Rozdawajka 2015 – fajka Filar

16 stycznia 2016
By

Niestety, los ostatnio w poszukiwaniu pracy rzucił mnie w dalekie i niegościnne progi. Niegościnne o tyle, że kupno tu papieru ściernego o gradacji większej niż 100 jest praktycznie niemożliwe, a mała buteleczka spirytusu kosztuje tyle, co duży samochód. Z konieczności więc, zamiast w Adama Słodowego, musiałem pobawić się w druciarza-łachmytę.

Ale po kolei. W konkursie wybrałem fajeczkę R. Filar nr 11, bo wydała mi się niezwykle delikatna, wręcz filigranowa. I to właśnie mi się w niej spodobało. Niestety jej kruchość dała o sobie znać poprzedniemu właścicielowi, który próbując brutalnie wepchnąć ustnik, spowodował pęknięcie szyjki. Jednak oprócz wzmiankowanego pęknięcia, stan fajki był bardziej niż OK. Była tylko nieco brudna.

fajka z gory przed  pekniecie cybucha  skraplacz przed

Przesyłkę z Polszy z fajką dostałem tuż po Świętach, więc miałem okrutnie mało czasu, żeby się za nią zabrać. Zatem pierwsze co zrobiłem to oczyszczenie fajki z nagaru. Nie mając papieru ściernego użyłem damskiego aparatu do peelingu. Napędzana baterią, szybkoobrotowa końcówka ścierna pozwoliła mi oczyścić rim i wnętrze komina. Przy okazji zdarłem też lakier z całości. Następnie główka powędrowała do Absyntu – najbardziej alkoholowego z alkoholi jaki mogłem tu dostać. Muszę przyznać, że o ile Absynt w smaku jest ohydny, to fajka po kąpieli w nim pachnie po prostu pięknie.

fajka w zalewie alkoholowej

Po kąpieli, gdy lazurowy absynt zamienił się w brązowego gluta, wytarłem fajkę do sucha i przetarłem szmatką z kropelką oliwy aby lekko ściemniała. W tym czasie mocno utleniony ustnik, jako że nie miałem pod ręką wybielacza, wykąpałem w skoncentrowanym płynnym proszku do prania. Po kąpieli ustnik zrobił się jasno-brązowy, więc wyszorowałem go szczotką by odzyskał swą czerń. Udało mi się uzyskać właściwy kolor, ale już nie połysk. To zostawiam sobie na wizytę w Polsce, gdzie w domowym warsztacie mam odpowiednie papiery ścierne. Na koniec porysowałem wewnętrzną końcówkę ustnika ołówkiem (czytaj: przesmarowałem grafitem) aby gładko wchodziła w otwór szyjki i nie przyprawiła go o kolejne pęknięcie.

fajka z gory po ustnik w zalewie proszku fajka po oszlifowaniu fajka po kropli oliwy

A właśnie, najgorszą sprawą było owo pęknięcie. Nie było to pęknięcie powierzchowne, bo sięgało aż do wewnątrz. Ponadto miało prawie centymetr długości i milimetr szerokości. Najlepiej byłoby je czymś wypełnić, a następnie z zewnątrz założyć wirolę. Niestety, nie miałem ani czasu, ani materiałów czy narzędzi, ani odpowiednich umiejętności. Zakupiłem więc po prostu metr bieżący miedzianego drutu i nim owinąłem, mocno i ciasno, zwój przy zwoju ów pęknięty fragment. I choć przez to fajka przypomina cewkę, to podczas palenia nie stwierdziłem żadnych efektów ubocznych typu odbiór fal radiowych czy jonizowanie się dymu w pobliżu transformatora. Jako że nie słyszałem żadnych głosów w mojej głowie, a tytoń smakował mi przednio, zatem renowację fajki uznaję za udaną.

cewka z bliska fajka na koniec

Tags: ,

5 Responses to Rozdawajka 2015 – fajka Filar

  1. Aleksander
    Aleksander
    19 kwietnia 2016 at 09:16

    Zacny patent z tym drutem :) Nie grzeje się? Jak zabezpieczyłeś końcówki, żeby nie odstawały, nie zahaczały i nie drapały?

    • Ralph
      19 kwietnia 2016 at 21:58

      Końcówki drutu zabezpieczyłem w bardzo prosty sposób. Pierwszą wcisnąłem w szparę-pęknięcie w szyjce fajki i tam się zakleszczyła. A drugi koniec, po odrutowaniu całości, schowałem pod metalowym pierścieniem który jest między szyjką i ustnikiem.
      Drut nię nie grzeje. Nic a nic.

      • Aleksander
        Aleksander
        19 kwietnia 2016 at 22:10

        Bomba. Zachowam to w pamięci. Fajka dla kogoś po uczelni technicznej jak znalazł :)

  2. End
    16 grudnia 2016 at 23:18

    Chłopie gdzie ty mieszkasz, że papieru ściernego nie możesz kupić, Gdańsk dowolna gradacja w każdym większym markecie, naprawa to jakaś paskudna amatorka. Drut, sznurek i klej, jak „miło” wspominam czasy Barei.

  3. Ralph
    17 grudnia 2016 at 01:31

    No wiesz, pare tysiecy kilometrow od Gdanska i czlowiek jest z papierem sciernym w pupie, ze tak powiem :(

Skomentuj End Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*