SG Squadron Leader

12 lipca 2010
By

To jeden ze sztandarowych tytoni stajni Samuela Gawitha. Mieszanka angielska w najbardziej tradycyjnym, wręcz konserwatywnym tego słowa znaczeniu. Popularnie zwana „Samolocikiem” ze względu na ilustrację zdobiącą puszkę – dwupłatowca rodem z I Wojny Światowej. Przenosi to nas w czasy Czerwonego Barona – Manfreda von Richthofen – niemieckiego asa przestworzy. Brytyjczycy do dziś szczycą się (niekoniecznie słusznie), iż to właśnie ich żołnierze zakończyli passą osiemdziesięciu zwycięstw Niemca. Nie dziwi więc popularność Squadron Leader, skoro nawet symbolika przemawia na jego korzyść.

Powróćmy jednak na ziemię, by przyjrzeć się dokładniej temu Anglikowi.

Spora dawka bardzo dobrej, słodkiej virginii przeplata się tu z orientalnym Turkishem, dając delikatny, aksamitny smak. Na dodatek przyzwoita, choć nie zatrważająca, ilość latakii powoduje, iż jest to dość złożony, mimo swojej prostoty, tytoń. Recepta na niego nie jest skomplikowana – bez zbędnego kombinowania, bez gatunkowych fajerwerków. Wszystko co znamy i lubimy – virginia, turkish, latakia, nic poza tym. To ukłon w stronę tradycji – Squadron Leader nie jest eksperymentem blenderskim, to rzemieślniczo skomponowany produkt. Powstał, by zadowolić niechętną nowym smakom klientelę. O ile Samuel Gawith potrafi mieszać całą masę różnych tytoniowych odmian, na dodatek kąpać w przeróżnych aromatycznych sosach niektóre ze swoich blendów, często wykrzywiając smaki, o tyle „Samolocik” po prostu pozostaje sobą.

Sam proces jego produkcji jest również tradycyjny (oczywiście na miarę nowych, a wręcz „nowoczesnych” producenckich realiów) – suszony powietrzem (Air Cured), cięty w formę ribbon (co widać często w samej puszce – jest sporo łodyg i gałązek). Wszystko zgodne z kanonem przygotowywania Anglików.

Jeśli chodzi o smak, to również na tym polu możemy spodziewać się pełnego konserwatyzmu. Najprościej rzec, że latakii w Squadron Leader jest dość, aby ją wyczuć, ale nie jest ona dominująca. To języczek uwagi – służy do schłodzenia słodkiej virginii, która w tej mieszance jest zdecydowanie wyraźniejsza. Turkish pełni rolę trzeciorzędną, chociaż nie sposób o nim zapomnieć. Jest wypełniaczem, tłem, kroplą czerni w puszce śnieżnobiałej farby. Nigdy nie wysuwa się na pierwszy plan, właściwie można rzec, iż jest niewyczuwalny jeśli fajczarz nie zechce go wyczuć. Niemniej jednak jest i zmienia naturę całej mieszanki.

Moc nie jest zatrważająca – ot, średnia, bez tendencji do nagłych skoków, czy spadków. Dzieje się tak głównie dlatego, iż „Samolocik” właściwie pali się sam, bez niczyjej pomocy. Kłopotliwe bywa tylko rozpalanie, ale jeśli już przejdziemy przez ten punkt, nasz „As Przestworzy” niezawodnie dopali się do końca, czy tego chcemy, czy nie. Powiedzieć o tym tytoniu, że jest „bezobsługowy”, to banał. Czasem miałem wrażenie, że on w ogóle nie potrzebuje fajczarza.

Dzięki temu jest to mieszanka do codziennego palenia. Znakomicie nadaje się do prac domowych, do spacerów i miłych, piwnych wieczorów przy partyjce szachów. Smakuje podczas rozmowy, nie zawodzi w czasie lektury, nie przeszkadza w pisaniu recenzji. Jest równy i solidny, zawsze smaczny, choć trzeba przyznać, że bywa niewyraźny. Najczęściej wtedy, gdy się na nim skupić. Wtedy jakoś… ginie? Ucieka? Najlepiej służy mu wychylanie się zza gęstej chmury, pozostawanie gdzieś w tyle. Brnąc dalej w metaforę lotniczą – to łowca walczący z oddali, manewrujący, sprytny przeciwnik, który jednak na czystym niebie staje się łatwym celem.

Niemniej jednak warto mieć go po swojej stronie. Wierny to żołnierz, dobry lotnik i znakomity towarzysz. Gdy wszyscy wokół będą uciekać bądź zawodzić – on zostanie, a także da z siebie wszystko, żebyś był z niego zadowolony.

Tytoń dostępny na stronie Fajkowo.pl

Tags: , , , , ,

16 Responses to SG Squadron Leader

  1. Alan
    Alan
    12 lipca 2010 at 15:41

    Nie urzekł mnie ten tytoń. Dobry, ale na stałe nie zagościł. Zresztą jeszcze się nie trafił tytoń z latakią, który by mi nie smakował.

    • Rheged
      12 lipca 2010 at 15:42

      Ja go będę palił. Równy, dobry, bez niespodzianek. Ale są lepsze, to prawda. Z drugiej strony – zawsze są lepsze.

      Jak się Wam podoba moja wersja naklejki? ;)

      • Alan
        Alan
        12 lipca 2010 at 15:48

        Od razu rzuciła się w oczy :) Dobra zabawa, można się wykazać.

      • yopas
        12 lipca 2010 at 15:58

        Grobowa.
        ;+)

        • Rheged
          12 lipca 2010 at 16:21

          Ale tchnie nadzieją, prawda? ;)

          • JSG
            JSG
            12 lipca 2010 at 16:32

            ja to raczej mam coś na przeciw, nie rozumiem tego zabiegu…
            Naklejki są i nic na to nie da się poradzić, zmiana ich treści w postprodukcji zdjęcia katalogowego nic nie zmieni… wolę umierać na raka niż ze spełnienia, przynajmniej na papierze…

            • Rheged
              12 lipca 2010 at 17:15

              A nie lepiej w spełnieniu na raka? :)

              • koriat
                12 lipca 2010 at 18:50

                No, wtedy obaj doświadczą spełnienia – i fajczarz, i rak, czyli wszyscy będą zadowoleni :P

          • koriat
            12 lipca 2010 at 16:38

            Ale to chyba jest prawda tylko w wypadku śmierci z prawie dopaloną fajką w zębach?

  2. lgatto
    lgatto
    13 lipca 2010 at 10:32

    Ehhh chodzi za mną ten tytoń i się chyba nie oprę :D
    Jak tylko go dostanę i przypomnę sobie smak zrobię analizę porównawczą z Presbyterian Mixture.

  3. Czubek
    26 grudnia 2012 at 23:46

    A mną nie rzucił o ścianę. Ot… latakia i tyle. Może trafiłem na kiepską partię, ale jak otworzyłem puszkę, to mnie odrzuciło. Stwierdziłem więc, że cuchnie starymi skarpetami ;P Narzeczona stwierdziła dokładnie to samo.

    Dopalę go do końca, ale wiem, że więcej nie kupię.

    Jedno jest prawda – pali się sam. Pali się tak dobrze, że muszę co jakiś czas zaglądać do puszki, bo on może się wręcz sam z siebie zapalić! Absolutnie nie musiałem nawet myśleć o paleniu jak czytałem książki (mój standardowy rytuał).

  4. Krzysztof
    krzysztof
    21 marca 2013 at 11:05

    Witam, wczoraj kupiłem i pierwsze wrażenie po otwarciu puszki, wspaniała wędzonka, wilgotność idealna. Ręce mi się trzęsły z podniecenia gdy nabijałem fajkę. Zapaliłem…Palę…Pycha…
    Faktycznie jest to bardzo bezpieczny tytoń, mocą nie powali, do palenia nonstop. Teraz wiem czego szukać, jak dla mnie za mało lataki. Jeżeli ktoś zna taki tytoń, w którym jest troszeczkę więcej lataki i pali się jeszcze bardziej wędzonką, to bardzo proszę o podpowiedź. Pozdrawiam.

    • KrzysT
      KrzysT
      21 marca 2013 at 11:20

      Commonwealth Mixture.

    • yopas
      21 marca 2013 at 11:22

      SG Balkan Falke ma 30% LA, a SG Commonwealth 50%. Ale, to są mieszanki Va/La bez dodatku turków i innych Or.
      UkłonY,

  5. Krzysztof
    krzysztof
    21 marca 2013 at 12:25

    Ok sprawdzimy, najbardziej wędzonki mi odpowiadają z latakią.Według mojego wyobrażenia latakii powinno być 30% Ma ona bardzo intensywny smak,resztę głęboki smak jakiejś wędzonki kominowej.

  6. Krzaq
    Krzaq
    21 marca 2013 at 14:52

    Jeśli chodzi o intensywny latakiowy blend polecam Nightcap oczywiście. Może nie powala zawartością La ale oferuje pełnię smaku.

Skomentuj Alan Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*