Fajka na sztalugach *1

30 lipca 2010
By

Artykuł Emila „Dziecko z fajką” natchnął mnie chęcią do podzielenia się z kolegami zebranymi przeze mnie plikami z fajką na obrazach. Ani ja, ani ciało redakcyjne nie damy rady zrobić tego w jednym zwartym kawałku, pozwolę więc sobie na nękanie szanownego towarzystwa malarstwem fajkowym przez pewien czas.


Teodor Axentowicz(za Wikipedią) (ur. 13 maja 1859 w Braszowie w Siedmiogrodzie, zm. 26 sierpnia 1938 w Krakowie) – polski malarz, rysownik i grafik pochodzenia ormiańskiego, profesor i rektor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.

W latach 1879–1882 kształcił się w monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych, 1882-1895 studiował w Paryżu (pracownia Carolusa-Durana).

Współpracował jako ilustrator w czasopismach oraz wykonywał kopie obrazów dawnych mistrzów, m.in. Botticellego i Tycjana. W latach 1890–1899 odbył wiele podróży do Londynu i Rzymu, gdzie malował portrety pięknych dam i polskiej arystokracji. W Anglii poznał Izę z Giełgudów z którą w 1893 roku wziął ślub.

W 1894 współpracował z Wojciechem Kossakiem i Janem Styką przy realizacji Panoramy Racławickiej. W 1895 przyjechał do Krakowa, gdzie objął stanowisko profesora w Szkole Sztuk Pięknych, które piastował do 1934. W 1897 założył szkołę malarstwa dla kobiet[potrzebne źródło]. Był współzałożycielem Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka”, którego celem było organizowanie wystaw; do członków założycieli należeli także: Józef Chełmoński, Julian Fałat, Jacek Malczewski, Józef Mehoffer, Jan Stanisławski, Włodzimierz Tetmajer, Leon Wyczółkowski i Stanisław Wyspiański.

W 1910 został rektorem krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Od 1928 członek honorowy Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie.

Wystawiał swe prace m.in. w Berlinie (1896, 1913), St. Louis (1904), Monachium (1905, 1935), Londynie (1906), Wiedniu (1908), Rzymie (1911), Wenecji (1914, 1926), Paryżu (1921), Chicago (1927), Pradze (1927).

Axentowicz zdobył uznanie jako portrecista (m.in. „Gazda Pająk z Nowego Żywczańskiego” (1934), malarz pięknych kobiet (m.in. „Portret damy w czarnej sukni” (1906) oraz autor scen rodzajowych pokazujących obrzędy i obyczaje Hucułów (cenione prace: „Pogrzeb Huculski” (1882, „Święto Jordanu” (1893) i „Kołomyjka” (1895). W latach 1911-1912 wykonał według olejnego szkicu z 1900 r. kompozycję „Poselstwo polskie u Henryka Walezego”, a także dzieła dotyczące Ormian: „Chrzest Armenii” (1900) czy „Ormianie w Polsce” (ok. 1930).

Zajmował się także grafiką ilustracyjną i projektowaniem plakatów wystaw. Był autorem projektu witraża dla katedry ormiańskiej we Lwowie (1895), który niestety nie został zrealizowany. Był również współzałożycielem towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków w Krakowie oraz wiedeńskiej „Secesji” (Secession) i Stowarzyszenia Narodowego Sztuk Pięknych we Francji.

Dwa lata przed śmiercią został odznaczony przez prezydenta Ignacego Mościckiego Orderem Odrodzenia Polski.

Hucuł

Hucuł – autoportret malarza


Józef Brandt – (za Wikipedią) (ur. 11 lutego 1841 w Szczebrzeszynie, zm. 12 czerwca 1915 w Radomiu) – polski malarz, batalista. Studiował w Paryżu (1858-1960) i Monachium. Od 1875 prowadził prywatną szkołę malarską, stając się przywódcą tzw. monachijskiej szkoły malarstwa polskiego, z którą byli związani m. in. Aleksander Gierymski, Alfred Wierusz-Kowalski, Tadeusz Ajdukiewicz, Wojciech Kossak, Leon Wyczółkowski. Tworzył głównie obrazy rodzajowo-batalistyczne i historyczne o tematyce związanej z walkami kozackimi, tatarskimi i wojnami szwedzkimi XVII w. Twórczość Brandta cechuje literackie ujęcie tematu, realizm szczegółów, swobodna kompozycja i mistrzowskie oddanie ruchu. Brandt wywarł silny wpływ na malarstwo polskie, także na literaturę (Trylogia Henryka Sienkiewicza). W 1877 ożenił się z Heleną z Woyciechowskich Pruszakową, właścicielką wsi Orońsko k. Radomia, gdzie tworzył i prowadził szkołę przez większą część życia. Tutaj spędzał artysta sezony letnie, otoczony rodziną oraz licznie odwiedzającymi go przyjaciółmi. Obecnie znajduję się tutaj znane Centrum Rzeźby Polskiej.

Przed polowaniem

Obóz Zaporożców

Obóz Zaporożców

Kozak na czatach

Kozak na czatach

Kozak na koniu

Kozak na koniu


Jean Chardin – (za Wikipedią) właśc. Jean-Baptiste Siméon Chardin (ur. 2 listopada 1699 w Paryżu, zm. 6 grudnia 1779 w Paryżu) – francuski malarz.

Malował portrety, sceny domowe odwołujące się do tradycji niderlandzkiej oraz martwą naturę. Tematy te nie cieszyły się w ówczesnych czasach powodzeniem i poważaniem, jednak pomimo to odnosił sukcesy i robił karierę.

Na dorocznej Wystawie Młodych w Paryżu w 1728 zaprezentował kilka swoich obrazów, za które otrzymał liczne pochwały. 25 września 1728 został członkiem Królewskiej Akademii Malarstwa i Rzeźby. W Akademii został uznany za „utalentowanego malarza zwierząt i owoców”. Opracował własną technikę polegającą na nakładaniu kilku warstw farby, aby uzyskać efekt głębokiego kolorytu, dlatego jego prace różnią się zupełnie od prac jemu współczesnych malarzy rokokowych.

Jest uznawany za jednego z najlepszych malarzy rodzajowych. Ze względu na studium światła i rozmach kompozycji, wśród grupy XVII-wiecznych malarzy postrzegany jest jako „nowoczesny”. Specyficzne operowanie światłem, np. na obrazie „La Pourvoyeuse”, sprawia, że znajdujące się na nim naczynia, postacie, stoły mieszczan zastawione jedzeniem, są pełne dostojeństwa i odwagi. Umarł będąc w pełni sławy 6 grudnia 1779, w swoim mieszkaniu w Luwrze.

Jego grobowiec znajduje się w kościele Saint Germain l’Auxerrois w Paryżu.

Martwa natura z fajką i dzbankiem

Martwa natura z fajką i dzbankiem

Martwa natura z fajkami i naczyniami

Martwa natura z fajkami i naczyniami


Józef Marian Chełmoński – (za Wikipedią) herbu Prawdzic (ur. 7 listopada 1849 w Boczkach, zm. 6 kwietnia 1914 w Kuklówce Zarzecznej) polski malarz, reprezentant realizmu.

Pochodził ze zubożałej szlachty mazowieckiej. Ojciec malarza Adam dzierżawił majątek Boczki. W folwarku w Boczkach urodził się 7 listopada 1849 r. Józef Marian. O matce Izabeli Łoskowskiej mówiło się, iż była osobą o dużej kulturze, rozmiłowaną w sztuce i literaturze. W Boczkach artysta zamieszkiwał do wyjazdu do Warszawy, potem wielokrotnie wracał do swoich stron rodzinnych.

W latach 1867-1872 uczył się w warszawskiej Klasie Rysunkowej i w prywatnej pracowni Wojciecha Gersona, 1872-1875 studiował w Akademii monachijskiej. W 1875 udał się do Paryża, gdzie zyskał dużą popularność dzięki oryginalnej tematyce swoich obrazów. Współpracował jako ilustrator z paryskim Le Monde Illustre. Zwiedzał Włochy, w latach 1872 i 1874-1875 odbył wycieczki na Podole i Ukrainę. W 1887 wrócił do kraju i zamieszkał w Warszawie, w 1889 kupił dworek w Kuklówce, gdzie wprowadził się i mieszkał aż do śmierci. W tym czasie często przebywał także w dworze należącym do rodziny Górskich w pobliskiej Woli Pękoszewskiej gdzie uczył malarstwa Pię Górską. Pochowany został na cmentarzu w Żelechowie.

Malował sceny rodzajowe, ukazując z dużym autentyzmem życie wsi polskiej i ukraińskiej oraz sceny myśliwskie. W realistycznych, nastrojowych pejzażach z wielką wrażliwością odtwarzał koloryt przyrody. Rzadziej malował portrety. Był doskonałym malarzem koni, sławę przyniosły mu rozpędzone Czwórki i Trójki.

Czwórką po stepach

Czwórką po stepach

Dojeżdżacz

Dojeżdżacz

Sanie przed dworem

Sanie przed dworem

Ciąg dalszy wkrótce

Tags: , ,

19 Responses to Fajka na sztalugach *1

  1. 30 lipca 2010 at 14:35

    Aj, gdyby było coś więcej od Ciebie, a nie tylko Wiki :)

    Miłe to jednak informacje dla oka.

    Pozdrawiam,

    Mikołaj

  2. 30 lipca 2010 at 14:41

    Ha! rośnie nam fajka dot net dot pl na skarbnicę wiedzy o fajce , ale również na skarbnicę wszystkiego co fajce napisano, namalowano. Tak trzymać proszę Szanowna redakcjo….
    Pozdrawiam
    Waldemar

    • jalens
      30 lipca 2010 at 14:55

      Możesz śmiało stawiać kropki, szyfrujemy raczej adresy mailowe, żeby nie zbierały ich automaty :) i nie zawalały spamem naszych skrzynek.

  3. jalens
    30 lipca 2010 at 14:50

    Mikołaj, no to dawaj w komentach – u JBS Cha fajki dynamizują kompozycję składającą się z poziomych i pionowych linii – przez położenie ich na ukos i zaznaczenie kreską białego światłocienia…
    U Brandta – artysta bardzo lubił ruch. Ale realiści utrwalali obraz zatrzymany „w kadrze”. Smugi, które towarzyszą malarstwu bardziej impresyjnemu, zostały zapożyczone dopiero z… fotografii. Realiści musieli więc operować tzw. ruchem pojęciowym. Gest przypalania fajki znany był z ulic Krakowa w czasach Brandta – stąd gest przypalania aż na trzech płótnach. Z punktu widzenia historycznego przypalanie fajki na koniu, czy na trzęsącym się wozie, jest bez sensu. Kozak z zapałkami? To u Andersena! Brand był malarzem historycznym, ku pokrzepieniu, jak Sienkiewicz w literaturze. Ale był też malarzem sprawnym, więc nie musiał malować prawdy – np. przypalania krzesiwem lub skałką pistoletu najpierw hubki, potem fajki. Jemu chodziło o dynamizm gestu – ale nie ten faktyczny, ale ten, który utrwalił się jemu współczesnym na krakowskim rynku czy Plantach.

    • 30 lipca 2010 at 15:46

      Brak mi słów…

      O sztuce pisać, jeszcze nie potrafię :)

  4. Rheged
    30 lipca 2010 at 16:46

    Yes! Yes! Yes! ;)

  5. koriat
    30 lipca 2010 at 18:19

    To z mojej dziedziny, więc się pomądrzę ;)
    „Malował portrety, sceny domowe odwołujące się do tradycji niderlandzkiej oraz martwą naturę. Tematy te nie cieszyły się w ówczesnych czasach powodzeniem i poważaniem, jednak pomimo to odnosił sukcesy i robił karierę.”
    Powyższy akapit, pochodzący z fragmentu o Chardinie jest bez sensu.
    To nie jest tak, że te chardinowskie tematy nie miały powodzenia – bo miały, tyle, ze nie wszędzie. Francja drugiej połowy XVIII wieku była mocno podzielona. Arystokracja i dwór ceniły rokoko, kiczowate, erotyzujace, odwołujące się do zabaw dworskich, czyli malarstwo tworzone przez Fragonarda, Watteau, i wielu innych. Chardin o te kręgi też się ocierał, ale niszę znalazł gdzie indziej – u mieszczaństwa, coraz bogatszego, ale pozbawionego wpływów politycznych, a przy tym raczej surowego, inteligenckiego, patrzącego na libertyńską szlachtę z pogardą i wyższością – w końcu jest to czas bezpośrednio przed rewolucją! Owo mieszczaństwo, żyjące, przynajmniej oficjalnie, ideałami pracy i skromności, lubowało się w kilku gatunkach; cenili miedzy innymi właśnie takie, nieco surowe martwe natury – pokazujące niby to przedmioty służące do sprawiania sobie przyjemności, ale co to znowu za przyjemności – ot, fajeczka, kufelek, ale gdzie tam temu do rozpasania wyższych sfer. Te fajki z powodzeniem można więc traktować właśnie jako symbol skromności i stateczności.

    Nadawał by się jeszcze Adrien Brouver – holenderski malarz tworzacy w XVII wieku we Flandrii, specjalizujący się w scenach z życia chłopów. Chłopi Brouvera z fajkami prawie się nie rozstają, i bywają przy tym upaleni w trupa – tyle, ze raczej haszyszem niż tytoniem.
    http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Adriaen_Brower_-_The_Smokers.jpg
    http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Adriaen_Brouwer_-_The_Smokers_(The_Peasants_of_Moerdijk).jpg
    http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Adriaen_Brouwer_-_Two_Peasants.jpg

    Zdrówka ;)

  6. jalens
    30 lipca 2010 at 18:27

    No i proszę, obdarujemy Maćka dodatkowymi obrazkami Serdecznie dziękuję, koriat.

    • koriat
      30 lipca 2010 at 18:47

      Do usług :)

      Po namyśle dodam jeszcze tyle, że fajka u Brouwera jest czymś na dobrą sprawę przeciwnym niż u Chardina. Brouwer malował zezwierzęconych, chamskich i obleśnych zjaranych chłopów, ale klientów miał podobnych – bogaty patrycjat wielkich flamandzkich miast. Ci z kolei wieszali sobie to odrażające chłopstwo niejako dla kontrastu – „patrzcie, tak żyje gmin, my jesteśmy od niego inny o 180 stopni”.
      Tę tematykę przejęli dwaj współcześni Brouwerowi malarze – David Teniers Starszy, i jego syn, zwący się tak samo – ale obaj znacznie złagodzili wulgarną manierę pierwowzoru. Ale fajek tez jest u nich pod dostatkiem.
      http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/d/d5/Teniers_Elder_Village_Feast.jpg
      http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Tavern_Scene-1658-David_Teniers_II.jpg&filetimestamp=20050917043607

      No, i jest jeszcze oczywiście najsłynniejsza fajka, która nie jest fajką :)
      http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/b/b9/MagrittePipe.jpg

      • jalens
        30 lipca 2010 at 19:04

        A może by tak – podesłałbym Ci zdjęcia, które nazbierał Maciek… Uniknęlibyśmy przepisywania encyklopedii, gdybyś zechciał… Jeśli byś zechciał :D

        • koriat
          30 lipca 2010 at 19:21

          No, dlaczego nie, znaczy z przyjemnością. Byłby mój mały wkład w Web 2.0 :D

          • jalens
            30 lipca 2010 at 20:41

            Puściłem kontaktowego Prywatnego Masaża.

      • 1 sierpnia 2010 at 07:13

        A jednak wolę Brouwera, mimo wszystko bardzo klasyczna holenderska szkoła i kreska, jeszcze tylko chmur brakuje i na wawelu powiesić ;). Poza tym ludzie na jego obrazach są bardzo ekspresyjni, co z mojego (fotograficznego) punktu widzenia jest bardzo ciekawe ze względu na uchwycony moment.

        Pozdrawiam,

        Mikołaj

        • jazz59
          1 sierpnia 2010 at 10:56

          Jan Miense Molenaer też jest całkiem fajny i ekspresyjny…i klasycznie holenderski.
          I Brouwera też lubię…

  7. jalens
    3 sierpnia 2010 at 13:42

    Koriat napisał do tematu fajka w malarstwie elaborat na 23 tys. znaków. To jest 12 stron znormalizowanego maszynopisu, 4 kolumny bez obrazków w gazecie formatu polityki lub rozkładówka np. w wyborczej, też bez obrazków. I to się, proszę Panów czyta… Tak że w najbliższym czasie kultury co niemiara.

    • maciej_faja
      3 sierpnia 2010 at 14:04

      Cieszę się, że pomysł wypalił i znaleźli się bardziej godni, by temat rozwinąć. Dawniej pewnie dostałbym premię, za pomysł racjonalizatorski :D.

      • jalens
        3 sierpnia 2010 at 14:14

        To jest, Maćku, taka moc wspólnej zabawy w fajkanetowym systemie. Mamy niesamowite opracowanie tylko dzięki Twoim obrazkom. A premia? Co będę miał, ile będę miał – chętnie dam. Chcesz fajkę? Nie mam nic, co sięgało by wyżyn Twojej kolekcji – ale dam! Chcesz puszkę tytoniu? Napisz czy z aromatów, czy wprost przeciwnie. Też dam z całego serca. :)

        A z używaniem terminu „bardziej godni” – raczej bym się wstrzymał. Bo ze stopniowaniem godności dzielenie się własną wiedzą raczej mało ma wspólnego. :)

        • maciej_faja
          3 sierpnia 2010 at 18:28

          Nagrodą jest dobre słowo same w sobie i przyjacielskie poklepanie po ramieniu. No i mam nadzieję, że dane nam będzie kiedyś wspólnie popykać :)

          • jalens
            3 sierpnia 2010 at 18:40

            Także mam tę nadzieję :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*