
Obiecałem zebranie w jeden artykuł wyszukanych w literaturze oraz w internecie porad dotyczących domowego zestawiania własnych mieszanek, czyli own blends. Tego się nie da zrobić. To znaczy, nie da się tego zebrać w jeden artykuł...
Jacek zaprosił nas dzisiaj na wyspę bezludną, oferując tytoniu w bród jednak pod warunkiem, że każdy zabierze ze sobą tylko jedną fajkę... Czytam tak sobie, co by to brać fajczarska pozabierała i widzę, że pojawiły się również rozważania o robieniu własnej fajki - czy to z gliny, czy to wystruganej z dostępnego surowca. I naszło…
Pewnego wieczoru zmęczonym wzrokiem spojrzałem na dopalaną właśnie fajkę. Tyle się naczytałem o okresowych renowacjach, gruntownym czyszczeniu. Wypadałoby ją przynajmniej nawoskować. Dziś dopiero przyszła wyczekana przesyłka z fajkowa a w niej wosk i pasta do ustnika. Ale godzina późna i głos za uchem podpowiada mi, żebym dał sobie spokój z tą gimnastyką.
Jeszcze kilka tygodni temu wyobrażałem sobie, że kiedy nareszcie znajdę swojego tytoniowego graala, to napiszę taką recenzję, przy której Emilowe latanie z The Doors podczas palenia Irish Flake będzie niemal techniczną recenzją. No i siedzę trzeci dzień nad pustą kartką Open Office i... brak mi słów.
Najnowsze komentarze