SG Skiff Mixture

19 czerwca 2010
By

Kolejny, po Navy Flake, produkt Samuela Gawitha, który poprzez nazwę oraz grafikę na opakowaniu próbuje wprowadzić w naszą podświadomość skojarzenie z morskimi wojażami – bowiem „skiff” to ni mniej ni więcej jak określenie różnych typów niewielkich łodzi (w Ameryce natomiast tym terminem definiuje się małą, morską łódź rybacką). Jak to się ma do rzeczywistych wrażeń?

Zacznę od krótkiego porównania: w przeciwieństwie do przywołanego Navy Flake (pomijając sposób konfekcjonowania), Skiff jest mieszanką niearomatyzowaną – jej smak opiera się na naturalnym aromacie jasnej virginii, dużej dawki orientali (naprawdę solidnej!) oraz, niejako w roli chłodzącej, latakii. Tej ostatniej jest naprawdę niewiele, niemniej nadaje mieszance wspaniałej rześkości. Skiff Mixture jest zatem, idąc tropem marketingowców, tytoniem dla osób żeglujących hobbystycznie i dla relaksu – Navy Flake zostawmy więc doświadczonym morskim wilkom.

Doświadczonym, bo Skiff jest naprawdę prostą w obsłudze mieszanką – jedyne czego wymaga to podsuszenia, gdyż prosto z puchy sprawia wrażenie, jakby była po ciężkim sztormie. Z pół godzinki warto mu dać, aby poleżał na kartce, a nawet jak się lekko przesuszy – nic na tym nie straci. Jest bardzo tolerancyjny – przeciągnięty nie prowadzi do wykrzywienia gęby przez gorycz, a palony pośpiesznie nie zaserwuje nam białego szkwału na dnie fajki. Niemniej warto się skupić na paleniu, gdyż orientale, będące grupą dominującą w załodze, potrafią uraczyć niebywałą słodkością – zgoła odmienną od smaczków czystej virginii. Nie są to żadne cytrusowe kwaski, a mięsiste aromaty przywodzące na myśl suszone owoce. Jakby wbrew temu – dym jest bardzo lekki, chłodny, nie narzucający się.

Latakia, jak już wspominałem, jest tutaj w ilości niemal symbolicznej – ale to właśnie ona nadaje mieszance końcowy charakter. Paląc Skiffa wręcz czujemy lekki powiew wiatru, jaki towarzyszy nam podczas żeglowania po jeziorze. To tytoń potwierdzający moją tezę, jakoby angielskie mieszanki od Samuela Gawitha cechował rześki aromat.

Mocy po tym tytoniu nie należy się spodziewać – wszak już napis na puszce głosi, iż mamy do czynienia z łagodnym specyfikiem. Nikotyniści będą odczuwać dużą chęć na „poprawienie” się jakimś fajkowym mózgotrzepem. Ale „skiffowi” duża moc tylko by zaszkodziła – jeszcze ktoś w połowie fajki wypadłby za burtę…

To doskonały tytoń na ciepłe dni. Działa jak szklanka orzeźwiającej lemoniady – i tego typu napój polecam do towarzystwa w trakcie palenia. Owocowa herbatka również mile widziana. Już bez dodatku rumu.

Warto zakupić kilka puszek Skiff Mixture i otwierać każdego lata po jedną/dwie, jednocześnie uzupełniając zapas na kolejny rok. Sam zakupiłem 50g w środku zimy – po kilku fajeczkach wpakowałem go w hermetyczny słój i odczekałem pół roku. Było warto.

Tags: , , , ,

22 Responses to SG Skiff Mixture

  1. Tomek
    Tomek
    19 czerwca 2010 at 23:30

    Ja również jestem zadowolonym palaczem Skiff’a i również mam go wysezonowanego. Po za tym, był to mój pierwszy tytoń z latakią. Nawet jak na jej niewielką ilość, był to dla mnie wtedy szok… ale pozytywny :)

  2. Rheged
    20 czerwca 2010 at 00:08

    Recenzja bardzo dobra. Lubię metaforykę, tu mam jej sporo, ale dzięki temu tekst jest o wiele lepiej przyswajalny. Chętnie bym poczuł ten wiatr w żaglach, bo, jak pisałem, w Navy Flake tego nie uświadczyłem. Czyżby „specjaliści” od reklamy w SG tym razem nie kłamali?

    • Alan
      Alan
      20 czerwca 2010 at 12:21

      Uczę się od lepszych – pomysł przyszedł mi po lekturze Twojej recenzji TNN, potem już samo „popłynęło”.

      Specom od reklamy chyba tym razem się udało. Weź jednak pod uwagę, że na tę mieszankę warto przeznaczyć osobną fajkę, ewentualnie taką, w której będzie się palić lekkie angliki – wtedy ten tytoń daje z siebie wszystko. Ja do takich mieszanek mam właśnie swojego churchwardena, więc doszła tu jeszcze kwestia solidnego chłodzenia dymu. Poezja…

  3. lgatto
    lgatto
    1 lipca 2010 at 09:08

    Przyjemnie się czyta i ślinka na język leci. W kolejce zakupowej wysforował się do pierwszej trójki. Interesowałoby mnie też spojrzenie porównawcze z SG Squadron Leader ;) bo jestem w małej rozterce czego większy zapas robić.

    • KrzysT
      KrzysT
      1 lipca 2010 at 10:18

      Squadron: „ciemny”, cięższy, mocniejszy, ziemisty.
      Skiff: „jasny”, b. delikatny, słabszy, nieco w kierunku DEMP/Presbyterian Mixture, ale inny w wyrazie, co zawdzięcza charakterystycznej dla SG bazie wirginiowej (ja w tytoniach SG, podobnie jak w Dunhillach czuję elementy wspólne). Intrygujące orientalne posmaczki.
      Osobiście zakitrałem w słoik Squadrona, ale i nad Skiffem się zastanawiam (tyle, że ostatnimi czasy Skiff mi jakoś nie schodzi).
      Przepraszam za te quasi-synestetyczne opisy smaków (jasny/ciemny), ale one mi się tak kojarzą.

    • Rheged
      1 lipca 2010 at 11:47

      Recenzja Squadron Leader w ciągu tygodnia pojawi się pióra mojego. Mam go właśnie na tapecie :)

  4. lgatto
    lgatto
    1 lipca 2010 at 12:45

    Dzięki, mam już więc sprecyzowany plan zakupowy.
    A jestem cholernie ciekaw waszych opinii o SG SL więc z niecierpliwością będę czekał na twoją recenzję Rheged. I może się sam wezmę za jakąś recenzję po nowych zakupach :)

  5. xenomorph
    6 sierpnia 2010 at 09:02

    A w jakiej fajce tytoń ten smakuje wam najbardziej?

    Dziękuję za odpowiedź.
    Pozdrawiam

  6. bogdan
    17 listopada 2010 at 16:07

    Właśnie dzisiaj zakupiłem SG Skiff Mixture. Palę teraz pierwszą fajeczkę i jestem mile zaskoczony. Jest w nim pyszna słodycz, ale i nutka kwasku. Smaku dopełnia delikatna Latakia.
    Pewnie tytoń ten zagości u mnie na stałe.

    • jalens
      19 listopada 2010 at 11:54

      Bogdan, moim zdaniem nie jest to tytoń do codziennego palenia. Za wiele w nim eterycznych posmaków orientali, w tym chyba basmy produkowanej w Rosji. To ona słynie z tego, że jest bardziej intensywna od tej uprawianej w okolicach Basmy.

      Dziwaczny oriental, na dobrą sprawę to turecko-kaukaski cavendish. Po wstępnym wysuszeniu na słońcu i pierwszej fermentacji w kopcach, liście (nieco wilgotne) są nanizane na sznury i mocno zbite oraz zabezpieczone przez rozluźnieniem kółkami z wikliny. W takim stanie następuje powtórna fermentacja, a więc, jako żywo, kawendiszowanie.

      Taki pęk liści nazywa się basmakiem. Kapitalnie nadaje się do przytroczenia do siodła. To tytoń, który palili rozbójnicy z Kaukazu i wyżyn Anatolii. Na płynnym przez stulecia pograniczu rosyjsko-osmańskim takich konnych zbójów nazywano basmaczami. Zbój lichego nie będzie palił. Ale tytoń to podstępny, pyszny, słodki, jednocześnie orzeźwiający. Dla naszego podniebienia zbyt intensywny przy ciągłym paleniu. Może zbrzydnąć z dnia na dzień.

  7. bogdan
    bogdan
    19 listopada 2010 at 12:48

    Jesteś kopalnią wiedzy fajczarsko-tytoniowej. A jakie masz zdanie o Torben Dansk No.6.
    Dzięki i pozdrawiam.

    • jalens
      19 listopada 2010 at 13:43

      Nie mam zdanie o tej firmie, tym bardziej o tytoniu. a jeśli, to stereotypowe – toż to wcielony Belzebub i córka Dan Tobacco robota tych samych niemieckich blenderów.

      Choć po Mysore Virginia mogę to relatywnie odszczekać.

      Ale tytoniów sygnowanych tym brandem nie miałem odwagi kupić po spotkaniu z TNN i Da Vinci. Teraz może skoryguję swoją opinię, skoro TD specjalizuje się obecnie w „starodawnych” recepturach.

      Z opisu – blend może być ciekawy, mieszanka angielska z dodatkiem machory z Marylandu. Kto wie…

      • yopas
        yopas
        19 listopada 2010 at 14:46

        Pamiętam, że swego czasu Rotm (a ja Mu wierzę) dobrze wypowiadał się o BBBB czyli Bill cośtam Balkan cośtam, z naciskiem na Balkan, bo jest ponoć jeszcze jakaś wersja bez Balkan w nazwie, oraz Discovery.

        Ale to było swego czasu – ja jeszcze mam do tych tytoni po drodze.

        Aaaaa niektóre „porzundne” ze składu tytonie mają na TobaccoReview całkiem przyzwoite noty. Choć trzeba brać poprawkę, że TR to TR. Szukać pod pseudonimem CAO.

        • jalens
          19 listopada 2010 at 15:28

          Cao, cao – bye, bye… Właśnie o tym pisałem, kiedy narzekałem, że się z tymi koncernami i zmianami własnościowymi nie nadąża. Uwaga, „ą” proszę czytać jak w dobrych polskich komediach, z francuska, jako nosowe „an”, Nadanżacie?

  8. bogdan
    bogdan
    19 listopada 2010 at 13:47

    Czuć w nim szczyptę Latakii i lekką słodycz. Kupiłem 125g. i muszę to teraz spalić. W dalszym ciągu poszukuję codziennego tytoniu. Może Va No.1???
    Dzięki za odpowiedź.

    • jalens
      19 listopada 2010 at 14:22

      Va No 1 -lubię, lekko słaba, ale po dodaniu czwartej części 1792 jest samiuśki raz na codzienne palenie.

  9. bogdan
    bogdan
    19 listopada 2010 at 14:46

    Może głupie pytanie, ale co to jest 1792??

  10. bogdan
    bogdan
    19 listopada 2010 at 15:39

    Dzięki. Jak dojdzie kasa, to kupię:)
    Pozdrawiam.

  11. Grimar
    Grimar
    23 października 2012 at 10:52

    świetny tytoń, naprawdę mnie urzekł. Jestem początkującym fajczarzem i nie wiem jeszcze co odpowiedzialne jest za co. Stąd moje pytanie: jaki składnik w tej mieszance powoduje taki orzechowy posmak? Bo chętnie bym poszukał tytoniu z tym składnikiem. To jest latakia czy orientale?

    • KrzysT
      KrzysT
      23 października 2012 at 11:40

      Jakbym miał strzelać, o co ci chodzi, to powiedziałbym, że jedno i drugie. Tzn. latakia podczarowana tytoniami orientalnymi. Samą latakią tego efektu nie osiągniesz, samymi orientalami też nie. Generalnie Skiff mieści się w kategorii „lekki Anglik z orientalami”.
      Jeśli miałbym dalej podążać tym tropem, to poszedłbym zdecydowanie w kierunku Dunhilli (przede wszystkim London Mixture, niestety u nas niedostępny, ewentualnie Early Morning Pipe); rozpatrywałbym również GH No. 12 Mixture.
      Ale nie bałbym się również eksplorować bardziej latakiowych tytoni, bo może się okazać, że większa ilość „wędzonki” okaże się tym, co ci odpowiada. Ty wybór jest przeogromny ;)

  12. h2o
    h2o
    23 października 2012 at 17:05

    Przeczytałem, pobiegłem do kuchni i uraczyłem słoik zawartością puszki Skiffa. Kto jak kto ale Alan wie dobrze, co kiedy się ćpa. Więc czekamy do lata ;-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*