Skucha

31 maja 2010
By

Po ostatnich komentarzach pod „Amerykańską alternatywą” takie pytanie mi się nasunęło:

Czy zdarzają Wam się skuchy przy zakupach fajek?

W internecie i nie tylko…

Tags:

5 Responses to Skucha

  1. yopas
    31 maja 2010 at 10:05

    Ja miałem co najmniej trzy:

    1. Kiedyś zamówiłem w jednej z istniejących trafik internetowych fajkę. Nie dość, że przyszła inna, to jeszcze źle nawiercona. To była moja druga fajka w życiu. Miałem jeszcze jeden incydent związany z tą trafiką. Chyba nie ma takiej siły, która mogłaby mnie skłonić do zakupów poprzez tę stronę, szczególnie, że w opozycji mam eleganckie fajkowo.pl.

    2. Kiedyś zakupiłem na e-bayu petersonowskiego Shamrocka od znanej postaci piero9743. Ładnie zrobiona fajeczka, jak wszystkie, które ten sprzedawca oferuje, niestety okazało się, że przy łączeniu szyjki z ustnikiem jest reperowana. Najgorsze jest to, że nie pamiętam słowa z opisu na temat reperacji. A pęknięcie zauważyłem już po wystawieniu pozytywnego komentarza. I co? Pali mi się w niej bardzo dobrze. Choć mam świadomość, że przepłaciłem.

    3. Zakupiłem też kiedyś na e-bayu niedużego prince’a z nabitą sygnaturką Canadian Club (a może ktoś z Was ma pewność, że to jest jakiś second od Comoya? pipephil dopuszcza taką możliwość). Fajka niby profesjonalnie odnowiona, ble, ble, ble… przyszła elegancka i gładziutka. Niestety, gdy pozbyłem się nagaru z komina, okazało się, że ma w środku nieźle wypalony kawałek przewodu dymowego. Ma również rysę (pęknięcie) na spodnie stronie główki. Szczęściem nie jest na wylot. Sam nie wiem, jak to możliwe…
    To wyjście kanału dymowego możnaby potraktować pipe mudem, ale póki co darowałem sobie, palę jak jest. Znów nabiłem się w butelkę. Pewnie nie po raz ostatni.

    UkłonY,

  2. JSG
    31 maja 2010 at 10:26

    Spodobał mi się kiedyś pewien dublin na polskim allegro. Miał ładne proporcje, niezly rysunek, zdjęcia były gówniane ale kupiłem, wydałem chyba jakieś 20 zł z przesyłką. To co przyszło to była porażka. okazało się że to jakaś przejarana pięciominutówka, z ustnikiem z jakiegoś najpodlejszego włókna szklanego… to było prawdziwe rozczarowanie.
    Kilka razy zdarzyło mi się że fajka przyszła w opłakanym stanie, ale zwykle po 45-60minutach okazywało się że to tylko powierzchowność i pod spodem kożucha z żalu i rozpaczy kryje się prawdziwa księżniczka która doskonale odnajdzie się w moim fajkowym burdello.

  3. Rheged
    31 maja 2010 at 10:40

    Polowałem dość długo na bulldoga. Pisałem do ludzi, którzy mają konta na e-bayu, męczyłem kogo mogłem, licytowałem gdzie popadnie i za sumy iście kosmiczne. W końcu uznałem, że coś na kształt bulldogopodobnego może być i kupiłem bent rhodesiana za taniznę. Na fotkach fajka śliczna, właściwie kosmetyka i palić. Okazało się, że nie dość, iż czop ma metalowy, krzywo wywiercony kanał dymny, to jeszcze ma dość specyficzną dziurę na spodzie w kominie (mogliście to widzieć w jednym z komiksów jalensa). Odnawiałem pipe mudem. Potem jalens odnawiał pipe mudem. Niestety nie dało się go utrzymać. Nie zdążył zarosnąć nagarem, wypadł. Dałem sobie spokój i zapaliłem tak, jak fajkarz moją Ducale stworzył. Efekt był nieziemski – znakomite, przesłodkie palenie. Od tamtej pory fajka jest przeznaczona do czystych Va, co jest dla niej niezwykłym wyróżnieniem.

    Drugą wtopą okazał się London Style Model 307, piaskowany, czarny jak smoła billiard panelowy – wizualne cudo. Niestety okazał się mieć zęzę na dodatek nie przez cały komin, ale jedynie przy ściankach dwie malutkie dziurki. Palić się nie da, trzeba pogłębiać dno. Ale z pewnością się opłaci.

    Myślę, że jeszcze nie raz walnę gafę podczas internetowych zakupów.

  4. yopas
    31 maja 2010 at 14:48

    Wojtek,
    każdy sens jest dobry, jeśli tylko uznamy go za fajczaną wpadkę. I choć chwalić się, jakby nie ma czym, to można pośmiać się z siebie (bo cóż pozostaje), a i dla kogoś czytającego może z tych potknięć wypłynąć jakaś nauka.
    UkłonY,

  5. JSG
    31 maja 2010 at 19:36

    No i może tu jest pies pogrzebany. Jak się kupuje coś- nie tylko fajkę- za grosze to człowiek wie że może się spodziewać najgorszego, dlatego nie traktuje tego jako wpadki, tylko naturalną kolej rzeczy.
    Ja kilka razy miałem po wygranej aukcji kaca finansowego… kupowałem fajki za sporo więcej niż mój prywatny szacunek jej wartości, (zwykle nie więcej jak 20/30% ale zawsze to więcej niż się założyło) ale zwykle okazywało się kiedy fajka do mnie dotarła że jest tego warta, zresztą całkiem niedawno miało miejsce takie zdarzenie, w którym i Wojtek miał swój udział.
    Nie zawsze tylko smak czy marka fajki ma znaczenie. Tak było w przypadku pierwszego kupionego przeze mnie Kriswilla Bernadotte, w zasadzie powinien kosztować tyle co stanwelle (ok60-80zł) zapłaciłem ok 120-130zł, ale kiedy wziąłem tą fajkę do ręki szybko zrozumiałem że warto było dać za nią i dwa razy więcej niż za inne fajki tej klasy, odbiłem sobie na następnym którego kupiłem za słownie: jedno euro.

    Kiedyś przy podwieczorkowej, herbacie w jakiejś kabackiej kafejce, z dwoma fajkowymi przyjaciółmi usłyszałem takie mądre zdanie „fajka jest tyle warta ile jesteś skłonny za nią zapłacić”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*