Po prostu „Hello”

24 grudnia 2015
By

Witam serdecznie wszystkich szanownych kolegów i koleżanki. Chciałem się przywitać i może podzielić moimi spostrzeżeniami totalnego żółtodzioba. Ale od początku.

Z fajką znam się od dwóch dni :) Tak. Tylko dwóch, a już wiem, że jest to miłość od pierwszego dymku. Nie wiem co mnie w sumie skłoniło, by zacząć tę przygodę. Brodę już mam i brakowało mi czegoś co by uzupełniło mój „drwalski” wygląd. Do tej pory popalałem papierosy. Od kilku lat tak naprawdę. Co najdziwniejsze, nie jestem osobą uzależnioną od nikotyny. Jeżeli już, to jest to uzależnienie psychiczne nie mające nic wspólnego z trzęsącymi się rękami i dymkiem 5 minut po obudzeniu się.

Tak więc zainteresowałem się fajką. Nie dla podrywu. Żonę i dwie córeczki na stanie już mam. Po prostu lubię… siebie. Lubię usiąść i oddać się zadumie. Lubię czesać swoją brodę. Taki trochę narcystyczny typ. Chciałem (i nadal chcę) traktować fajczenie jako hobby. A, jak wiadomo, hobby to coś, na czym się nie oszczędza. Nie wiedziałem jednak, czy mi przypadnie do gustu. Zainwestowałem więc we wrzosiec Bróg no 129 (myślałem, że będzie trochę większa).  Do tego doszedł tytoń Mac Baren Mellow Choice. Czy dobry? Nie mam porównania, ale mam nadzieję, że będą lepsze. Bardzo lekki, aczkolwiek po przesiadce z papierosów i tak wystarczający. Zaczepiający aromatem otoczenie do tego stopnia, iż spodobał się mojej żonie, która nie znosi smrodu papierochów.

Obecnie, już do mnie idzie większy Bróg no 90. i pewnie domówię GH American Blackcherry. Chciałbym spróbować też czegoś naturalnego (nie aromatu), ale dość słodkiego i równie lekkiego. Może coś polecicie? Kolejnym tytoniem byłby na spróbowanie, tak zachwalany w USA, Mississippi River. Tylko czy da się ściągnąć? Czytałem,że dwa sklepy mają wysyłkę do Europy. Muszę się rozeznać.

Więc to chyba tyle słowem wstępu ode mnie. Czytam, oglądam i uczę się. Cieszę się, że istnieje taka strona jak ta :)

Pozdrawiam wszystkich i życzę dobrych, radosnych i spokojnych świąt.

35 Responses to Po prostu „Hello”

  1. Antemos
    Antemos
    24 grudnia 2015 at 10:01

    Witaj, Piotrku.
    Temat tytoniu na początek był wałkowany na portalu setki tysięcy razy, w setkach tysięcy tematów zakładanych przez początkujących. Polecam przeglądnąć 5 czy 10 takich i wyciągnąć wniosek. Fajka ma, przede wszystkim, smakować Tobie, więc jeśli MB Mellow Choice jest, przynajmniej w części, tym, czego oczekiwałeś i nie zraziłeś się do fajczarstwa, to znaczy, że wybór był dobry. Jeśli zaś chodzi o fajki, to polecam rozejrzeć się za podobnymi cenowo fajkami Brebbia. Mam nadzieję, że będziesz się tu czuł dobrze. Czytaj, pytaj i miłego palenia.

  2. hykasy
    24 grudnia 2015 at 11:42

    Cześć!
    Co do fajek, popieram Antemosa, Brebbia będzie lepszym wyborem, niż Bróg. Co prawda tych fajek nie paliłem ale macałem i nie uważam je za zbyt dobrze wykonane. W podobnej cenie możesz też zapolować na coś używanego. W przypadku większego budżetu warto zainteresować się fajkami na zamówienie, ręcznie robione perełki przez Rafała Woźniaka, Tomka Zembrowskiego. Chociaż trzeba by było najpierw trochę doświadczenia zebrać, co by nie zniszczyć. Tytoni jest cała masa, a u nas można poczytać ich recenzję, można wybrać coś co będzie się wydawać odpowiednie Twoim oczekiwaniom. Gorzej z tym sprowadzaniem tytoniu. Nawet jeżeli sklep wysyła do UE to Ty nie możesz go zamówić do Polski. ;) Takie już mamy przepisy, że nie zobaczysz tego tytoniu, a będziesz miał sprawę w sądzie. Pozostaje albo od kogoś odkupić albo samemu pojechać i przywieźć. Czasem pojawiają się na Allegro u Pana Niedźwieckiego tytonie z USA.
    Pozdrawiam i niech Ci się przyjemnie pali. ;)

  3. Obzon
    Obzon
    24 grudnia 2015 at 14:24

    Jak tytoń ma być słodki i lekki na początek to polecam Macbareny: Virginia nr 1 lub Scotisch Mixture, ew. w wersji flake. A co do fajek to powtórzę po raz kolejny daruj sobie Brogi. Jak chcesz koniecznie polskich producentów to kup Worobca lub Polinskiego. Bróg to najgorszy wybór

    • miro
      28 grudnia 2015 at 22:23

      … o ile na oswojenie się ze smakiem tytoniu w fajce te Macbareny mogą być niezłe, to jednak (moim zdaniem) są one technicznie nienajłatwiejsze, bo nieodporne na przeciągnięcie, potrafią się palić bardzo mokro i gorąco (wiem: jak ktoś umie, to nie ma problemu). Jeśli już musi to być Macbaren, to poleciłbym Mature Virginia lub Acadian Perique (nie bać się, „perika” tam prawie nie czuć), ewentualnie Navy Flake. A lepiej lekkie virginie Gawith Hoggarth: Broken Scotch Cake, Scotch Flake, Bright CR Flake, Browm Flake U/S (to nie Ameryka, tylko unscented) i kilka innych. Są praktycznie bezobsługowe.

  4. piotrek031981
    28 grudnia 2015 at 11:00

    Skoro twierdzicie żeby trzymać się z dala od Broga to zakupię coś innego następnym razem. Mam jedno pytanie. Dlaczego moje fajki cuchną popielniczką? Palone w nich było po 3 razy. Nie przeciągam, spalam na sucho do końca. Po każdym paleniu dokładnie czyszczę. Czy tak jest na etapie opalania fajki? Przerwy między paleniami wynoszą min. 24h.
    Co do tytoniu to zamówiłem Blackcherry i American Delight z GH. W lutym natomiast przyjedzie do mnie Mississippi River prosto z USA. Zobaczymy czy tak dobre jak zachwalają :)

    • KrzysT
      KrzysT
      28 grudnia 2015 at 11:07

      A czym ma pachnieć spalony tytoń?

      • R.Woźniak
        28 grudnia 2015 at 12:16

        Łąką o zachodzie słońca, maciejką, wiosenną trawą i lasem. A to wszystko solidnie spryskane słodkimi tanimi perfumami z bazaru. Nie wiedziałeś?!

        • piotrek031981
          28 grudnia 2015 at 12:34

          Hehe. Nie no tylko wywnioskowałem z opisów, że fajka nie powinna śmierdzieć. Nie wiedziałem czego się spodziewać. Nie mówię tu o jakiś aromatach tylko o np. zapachu tytoniu, którego się używa.

          • KrzysT
            KrzysT
            28 grudnia 2015 at 12:45

            „Śmierdzenie” jest określeniem subiektywnym.
            Nominalnie dobrze utrzymana, regularnie wietrzona fajka z przyzwoitego materiału śmierdzieć nie powinna. Co nie znaczy, że będzie pachnieć różami, niestety.
            Niektóre pachną główną komponentą zapachową używanego w nich tytoniu (charakterystycznie pachnie np. Latakia, albo niektóre mocno aromatyzowane tytonie), ale realnie większość pachnie po prostu popiołem z tytoniu, choć zapach ten zazwyczaj nie jest tak agresywny, jak to bywa w wypadku pełnej petów popielniczki.

            • piotrek031981
              28 grudnia 2015 at 12:52

              Dziękuję za słowo wyjaśnienia. Rzeczywiście, ów zapach, jeżeli tak go można nazwać, jest wyczuwalny po „wetknięciu nosa” w fajkę. Nie czuć go natomiast z jakiejś odległości. Nie będę już zadawać durnych pytań :D

              • KrzysT
                KrzysT
                28 grudnia 2015 at 16:35

                Pytanie wcale nie jest durne. Jest jak najbardziej zasadne i nie jesteś pierwszym, który na podobne wątpliwości.

                Ponadto prawie każdy, kto się zabiera do fajki ulega tym złudzeniom, że ona taka szlachetna, lepsza niż papierosy, poprawia image, skłania ku zadumie, pimpuje intelekt, wydłuża…

                …a potem okazuje się, że to jednak taka sama używka tytoniowa, jak każdy inna.
                ;)

              • hykasy
                28 grudnia 2015 at 16:41

                A jak chcesz pachnącą słodko z daleka fajkę to grousemoora zapodaj :D

    • miro
      28 grudnia 2015 at 22:36

      „Fajka powinna miło pachnąć (sic!) zapachem palonego tytoniu” – tako rzecze mój „ulubiony” klasyk. A jest to g…no prawda. Jak już pisze Krzyś (on zazwyczaj nie łże), fajka pachnie po prostu produktem spalania, czyli popiołem – choć są wyjątki: fajki, w których palone są tzw. mydlanki pachną prawie jak tytoń z puszki, po duńczykach/niemcach masz plus-minus budyń z waniliną, skrętki (te z Kendal) zostawiają zapach grilla, spalonej oliwy i kreozotu; fajki do Latakii pachną Latakią (wędzonka to moim zdaniem duże uproszczenie). Ale Virginia zwykle nie zostawia przyjemnego zapachu (tutaj in minus wyróżniają się produkty Samuela Gawitha, dość amoniakalne, choć pyszne; in plus tytonie Gawith Hoggarth, trochę „ukwiatkowione”). Najważniejsze to palić w miarę możliwości sucho, wyciorować w trakcie palenia jeśli trzeba, zawsze czyścić fajkę po paleniu i dać jej odpocząć (ja polecam minimum tydzień, szkoły są różne). Resztą się nie przejmować :)

  5. piotrek031981
    4 stycznia 2016 at 09:13

    Mały Update.
    Co myślę o moich eksperymentach. Na wstępie powiem, że z tytoni w mojej kolekcji znalazły się HG dark cherry, HG delight oraz MB Mellow choice. Co do fajek to z wcześniej wspomnianych dwóch od mr. Bróg dostałem od taty kilka razy przez niego użytą gruszę B&B.
    Jeżeli chodzi o tytonie to kiedy pierwszy raz odpaliłem delight od HG byłem w siódmym niebie. Delikatny, tak w smaku jaki i mocy, niczym aksamit. Nabita gruszka prawie cała i bodajże 1h10min palenia. Nie chciałem kończyć. Mój Mac Baren poszedł w odstawkę. Co za shit pomyślałem. Następnego dnia spróbowałem Dark Cherry. Zachęcony opiniami o cieście wiśniowym, niesamowitym posmaku w ustach i oszałamiającym room note nabiłem mojego małego Broga. I cóż za rozczarowanie. Smak ledwo (bardzo ledwo) wyczuwalny, room note znikomy. Nie wiem czy moje oczekiwania były zbyt wysokie? Hmm. Więc wróciłem do Delight tym razem w drugim Brogu. Niestety nie poczułem tego Wow jak za pierwszym razem. Może to jednak wina faki? Czy pospieszyłem się z zakupem bez analizy co kupić?
    Wczoraj nabiłem B&B do połowy Mac Barenem. Nie wierzyłem. Po raz pierwszy paląc ten tytoń czułem się jakbym jadł…czekoladę. Każde pociągnięcie rozlewało ten przyjemny smak w moich ustach. Dziś rano brat zapytał czy paliłem na klatce schodowej. Byłem od niej 3 pomieszczenia dalej, a mimo wszystko wyczuwalny był tam aromat. Cofam więc to co powiedziałem o MB wcześniej.
    Z moich obserwacji wynika również, że najlepiej pali mi się w gruszy B&B. Zobaczymy z czasem czy moje brogi dojdą do tego samego stanu kiedy będę cieszył się paleniem.

  6. Piotrek031981
    4 stycznia 2016 at 21:54

    Moi drodzy. Nie wiem czy do tego wątku ktoś jeszcze zagląda. Mam nadzieję, że tak bo mam niemały problem. Otóż zachęcony aromatem wczorajszego palenia wziąłem MB ponownie dzisiaj. W ruch poszedł jednak Bróg. Niestety smaczne było ostatnie 5 minut. Od samego początku smak był jakiś taki gorzki i kwaskowaty. Jeżeli wnętrze fajki jest ciemne to znaczy, że została ona prekarbonizowana? I czy taki zabieg, aż tak potrafi zmienić smak tytoniu? To juz drugi raz kiedy smakuje on wyśmienicie w B&B z gruszy, a jest nieznośny w Brógu. Domniemam, że na dole fajki wytworzył sie nagar i dlatego ostatnie minuty palenia były ok. Czy ściągać to ciemne coś i opalać od nowa? Jutro spróbuję wiśni z B&B i się okaże czy po raz trzeci moja teza się potwierdzi. Dzięki za odpowiedzi i podpowiedzi.

    • hykasy
      4 stycznia 2016 at 21:57

      Są fajki smaczne i mniej smaczne. Skoro w jednej pali Ci się źle to znaczy, że nie jest ona dobrze wykonaną fajką. Zważając szczególnie na to, że producenci, których wybrałeś nie są okryci chwałą. Jak jest czarna to jest prekarbonizat, zalecam zedrzeć. ;)

  7. frm
    5 stycznia 2016 at 17:34

    Czy prekarbonizat zmienia smak ? Zdania są podzielone, tu i ówdzie można spotkać się z opinią,że nie . Ja się do tej opinii przychylam.
    Moim zdaniem problem leży w jakości samego wrzośca . Niestety kupując tania wrzoścówkę można się naciąć . Może mieć gorszy smak od gruszki . Możesz zdzierać prekarboizat , możesz bawić się w uzdatnianie fajki różnymi metodami ( spirytus , profesor ) możesz też palić w niej i czekać aż dobry smak sam przyjdzie . Myślę,że każda fajka palona odpowiednio długo zyska akceptowalny smak , dobre fajki są smaczne od początku .

    • piotrek031981
      5 stycznia 2016 at 21:51

      W takim razie co kupić by się cieszyć od początku? Koledzy polecali Brebbie. Tylko od jakiej półki cenowej zacząć? Czy te powiedzmy budżetowe ( zakładam, że to cena do 200?), będą ok? Załóżmy, że chciałbym dobrą fajkę na bardzo dłuuugo, to co konkretnie kupić? Tak w granicy zdrowego rozsądku :)
      P.S. Jestem właśnie po wypaleniu HG DarkCherry w gruszce. Niestety ten tytoń pomimo super opinii o jego smaku i aromacie uważam za przegrany, przynajmniej u mnie. Tak jak pisałem wcześniej. Aromat wiśni tylko po wciśnięciu nosa do puszki. Cóż. Zostaje mi go wykończyć z czasem i zapomnieć.

      • hykasy
        5 stycznia 2016 at 23:31

        Ja mam rombo, są fajne, a za 200 da radę kupić nawet ze dwie. Pamiętaj, że nie da rady palić tylko w jednej fajce. Im wyżej z ceną, tym lepsza jakość wykonania, wykończenia. Możesz spojrzeć na aukcje Madeja, fajne fajeczki kolega oferuje.

  8. frm
    6 stycznia 2016 at 17:04

    Moim zdaniem ok 150 zł to granica od której zaczynają się smaczne fajki . Mam 3 wrzośce z tego przedziału i jestem z nich zadowolony . Worobiec , Capitol , Dr Plumb . Oprócz wrzośców proponuje spróbować kukurydzianki . Tylko oryginalnej- MM . Niestety w fajkowie bieda i tych najpopularniejszych modeli na razie brak .

    • Andrzej K.
      6 stycznia 2016 at 19:20

      Pozwolę sobie się nie zgodzić…(albo nie do końca zgodzić). Jeśli mowa o fajkach noych – to może ok. Nie znam się. Nie kupuję nowych.
      Za to, 150 zeta to już jest zacny budżet na naprawdę fajną fajkę używaną. Okej, wymaga to ciut wiadomości, szczęścia, zachodu i pracy. Ale naprawdę się da kupić świetne fajki z drugiego (albo n-tego) obiegu i to dużo taniej. Ja jeszcze nigdy nie wydałem takiej kwoty na fajkę, a nie chwaląc się, mam kilka naprawdę wspaniałych fajek.

    • KrzysT
      KrzysT
      6 stycznia 2016 at 21:05

      Granicy, od której zaczynają się SMACZNE wrzośce nie ma.
      Bo praktycznie każda fajka do momentu zapalenia jest kandydatką na smaczną fajkę. I ta zasada dotyczy także fajek za grube setki $.
      Po prostu w tej kategorii (smaczności) nie ma pewniaków (wiem, fanboje zaraz mi powiedzą, że jak się kupi z kropką i sprzed ’68 to jest 100%, że jest cud, miód i orzeszki).
      Z ceną rośnie (do pewnego momentu) prawdopodobieństwo, że fajka „trzyma” reżim technologiczny, czyli że wrzosiec nie był dziesiątego sortu, że był poddany curingowi i że ktoś spojrzał krytycznie na inżynierię. Do pewnego momentu, ponieważ dalej dopłaca się za urodę klocka, projekt i nazwisko (reputację) twórcy.
      Ale pewności nie ma nigdy.

  9. frm
    6 stycznia 2016 at 21:57

    Pisałem o nowych fajkach . Fajki używane to jednak loteria, a uzdatnianie , higienizacja wymaga nieco wiedzy i też kosztuje . Chyba mało kto zaczyna przygodę z fajczarstwem od używanych fajek .
    Napisałem o 150 zł bo +/- tyle kosztowały te które mógłbym polecić . Mam/miałem też fajki za 70 – 80 zł i ich smak na początku nie był rewelacyjny . Wyjątkiem może być Angelo z fajkowa, ale z tego co czytałem to też loteria , no i to losowe wybieranie egzemplarza ….

  10. Piotrek031981
    11 lutego 2016 at 22:15

    Witam szanownych kolegów i koleżanki oczywiście :)
    Po kilkunastu tygodniach przygody z fajka zaszły małe, ale myślę, że oczywiste zmiany. Ponieważ pojawił się fajny wybór kukurydzianek na fajkowie machnąłem sobie trzy sztuki. Po różnych przygodach z aromatami kupiłem też 10g próbki następujących :
    -hal o the wynd
    -fvf sg
    -balkan flake sg
    Co do pierwszego okazał się zbyt mocny na moje kubki smakowe. Czysta VA też mi nie podpadła. Pewnie kłania się tu brak doświadczenia. Za to balkan opiszę w trzech słowach „kocham, kocham, kocham „. Kiedy go pakuję i odpalam pojawia się uśmiech na mojej twarzy :) Aż szkoda, że nie ma na stanie 50g.
    I w tym miejscu pojawia się pytanie do doświadczonych fajczarzy. Co byście mi polecili wiedząc co lubię? Zastanawiam się nad:
    -dunhill london mixture
    -dunhill 965
    -hh vintage syrian
    Mogę też kupić kilka próbek tego bf.Chciałbym jednak spróbować anglika lub orientala jakiegoś :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    • hykasy
      11 lutego 2016 at 22:51

      London, nie zawiedziesz się. Chociaż osobiście i tak najbardziej polecam Night Capa z Dunhilli, świetny!

      • Piotrek031981
        11 lutego 2016 at 23:09

        Tylko czy night cap nie jest zbyt mocny?

        • kusznik
          kusznik
          11 lutego 2016 at 23:22

          Nie, nie jest. Spróbuj w razie czego odkupie!

        • hykasy
          11 lutego 2016 at 23:37

          A gdzie tam mocny, w sam raz. Nie uważam, żeby London był słabszy. ;)

        • Faust
          12 lutego 2016 at 08:39

          Pomijając podpowiedzi kolegów ;)
          http://www.tobaccoreviews.com/blend/459/dunhill-nightcap
          Większość ocenia go jako mocny. I ja też go tak oceniam. Mało tego: sugeruję, że jeśli Hal o’the wynd oraz FVF były dla Ciebie mocne to Nightcapem raczej się nie nacieszysz ;)
          Moje typy dla Ciebie: Stanislaw Winter Time bardzo przyjemny, Rattray Red Rapparee oraz Planta Presbyterian: te tych dwóch ostatnich w mojej opinii dobrą robotę ;) robią orientale.
          No i oczywiście cała paleta od Samuela Gawitha :) ale to już do wyboru.

      • spamer
        spamer
        12 lutego 2016 at 18:40

        Mi z kolei Szlafmyca nie podchodzi.
        O ile lubię Va/Pq- Zwłaszcza Louisiana Flake G&H, czy DLNR, o tyle Pq z mieszance z latakią nie jest zupełnie dla mnie.
        Nie wiem czemu, chyba inaczej sobie wyobrażałem mariaż tych dwóch tytoni.
        Kupiłem 2 puszki, więc muszę wiązać nadzieję z okresem wiosennym i zmianą smaku :)

        • KrzysT
          KrzysT
          12 lutego 2016 at 19:20

          Ciekawe spostrzeżenie o tyle, że Pq w Nightcapie praktycznie nie czuć.
          Ale jeśli interesuje cię połączenie Perique z Latakią to warto się zainteresować tytoniami Hansa Schürcha – on czyni to bardzo elegancko i udatnie. Zdarzają się te mieszanki amerykańskie o podobnym składzie, które są interesujące w paleniu.
          Niemieckie odpuściłbym z zasady, bo oni zazwyczaj piszą na puszce „Perique” tylko po to, żeby zaszpanować składem – i sypią wszystko, co możliwe (a na koniec i tak czuć tylko Latakię i Kentucky ;))

          • spamer
            spamer
            12 lutego 2016 at 22:27

            Krzysztofie.
            Ja to Pq czuję dość wyraźnie i tak, jak pisałem- nie pasuje mi w konwersji z La.
            Nie zmienia to jednak faktu, że ciekawam bestyja świata i da bóg, że kiedyż zasmakują mi podobne miksy. Schürcha, co prawda nie dane mi było palić (a szkoda), natomiast amerykańskie miksy Pq z Va, które dane mi było palić- wydały mi się dość ordynarne. Jakkolwiek to nie zabrzmi.
            Co innego Yenidje Highlander, którym kiedyś zostałem poczęstowany a który to tytoń uważam za chyba najsmaczniejszy Balkan, jaki paliłem.Specjalnie o nim nie wspomniałem, bo jest poza moim zasięgiem niestety.
            Pozdrawiam.

    • KrzysT
      KrzysT
      12 lutego 2016 at 09:28

      A ja bym polecił 965. Pełny, równie słodki jak Balkan Flake.
      London jest o wiele delikatniejszy, choć oczywiście smaczny.
      MacBaren jest poprawną mieszanką latakiową, ale do wyżej wymienionych nie ma IMHO startu.

  11. piotrek031981
    15 lutego 2016 at 14:46

    Dzięki za tak duży odzew i masę propozycji. Na chwilę obecną stanęło na tym, że dokupiłem jeszcze 2 próbki:
    -Skiff – dosyć przyjemny smaczek, aczkolwiek za mało LA wyczuwalnej. Gdzieś się w tyle pojawia jednak spodziewałem się więcej. Niezbyt mocny taki w sam raz.
    -Squadron leader – może też nie jest zbyt mocny, ale jak dla mnie zbyt pikantny. Spalę póbkę i się z nim na dłuższy czas pożegnam.
    Szkoda, że nie ma dunhillowskich 10g na próbę :/ Ciągnie mnie do tego Londona jakoś :) A na chwilę obecną to Balkan to mój codzienny dymek.

    • esail
      15 lutego 2016 at 21:29

      Mi osobiście bardzo, ale to bardzo, London Mixture podszedł. Bardzo fajny room note – żonie się podoba, pali się bardzo dobrze praktycznie bezobsługowo. Mogę polecić z czystym sumieniem. Jak Kolega chce coś mocniejszego to polecam Nightcap też od Dunhilla.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*