Peterson Nutty Cut: recenzja @goowpea

31 maja 2012
By

Kiedy tylko otrzymałem mały, niepozorny list od Fajkowa, z niecierpliwością rzuciłem się do otwierania. Lekko naruszona koperta ochoczo zdradziła mi, iż skrywa aromat. Bliżej nieokreślony słodki zapach jakby ciasteczek, trochę wanilii oraz toffi zaległ mi ciężko na biurku. Przez chwilę wystraszyłem się, że torebeczka się gdzieś naruszyła i tytoń wysychał przez całą drogę, jednak szybka inspekcja ukazała nienaruszony stan torebeczki. Świtająca myśl w głowie, że skoro to tak daje przez zamkniętą paczkę, to nie da się tego palić szybko ulotniła się, ponieważ tytoń wysypany z zamknięcia pokazał swój zupełnie inny charakter.

Tak więc zacznijmy. Mieszanka w postaci niepalonej ma silny zapach czarnej porzeczki oraz czegoś, co może nasuwać skojarzenie jagód. Niezbyt słodki, ale też nie kwaśny. Po nabiciu fajki i odpaleniu zajmuje się łatwo. Prowadzenie jest już trochę trudniejsze – nie chodzi, że łatwo go się przeciąga i zmienia smak, bo tak nie jest. Jednak nie wiem, czy to wina upału, czy mojego nieumiejętnego palenia, ale fajeczka znacząco się nagrzewa i trzeba pilnować i co jakiś czas odkładać ją na chwilę. Poza tym jednym mankamentem, to prowadzi się równo, nie gaśnie i jako formę końcową otrzymujemy biało-szary popiół.

Na oko to jest mieszanka jasnej Va z Black Cavendishem, aczkolwiek Cavendisha dodanego z umiarem. Dodatkowo w mieszance daje się wyczuć jeszcze jakiś tytoń, jednak moje kubeczki smakowe nie chciały mi zdradzić, cóż to jest, lecz jeśli miałbym strzelać (pewnie odstrzeliłbym własną stopę) to stawiałbym na Burleya.

Jako testerów room note’u wziąłem jedną osobę palącą papierosy i drugą, która stroni od tytoniu. O dziwo obydwie stwierdziły „trochę drapiący, ale przyjemny”. Dla palacza zapach również jest wyczuwalny (przynajmniej mi się udało go trochę poczuć) i również zdał się być przyjazny.  Jedyną „wadą” jest fakt, że strasznie długo wisi na firankach i meblach i trudno jest go przepędzić.

Jednak dla nas ważniejsze są walory smakowe. Owe wyżej wymienione porzeczki i jagódki da się wyczuć w trakcie palenia. Chowają się one trochę z tyłu i nie zastąpią nam ich świeżych odpowiedników. Ogólnie tytoń jest trochę enigmą dla mnie. Starczyło mi go na dwie i pól fajeczki i ani razu nie smakował tak samo. Za pierwszym paleniem był słodki i przyjemny. Za drugim razem miałem ochotę odsypać go do popielniczki i wystawić mu wszędzie pały, ponieważ gryzł, szczypał był gorzki i ogólnie nie do palenia. Przy trzecim podejściu był stonowany i „dupy nie urywał”. Może to wina, że były to różne fajki, a może dzień inny. Jednak trudno powiedzieć, żeby ten tytoń był nudny. Równie długo co zapach zostawia taki średnio przyjemny posmak w ustach, którego gumy ani inne płukanki (również alkoholowe) niełatwo się pozbywają.

Jego moc oceniłbym jako słabo-średnią. Uzależnieni od mocy będą mogli się nim dopalać, a mniej wymagający potraktują go jako jedyne źródło nikotyny.

Ogólne odczucia co do tego tytoniu mam mieszane. Potrafi być płaski w smaku, trochę mulący, ale z drugiej strony potrafi zaskoczyć i pokazać coś nowego. Biorąc pod uwagę, że jest odbierany przez otoczenie pozytywnie oraz jego uniwersalność (pasuje zarówno do herbaty jak i czegoś mocniejszego) mogę mu wystawić ogólną ocenę 4 z dużym minusem w 5-cio stopniowej skali.

Ale osoby, które chcą palić tyle samo co dla siebie, jak i otoczenia, mogą śmiało zamienić minusa na plusa.

Tags: , , , , , ,

7 Responses to Peterson Nutty Cut: recenzja @goowpea

  1. 1 czerwca 2012 at 13:29

    Próbowałam ten tytoń i nie mogę zgodzić się z taką ocena! Jak dla mnie to zasługuję jedynie na 3 minus! Nie polecam!

    • yopas
      1 czerwca 2012 at 13:31

      A czemu?

    • KrzysT
      KrzysT
      1 czerwca 2012 at 14:24

      Koleżanko, przekonaj mnie proszę, że nie jesteś botem… ładnie proszę.

      • stedar
        1 czerwca 2012 at 16:15

        Anna jest reklamą kostki brukowej :)

    • Boro
      Boro
      1 czerwca 2012 at 18:11

      Takie komentarze wywołują na mojej twarzy uśmiech. Ciekawe, po ilu kostkach uśmiechnie się Anna? :)

      • krycha371
        krycha371
        1 czerwca 2012 at 19:27

        Według mnie to co najmniej 2 palety:D

  2. Archadam
    23 sierpnia 2012 at 21:46

    Palety paletami ale prawda jest taka że ten tytoń jest cholernie mdły i słodki w negatywnym znaczeniu. Po wypaleniu (o zgrozo) całej już puszki znienawidziłem migdały i wszystko co jest wyczuwalne w tym tytoniu. Jeżeli ktoś chce jednak próbować, to ostrzegam uprzejmie aby zrobił to w fajce, której nie szkoda do takich eksperymentów. Zapachu na prawdę ciężko się pozbyć. Ten tytoń w smaku jest tak nachalny że nawet gdy mieszałem go w proporcji 1:10 z Irich Oak, to jego smak zdominował cały aromat. Podejrzewam że nawet latakia nie byłaby go w stanie stłamsić.
    Palę fajkę od około dwóch lat i szukając dobrego smaku niestety trafiłem na taki wynalazek.

Skomentuj krycha371 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*