinę tytoń sentymentalny – bo pierwszy, który spełnił oczekiwania, ale obiektywnie również bardzo dobry. Jasne, trochę nie wiadomo, czy to pies czy wydra (choć według Synjeco to… natural virginia flake), co mi w niczym nie przeszkadza, ważne, że smakuje.

    A ta mięta jest interesująca… nie wyczuwam jej aż tak wyraźnie w żadnej innej mieszance z latakią, trudno się dziwić, że niektórzy dopatrują się aromatyzacji… zresztą diabli wiedzą, może i mają rację.

  4. radekb
    radekb
    29 sierpnia 2013 at 14:18

    Pisząc BM miałem na myśli Balkan Mixture od Hoggartha. Balkan Sobranie nie dane mi było palić i, choć bardzo bym chciał, pewnie dane nie będzie.
    Mnie Balkan Flake zupełnie nie podszedł. Kupiłem puszkę, nabiłem fajkę, zapaliłem i… oddałem resztę z powrotem do Piotrka. Nie moja bajka. Spierał się, który lepszy nie będę, bo się nie znam. Ja wolę BM.

    • miro
      29 sierpnia 2013 at 14:36

      … BM od GH tez nie bylo mi dane wiec nadal o przekonywaniu nie ma mowy, kto co lubi.

  5. Qwerty
    29 sierpnia 2013 at 14:36

    BF to „Virginia Flake with Latakia”, a dalej w opisie:

    This Tobacco is the creation of the „Tobaccomaster” of Samuel Gawith!! A beautyful Virginia Flake with 30% of Latakia. You will enjoy the traditional taste of a Virginia Flake, with the carachteristic taste of latakia, which you are used from the „English Mixtures”.

    A więc latakii nie wypierają się, bo i by nie dało rady :)

    Radku, szkoda, że oddałeś tę puszkę, bo jakbyś ją zadekował tak na pół roku – rok, to potem byś jej zawartości nie poznał. Ja tak mam często: palę, palę z lubością, tytoń się kończy, kupuję większą ilość, niecierpliwie nabijam nowy nabytek, odkładam prawie ze wstrętem ( bo ta nowa dostawa to już nie to co kiedyś…) a potem na nowo odkrywam omal z zachwytem.

  6. radekb
    radekb
    29 sierpnia 2013 at 15:18

    Janusz, zapewne masz rację z tym leżakowaniem. Tylko widzisz, taki już jestem, że skoro mam, to co lubię (BM), to już dalej nie szukam :)

  7. radekb
    radekb
    29 sierpnia 2013 at 15:19

    Gdyby tylko Balkan Sasieni, którym mnie poczęstowałeś był w Polsce dostępny…

  8. AndrzejT
    17 września 2013 at 23:55

    Czy, poza recenzjami tytoni Śp. Jacka Jalensa, przeczytam tu bez wysiłku poszukiwań inteligentnej opinii, wypowiedź bez pretensji, nie napuszoną?
    Bez komentarzy: nie paliłem ale byłem na Jowiszu?

  9. miro
    18 września 2013 at 09:19

    Hej! Kazdy ma swój styl pisania, czy mój jest pretensjonalny i napuszony – nie wiem, jeśli jest, to niecelowo. Tekstom Jacka trudno dorównać, pamiętajmy o jego długiej karierze redaktorskiej, ktoś bez naturalnego talentu do pisania ciekawie i na temat raczej nie osiągnąłby tyle co on w dziennikarstwie.
    Nie rozumiem o co chodzi w „nie paliłem ale byłem na Jowiszu”. Bo nie pada nawet słowo o przebywaniu na rzeczonej planecie, a SG BF wypaliłem jak na moje możliwości sporo, wydaje mi się nawet że wystarczająco, żeby go zrecenzować.

  10. AndrzejT
    18 września 2013 at 23:19

    Nie oceniam liczby znaków w tekście jako wkladni inteligencji.

  11. ajt
    6 lipca 2014 at 23:10

    Trzymałem się przez długi czas z dala od tego tytoniu. Od mieszanek Va+La w niemal równych proporcjach i bez orientalnej posypki odstraszył mnie bowiem Commonwealth. Gdy jednak na Fajkowie pojawiły się 10 gramowe próbki postanowiłem spróbować. Od razu zakupiłem 9, w tym jedną z Balkanem. I Zaskoczenie jak najbardziej pozytywne. Cudnie kremowy, delikatny smak. Wyraźne iglasto- miętowe nuty. Pycha!

Skomentuj radekb Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*