W trakcie palenia fajeczki chyba każdy lubi zwilżyć gardziołko i popić czymś tytoń. Ostatnio przeczytałem o duecie Presbiterian Mixture i mleko, które ponoć podkreśla smak tytoniu. Czy Koledzy mogliby doradzić inne mieszanki, które podkreślają dany rodzaj lub markę tytoniu?
- Akcje i Konkursy
- Fajkowe ABC
- Kupiłem cudo!
- Mistrzowie
- Recenzje tytoniu
- A&C Petersen
- Astley
- BBB
- Captain Black
- Colts
- Cornell & Diehl
- Dan Tobacco
- Davidoff
- Dunhill
- Erinmore
- Fribourg&Treyer
- G.L. Pease
- Gawith, Hoggarth & Co.
- Hearth&Home
- Holger Danske
- Ilsted’s
- Imperial Tobacco
- Mac Baren
- McClelland
- Orlik
- Paladin
- Peter Stokkebye
- Peterson
- Planta
- Pozostałe
- Rattray´s
- Robert McConnell
- Samuel Gawith
- Savinelli
- Skandinavik
- Solani
- Stanwell
- Stanislaw
- Torben Dansk
- W.O. Larsen
- Users Voice
- Wokół fajki
- Zamiast Forum
Od razu odpowiem o swoich małych eksperymentach:
1. Mieszanki z Latakią i mleko prosto z lodówki – bardzo ładnie się to komponuje (sprawdzane z My mixture 965), zwłaszcza jeśli ktoś ma problemy z przegrzewaniem się dymu.
2. Black Cavendish (nawet Alsbo) i czarna kawa po turecku bez dodatków – ładnie podkreśla smak Cavendisha i wyostrza smak tytoniu, który nieźle osładza kawę.
1. Herbata
2. Herbata
3. Herbata
potem długo długo nic i znowu herbata. Moim zdaniem najdoskonalszy napój do tytoniu.
UkłonY,
Nic dodać, nic ująć.
Wyjątkiem jest u mnie Balkan Flake – ten mi smakuje z mlekiem, koniecznie 3,2%.
A jaka herbatka? Earl Grey, zielona, assam, jakieś mieszanki słodkie i owocowe? Słodzona czy nie słodzona? :D
Ja pijam zazwyczaj czarne, czasem doaromatyzowywane, jak np. Rum irish coffee, czarne winogrona, pieczone jabłko. Jest również taka dobra herbatka, która świetnie mi smakuje z SG Commonwealth: Lapsang Souchong – jest to czysta czarna herbata, lekko „podwędzana” dymem. Mówię na nią „latakiówka” :D Z czystych czarnych świetna do fajki jest również czysta cejlońska
Pijam też czysto owocowe, acz tutaj nie mam jakichś faworytów. Czasem zielone, białe, od czasu do czasu czystego pu-erha też chlipnę. Dobre są też rooibosy.
Takie wynalazki znajdziesz w różnych sieciach porządnych herbaciarni, choćby Five o’clock czy Tea Club (poszukaj w necie, mają podany asortyment).
A, no i NIGDY nie słodzę. Chyba, że taką z torebki, choć takie piję jako zastrzyk teninowy, gdy nie mam pod ręką swoich ulubionych ;)
Earl Grey, Darjeeling, Ceylon… zawsze słodzę.
Zielonych nie słodzę, ale nie pijam do fajki.
Mleko do latakii to fajny pomysł… ciekawe jakby się spisywał ajran.
Nie wiem czy takie same ajrany piliśmy ale w moim chyba jakieś ziółka pływały, a nie wiem jakby się to z tytoniem komponowało. Pozostaje spróbować.
Mój ojciec z kolei Maślankę Mrągowską z MacBarenem Vanilia stosuje i ponoć smaczne.
Old Britania z cukrem trzcinowym – choć mi nie wolno słodzić. Ale palić też mi nie wolno. Dlatego Old Britania czyli mieszanka cejlońska z plantacji pow. 1200 m.n.p.m. bo mam wielką puszkę – zgadzam się w pełni, że najlepiej do pełnej sesji fajkowej pasuje herbata.
Ale duetów nie tworzę. I pierwszą fajkę dzienną wypalam przy kawie, czymkolwiek jest ona nabita.
Ha, marzy mi się, by kiedyś założyć też społecznościowy portal o herbatach, ponieważ zażywaniem tej używki także jestem rażony. Ale pewnie życia nie wystarczy na wszystkie moje nałogi/snobizmy.
a mnie do latakii podszedł sok bananowy z sokiem porzeczkowym :)
do SG Chocolate Flake pije np china lichi
Ja pije głwonie earl grey, czasem z mlekiem czasem bez nigdy z cukrem.
Mleko do La się sprawdza. Nie wiem, czy będę osamotniony w moim osądzie, ale ja w La wyczuwam właśnie głównie mleczne posmaki, toteż mleko jak najbardziej pasuje, na zasadzie „dajmy więcej tego, co już jest”.
Poza tym kawa, koniecznie z mlekiem. Może być smakowa, aromatyzowana. Moim ulubionym wynalazkiem jest kawa amaretto, względnie karmelowa, choć tu już niekoniecznie.
Z alkoholu – do czystej Va piwo, do Va+Kentucky+Pq również piwo. Czasem whisky.
Panowie… właśnie palę 50% MM 965 przemieszane z 50% TNN i popijam zimną kawą. Efekt jest niesamowity (ani pozytywny, ani negatywny). Tytoń czasami jest miodowy, czasami to czysta latakia, ale w większości to jakiś dziwny kwasek który osadza się na języku, kawa pozwala się miejscami uwolnić smakowi LA, a zaraz potem miodkowi z TNN. Niesamowite wrażenia smakowe. Coś jak pierwsza paczka szwajcarskich cukierków ziołowych, człowiek głupieje i nie wie co za chwilę będzie. Niby słodkie, niby pikantne, ma swój własny, nieokreślony smak (w każdym razie ja nie jestem w stanie go określić).
Brainiac to przy Tobie mały pikuś.
Mnie to byłoby szkoda dunhilla… największym fajkowym przekrętem, jaki zrobiłem w ostatnim czasie było załadowanie fajki po balkanie shanonem (którego próbkę przy zamówieniu przysłał mi Piotrek z Fajkowo). Doświadczenie jajeczne, ale sam tytoń… gdzie ta słodycz, pytam się… a paliłem wtedy erinmore i four squires od GH, i tam, to była słodycz… zresztą to four squires (Four Squires Flake is a combination of flue-cured Virginias from Brazil and Zimbabwe, augmented with a smaller amount of sun-cured to add sweetness and body.) to chyba najlepsza Va, jaką do tej pory próbowałem… Ok, wiem, że daleko mi do polotu lgatto, but każdy ma fantazję na jaką zasłuży ;+)
Shannona paliłem i muszę przyznać, że najbardziej mi pasował smakowo ze znanych mi aromatów (aczkolwiek znam mało). Taka mocniejsza, fajka wodna, o smaku melona czy czegoś w tym stylu.
Teraz odpalam 50%-50% MM 965 i Smokers Pride Black Cavendish. I muszę przyznać, że lepsze by było z więksą ilością latakii, pięknie się uzupełniają: SP BC ze swoim posmakiem więdzonki i ładnym zapaszkiem, a latakia nadaje temu mocy i pewnej nobilitacji. Przebicia LA kojarzą mi się z przebijaniem aromatu przez tytoń bazowy. Dodatkowo taka mieszanka bardzo ładnie i chłodno się pali.
Drugim mixem ciekawym było wczoraj dla mnie TNN + czekolada gorzka E.Wedla. Gdy szamnie się z 2 kostki czekolady i zapali fajeczkę, ładnie się biją słodycz miodu i gorycz czekolady o pierwszeństwo. To z czystym sercem polecam miłośnikom TNN. Ważne, żeby nie jeść jednocześnie z paleniem bo można zgryźć ustnik lub upaćkać fajke.
Zszokowałbyś cały świat, gdybyś napisał jakąś całkiem serio recenzję tytoniu. I nie chodzi mi o Ondraszka ani Twoje zgrabne miksy – kiedy się o nich czyta, warto nie jeść, bo może się zebrać na wypad do stolicy Łotwy.