Steampipe – fajka wieku pary

2 sierpnia 2010
By

Do tej pory omawialiśmy, jak fajka była, bądź jak jest postrzegana w popkulturze. Wybieraliśmy się w długie podróże do przeszłości lub analizowaliśmy aktualne wydarzenia. Aktualnie recenzujemy tytonie, prezentujemy fajkarskich mistrzów, badamy fajczarską literaturę, parę słów poświęcamy filmom oraz muzyce. Gdziekolwiek by fajka była, my tam już jesteśmy. To jednak trochę mało, biorąc pod uwagę, że możemy znacznie więcej. Uczestniczymy w tej kulturze biernie, jako jej odbiorcy, zamiast czynnie, jako twórcy. Dzieje się tak, gdyż o ile potrafimy palić, to trudniej jest nam wykonać fajkę. Potrafimy czytać, ale bywa, że coś nas wstrzymuje z pisaniem. Jeździmy na imprezy, ale sami ich nie robimy. Ograniczamy się do uczestnictwa. Tymczasem można inaczej.

Nie chcę tutaj deprecjonować działań, jakie podejmuje fajczarska społeczność. Tym bardziej, że sam się w tym „ruchu” realizuję. Zawsze jednak można śmielej, mocniej, głębiej oraz szerzej. Czemu by nie skorzystać, skoro jest miejsce i czas ku temu? A i potencjału przecież nie brakuje. Pora więc przekroczyć granicę i przestać tylko spoglądać uważnym okiem na to, co się wokół dzieje. Proponuję uderzyć w stół i popuścić wodze fantazji. Spróbujmy wyobrazić sobie, gdzie fajka mogłaby idealnie się wkomponować. Tam – daleko od fajczarstwa – także znajdziemy miejsce do palenia. A także do tworzenia.

O fajce wszak nieco zapomniano, co próbowałem dowieść swoim poprzednim artykułem. Zresztą – nie trzeba tego specjalnie dokumentować, wystarczy wyjść na ulicę i spytać pierwszego napotkanego przechodnia, co to jest „fajka”. Jego odpowiedź może nas, wielbicieli fajki tradycyjnej, zdziwić. Pół biedy, jeśli opowie o fajkach wodnych. Gorzej, gdy skojarzy mu się lufka do palenia czegoś innego, niźli tytoniu.

Jest coś w stwierdzeniu, że fajka należy do innej epoki. Błyszczała bowiem na salonach dawno temu, teraz zaś jest wyparta przez inne, łatwiejsze formy zażywania tytoniu. Już nasi dziadkowie nie widzieli jej tak często, jak dziadkowie naszych dziadków. A my, choć widzimy ją na co dzień, to głównie w swoich dłoniach, bądź na Fajkanecie.

Pójdźmy z fajką do ludzi.

To przecież najlepsze, co mamy im do zaoferowania.

Podpowiedzmy im, gdzie można by fajkę wykorzystać. Niech nie tylko ją zauważą, ale niech nią „zagrają”. To wszak element z historią, z wielowiekową tradycją i odpowiednią wagą dla kultury. Miło byłoby, gdyby odżył na nowo. Zdmuchnijmy więc z niej kurz i dajmy ją światu. Potem poczekajmy, co świat z nią zrobi.

Nie trzeba do tego wielkich umiejętności, ani wysiłków. Czasem wystarczy zasugerować komuś, co mógłby zrobić z nowym-starym elementem, jakim jest fajka. Każdy z nas bowiem potrafi rozmawiać. A rozmowy bywają inspirujące.

I o tą inspirację właśnie chodzi.

Do rzeczy.

W fantastyce istnieje nurt zwany steampunkiem. Jest to jedna z gałęzi cyberpunku – jednego z rodzajów fantastyki naukowej, polegającej na prezentowaniu świata przyszłości ogarniętego chaosem informacyjnym oraz technologicznym. Cyberpunk pokazuje skutki cyborgizacji, rozwoju informatyki, cybernetyki, a także wyobraża sobie, jak świat mogą opanować gangi, czy upaństwowione korporacje przemysłowe. Matrix to cyberpunk, ale też Johnny Mnemonic, Terminator, Ghost in the shell. „Trzy razy M” – to jego hasło. „Miasto, Masa, Maszyna” – ludzie na skraju ubóstwa, wodzeni za nos, outsiderzy, złodzieje, mordercy, zwykłe płotki wodzone za nos możliwością szybkiego wzbogacenia się. Wielka aglomeracja, ogromna masa kierowana przez świadome maszyny.

Steampunk wyrasta z nieco innych haseł. To raczej powrót w przeszłość, ale odpowiednio zmodyfikowaną. Już sama nazwa wskazuje, że mamy do czynienia z erą wieku pary – rozwoju przemysłowego, industrialnego, ale dość wczesnego jeszcze. Steampunk to pojawiające się dopiero pociągi i parowozy, maszyny różnicowe, szpady i mechaniczne automaty budowane na wzór ludzki. To przekładnie, kółka i trybiki – zegarki z dewizką, laski z ukrytymi szpadami. Ale też czas szarlatanów, fałszywych naukowców, nauk, które prowadzą donikąd. Wreszcie – by przejść do przykładów – to powieści inspirowane twórczością Verne’a, Wellsa, ale także awanturnicze komiksy o Lidze Niezwykłych Dżentelmenów. Steampunk osadzony jest w epoce wiktoriańskiej, ale nie jest jej powtórzeniem – traktuje owe ramy czasowe jako poligon historii alternatywnej. Może Prusy się rozpadły, może zeppeliny zbombardowały Moskwę?… Wszystko, co się nie zdarzyło, ma prawo się zdarzyć.

Na zachodzie nurt ten jest ostatnio wyjątkowo popularny, choć jakiś czas temu wydawać by się mogło, że umrze śmiercią naturalną. Wydawało się, że nic nie można już dodać, ale ludzka wyobraźnia po raz kolejny wygrała. Odświeżono formułę, przeniesiono akcję do gangsterskich lat 30.-40. XX wieku (określa się to specjalnym terminem – dieselpunk), bądź zamiast symbolicznej pary, zaczęto akcentować równie symboliczne trybiki w maszynach. Można ugrzęznąć w tych terminach, a generalnie niewiele się zmienia. Ledwie scenografia. To, co najważniejsze w steampunku, to możliwość przeobrażenia przeszłości po to, by zobaczyć, czy faktycznie mogła potoczyć się inaczej.

A teraz – dlaczego o tym opowiadam?

Jestem fajczarzem, ale jestem też fantastą. Staram się łączyć obie pasje. W obu jestem niezły. Nie żeby od razu fachowiec, ale swoje wiem. Choć, co prawda, więcej w fantastyce.

Sądzę, że inni fajczarze mają podobnie – fajka jest hobby, ale wysiłki twórcze (niezależnie od tego, jaka to twórczość i czy to tylko najzwyklejsza proza życia) skierowane są w inną stronę. Fajka jest wytchnieniem, funkcjonuje pomiędzy przeróżnymi ludzkimi pasjami.

No i właśnie – fajka funkcjonuje pomiędzy owymi zajęciami, ale w żadnym jej nie ma. To, co łączy fajczarstwo i fantastykę w moim przypadku – to ja sam. Nic poza tym.

A przecież steampunk, ze względu na ramy czasowe, ale też dzięki realiom społecznym, jakie opisuje, jest znakomitym miejscem dla fajki. W 1875 roku każdy angielski dżentelmen palił fajkę. W wyimaginowanym 1875 roku również każdy angielski dżentelmen może palić fajkę. Dlaczego by nie dołączyć jej do całości rekwizytów steampunku? A może sprawdziłaby się w rękach szalonego polskiego naukowca obywatelstwa pruskiego, który w owym 1875 roku wsiada w pierwszy pociąg na nowootwartej linii kolejowej Legnica-Żagań? Dlaczego nie miałby to być bohater tamtejszego, lokalnego Orient Expressu? A dlaczego by fajka w jego ustach nie miałaby być inna niż tam, którą dzisiaj znamy? Na przykład taka:

Zdjęcie to znalazłem na jednym z zachodnich forów fajczarskich. Jak widać tam światek palaczy reaguje na modę oraz wchodzi w dialog z popkulturą. Może i u nas znaleźliby się odważni na coś takiego?

Nieskromnie powiem, że oprócz tego, iż jestem fajczarzem i fantastą, to jestem także autorem tekstów literackich (nie – pisarzem, do pisarza mi jeszcze daleko), a w dłonie swoich bohaterów steampunkowych opowiadań włożyłem fajki. Teraz czekam, aż któryś z naszych fajkarskich mistrzów wykona zwariowaną, steampunkową wrzoścówkę.

Cztery akapity powyżej skłamałem – fajczarstwo i fantastykę już coś łączy. Fajka znalazła się w galerii rekwizytów steampunku (a raczej znajdzie, gdy opublikuję swoje opowiadania…).

A jak to jest u Was? Czy Wasze pasje łączy coś więcej, niż tylko Wasza osoba? Czy staracie się je ze sobą w jakiś sposób scalić? Czy fajka odgrywa jakąś inną rolę niż towarzyszki fajczarza? Czy Wy – palący muzycy – wprowadzacie fajkę do swojego pełnego nut świata? Czy Wy – palący malarze – malujecie portrety ludzi z fajką? Czy Wy – robotnicy/księgowi/dziennikarze/policjanci/kolejarze – potraficie w jakiś cudowny sposób wykorzystać swoje hobby w swojej pracy?

Powinniście. Najprostszymi sposobami. Nie trzeba nic wyrafinowanego. Wystarczy, aby popkultura od czasu do czasu dostrzegła Waszą fajkę, żeby była ona kulturową inspiracją. Nie żeby mówiła o niej stale – to nikomu nie jest potrzebne. Im więcej wszak – tym bywa gorzej. Niech lepiej mówi nieco rzadziej, za to z mocą, wyraźnie akcentując.

Dzięki temu nie dość, że fajka stanie się dla Was jeszcze ważniejsza, to może również trafią na nią inni. A najlepiej będzie wtedy, gdy na pytanie, co to jest „fajka”, wszyscy odpowiedzą zgodnie z prawdą.

Nierealne?

Może.

Jak nie spróbujemy, to się nie przekonamy.

Zdjęcia pochodzą ze stron:
http://www.pipemakersforum.com/forum/viewtopic.php?t=4058
http://technabob.com/blog/2007/11/14/steampunk-ipod-skin-shows-off-players-innards/
http://www.impactlab.net/2009/08/28/steampunk-science-museum-show-at-oxford-uk/

Tags: ,

13 Responses to Steampipe – fajka wieku pary

  1. koriat
    2 sierpnia 2010 at 00:31

    „Jest to jedna z gałęzi cyberpunku”
    „Wreszcie – by przejść do przykładów – to powieści Verne’a, Wellsa”
    Czy Ty sobie aby sam nie przeczysz?

    • Rheged
      2 sierpnia 2010 at 00:36

      Nie. Steampunk wyrósł na cyberpunku jako alternatywa. Wynika to z przeszłości obu gatunków. Ten Verne i Wells byli pierwsi, ale oni byli prekursorami fantastyki w ogóle. Już jednak samo zaliczenie ich do fantastyki jest dyskusyjne. Natomiast tych, którzy odwoływali się później do nich w nurcie steampunku – jest już oczywiste.

      Można mieć wrażenie jakoby steampunk powstał wcześniej – to nie tak. Najpierw była naukowa fantastyka (która zaś była już którąś gałęzią fantastyki w ogóle), potem na niej powstał cyberpunk, a na nim steampunk już w pełnej krasie.

      Jeśli nieprecyzyjnie napisałem, przepraszam, rozjaśniam tutaj.

      • koriat
        2 sierpnia 2010 at 00:48

        No… Chodziło mi o to, że najpierw piszesz, ze steampunk to odmiana cyberpunka (zgoda), a potem, że jego przedstawicielami byli ludzie, którzy pisali 100 lat przed Gibsonem, który przecie cyberpunk wymyślił.
        No i odwołanie odwołaniem, ale zdanie „Wreszcie – by przejść do przykładów – to powieści Verne’a, Wellsa” wciąż wydaje mi sie nonsensowne – steampunk polega przecież na tworzeniu alternatywnej wersji właśnie epoki, w której żyli Verne i Wells, a jeśli w ich twórczości pojawiały się podobne motywy, to na zasadzie prostej ekstrapolacji – przecież oni żyli właśnie w „wieku pary”, to jak mieli pisać? To tak, jakby uznać, że Thomas Malory, albo autor „Pieśni o Nibelungach” pisali fantasy, bo tyle u nich magii… No i nie pamiętam, żeby Wells napisał jakąś historię alternatywną…

        Ale w sumie sorry, to nie na temat.

        • Rheged
          2 sierpnia 2010 at 00:54

          Już zrozumiałem, o co Ci chodziło :)

          Tak, faktycznie, masz rację. Biję się w pierś i poprawiam błąd. Popełniłem klasyczny skrót myślowy – chodziło mi o inspirację Vernem oraz Wellsem, a napisałem, co napisałem…

          Dzięki! :)

          • koriat
            2 sierpnia 2010 at 01:08

            Do usług :D

            • Rheged
              2 sierpnia 2010 at 01:13

              Z pewnością jeszcze nie jeden raz skorzystam :)

              • koriat
                2 sierpnia 2010 at 14:38

                Oj no. Ze mnie czasem po prostu purysta wychodzi. Tylko czasem :>

  2. suhacz
    2 sierpnia 2010 at 00:41

    świetny tekst, genialne zdjęcia (zwłaszcza iPod). Drobna uwaga: „maszyny różniczkowe” – czy aby nie powinno być „różnicowe”?

    • Rheged
      2 sierpnia 2010 at 00:55

      I ponownie racja, już poprawiam. Dzięki za czujność :)

  3. JSG
    JSG
    2 sierpnia 2010 at 09:53

    Jeśli jest taka możliwość staram się wplatać fajkę w swoje fotografie, rzadko zawodowo, bo to raczej nie znajduje uzasadnienia, choć teraz przymierzam się do pinu-up’owej sesji gdzie może uda się kukurydziankę przemycić. Fajka często pojawia się w moich autoportretach.
    W klimacie Steampunkt wydaje się być to zdjęcie choć nie jest ono stylizowane a przedstawia moją szarą rzeczywistość w tym okresie.
    Kiedy chodziłem na warszawskie spacery fotograficzne człowiek z fajką pojawiał się w fotografiach koleżeństwa dość często.
    Na końcu wspomnę różnej maści kompozycje czy detale fajek robione na potrzeby tego i innych portali tematycznych które ratowały przysłowiową skórę pewnej studentki warszawskiej ASP i pewnemu słuchaczowi AFiT’u.

    A ty zamiast pisać o tekstach opublikuj swoje teksty i już…

  4. Alan
    Alan
    12 sierpnia 2010 at 15:38

    Miałem jakiś czas temu rozmowę kwalifikacyjną na studia – wymogiem było przedstawienie swoich prac komisji. Zarwałem wiele nocy, rysując co popadnie. I fajka tam była. Kilka razy. Jedną pracę nawet zaniosłem na wspomnianą rozmowę. I tak sobie pomyślałem – a może galeria na fajkanecie? Co jakiś czas rozszerzana o kolejne prace? Napisałem o tym bodaj 30 lipca na pogadywaczce – Jackowi się pomysł spodobał. Jak spłodzę z 10 ciekawszych prac i nabiorę wystarczającej odwagi, opublikuję tu te bazgroły.

    • Rheged
      13 sierpnia 2010 at 00:39

      Jak o kulturze, to po całości. Jeśli masz swoje prace i chcesz się nimi podzielić, to nawet lepiej. Mnie się podoba i jestem za :)

  5. tarabaz
    tarabaz
    13 września 2011 at 03:08

    Tak w temacie – 17 września w Warszawskim klubie Kocioł na Bema 65 odbędzie się Steampunkowy plener fotograficzny z afterparty. Doskonałe miejsce do szerzenia fajczarstwa :)
    Więcej info pod linkiem http://www.klubkociol.pl/index.php?option=com_jevents&task=icalrepeat.detail&evid=16&Itemid=92&year=2011&month=09&day=17&title=steampunkowy-plener-fotograficzny–afterparty-&uid=b17b7989b612e712da6fd3fd3fe8f32f

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*