„Fajka drewniana, super wzór”

24 lutego 2016
By

„Fajka drewniana, super wzór.” – tak mniej więcej brzmiał tytuł aukcji na portalu. 5 sekund trwało i pozyskałem drogą kupna tę fajeczkę, ciesząc się, że pierwszy Calabash w mojej kolekcji udało mi się nabyć za całe 40zł. Spodziewałem się raczej jakiegoś miksu pseudotykwy i ewentualnie wrzośca w środku.

20160223_193229

Otwieram paczuszkę – fajka trochę zapuszczona, niestety nie mam zdjęć jak wyglądała na początku. Wziąłem się za papier ścierny i na początku zacząłem ściągać nagar, sypał się aż miło… ale coś mnie tknęło w podejrzanym kolorze tego, co miało być wkładką z wrzośca według moich początkowych założeń. Zdjąłem ten pierścień z góry i… tak! Wkładka jest z pianki! Pod pierścieniem niestety trochę ukruszona ale w kominie cała, nie pęknięta. Radość! Kałabasz z wkładką z pianki!

Czyszczę dalej… Ustnik poszedł do pralni chemicznej z powodu utlenienia, a ja tymczasem zająłem się pierścieniem pomiędzy cybuchem a ustnikiem. Cały czarny taki, choć spod tej warstwy przebijał jakiś metal. CIF… i od razu robi się ciekawiej, bo spod warstwy czarnego pojawia się coraz więcej metalu, błyszczy… olśnienie… jakieś litery się pojawiają – „Old Silver”.

20160223_193519

To zmobilizowało mnie do przywrócenia ustnikowi barwy i połysku. Teraz fajeczka odpoczywa po czyszczeniu – efekty na zdjęciach. A ja czekam na weekend i powoli myślę sobie, że chyba jakiś Balkan… albo Latakia?

 

Tags: ,

11 Responses to „Fajka drewniana, super wzór”

  1. KrzysT
    KrzysT
    24 lutego 2016 at 09:52

    To jest silver cap – rozbierałeś? Jak wygląda tykwa od środka?
    Jeśli mogę się przyczepić, to na drugim zdjęciu widać, że srebrna czapka od wewnątrz nadal jest pokryta osadem…

    • JarekW
      24 lutego 2016 at 20:15

      Pierścień z komina dzisiaj zdjąłem i wyczyściłem również od wewnętrznej strony ;) Wkładka pod spodem jak pisałem jest pęknięta ale nie na tyle żeby pęknięcie przechodziło w komin. Tykwa tam gdzie widać czyli pod pierścieniem i od strony ustnika wygląda wg dobrze, jest jasna nie ma jakiś odbarwień. Wkładki nie wyjmę bo się boję…

  2. miro
    24 lutego 2016 at 10:05

    Już kiedyś linkowałem, ale co szkodzi jeszcze raz: https://groups.google.com/forum/#!searchin/alt.pl.fajka/silver$20cap/alt.pl.fajka/1w2bqdhc-_g/a-_uFjMc35sJ. Wpis pokazuje (będąc jednocześnie instrukcją obsługi) pewną złożoność renowacji/uzdatnienia fajek tego typu. Ekspertem w temacie jest zdaje sie Andrzej, on pewnie kompetentnie byłby w stanie ewentualnie skorygować porady Rotm’a.

    • Andrzej K.
      24 lutego 2016 at 20:57

      Gratuluję pięknej fajki!
      Mirkowi wypada mi podziękować, jednakże – absolutnie nie poczuwam się do bycia ekspertem w żadnej dziedzinie, a w dziedzinie fajek zwłaszcza!
      Tak się złożyło, że miałem jednak przyjemność pracować z taką fajką, i odrobinę poznałem specyfikę calabasha w wersji „silver cap”.
      Zasadnicza różnica i cecha indywidualna takiej fajki – to to, że wkładka piankowa jest osadzona na stałe. Jest to bardzo niewygodne rozwiązanie do czyszczenia! O ile, w fajce od nowości „układanej” przez nas – przy systematycznym dbaniu, jest to jedynie komplikacja eksploatacyjna… tak, przy fajce używanej przez kogoś innego, dbanej w sposób niewiadomy – jest to przesłanka, by szczególnie przyłożyć się do czyszczenia i higienizacji. Ok, tylko jak? Jeśli nie zamierzasz ruszać wkładki, to za Rotmem, powtórzę – spiryt, spiryt i do usrania… spiryt.
      Wewnętrzna powierzchnia tykwy jest wyścielona włóknistą powłoką, przypominającą gąbkę. Stąd min. tak kapitalne właściwości i przyjemność palenia – bo ta „gąbka” chłonie, osusza dym. Ale, skoro chłonie, to i kumuluje. A jak nie płukana jest na bieżąco – to się skisi, zaśmierdnie, zohydzi. Wyciorem nijak się tam nie dostaniesz… Jedyna opcja, to moczyć i moczyć i modlić się, by jak najwięcej odpuściło. A, że – zwłaszcza w osłoniętych zakamarkach (a więc zasadniczo – w całej przestrzeni wewnątrz fajki) rzadko jest tak, by łatwo „puszczało” – to polecam jedno z w własnych „racjonalizatorskich” rozwiązań: wymuszony obieg płynu. Czyli malutka pompka akwariowa, spory słoik, sporo spirytusu i cierpliwość. Demontujesz (jak się da) srebrną czapkę,podłączasz pompkę do szyjki fajki np kawałkiem odpowiedniego wężyka, topisz całość w spirytusie, zabezpieczasz wlew słoika przed wyparowaniem spirytusu (grubsza folia i gumki recepturki) i włączasz do prądu. I zapominasz na dobę/dwie/trzy. Wymiana płynu i powtórka jak trzeba. Potem ze dwa tygodnie suszenia i powinno być dobrze :)

      Fajka z którą ja sam miałem do czynienia – podlegała przeróbce na gourda. Zatem nieodzowne było zdemontowanie wkładki. Przerąbane! Jak jest osadzona mocno i sama nie wylata – to jedynym rozwiązaniem jest wycięcie jej z tykwy. Robota niełatwa. Zaręczam.
      A i ryzykowana bardzo. Zatem, zalecałbym najpierw moczyć, potem moczyć jeszcze trochę, a na koniec – jeszcze pomoczyć :) Potem już tylko suszenie (spokojnie i bez nerw! minimum ze dwa tygodnie) i dopiero palenie.
      A jak cała heca skończy się powodzeniem – to dbać! po każdym paleniu, przepłukać czymś wysokoprocentowym i dawać odpoczywać po dobre kilka dni między paleniami. Bo po co sknocić fajkę, której poświęciliśmy tyle czasu, pracy i środków?
      To nie są fajki codzienne. Ale są świetne! Warto się pomęczyć i ucywilizować ją tak by sprawiała radość.
      Pozdrawiam i życzę powodzenia. Andrzej

      • JarekW
        24 lutego 2016 at 21:18

        Czapka jest demontowalna i dzięki temu wiem, że za bardzo z grzybkiem nie poszaleję bo widać, że swoje przeszedł. Andrzeju, lanie spirytusu nie zaszkodzi ? Mam zamiar zatkać wylot od strony ustnika i „zmarnować” płyn wysokoprocentowy tylko boję się, nigdy nie miałem do czynienia z pianką i dla mnie to ona się rozpuści w tym spirytusie albo tykwa napuchnie :D. Dziękuję za poradę i pozdrawiam serdecznie. Jarek

        • Andrzej K.
          24 lutego 2016 at 21:46

          spirytus, jaki ja mam na myśli – czyli minimum 98%, a najlepiej – 99,8% nic piance nie zrobi. Nie mam pewności, ale obstawiam z dużym prawdopodobieństwem, że to będzie wkładka z litej pianki a nie sklejka. Jeśli tak, to spirytus nie zaszkodzi ani nie rozpuści, bo nicy czemu by miał? To nie jest woda! To, choć płyn – ale zupełnie „bezwodny”. Paradoksalnie – mówi się w przypadku np fajek wrzoścowych (czy, ja sam używam zwrotu) o „suszeniu” po kąpieli w spirytusie. Tak naprawdę – tam nie ma co suszyć! Trzeba poczekać aż spirytus odparuje, a potem – by fajka odzyskała wilgotność! Tak, po moczeniu w spirytusie, Twoja pianka będzie miała wilgotność zbliżoną do 0%… bo bezwodny płyn wygoni z niej niemal każdy ślad wody.
          Wielokrotnie moczyłem pianki w izopropylenie 99,8%. Nigdy nie miało to wpływu na twardość pianki, nigdy nic się nie wypłukało/rozpuściło.

          • JarekW
            26 lutego 2016 at 21:52

            Andrzeju, jak „skleja” się ewentualne pęknięcia w grzybku piankowym ?

            • Andrzej K.
              27 lutego 2016 at 09:56

              pył sepiolitowy i rozwodnione szkło wodne. Robisz dosyć rzadką mieszaninę, nakładasz w kilku aplikacjach punktowo w miejsce uszkodzenia. Pianka powinna „wciągnąć”, dlatego nakładasz kilka razy małymi aplikacjami. Odstawiasz na minimum 48 h i jeśli trzeba (a pewnie wklęśnie), poprawiasz, ale już bardziej gęstą masą. Znów odczekać do wyschnięcia, potem opracować powierzchnię jak resztę komina.

  3. Marek Mr❂
    Marek Mr❂
    26 lutego 2016 at 08:55

    Czterdzieści złotych? Niesłychana okazja! Mimo że, jak rozumiem, znaki probiercze są zatarte, z kształtu można wnosić, że jest to produkt angielski z lat 1903-1914 mniej więcej. Wkład piankowy nie dziwi, robiono go zwykle z tego materiału, rzadziej z azbestu, choć na ogół nie był to blok, lecz papka ulepiona z sepiolitowego pyłu, odpowiednio wymodelowana (wyjątkiem były droższe kalabasze firm Loewe i BBB z bursztynowym ustnikiem). Wrzośca tez używano do produkcji takich fajek, głównie do owego elementu właśnie między cybuchem a ustnikiem, zakrytego obrączką. W ogóle zestawienie wszystkich materiałów, charakterystyczne dla kalabaszy owej schyłkowej epoki kolonialnej, jest imponujące: tykwa lagenaria vulgaris (Tobie się trafił skądinąd piękny okaz, bardzo łagodnie od palenia wybarwiony), sepiolit, srebro (czasem złoto), wrzosiec, bursztyn bądź ebonit, a czasem dodatek jakiegoś egzotycznego drewna. Gratuluję, bo kalabaszy o tej formie już się od stu lat nigdzie nie wyrabia, tak że każde podobne wzbogacenie kolekcji to prawdziwe święto!

    • Marek Mr❂
      Marek Mr❂
      26 lutego 2016 at 09:03

      PS

      Pominąłem jeszcze jeden materiał, a mianowicie korek.

    • JarekW
      26 lutego 2016 at 21:50

      Też byłem zdumiony ceną, zwłaszcza, że nie było aukcji tylko „Kup teraz”. Znaków probierczych nie ma, myślę, że nawet zatarte bym zauważył w postaci wgłębień. Jedynie napis Old Silver. Sam cap wydaje się ze zwykłej blachy, jeżeli coś jest srebrne to pierścień na łączeniu tykwy i ebonitu – ale jak mówię świadczy o tym jedynie napis i charakterystyczne zaczernienie, które wyczyściłem.

      Jaka by nie była to naprawdę jestem dumny i kalabasz stoi na pierwszym planie :)

Skomentuj JarekW Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*