
Szwendam się w wolnych chwilach po miejscowym bazarku/targowisku, gdzie czasami udaje mi się coś upolować wśród mnóstwa plastikowych „badziewi”, będących najczęściej tworami „małych chińskich rączek”. Misie, ubrania, zapeklowane rydze, soki i przeciery z „dzikiej róży”, kapcie, laski góralskie, stare płyty, jeszcze starsze ramki i obrazki domorosłych „nikiforów”… czasem książka się trafi… raz zdobyłem nawet fajkę! Chodzę tak…
Najnowsze komentarze