SG Kendal Plug

3 sierpnia 2010
By

Uff, napaliłem się do lekkiego, leciutkiego szumku w głowie. Plug, to plug. I choć tytoń ma 5 punktów mocy w skali Synjeco, to oceniacz musiał mieć wyjątkowo odporny dzień. Moim zdaniem to lekkie niedoszacowanie.  Kendal nie jest tak katowski, jak np. 1792 czy Brown No 4 i daje się palić w normalnej fajce, a nie w jakichś miniaturkach. Ale mocny jest – jak np.  Pet Irish Flake, czy tej samej firmy 3P. Moim zdaniem, rzecz jasna.

Chyba sama virginia. Może odrobina burleja dla wzmocnienia. Słodko, słodko, coraz słodziej. Dostałem próbkę od Tomka Zembrowskiego w zaskakującej postaci – najpierw odcięty niemal milimetrowej grubości flake, a potem poszatkowane to na kwadraciki circa po 5 mm. Poprzednie moje plugi „płatkowałem”, rozrywałem, przecierałem, podsuszałem, czyli pracowicie przerabiałem na ready rubbed. Tym razem, zgodnie z poradą próbkodawcy, władowałem kwadraciki do mojej pracowicie i do gołego odnowionej Bruyere de Luxe z St. Claude –  po zdrowej szczypcie… Każdą szczyptę przybiłem jak puszkarz okrętowy działo, mocno roztarłem powierzchnię… I tak 5 razy pod rząd…

Nie rozpalało się najłatwiej, ale jak już się rozpaliło, to paliło się do końca, lekko tylko przybijane kołeczkiem. I tak – to tytoń tytoniowy, virginiowa virginia, słodki, gęstawo kremowy, ale nieprzesadnie. Tak, szukam, szukam smaku – no, jak pierroty z mieszanki wedlowskiej, jak te kuleczki zawijane w sreberka… Smak Old Belt Virginias… Porządnie przefermentowanej i dodatkowo dojrzewającej pod prasą…

Ten stary pas virginiowy, to nawet nie dobre gleby i tradycja sięgająca pierwszej brytyjskiej kolonii, ale region, gdzie konserwatywnie nie chodzi się na skróty. Podobno tam liście obrywa się 5 razy – kiedy pokryją się lepkim sokiem. I z tym sokiem się je suszy. I ten sok później idealnie skleja liście pod prasą. W przyszłe plugi i flaki. Au naturel, przysmaczek w sosie własnym. Babcine przetwory i ciasta.

Sycące smakiem i mocą. Słodkie jak cukier – ale bez rafinacji, brązowy i z trzciny cukrowej. Do tego lekko owocowe kwaski. W trakcie palenia – kilka kompozycji tych słodkości i owoców. Zmienny jak dojrzała virginia. I z jej biglem, i zmiennością. Ale właśnie taką… dojrzałą.

Kolejny tytoń o obecność którego w polskich trafikach będę się modlił. To dla mnie coś idealnego na pierwsze poranne palenie i na czas wiadomości – od Faktów po kropkę „Kropki nad i”. Czyli w czas, kiedy lubię się wybudzić z błogiego zamułku. W ten sposób krojony i ładowany plug, to półtorej godziny w 2-3 gramowym kominie. Długodystansowy bez turniejowych zabiegów.

Tags:

2 Responses to SG Kendal Plug

  1. jalens
    3 sierpnia 2010 at 20:55

    No i syci!

  2. JSG
    JSG
    5 sierpnia 2010 at 07:30

    Paląc ten tytoń mam jakieś takie wrażenie że jest jednak za bardzo sfermentowany, czy on się przypadkiem nie kawendiszuje w tym procesie? Dla mnie jest jakiś taki za ciężki, za mdły, brak mu lekkości smaku, słodko, słodko, słodko… nudno… fajnie jak jest słodko-gorzko, albo słodko a czasem tak zwyczajnie, a tu… takie tam coś… To nie jest mój faworyt, od czasu do czasu, poczęstowany, chętnie, ale nie za często…

Skomentuj jalens Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*