Curly Cut Deluxe – recenzja @golfa czarnego

26 kwietnia 2013
By

ccdl

„Cyganka prawdę ci powie” – wydobył się zachrypły skrzek z mrocznej niszy.

Zakrzywiony, śniady szpon wysunął się z cienia i wykonał zapraszający gest.

„Panie wielmożny, karty przyszłość wyjawią niezawodnie. Z tarotem marsylskiej odmiany wszystko, co przyszłe a niepewne jasne się stanie. Panie bogaty, dobrodzieju połóż Pan tu banknocik, a odkryje się karta.”

Jakże łatwo mu było przekroczyć granicę oświecenia publicznego na rzecz mieniącej się tysiącem możliwości irracjonalności. Podatny był. Kupon totka miał w kieszeni. Sami wiecie jak to jest.

„O zaraz ci powiem kochaneczku..” – ton zachrypłego głosu stał się bardziej stanowczy.

-„…, że w totalizatorach nie robię. Chadzają tutaj przeróżne cwaniaki, hazardzisty, maklery pożal się Boże a potem podzielić się ze starą wiedźmą kumulacją nie chcą. A giełda ich mać…”

„Ale dla ciebie wróżba dobra jest na miłość, na przyjaźń…”

„Oj, już pieniążka pan dobrodziej tutaj wyłożył i pierwsze karty co o paniczu wszystko opowiedzą wykładam.

Znakiem pana Panna, co z denarów wynika, aleś panie na początku drogi jak każden, co Głupiec pokazuje, a czwórka monet rzecze, żeś rozrzutny i szałaputny i jako króla denarów siebie nie ujrzysz, jak nie pomiarkujesz. Ale ciebie paniczyku nowa znajomość czeka.”

„Połóż tutaj dobrodzieju pieniążek papierowy aby karty w marsylskim ordynku przemówiły”.

„I proszę! Wróżba szczęśliwa bo papieżyca się pokazała.

O mój ty paniczyku to będzie też panna. Virgo. Ty lubisz te wyrdżynie bardzo.

Tyle, że ta dojrzalsza będzie od tych innych. Ale też słodka. Ino charakterna. Jak wrzesień. Bo to jej miesiąc. W dzień ciepła i wdzięku pełna. A w nocy chłodna. No i nieco neurasteniczna. Skąd Cygance takie słowo?! Sama nie wiem.

Uszczypliwa czasem, humorzasta. Stara panna to przecież. Się dobrze naszykuj. Porządku pilnuj i konwenans uszanuj. Trudno taką obłaskawić a obrazić łatwo. A to się łzami bez powodu zaleje. A potem zaraz radosna jak morelka.”

La donna e mobile
qual piuma al vento
muta d’accento
e di pensiero” – popłynęło tenorem z mroku albo nie wiadomo skąd.

„Na komórce pawaroty miałam” – zachrypiała i do wróżby powróciła

„O połóż tutaj pieniążka a historię waszą mądre karty wyjawią.

Otóż wielkiej namiętności nie będzie, ale przyjaźń rozkwitnie tyle, że krótka. Zniknie kapłanka z twego życia a ciebie paniczyku w tęsknocie pozostawi. Bo dobra i szlachetna była. A wady? Któż ich nie ma ?”

I pomyślcie tylko wróżba się wypełniła!

Oględziny na przedmiocie wykonano. Obiekt – susz roślinny w formie sprasowanej oraz luźnych skrawków. Formowany w walce potem cięty w owalne fragmenty tzw. monetki.

Barwa złoto – brązowa, zewnętrzne fragmenty ciemnobrunatne.

Wilgotność średnia.

Zapach średnio mocny. Przypomina nieco drewno i skórę ale też wędzoną śliwkę.

Prób organoleptycznych wykonano łącznie cztery wykorzystując różne przyrządy i techniki.

Początkowo smak owocowy występował w tle a mocny wątek prażonych ziaren przechodzący w aromat cygarowy dominował (corn cob). Palony w piance i we wrzoścu eksponował się wyraźny smak owocowy aby pod koniec stać się wytrawny. Co jakiś czas pojawiał się smak palonego ziarna.

Nabicie w piance i wrzoścu zachowało mocno podsuszone i rozluźnione monetki i smakowało optymalnie.

Bardzo wysoka klasa surowca i przez to wysoka kultura palenia. Smak pełny. Porównywalny w nasileniu i głównym wątku do FVF. Jednak znacząco różny. Aromatyzacji nie stwierdziłem. Uzapachowienia też nie .

Raczej mocny tytoń ale moc to ujarzmiona i przyjazna. Znowu podobieństwo do FVF.

Jestem prawie pewien ,że ten wyrób pochodzi z Wysp. Ale nie są to Wyspy Dziewicze.

Wady: charakterystyczne szczypanie w język przy odpalaniu (raczej słabość odpalającego). Skłonność do nieoczekiwanego wydzielania kondensatu, który przy uważniejszym paleniu sam zanikał.

Doskonały i szlachetny tytoń, którego nie wykluczam nabyć. Jako, że mocny i w charakterze jesienny to idealny zdawałby się na babie lato albo październikowe grzyby.

Smak przywodzi także fantazmaty sytości pożniwnych. Czerwień jabłek, złocisty miąższ węgierek. Słoneczna soczystość.

Ślepota ślepotą ale domyślam się co Cyganka na myśli miała. Mataczyć nie będę i nie wyjawię. Dziękuje jednak za wybór. Zawsze chciałem tego produktu spróbować.

Ogólna ocena: bardzo dobra i chyba trudno o coś lepszego w kategorii czystowirdżyniowych monetek (Mac Baren raczej to nie jest ponieważ jego roll cakes są o klasę niżej, co miałem okazję stwierdzić).

A na koniec, coś z kapsla czyli codziennie nowa porada życiowa: „Dobre IPA powinno konweniować”.

4 Responses to Curly Cut Deluxe – recenzja @golfa czarnego

  1. jarekm
    27 kwietnia 2013 at 11:44

    Wyśmienity tekst, zaraz po skończeniu bardziej od spróbowania recenzowanego tytoniu chce się raz jeszcze przeczytać. Ale monetek GH też nie omieszkam po takim ich przedstawieniu skosztować. Pozdrawiam serdecznie.

  2. miro
    18 marca 2015 at 22:31

    Pierwsze palenie CCDL za mną. Wpisuję się pod tą akurat recenzją, bo mam podobne jak Kuba obserwacje – tytoń dla mnie dość podobny w tzw. ogólnym wyrazie do SG FVF, raczej (jak na GH: nawet bardzo) wytrawny, chlebowy i drzewno-skórzany. Nie stwierdziłem podkreślanej tu i ówdzie (nie w powyższym tekście) nadzwyczajnej trudności palenia – po prostu, jak prawie każda Virginia, wymaga uwagi – ale nieprzesadnej; w mojej subiektywnej ocenie tak polecana na początek Mac Baren Virginia No. 1 jest bardziej wymagająca. Nie wyczułem kwiatkowo-miodowych akcentów charakterystycznych dla Virginii od GH. Moc jest średnia plus, dokładnie tak, jak lubię. Tytoń był wprawdzie prosto z puszki, ale pierwsza akcyza z 2013, więc miał okazję trochę dojrzeć (na boku zostawiam rozterki, czy w puszce dojrzewa wystarczająco dobrze/szybko), palenie odbyło się w Tsuge niewysokiej serii. Ze względu na ogólną „dobroć”, jakość i podobieństwo (subiektywne) do bardzo lubianej przeze mnie FVF ma szansę na wejście do top 10, może nawet w okolice jej (top 10) środka. Nie sądzę, żeby kolejne palenia miały popsuć to pierwsze pozytywne wrażenie.

    • yopas
      19 marca 2015 at 08:56

      Pamiętam, że jak już się nauczyłem go palić, czyli pod koniec słoiczka, uznałem, że to bardzo dobry tytoń jest. Ale miałem problemy z odpowiednim ustaleniem wilgotności i generalnym spalaniem. W tamtych czasach paliłem z pewnością gorzej i jako porównanie miałem raczej skromny zasób blendów. Choć pamiętam, że VaNo1 wydawała mi się łatwiejsza. Nie odbierałem tego tytoniu przesadnie wytrawnie, choć z pewnością był smakowo bogatszy od VaNo1 i Hal o’ the Wynd, które w owych czasach służyły mi za układ odniesienia. To tak z odległych rejonów mojej pamięci. Mam w składziku puszkę, odpalę znów za lat parę.
      PozdrY,

    • golf czarny
      19 marca 2015 at 09:16

      Miro jedna z moich ostatnich fajek nabita była CCdl od Jerzego otrzymanym i opatrzonym uwagą ze jest wieloletni (nie pamiętam dokładnie ile? Ponad pięcioletnia?) i to jest dopiero …. Warto zapiwniczyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*