Mój znajomy tabakonista – tak nazywam sprzedawcę tytoniu w jednym z niemieckich miast – zanim namówił mnie do kupna tego tytoniu, zaprosił mnie na zaplecze swojego salonu i poczęstował cygarem. Zdziwiłem się, ale pomyślałem, że zapewne znając mój gust tytoniowy, chce mnie przekonać do nabycia nowych wyrobów z jego bogatego asortymentu. Wręczył mi Ashton ESG 21 Year Salute Robustos. Trudno było dopalić do końca to bardzo mocne, stare, lekko słodkie o kwiatowo-drzewnym smaku cygaro z Dominikany. Klasę tego tytoniu było czuć od pierwszego pociągnięcia. Gdy zakończyliśmy tę cygarową ucztę i po wymianie opinii o tym paleniu, bez dyskusji wręczył mi puszkę tytoniu i rzekł: „Mit diesem Tabak werden Sie sich ausruhen“ ( przy tym tytoniu odpoczniesz ). W ręce trzymałem puszkę Ashton Consummate Gentleman.
Puszka – ale nie Pandory…
W pierwszej chwili pomyślałem, że to podobnie jak cygaro, musi być bardzo mocny tytoń, ale skoro „mam przy tym odpocząć…“ . Trzeba ludziom wierzyć. Więc, jak powiedział słynny dżentelmen Winston Churchill: „Success consists of stumbling from failure to failure without loss of enthusiasm.” (Sukces polega na potykaniu się od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu”) zapłaciłem – chyba – 9-10 euro i pomaszerowałem entuzjastycznie do domu, aby sprawdzić tego ashtonowego dżentelmena.
Puszeczka 50g elegancka, złota korona nad nazwą firmy informuje o jej nieprzypadkowym wizażu. Ashton to potentat cygarowo-tytoniowy.
Robert Levin stworzył pierwsze cygara Ashton w 1985 roku z pomocą światowej sławy rodziny Fuente. Do dziś Ashtons są ręcznie zwijane w renomowanej fabryce Fuente. Od samego początku Ashton niestrudzenie pracował nad tworzeniem niezmiennie wysokiej jakości cygar o najwyższej jakości. 25 lat później osiągnął swój cel: cygara Ashton są pożądane na całym świecie wśród cygar premium. Z okazji tego sukcesu Robert Levin i Carlos Fuente Junior połączyli siły i opracowali Ashton Estate Sun Grown (ESG). Ponadto firma oferowała ograniczony wybór innych wyrobów tytoniowych, w tym cygara z rynku masowego, tytoń bezdymny, fajki, tytoń fajkowy i akcesoria do fajki.
Po otwarciu widzimy piękny widok. Równo cięte wstążki, różnorodność liści obejmuje szereg brązowych i żółtych odcieni, a także kruczoczarne pasma Burleya i Latakii. W przeciwieństwie do wielu angielskich i bałkańskich mieszanek nie jest to ostry tytoń. Zamiast tego wita nas naturalny zapach dojrzałych Virginii, orzechowy posmak Burleya i lekko słodki zapach liścia z Maryland. To przywodzi wspomnienia tytoniów: gdzieś pomiędzy dowódcą eskadry Gawitha (choć znacznie mniej ostrym, ponieważ jest mniej Latakii w tym Gentlemanie i nie czuć w nim tureckiego liścia), a Davidoff’s Royalty (pod względem struktury mieszanki).
To angielski blend składający się wyłącznie z najlepszych tytoni Virginia, Maryland i Burley ze szczyptą Latakii, ujawnia tradycyjny, łagodny, dostojny wręcz skład. To nie jest puszka Pandory, tylko – jak na dżentelmena przystało – pełna równowagi. Choć w opisie czytamy „że jest ze szczyptą Latakii”, to właśnie ona nadaje – zwłaszcza po otwarciu – charakterystyczny zapach, który nie „zaśmieca” otoczenia.
Tytoń nie jest zbyt mokry, ale pozostawienie go na godzinę lub dwie przed napełnieniem fajki, na pewno mu nie zaszkodzi a sprawi, że będzie się równo i łagodnie palił. Nie potrzeba wielu zabiegów aby komin wypełniony tą mieszanką zajął się pełnym żarem. To bardzo delikatny tytoń i nic nas nie ugryzie i nie uszczypnie nawet jeśli zbyt ochoczo i niecierpliwie będziemy eksploatować fajkę. Ma słabo-średnią moc, w której wyraźnie czuć smak prawdziwego tytoniu. To zasługa Va i Burley’a zrównoważonych po mistrzowsku.
Gentleman w każdym calu
Gdy paliłem te mieszankę, to miałem takie skojarzenie (wszak nałóg palenia przywodzi różne myśli i po to dlatego sprawiamy sobie tę rozkosz palenia) jakbym znowu utknął w jakimś angielskim klubie na partyjce pokera, gdzie wszyscy palili cygara i popijali dobrą brandy. Dym był suchy, łagodny z wyczuwalną słodyczą i głębią właśnie Latakii. To takie słabe cygaro ujmujące swą delikatnością. Pychotka. W ustach orzechowy i kremowy( waniliowy ) posmak nie upajał i nie nudził. To dla miłośników „delikatności” wręcz wymarzony tytoń. „Gentleman w każdym calu” – można powiedzieć, taki, który nie sprawi zawodu i nie zaskoczy nas w żadnym towarzystwie i sytuacji. Równowaga i spokój w krainie łagodności.
Wypala się owa mieszanka na szaro, do końca. Bez późniejszego opukiwania fajki. W moim Butz-Choquin’ie nie było żadnych niespodzianek. I choć ta fajeczka nie grzeszy zbytnią grubością ścianek komina, to udało mi się nie poparzyć ręki nadmiernym pykaniem tego smacznego tytoniu. W środkowej fazie palenia smak jakby był słodszy, ale być może, to moje zauroczenie tym tytoniem teraz podpowiada mi te słowa. I tak pozostało do końca. Bez cienia goryczy. Miał rację mój niemiecki tabakonista – przy tym tytoniu się odpoczywa.
Polecałbym ten właśnie tytoń wszystkim miłośnikom angielskich mieszanek oraz umiarkowanym smakoszom Latakii ( tej tu za dużo nie poczujecie ). To bardzo wygodny i … ekskluzywny (?) tytoń. Virginia to tu królowa, ale w tym otoczeniu ze zrównoważonym niskocukrowym Burley’em i poprawiającym palenie Marylandem i odrobiną Latakii są wzorcem. Modelem tytoniowego „Wytrawnego Dżentelmena”, któremu trudno cokolwiek zarzucić. Żadnej ekstremy tu nie znajdziemy, chyba, ze właśnie brak takich skrajności może być dla niektórych nie do zaakceptowania.
I polecając ten tytoń do spróbowania – mam świadomość, że trudno go obecnie w Polsce kupić, ale może w końcu coś się zmieni – powiem, że to dla mnie kanon tytoniowej przygody, który niemal codziennie wieczorem z rozkoszą popalam. I jest ona dla mnie takim tytoniowym dżentelmenem. Ashton Consummate Gentleman najlepiej scharakteryzuje taka angielska paremia: You can buy fashion, but you can’t buy style.” – co oznacza: „możesz kupić modne ubrania, ale stylu nie kupisz „. I ja się z tym zgadzam.
Smoker
Tytoń można kupić w smoke-szopach w galeriach handlowych (ja kupiłem w Łodzi jakieś dwa tygodnie temu – jak otworzyli galerie, dziś też widziałem że jest, w Bydgoszczy też chyba jest dostępny).
Są tam też dostępne inne Ashtony (Artisans i Smooth Sailing).
W stacjonarnych trafikach nie widziałem (Łódź/Bydgoszcz)
Cena jak dobrze pamiętam to 65 PLN
Pozdrawiam
Jak wypada moc tego Ashtona w porównaniu z Artisan’s Blend (jeśli go paliłeś)? Słabszy czy na tym samym poziomie?
Gentleman jest jeśli nie słabszy, to na tym samym poziomie, choć jednak z uwago na to, ze Artisan’s Blend zawiera więcej tureckich liści Latakii, to będzie się wydawał mocniejszy. Tak, ten „Gentleman: jest bardzo łagodny, czyli słabszy.
A to, że Polsce – odpowiadając DoliN – nareszcie można kupić ten tytoń to super wiadomość. Nawet za wyższą cenę niż w Niemczech, ale to taka już chyba „polska specyfika”, że używki są wszędzie tańsze w Europie niż w naszym kraju, oczywiście nie dotyczy to Skandynawii.
Odpowiem jak palacz papierosów palaczowi papierosów ;)
Gentleman jest słabszy.
Pozdrawiam
Dzięki Panowie za odpowiedzi.
DoliN – papierochów już od jakiegoś czasu nie kurzę, tylko faja :) Choć dziś pociągnąłem raz szluga, żeby sprawdzić, jak będzie smakować po takiej przerwie – smakował paskudnie. Dziękuję więc przy tej okazji, że mnie namawiałeś do tego, aby z fajki nie rezygnować. Natomiast Artisan’s Blend to póki co jedyny tytoń (spróbowałem blisko 20), którego moc w pełni mnie zadowala (smak i aromat także), do słabszych powoli dojrzewam.
No dobra, a koło czego to leżało? W sensie stylu i jakości? Jest bardziej w stylu Dunhilli? SG? Ameryki? Czy typowych, lekko przesłodzonych niemieckich mieszanek latakiowych, co których blender nawrzucał wszystkiego po trochu, więc są kompletnie nie do odróżnienia jedna od drugiej?
Ten tytoń niewątpliwie „leżał” obok wyborowych cygar. Hahahaha. A dokładniej, to rzeczywiście najbliżej mu do Dunhilli i Davidoffego „Royality”. Gawith’s ma wyraźniejsze smaki. Ta mieszanka jest bardzo zrównoważona, w której trudno cokolwiek wyróżnić. Świetnie się pali. I tak jak piszesz – trochę trudno, a nawet to niemożliwe, aby uchwycić dokładnie jakiś przeważający smak tytoniu. To taka aksamitna kompozycja bez wyróżników. Spróbuj i napisz swoje wrażenia. Chyba najbliżej tej mieszance do mikstury „Royal Yachtu” Dunhilla. Ale to tylko wolne skojarzenia i wspomnienia.
Po tej recenzi odnoszę wrażenie, że ten tytoń powiewa odrobinę nudą… ot prosta mieszanka do codziennego palenia bez fajerwerków i bez emocji dla statecznego gościa, który od życia wymaga jedynie świętego spokoju. Fajna recenzja, z niecierpliwością czekam na zrecenzowanie Artisan’s Blenda ;) myślę, że z niego można by wydobyć dużo więcej emocji ;)
W dużej mierze Twoje wrażenie jest trafne. Świetny tytoń.
Pozdrawiam.
dziekuje